Przez ostatnie lata poddawałam analizie różnego typu szkoły i modele wychowawcze – myśląc zarazem cóż zrobiłyby w naszych czas pomnikowe postacie wychowawców oraz pedagogów, którzy – przybywając z odległej przeszłości – nie mieliby ukończonych kursów, podyplomówek, specjalizacji, stopni etc, etc. – liczyło się doświadczenie, mądrość życiowa, myślenie „interdyscyplinarne”, a nie – papiery… papiery… papiery…. .
W narodowej szkole – choć mając szansę powstać tuż po pierwszym Kongresie Ruchu Narodowego – nie powstała nigdy, przenigdy nie pozwoliłaby na dewastację intelektualną programu nauczania i wandalizmu duchowego, tak powszechnego w obecnych polskich szkołach. Trafiłyby do niej dzieci z pierwszego przedszkola niepublicznego z autorskim programem edukacji narodowej.
Zarówno w narodowym przedszkolu, jak i narodowej szkole rozumni, samodzielnie myślący nauczyciele i wychowawcy korzystaliby z przeciwwagi metodycznej dla „Poradnika dla nauczycieli. Jak stosować zasadę równego traktowania kobiet i mężczyzn”. Gośćmi szkoły byłby znamienite postacie zaangażowane w wychowanie w duchu narodowym oraz w kultywowanie polskich tradycji rodzinnych .
A może raczej jak w słynnym wierszyku Stanisława Jachowicza „Pieśń leniwca”?
A może raczej jak w słynnym wierszyku Stanisława Jachowicza „Pieśń leniwca”?
Zjadło by się, zjadło;
Gdyby z nieba spadło.
Lecz pracować, to niesmacznie;
Ten nie skończy, kto nie zacznie.
Gdyby z nieba spadło.
Lecz pracować, to niesmacznie;
Ten nie skończy, kto nie zacznie.
Piło by się, piło;
Gdyby w dzbanku było.
Ale przynieść, ale nalać?
Można by się i powalać.
Gdyby w dzbanku było.
Ale przynieść, ale nalać?
Można by się i powalać.
Dobra rzecz sukmana.
Kiedy darowana.
Ale skroić, ale uszyć?
Kiedy mi się nie chce ruszyć!
Kiedy darowana.
Ale skroić, ale uszyć?
Kiedy mi się nie chce ruszyć!
Można by tu organizować kursy i seminaria dla rodziców oraz nauczycieli pragnących wychować i kształcić dzieci w duchu narodowym (pisząc o szkole narodowej z rozmysłem używam powtórzeń – to jedyny sposób, by projekcja marzeń przetrwała).
Przy wymarzonej szkole działałby bank pomocy rodzinom – usługa za usługę: popilnowanie dzieci, drobne domowe naprawy. Byłaby tą, która wspierałaby piękne inicjatywy uczniów i rodziców.
W narodowej szkole uczuć i rozumu powinna znajdować się Biblioteka Narodowa dla uczniów, rodziców i nauczycieli, tudzież światłej dyrekcji. W tym celu jak mróweczka-drobinka pracowita (dla ideału) zbieram (sumiennie oraz żmudnie) materiały literackie oraz edukacyjne, opracowując kanon literatury narodowej. Byłyby on elementem powszechnie obowiązującego spisu lektur szkolnych.
Uczyliby tu światli nauczyciele – pasjonaci zawodu oraz idei narodowej. Ciepli, serdeczni, wyrozumiali, ale zarazem umiejętnie stawiający swoim wychowankom granice. Może w stylu ideałów wykreowanych przez Kornela Makuszyńskiego, który w swych powieściach z lekkością i swadą kreśli portret nauczycieli pełnych poczucia humoru intelektualnego w myśl hasła „uczyć bawiąc” oraz pełnych poczucia humoru moralizatorskiego, gdzie za pośrednictwem sytuacji metaforycznych przekazywane były normy postępowania.
Religii uczyłby ksiądz mający swój pierwowzór literacki z powieści ”Panna z mokrą głową”
„Mówił jej o pszczołach i o ptakach, i o tym, że najmniejsza trawka cierpi i że gwiazdy śpiewają złotymi glosami, aby się spracowanej ziemi słodko spało. Opowiadał jej o Panu Bogu tak ślicznie, że oczarowana dziewczynka patrzyła na zapylone słońcem pola i łąki, szukając oczami tego Pana Boga, co chodzi po miedzach, kiście kłosów bierze w drżące dłonie i bada, czy w nich jest dość ziarna, aby głos nie przyszedł na ludzi, potem jedynym skinieniem odgania chmury jak ciężkie brunatne krowy, co leżą nierozumnie w szkodę, albo czasem krzyknie na pioruny, jak na złe psy, aby poszły sobie precz i biednej wiosce nie czyniły krzywdy”.
Historii uczyłoby zapewne współczesne wcielenie profesora Gąsowskiego z „Szatana z siódmej klasy” , dające szansę naprawy i wychowujące ku odpowiedzialności oraz ideałom.
Tylko… czy pozostając w poetyce szkolnej powieści Kornela Makuszyńskiego oraz wzdychając do marzenia o narodowej szkole uczucia i rozumu można cytować opis szkoły z powieści „Wyprawa pod psem”?
Jej autor pisał bowiem:
„Szkoła jest to dobra i kochająca matka, ale i najlepsza matka zatyka sobie uszy, potem ukochane dziatki wypycha na boży świat, aby na szerokiej przestrzeni wykrzykiwały swoją radość.”
W mojej tęsknocie za narodową szkołą nie ma póki co radości. Jest smutek niespełnionych baśni.
Marta Cywińska
https://www.magnapolonia.org
https://www.magnapolonia.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz