❗️W nocy z 29 na 30 sierpnia 1943 r. we wsi Mohylno pow. Włodzimierz Wołyński, Ukraińcy zamordowali co najmniej 73 Polaków.
Małżeństwo Garczyńskich (lat 68 i 66) związali drutem kolczastym i wrzucili do studni; 42-letniemu Antoniemu Siateckiemu odrąbali nogi i pozostawili do skonania, jego żonie i trójce dzieci lat 3, 7 i 10 odrąbali ręce i nogi...
✔️Jadwiga Kozioł z d. Mroziuk:
"Aż do nocy 29 sierpnia od naszych sąsiadów nie dostaliśmy żadnego ostrzeżenia, nawet w postaci groźby, nie było też żadnego wezwania do opuszczenia tej ziemi. Dopiero w ostatniej chwili sąsiad Ukrainiec o nie zapamiętanym nazwisku przybiegł do zabudowań rodziny Bernackich, z okrzykiem: "uciekajcie natychmiast, już do was idą". Nazwiska tego jedynego we wsi sprawiedliwego nie pamiętam. Z rodziną Bernackich uratowała się również rodzina Feliksa Szewczuka, która tam nocowała. Natomiast Feliks został zamordowany już wcześniej i to w sposób niezwykle okrutny - odrąbano mu ręce i genitalia./.../
Wybierając sobie miejsce do spania wieczorem 29 sierpnia nie wiedzieliśmy, że ten wybór to wybór życia lub śmierci, wybór dokonywany nieświadomie i losowo. Babcia Marianna Mroziuk i Dziadzio Piotr Mroziuk nocowali w domu ze względu na swój podeszły wiek (84 i 82 lata), dołączyła do nich wdowa Aniela Juszczuk z dziećmi, córką Stefanią i synem Dionizym (3 lata). Nocleg w domu oznaczał dla nich śmierć. Reszta rodziny miała do dyspozycji dwa brogi ze słomą, jeden nieco bardziej oddalony od zabudowań, drugi blisko stodoły. Ten pierwszy oznaczał życie, drugi śmierć. Na pierwszym spałam ja, Jadwiga Mroziuk, Antonina Mroziuk (ur. 1924 r), Bolesław Mroziuk (ur. 1929 r), Zofia Buczek (siostra Anieli Mroziuk) i Edward Bernacki. Drugi brog wybrały na nocleg - wybierając tym samym śmierć - następujące osoby: moja Mamusia - Helena Mroziuk, siostra Dioniza, stryj Adam Mroziuk, Sabina Buczek (z domu Gaczyńska) - bratowa Anieli Mroziuk z domu Buczek, syn Sabiny Henio Buczek lat 9, syn Sabiny Antoś Buczek lat 5. W nocy - o nieokreślonej godzinie - obudziły nas przeraźliwe krzyki, dobiegające z zabudowań stryja Adama oraz z zabudowań właściciela wiatraka o nazwisku Siatecki. Przerażający był krzyk Siateckiego, przeraźliwe długie "ooooojjjj", świadczył o ogromnym cierpieniu, nieludzkim cierpieniu. Fiodor Krawczuk, który nie był w stanie uwierzyć w naszą opowieść, zwłaszcza że tylko słyszeliśmy odgłosy mordowania, wyruszył pieszo do wsi Mogilno. Gorzką prawdę o bestialstwie swoich rodaków z UPA poznał gdy podszedł do zabudowań Siateckiego. Gospodarz leżał na podwórzu koło psiej budy - miał odpiłowane lub odrąbane ręce i nogi, obok wielka kałuża krwi. Już nie krzyczał, ale żył jeszcze, świadczyły o tym konwulsyjne drgania kadłuba. W dniu śmierci miał 42 lata. Jego żona Hanna - lat 36, córki - Kazimiera - lat 10, Leokadia - lat 7, Regina - lat 3, leżały nieco dalej w kurzu i krwi. Ich szczątkom Fiodor Krawczuk nie przyjrzał się tak dokładnie, lecz zostały potraktowane podobnie jak Siatecki. Antosia Mroziuk, Bolesław Mroziuk i Zofia Buczek mogli zejść z brogu nie zauważeni, ponieważ uwaga morderców była skupiona na ucieczce mojej i Edwarda Bernackiego. Ukryli się w gąszczu młodych wiśni. Trwali tam ogarnięci grozą. Słyszeli, jak wyprowadzono z domu Babcię i Dziadzia, który prosił o życie powołując się na swój wiek i przypominając swą pomoc w żywności dla Ukraińców, którzy uciekli zza sowieckiej granicy w czasie Wielkiego Głodu. To nie zrobiło na mordercach żadnego wrażenia. Siekiery i noże spłynęły krwią niewinnych. Zginęła cała moja rodzina i Juszczakowie, starcy, kobiety, dzieci. Z ofiar zdarto obuwie i wartościową odzież, skrwawione szczątki od razu zakopano. Gdy mordercy odeszli i zrobiło się cicho, Zosia z Antosią i Bolesławem rozpłakali się z żalu, strachu i rozpaczy. Wyszli z ukrycia i podeszli do zabudowań stryja Adama - a rodzinnego domu Antosi i Bolcia. Na podwórzu stał kierat, w jego pobliżu nadchodzący dzień odsłonił przerażonym oczom wielkie kałuże krwi. Krwawe ślady wskazywały miejsce zakopania ciał ofiar za brogiem. Antosia i Bolesław pozostali tam, nikt więcej nie widział ich, nie wiadomo kiedy i jak zostali zamordowani. Prawdopodobnie zostali znalezieni przez rabujących dobytek ofiar banderowców i ponieśli męczeńską śmierć w wieku 19 lat - Antosia i 14 lat - Bolesław. Zosia Buczek poszła sama do swojego domu rodzinnego. Jej matka, Stanisława Buczek i jej siostra, stara panna Józefa, jeszcze były całe i zdrowe. Wydawało się, że starym kobietom już nic nie grozi, że darowano im życie. Zosia Buczek ponownie ocalała, ponieważ ukryła się po raz drugi - tym razem w szopie z sianem przy zabudowaniach Buczków. Cały dzień tam siedziała. Mogła obserwować rodzinny dom przez szparę. Widziała więc morderców, mężczyzn nie mieszkających w Mogilnie, przyprowadził ich mieszkaniec wsi Siergiej Chomiak. Wyprowadzili z domu staruszki i zamordowali bez litości. Chomiak wykopał jamę i wrzucił tam ciała, jeszcze po śmierci rąbał ciało staruszki Stanisławy mówiąc przy tym: "A majesz Polszczu". Potem siedząc aż do zmroku w swojej kryjówce Zofia Buczek musiała słuchać makabrycznych w swej treści rozmów Ukraińców. Opowiadali sobie - także dzieci - jak który "Lach" krzyczał z bólu przed śmiercią, jak jęczały torturowane ofiary. Opowiadano, jak dzieci ukraińskie bawiły się odciętą głową żony Łukasza Gaczyńskiego - ci Gaczyńscy mieszkali na Zwierzyńcu. Pani Gaczyńska miała piękne grube warkocze, to z tego powodu jej głowa posłużyła do makabrycznej zabawy. Wiele wypowiedzi świadczyło o trwającym rabunku mienia pomordowanych. Odnośnie mojej rodziny powiedziano: "Do Adamka i do Franka Mroziuków pojechały cztery fury po rzeczy". Z rodziny Szczurowskich uratowała się Jadwiga Szczurowska. Gdy mordowano jej rodziców - Antoniego i Martę Szczurowskich, siostry Genowefę i Kazimierę oraz synka sąsiadów, Stasia Konstantynowicza, ona również otrzymała cios w głowę i z rozciętą głową padła bez przytomności. Odzyskała ją, zanim mordercy dokończyli swą krwawą "pracę" z jej rodzicami i pełzając ukryła się w snopkach na polu, tzw. dziesiątkach. Banderowcy szukali jej, przy pomocy wideł i szpadla, szukali uderzając w snopach. Odrąbali szpadlem dwa palce, lecz Jadwiga Szczurowska zniosła ból w milczeniu. Gdy dotarła do Włodzimierza Wolyńskiego, minęło pięć dni od krwawej nocy. Część tego czasu spędziła w zbożu na polu. Zdecydowała się wyjść, gdy przypomniała sobie opowiadanie swojego ojca o śmierci głodowej. W ranach na głowie i po odciętych palcach zalęgły się robaki. Ostatkiem sił doszła w pobliże Cegielni w Włodzimierzu. Tam upadła, lecz członkowie polskiej samoobrony zauważyli ją i zanieśli do szpitala".
-----------------------------------------------------
❌ Protokół przesłuchania świadka Józefa Gaczyńskiego:
"26 lipca 1944 r. ja, starszy oficer operacyjny Oddziału Kontrwywiadu "Smiersz" Jednostki Wojskowej 44347 kapitan gwardii Gurinienko, w dniu dzisiejszym przesłuchałem w charakterze świadka: Gaczyńskiego Józefa, syna Jana, urodzonego w 1895 roku we wsi Mohilno rejonu Werbskiego obwodu wołyńskiego, narodowości polskiej, obywatela ZSRS, bezpartyjnego, analfabetę, z chłopów średniaków, chłopa-biedniaka, wdowca, nie karanego, zamieszkałego w chutorze Stasin, rejonu werbskiego, obwodu wołyńskiego. Może podpisać się po polsku.
O odpowiedzialności z art. 89 KK USRS za złożenie fałszywych zeznań zostałem uprzedzony: (--) Gaczyński
➖ Pytanie: Co jest wam wiadomo o masowym mordzie obywateli sowieckich we wsi Mohilno rejonu werbskiego 27 sierpnia 1943 roku?
➖ Odpowiedź: W 1943 roku rozpoczęły się masowe mordy ludności w rejonie werbskim i innych rejonach obwodu wołyńskiego, głównie mordowano ludność narodowości polskiej. 27 sierpnia 1943 roku położyłem się spać na podwórku koło swojej chałupy pod płotem. Jak tylko zaczęło się ściemniać, we wsi rozległ się hałas. Po pewnym czasie od momentu pojawienia się hałasu, mniej więcej o godzinie 21-22 wieczorem do mojej chałupy podbiegło 3 ludzi. Zacząłem nasłuchiwać. Gdy ci trzej ludzie znaleźli się przy moim domu, usłyszałem, jak zaczęli pukać do drzwi, a następnie rozległ się głos, po którym rozpoznałem mieszkańca wsi Mohilno Orluka Juchyma, syna Prochora, który krzyczał: "Jóźku, otwórz!, Jóźku, otwórz!". Potem Orluk powiedział do jednego z przybyłych: "Mychajło, biegnij do okna, bo on tamtędy ucieknie". Ten Mychajło przebiegł koło mnie i stanął pod oknem.
➖ Pytanie: Czy rozpoznaliście, kim był ten Mychajło ?
➖ Odpowiedź: 27 sierpnia 1943 roku była bardzo ciemna noc i nie rozpoznałem dokładnie, kto to był ten Mychajło, ale zdaje mi się, że był to mieszkaniec wsi Mohilno, Fiszczuk Mychajło, syn Archypa.
Kiedy Orluk zapukał do drzwi, po pewnym czasie moja żona Marcelina Gaczyńska otworzyła je i Orluk Jachym zapytał: "A gdzie jest Józek?" Żona odpowiedziała mu, że nie wie, gdzie jestem, oraz prosiła, by jej nie zabijali. Mówiła: "Nie zabijajcie mnie, nie zabijajcie". Moja żona powiedziała Orlukowi, że pójdzie po niemowlę i weszła do chałupy. Stamtąd wyszła z niemowlęciem, za nią szła moja sześcioletnia córka Teresa i płakała. Jak tylko żona wyszła z chałupy, rozległ się odgłos uderzenia i w tym samym momencie moja żona krzyknęła "Aj!". Słychać było, jak runęła na ziemię. Następnie rozległ się odgłos drugiego uderzenia i zaczęła krzyczeć moja córka Teresa. Gdy żona upadła na ziemię, to przez jakiś czas krzyczało niemowlę, a potem ucichło. Zrozumiałem, że to napad w celu wymordowania całej mojej rodziny i postanowiłem uciekać. Tej nocy w samej tylko bieliźnie uciekłem ze wsi Mohilno do miasta Włodzimierza Wołyńskiego, do mojego stryja Gaczyńskiego Piotra, którego rodzina została wywieziona przez Niemców. Następnie zamieszkałem u mojej siostry Mirowskiej Adeli córki Jana, która obecnie mieszka w chutorze Stasin rejonu werbskiego. Co się jeszcze działo tej nocy we wsi Mogilno, nie wiem.
➖ Pytanie: Ile miesięcy miało wasze niemowlę ?
➖ Odpowiedź: Moje dziecko miało dopiero sześć dni".
❌ Protokół przesłuchania mordercy Juchyma Orluka:
"➖ /.../ Pytanie: Czy miało miejsce jakiekolwiek prześladowanie którejś z tych narodowości (polskiej i ukraińskiej), w czym się ono przejawiało, oraz która ze stron dokonywała prześladowań ?
➖ Odpowiedź: W okresie okupacji niemieckiej we wsi Mohilno miały miejsce prześladowania ludności polskiej przez banderowców. Odbywało się to w następujący sposób. Mniej więcej w maju lub w czerwcu 1943 roku do wsi Mohilno przyjechało dwóch ludzi. Jednego z nich, ze wsi Ostrówek leżącej w odległości około 1 km od Włodzimierza Wołyńskiego, mieszkańcy wsi nazywali "Zaliznyj". Drugiego człowieka nie znam. Obaj zebrali w szkole wsi Mohilno wszystkich mieszkańców - Ukraińców ze wsi Mohilno i oznajmili, że zostali przysłani z Ukraińskiej Powstańczej Armii. Następnie "Zaliznyj" spytał obecnych, czy chcą oni i czy będą walczyć z wrogiem (z kim konkretnie, nie powiedział). Zebrani odpowiedzieli, że będą walczyć z wrogiem. Dalej mówił on, ze Niemcy przegrywają wojnę, że w Niemczech wybuchnie rewolucja, ze Armia Czerwona dojdzie tylko do starej granicy oraz że w tym czasie Ukraińska Powstańcza Armia, w skład której wchodzi wielu ludzi, powstanie i rozpocznie tworzenie niepodległego państwa ukraińskiego. Na tym zebraniu byłem osobiście. Ponadto byli tam obecni Progniuk Wasyl, Progniuk Kyryło, Moroziuk Josyp i Saganiuk Wasyl, którzy obecnie mieszkają we wsi Mohilno i inni. Mniej więcej tydzień po tym zebraniu do wsi Mohilno przyjechali z UPA Łuciuk Wołodymyr syn Wasyla, mieszkaniec wsi Marcelówka rejonu werbskiego, Nedbajło Mykoła ze wsi Oseredek Stary, Fiszczuk Anton syn Iwana ze wsi Marcelówka rejonu werbskiego i inni, których nazwisk nie znam. W sumie było ich mniej więcej 10-15 osób. Zebrali oni w lesie owadnieńskim wszystkich mężczyzn wsi Mohilno (tylko Ukraińców) w wieku mniej więcej 20 do 30 lat, i zajmowali się musztrą. Wiem o tym od obecnego Sołoniuka Mykoły (zginął od wybuchu pocisku). Potem, mniej więcej po półtora - dwóch tygodniach Łuciuk, Nedbajło, Fiszczuk i inni zgromadzili wszystkich mężczyzn - Ukraińców w lesie owadnieńskim, wieczorem przyprowadzili ich do wsi Mohilno, ustawili w szeregach i Łuciuk powiedział: "Od dnia dzisiejszego jesteście zmobilizowani przez władze Ukraińskiej Powstańczej Armii i stajecie się żołnierzami, macie więc wykonywać to, co wam, rozkażemy. Za niewykonanie rozkazu będziecie rozstrzelani. Teraz pójdziemy likwidować wszystkich Polaków zamieszkałych we wsi Mohilno, ponieważ władze UPA wydały rozkaz likwidacji wszystkich Polaków, gdyż napadli oni na nasz sztab w lesie i zabili kilku naszych towarzyszy. Będziemy ich zabijać, a wy macie usuwać zwłoki." Potem wszyscy obecni (ponad 100 ludzi) zostali podzieleni na grupy, ile w ogóle było grup, nie wiem. W składzie tej grupy, do której wchodziłem, byli Łuciuk Wołodymyr, Nedbajło Mykoła, Fiszczuk Anton oraz mężczyźni ze wsi Mohilno - Artesiuk Mykoła, Artesiuk Jakiw, Artesiuk Kyryło, Fiszczuk Mychajło, Gorboń Mychajło, Kośtelećkyj Ołeksa, Kremniuk Kuźma i Bondar Fedir; innych nie pamiętam, razem 13-14 osób. Wszyscy oni mieszkają obecnie we wsi Mohilno. Naszej grupie zostały przydzielone dwa domy, w których mieszkały osoby narodowości polskiej, tj. rodzina Gaczyńskiego Józefa syna Jana (lub Józefa) składająca się w przybliżeniu z trzech osób oraz rodzina Szczurowskiego Antoniego składająca się z czterech osób. Jako pierwsi do domów wchodzili Łuciuk, Nedbajło i Fiszczuk Anton. To oni zamordowali wszystkie te siedem osób, prawdopodobnie strzelając, ponieważ słychać było strzały. Ja wraz z innymi wykopaliśmy przed ich domami, mniej więcej w odległości 50 metrów w polu, trzy doły i zakopaliśmy - w dwóch dołach po trzy osoby, a w jednym dole - jedną.
Wyżej zeznałem, że rodzina Gaczyńskich składała się z trzech osób, a rodzina Szczurowskich z czterech, wnoszę poprawkę: rodzina Gaczyńskich składała się z czterech osób lecz zostały zabite 3 osoby z rodziny; nie wiem, z ilu osób składała się rodzina Szczurowskich, ale chyba z siedmiu lub ośmiu osób, z tej rodziny zostały zabite cztery osoby. Polacy nie stawiali żadnego oporu, niektórym z nich udało się uciec i uratować się, na przykład Gaczyńskiemu Józefowi, a także, z tego co mówił Panasiewycz Ołeksandr, z rodziny Szczurowskich uratowali się ucieczką syn Józef, żona Szczurowskiego Józefa - Antonina oraz córka lub siostra.
➖ Pytanie: Czy wiadomo wam, ilu Polaków zostało zamordowanych tamtej nocy ?
➖ Odpowiedź: Tamtej nocy wymordowano 11 polskich rodzin, lecz niektóre osoby z tych rodzin uratowały się ucieczką. Ile osób w sumie zostało zamordowanych, nie wiem.
➖ Pytanie: Jak przedstawiał się przekrój grupy zabitych Polaków pod względem wiekowym ?
➖ Odpowiedź: Tamtej nocy zamordowano wszystkich, co do jednego, znajdujących się we wsi Polaków, tj. dorosłych, starców, dzieci, a nawet niemowlęta.
➖ Pytanie: Kogo konkretnie zamordowali ludzie z waszej grupy ?
➖ Odpowiedź: Z rodziny Gaczyńskich została zamordowana żona Józefa Gaczyńskiego, syn lat 8 - 10 i niemowlę. Z rodziny Szczurowskich został zamordowany Szczurowski Antoni, dwie dorosłe córki w wieku 18 - 20 lat, imion nie znam, oraz żona Szczurowskiego Antoniego, lat około 50.
➖ Pytanie: Czy wiadomo Wam, gdzie jest pochowana reszta zabitych tamtej nocy ?
➖ Odpowiedź: Gdzie są pochowani pozostali zabici, nie jest mi wiadomo.
➖ Pytanie: Ilu Polaków pozostało we wsi Mohilno po tamtej rzezi ?
➖ Odpowiedź: Po tamtej nocy, kiedy miał miejsce mord na Polakach, we wsi Mohilno pozostała tylko jedna rodzina narodowości polskiej - rodzina Łuciuk Marii, krewnej Łuciuka Wołodymyra syna Wasyla. Reszta albo została wymordowana, albo uciekła ze wsi. Rodzina Łuciuk Marii mieszka obecnie we wsi Mohilno.
➖ Pytanie: Czy miały jeszcze miejsce napady banderowców na rodziny Polaków?
➖ Odpowiedź: We wsi Mohilno napadów na polskie rodziny więcej nie było. Z rozmów ludzi wiadomo mi, że likwidacja Polaków miała również miejsce we wsi Gnojno rejonu werbskiego. O napadach na inne wsie nic nie wiem.
➖ Pytanie: Co się stało z mieniem zamordowanych i zbiegłych Polaków ?
➖ Odpowiedź: Wiadomo mi, że część mienia i bydła Polaków wzięła ludność, a najlepsza część - konie, 10 sztuk krów, około 10 świń oraz lepsze rzeczy były od razu zabrane przez banderowców. Na drugi lub na trzeci dzień po wymordowaniu Polaków osobiście widziałem, jak Łuciuk Wołodymyr, Nedbajło Mykoła, Fizczuk i inni zabierali lepsze konie, część świń, (według słów Bojki Ołeksandra, 7 - 8 sztuk) dla UPA. Ze zwierząt gospodarskich Polaków (sam widziałem) Moroziuk zabił świnię, a Miszczuk Kłym zabrał krowę. Widziałem też, jak Janic Petro ubrał się w kożuch. Zboże zabitych Polaków zostało wymłócone i właściwie całe zakopane. Młóceniem i zakopywaniem zboża kierował Bojko Ołeksadr i Moroziuk Juchym. Ten ostatni mieszka we wsi Mohilno, a Bojko we wsi Beskubiczi lub Bubeczi, 20 kilometrów od wsi Mohilno. Będąc już starostą, sam przydzielałem robotników do młócenia zboża i zakopywania go. Wszystkich mieszkańców wsi pracujących przy zakopywaniu zboża nie pamiętam; pamiętam tylko, że pracował Jaszczuk Iwan, Artesiuk Mykoła i Daciuk Mychajło. Sam byłem obecny przy kopaniu jednego dołu do zsypywania do niego zboża, mniej więcej 50-60 cetnarów. Ten dół został wykopany w polu na południe od wsi, w odległości dwóch kilometrów w linii prostej od chałupy Panasiewicza Ołeksandra. Gdzie zostały wykopane pozostałe doły oraz ile do nich zsypano zboża, nie wiem. Dla kogo było przeznaczone to zakopane zboże, również nie jest mi wiadomo.
➖ Pytanie: Gdzie są chałupy oraz inne budynki wymordowanych Polaków ?
➖ Odpowiedź: Część budynków została rozebrana przez ludzi, a te domy i zabudowania, które pozostały, spalili banderowcy".
❌ Protokół przesłuchania mordercy Mychajła Fiszczuka:
"➖ /.../ Pytanie: Co Wam wiadomo o masowym mordzie obywateli sowieckich we wsi Mohilno rejonu werbskiego w sierpniu 1943 roku, w okresie tymczasowej okupacji obwodu wołyńskiego przez wojska niemiecko - faszystowskie?
➖ Odpowiedź: W okresie tymczasowej okupacji przez wojska niemieckie rejonu werbskiego, latem 1943 roku, nie pamiętam dokładnie miesiąca, do wsi Mohilno przyjechał przedstawiciel Ukraińskiej Powstańczej Armii. Nie znam jego nazwiska, ale od mieszkańców wsi dowiedziałem się, że ten przedstawiciel miał jakąś funkcję w UPA. Teraz już nie pamiętam, kto mi to powiedział. Przedstawiciel UPA zebrał mieszkańców, tylko Ukraińców, w budynku szkoły. Na tym zebraniu mówił on, że trzeba wypędzić obcych najeźdźców z ukraińskiej ziemi i pytał, czy ludzie zgadzają się na to. Obecni na zebraniu mieszkańcy wsi Mohilno oświadczyli, że chcą wypędzenia obcych najeźdźców. Na tym zebraniu byłem obecny ja, Orluk Juchym, Progniuk Kyryło, Artesiuk Sylwester i inni, razem około 40 - 50 osób. Po 7 - 10 dniach od tego zebrania do wsi Mohilno przybył Łuciuk Wołodymyr syn Wasyla, mieszkaniec wsi Marcelówka, Sołowniuk Mykoła syn Kornela (zginął od wybuchu pocisku na wiosnę 1944 roku) i inni, których nazwisk nie pamiętam. Ilu ich było w sumie, nie wiem. Ci przedstawiciele zebrali miejscowych mężczyzn - około 90 mężczyzn ze wsi Mohilno, wśród których byłem ja, Artesiuk Kyryło, Artesiuk Apon, Klemniuk Jakiw, Artesiuk Mykoła, Kremnik Kuźma, Gorboń Mychajło, Orluk Juchym, Kostelećkyj Ołeksa i inni. Gdy wszyscy się zgromadzili, Łuciuk Wołodymyr powiedział do zebranych: "Od dnia dzisiejszego jesteście żołnierzami, jak każdy z nas - przedstawicieli. Nie tylko my sami będziemy budować Ukrainę, wy macie pomagać. Wszyscy powinniśmy budować niepodległą Ukrainę i na Ukrainie nie powinno być nikogo obcego. Teraz macie robić wszystko, co każemy. Dzisiaj będziemy likwidować Polaków. Musicie uzbroić się, kto w co może, i przyjść na kraniec wsi na drogę". Następnie puścił nas wszystkich do domu. Poszedłem do domu, zabrałem kij (pałkę) i przybyłem na wyznaczone miejsce; inni wzięli ze sobą siekiery, widły itp. Gdy wszyscy zebrali się na szosie od strony lasu owadnieńskiego, mnie, Orluka Juchima, Artesiuka Kyryła, Artesiuka Apona, Klemniuka Jakowa, Artesiuka Mykołę, Kremeniuka Kuźmę, Gorbania Mychajłę i Kostelećkiego Ołeksę skierowano do Gaczyńskiego Józefa i Szczurowskiego. Łuciuk Wołodymyr powiedział nam: "Idźcie do Gaczyńskiego i Szczurowskiego, szukajcie, gdzie śpią i zabijcie". Pozostałe grupy poszły do innych Polaków - mieszkańców wsi Mohilno. Było to mniej więcej o 10 wieczorem, dnia i miesiąca nie pamiętam. Gdy przyszliśmy do rodzin Gaczyńskiego i Szczurowskiego, ja miałem pilnować, żeby nikt z członków tych rodzin nie uciekł. Gdy nasza grupa przyszła do Gaczyńskiego, to Orluk Juchym i Gorboń Mychajło pukali do drzwi chałupy, a mnie Orluk kazał pobiec i stanąć pod oknem żeby nikt tamtędy nie uciekł. Kto mordował ludzi u Gaczyńskiego i Szczurowskiego - nie wiem, dlatego że stałem na czatach.
➖ Pytanie: Kto z członków rodziny Gaczyńskiego i Szczurowskiego został zabity ?
➖ Odpowiedź: W rodzinie Gaczyńskiego została zabita jego żona z niemowlęciem, chłopak w wieku 8 - 10 lat, a kto jeszcze nie wiem. U Szczurowskiego zabito kilka osób, lecz nie wiem ile i kogo.
➖ /.../ Pytanie: Czy kogokolwiek z ludności polskiej zostawiono przy życiu ?
➖ Odpowiedź: Podczas pogromu mordowano wszystkich co do jednego: dzieci, kobiety, starców i mężczyzn - każdego, kogo tylko znaleziono w domu.
➖ Pytanie: Co zrobiono z mieniem pomordowanych obywateli ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz