piątek, 17 lutego 2023

O przemyśle rozwodowym i jego skutkach

 

O przemyśle rozwodowym i jego skutkach


Obecnie panujące przepisy prawa rodzinnego stwarzają wrażenie, że małżeństwo z punktu widzenia mężczyzny się nie opłaca. Ryzykuje on bowiem bardzo wiele.

Po ślubie, najczęściej to na mężu (ojcu) spoczywa obowiązek utrzymania rodziny. Oczywiście nie jest to regułą, jednakże stanowi pewnego rodzaju standard. Mąż chodzi do pracy, żona wychowuje dziecko.

Ale czy tak jest naprawdę? Kobieta najpierw zaczyna nudzić się tym związkiem a następnie kuszona obietnicami Państwa o tzw. łatwych pieniądzach socjalnych, pewnego dnia postanawia, że „ma dość życia z sadystą, przemocowcem i oszustem” – tak bowiem nazywani są mężowie czy partnerzy żyjący w konkubinacie zaraz po tym, jak kobieta postanowi odejść od partnera.

Najczęściej namawiana przez przyjaciółki lub najbliższą rodzinę, zabiera dzieci z domu i znika, nie mówiąc partnerowi dokąd się udaje. Często przy tym opróżnia cały dom z mebli i pozostałych rzeczy, które wspólnie latami gromadzili za pieniądze ciężko zarabiane na wspólne życie i przyszłość. Często zarabiane właśnie przez tego biednego męża, który przysięgał być z tą jedyną do końca życia. I tu wkraczamy w pojęcie „przemysłu rozwodowego”.

Od momentu wyprowadzki i pierwszych konsultacji kobiety z adwokatem, rozpoczyna się piekło dla obojga, z większym uszczerbkiem dla mężczyzny. To on bowiem cierpi najbardziej w początkowej fazie batalii sądowej. To mężczyzna traci cały dobytek. Licytowany jest jego majątek, Zabierany jest mu dom, samochód, a komornik zajmuje ostatnie odłożone pieniądze na koncie, pod warunkiem, że żona tego konta nie opróżniła wyprowadzając się z domu, nierzadko do nowego partnera – bo przecież miała prawo się zakochać i miała prawo do tych pieniędzy.

Pal licho majątek, ten da się odbudować. W końcu sprawy w Sądzie kiedyś się skończą. Nic bardziej mylnego. Te trwają latami. Trzy lata to takie minimum, podczas których ojciec nie widzi swoich dzieci. I to jest największy dramat.

Przepisy Prawa Rodzinnego w Polsce bazują jeszcze na czasach PRL-owskich. To wtedy utworzone zostały tak absurdalne uchwały, które nie regulowały prawa obojga rodziców do wychowywania dzieci wspólnie – chociaż żyjąc oddzielnie. To właśnie podczas tej wieloletniej walki w Sądzie gdzie rodzice toczą tak naprawdę bój o prawo do wychowywania lub chociaż do kontaktów z dziećmi, te ostatnie cierpią najbardziej. Tracą w większości przypadków tatę. Ale tracą też mamę. Niszczy się ich psychika. Niszczy się psychika rodziców. Dlaczego? Dla rynku wartego ok. 17 mld zł rocznie.

Obecne przepisy Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego skonstruowane są w taki sposób, by małżonkowie wręcz rzucali się sobie do gardeł. Przysięgi małżeńskie nie mają już znaczenia. Pojawia się szatan w postaci adwokatów, prokuratorów i sędziów, który zaognia konflikt pomiędzy wcześniej kochającymi się ludźmi tylko po to, by system mógł zarabiać, poprzez wyduszanie ostatniego grosza od rozstających się rodziców dzieci, na czym one także tracą. Tracą dobytek rodziców, który miał w przyszłości być na nich przepisany. Tracą możliwość prawidłowego rozwoju psychicznego, wprowadzania w świat dorosłych poprzez właściwe przygotowanie, mając za wzorzec swoich rodziców.

Pomimo tego, że w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym (k.r.i.o.) zapisane jest w art. 113:

„§ 1. Niezależnie od władzy rodzicielskiej rodzice oraz ich dziecko mają prawo i obowiązek utrzymywania ze sobą kontaktów.”

„§ 2. Kontakty z dzieckiem obejmują w szczególności przebywanie z dzieckiem (odwiedziny, spotkania, zabieranie dziecka poza miejsce jego stałego pobytu) i bezpośrednie porozumiewanie się, utrzymywanie korespondencji, korzystanie z innych środków porozumiewania się na odległość, w tym ze środków komunikacji elektronicznej”.

Sądy niezbyt chętnie się do niego stosują. Dlaczego? Bo jest on sprzeczny z art. 26 kodeksu cywilnego:

„§ 1. Miejscem zamieszkania dziecka pozostającego pod władzą rodzicielską jest miejsce zamieszkania rodziców albo tego z rodziców, któremu wyłącznie przysługuje władza rodzicielska lub któremu zostało powierzone wykonywanie władzy rodzicielskiej”.

„§ 2. Jeżeli władza rodzicielska przysługuje na równi obojgu rodzicom mającym osobne miejsce zamieszkania, miejsce zamieszkania dziecka jest u tego z rodziców, u którego dziecko stale przebywa. Jeżeli dziecko nie przebywa stale u żadnego z rodziców, jego miejsce zamieszkania określa sąd opiekuńczy”.

Co to oznacza w praktyce? Ano tylko tyle, że przez chybione przepisy prawa, Sądy wykorzystują luki, by przewlekle prowadzić swoje postępowania rozwodowe i rodzinne, po to, by jak najwięcej ludzi mogło zarobić na rozstaniu nieświadomych na początku kosztów ludzi.

Po co Sąd stosuje przewlekłość? Aby móc wskazać na problem „zaniku więzi rodzicielskich dziecka z izolowanym rodzicem”. Obecnie taka izolacja nosi nazwę alienacji rodzicielskiej i sprawia, że więzi dziecka z tym rodzicem zanikają.

Aby mógł on ponownie zacząć spotykać się z własnym dzieckiem, musi przejść szereg upokarzających badań w Opiniodawczych Ośrodkach Specjalistów Sądowych (dawniej RODK), potem często spotykać się pod nadzorem kuratora sądowego lub pracownika Komitetu Ochrony Praw Dziecka, za które to płacić musi ojciec przez lata siłą izolowany od dzieci – bo „przecież dobro dziecka jest najważniejsze”.

Często we wszystko miesza się jeszcze prokurator, który stara się udowodnić, jakim to złym człowiekiem był ten nieszczęśnik pozbawiony już godności i całego majątku, bo przecież można jeszcze wycisnąć od niego koszty sądowe za przegrana sprawę o przemoc na rodzinie. A to da podstawę do kolejnego ograniczenia mu kontaktów z dzieckiem, by po kilku miesiącach ponownie złożył wniosek do sądu o zmianę postanowienia i by znowu mógł widywać się z własnym dzieckiem.

I biznes kręci się od nowa. Kolejna dziura budżetowa łatana jest za pieniądze rozwodników. A ty rodzicu tyraj i rób za bankomat nie tylko dla dziecka którego nie możesz wziąć na ręce. Tyraj na darmozjadów, którzy mając narzędzia do chronienia dzieci i ich rodziców, nie chcą z nich korzystać, bo świat stanie na głowie i jako biznes przestanie przynosić zyski! I nie daj Panie, by wyrosło nam nowe pokolenie szczęśliwych dzieci budujących rodziny i nie będących rozmemłanymi życiowo nieudacznikami, ślepo wierzącymi w kolejne obietnice zmian systemowych partii rządzących.

Nie zawsze możemy pomóc wszystkim, ale zawsze możemy pomóc komuś. Jeśli ktoś z czytelników chce się rozstać ze swoim partnerem, zapraszam do konsultacji. Opowiem dokładnie, co was czeka i ile będzie was to kosztowało. Czasami warto wybaczać i przypomnieć sobie słowa przysięgi: „(…) i że Cię nie opuszczę… aż do śmierci…”

Autorstwo: Marek Makara
Źródło: https://tylkotata.pl/o-przemysle-rozwodowym-i-jego-skutkach/
https://wolnemedia.net/

Mężczyźni się nie żenią. Jak poważny jest to problem?

 

Mężczyźni się nie żenią. Jak poważny jest to problem?


Mężczyźni się nie żenią. Jak poważny jest to problem?

Czy to tylko ryzyko związane z Małżeństwem 2.0 utrudnia mężczyznom pęd do ołtarza? Czy jest to może kwestia kobiet dostępnych dla przeciętnego mężczyzny? Czy jest to wskaźnik ilości rozwodów? Widmo dożywotnich alimentów i statusu taty co drugi weekend? A może jest to o wiele głębszy problem?

Odpowiedź na wypowiedź Jordana Petersona na temat MGTOW – Karen Straughan

Cześć wszystkim. Z kanału Girl Writes What?! Mój internetowy przyjaciel był naprawdę cholernie wkurzony po przeczytaniu niedawno opublikowanego artykułu ze strony – mogę tylko przypuszczać, że jest tradycjonalistką – w którym próbowała ustalić co u licha jest nie tak z mężczyznami w dzisiejszych czasach. Zostawię link do tego artykułu w sekcji informacji wraz z kilkoma innymi rzeczami.

W zasadzie, tak jak wiele tradycjonalistek i feministek przed nią, naprawdę porządnie nie trafiła w dziesiątkę ze swoimi wynurzeniami, mimo że krążyła trochę bliżej, w promieniu stu km lub coś koło tego, kilku podstawowych kwestii, które obecnie zniechęcają mężczyzn do bycia dobrymi, małymi, żonatymi trutniami, którymi mają być.

Pomimo krytyki postaw feministycznych, które słusznie postrzega jako antymęskie, artykuł był nadal absurdalnie gynocentryczny. W dużej mierze dotyczył tego, czego chcą kobiety i dlaczego tego nie dostają. To jest wychodzenie za mąż, rodzenie dzieci zgodnie z harmonogramami kobiet ustalonymi przez nie same.

Nieomal muszę się zastanawiać, czy ta autorka nawet pofatygowała się, aby zapytać jakichkolwiek, rzeczywistych, nieżonatych mężczyzn, dlaczego odmawiają lub nie zawracają sobie głowy „byciem mężczyzną”, zanim napisała swój artykuł.

Ale, jak już mówiłam, przynajmniej dotknęła powierzchni ropiejącego czyraka, jakim jest systemowa natura „problemu”, nawet jeśli nie nacięła go, na co naprawdę zasługiwał. Jej wnioski sprowadzały się do tego, że po co kupować krowę, skoro można dostać mleko za darmo i po co zdobywać dobrą pracę, skoro kobiety są niezależne i mogą po prostu oddawać mleko za darmo.

Oba są dwuznaczną krytyką zachowań kobiet, co jest całkiem miłe. Ktoś jest na tyle odważny, by obwinić kobiety za ich własne problemy. Lecz naprawdę brakuje im autentycznego rozpatrzenia podstawowych kwestii. Zatem zamierzam spróbować podejść do tego starym, akademickim sposobem i dokonać drobnego przeglądu tego, co moim zdaniem stało się złożonym, wielopoziomowym problemem.

Przeczytam fragment niedawno opublikowanego artykułu z Heartiste, w którym powiedziano bardzo wiele z naprawdę poważnym, literackim polotem. To rodzaj złotej myśli z jamy społecznego nihilizmu, jakim jest społeczność uwodzicieli. I faktycznie w niektórych kwestiach był bezbłędny, a w innych jednak znów zbytnio upraszczał pewne kwestie. Zamierzam zacytować tylko niektóre z istotnych fragmentów i zostawię link do artykułu poniżej. Mówi:

„Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego mężczyźni uciekają od małżeństwa, dzieci i zapewniania środków finansowych to jednym z głównych powodów jest to, że kobiety dostępne dla tych mężczyzn z klasy robotniczej są wprost obrzydliwe. Który zdrowy na umyśle mężczyzna z aktywnym libido chce zabiegać o względy i randkować, nie mówiąc już o żenieniu się, z paskudą o kaczym chodzie, wytatuowaną górą postulatów, z problemem trzech innych mężczyzn szczekających i podszczypujących jej grube kostki?

I nie zapominajmy, że umocowane pod względem ekonomicznym i wspierane przez rząd kobiety, które są niewolnikami swoich hipergamicznych instynktów dążenia do posiadania partnera o wyższym statusie, niż one same, nie mogą nic poradzić na zawężanie puli mężczyzn uznawanych za możliwy do przyjęcia materiał na męża. Kiedy kobiety mówią, że “nie ma już dobrych mężczyzn, bystry obserwator słyszy, że “nie ma już dobrych mężczyzn dzięki połączeniu moich zwiększonych oczekiwań i zmniejszonej atrakcyjności.”

Dalej mówi:

„Dla socjologów z wieży z kości słoniowej, badających trendy w małżeństwie i publikujących artykuł po artykule nic nie wartych bzdur, istnieje tam zupełnie inny świat. To świat mężczyzn. A w tym świecie męskie pragnienia mają znaczenie. Powinnaś pomyśleć o włączeniu tej brzydkiej rzeczywistości do swoich teorii”.

Dlaczego seks jest tak ważny dla mężczyzn – Bettina Arndt

Jakkolwiek złośliwy był ten fragment, porusza on kilka bardzo ważnych kwestii. Sądzę, że najważniejszą z nich jest to, że pragnienia mężczyzn mają znaczenie. Kiedy mężczyźni nie mogą znaleźć kobiet, których pragną, które są skłonne związać się z nimi, to dlaczego mieliby się z kimś wiązać? I naprawdę nie można wystarczająco podkreślić faktu, że rzeczywistość rozwodów i prawa rodzinnego w naszej kulturze odgrywa ogromną rolę w rosnącej pogardzie mężczyzn dla małżeństwa jako instytucji.

Nie chodzi o to, że mężczyźni są miłośnikami zobowiązań. Chodzi o to, że kobiety wydają się coraz bardziej rozbieżne [niekompatybilne] ze zobowiązaniem. Słowo „zobowiązanie” w rzeczywistości, w języku kobiecym, oznacza „do momentu, w którym nie jestem już w 100% zadowolona z osoby, którą poślubiłam”.

Taka postawa będzie prowadzić do coraz większej liczby rozwodów, ponieważ coraz więcej kobiet sukcesu skutecznie ustawia swoje cele wyżej, niż z realnego punktu widzenia powinny, podczas gdy ich młodość i atrakcyjność przemija, co prowadzi do tego, że coraz więcej z nich ma poczucie, że się ustatkowały, nawet jeśli tak nie było, nawet jeśli zaliczyły kogoś plasującego się o dwa miejsca wyżej od nich na ogólnej skali atrakcyjności.

Postępowe kobiety zabijają związki – wywiad Bettiny Arndt z Suzanne Venker.

Według mnie jednym z przejawów tej sytuacji, który jest bardzo wymowny, jest najnowsza rewelacja OkCupid dotycząca tego, że kobiety na ich stronie uznały 80% mężczyzn za mniej niż średnio atrakcyjnych. To znaczy, że 80% mężczyzn było poniżej średniej. To nie ma sensu. To w żaden sposób nie jest zgodne z rzeczywistością. Chodzi tu o oczekiwania kobiet.

Atrakcyjność nie jest kwestią wyboru i świadomej decyzji – David DeAngelo
Dlaczego powinieneś przestać bezinteresownie dawać dziewczynom swoją uwagę – Andrew Tate
Dlaczego kobiety mają nierealistyczne standardy odnośnie mężczyzn, randkowania i małżeństwa – Rebecca Lynn Pope

I co dziwne, nikt, a przynajmniej wszystkie kobiety, wydają się naprawdę mieć w głębokim poważaniu to, czego mężczyźni szukają w partnerce. Dlaczego mężczyźni nie mogą być po prostu zadowoleni z tego, co jest dostępne?

Cóż, kiedy spojrzysz na to, co jest dostępne dla przeciętnego mężczyzny w wieku 30 lub 40 lat, okaże się, że jest to 35-letnia kobieta, która wykrzykuje „tak” zagłuszając dzwonienie jej zegara biologicznego, jednocześnie nie mogąc pozbyć się grymasu z twarzy, ponieważ gość jest większym frajerem niż pięciu facetów, których rzuciła w wieku 20 lat, a teraz musi się ustatkować. Albo rozwódka, która już unicestwiła finansowo i okaleczyła emocjonalnie co najmniej jednego mężczyznę.

Albo samotna matka, która inkasuje mnóstwo alimentów od jednego biednego idioty, podczas gdy tatusiowi jej drugiego dziecka udaje się uchylać od zobowiązań, ponieważ jest dilerem narkotyków i jego dochody są niezaksięgowane.

Siedem sygnałów, że twoja żona cię zdradza
5 powodów, dla których nigdy nie powinieneś umawiać się z samotną matką

I tak, przesadzam. Jednak rozumiesz o co mi chodzi. I nie, nie wszystkie kobiety są takie. Bóg to wie, ja to wiem, że nie wszystkie kobiety takie są. Lecz szczerze mówiąc, zgodna opinia wśród dzisiejszych kobiet wydaje się sprowadzać do tego, że ten stan rzeczy jest po prostu nową normalnością. Nawet odpowiedzialne kobiety często traktują takie destrukcyjne wybory innych kobiet jako prawnie uzasadnione i możliwe do obrony.

W głównym nurcie panuje przekonanie, że mężczyźni powinni po prostu zmężnieć i zgadzać się z dobieraniem się w pary w wersji 2.0. Kogo obchodzi, czego chcą mężczyźni? I że zasadniczo zachowanie i wybory życiowe kobiety nie powinny mieć wpływu na to, czy jest ona w stanie przyciągnąć dobrego, niezawodnego mężczyznę.

Jak ukryć swoją rozwiązłą przeszłość przed nowym mężczyzną
Żałuję, że byłam szmatą – Bridget Phetasy

To wszystko naprawdę nie mówi dobrze o zasadach nawet tych kobiet, które są lepiej sytuowane. W sumie uważam, że można śmiało powiedzieć, że im mniej rozsądnych opinii kobiet słyszymy, tym bardziej mężczyźni są skłonni umywać ręce od całej tej idei partnerstwa. Ale szczerze mówiąc, sądzę, że sięga to jeszcze głębiej niż tylko do bagażu doświadczeń, który przeciętna, niezwiązana z nikim kobieta obecnie dźwiga lub do niebezpieczeństwa skończenia jako zniszczona pod względem emocjonalnym i finansowym statystyka ze „wspaniałomyślnym” dostępem do swoich dzieci w co drugi weekend, które powstrzymuje facetów przed byciem mężczyzną.

Poniekąd zaczęłam myśleć o tym trochę więcej, kiedy obejrzałam niezwykle prowokujący do myślenia filmik autorstwa Typhonblue na temat tego, co nazywa apexualnym mężczyzną, czyli takim, który nie identyfikuje się z innymi mężczyznami, a jedynie identyfikuje się ze swoim miejscem w hierarchii statusu.

Feministyczne taktyki wzbudzania wstydu – Karen Straughan

Gorąco polecam każdemu obejrzenie go. Również zostawię do niego link w sekcji informacji. Jej filmik przywołał mi na myśl dziewczyny z białym piórem (White Feather Girls). Do tych z was, którzy tego nie wiedzą, była to grupa młodych kobiet w Wielkiej Brytanii w czasie I Wojny Światowej, które krążyły po mieście i obdarowywały białym piórem tchórzostwa każdego mężczyznę, którego widziały w cywilnym ubraniu, aby zawstydzić ich i zmusić w ten sposób do zaciągnięcia się do wojska.

Kiedy biorę pod uwagę to, jak wielu mężczyzn było podatnych na tego rodzaju taktyki zawstydzania, na tyle podatnych, by zaciągnąć się do wojska i pójść na wojnę, w której zginęło 10 milionów ludzi, by zachować swoją męskość w oczach sukowatych kobiet, których nigdy nawet nie spotkali – po prostu nie mogę uwierzyć, że to tylko zagrożenia wynikające z małżeństwa, które są naprawdę uciążliwe, uczyniły mężczyzn odpornymi na tego rodzaju taktyki zawstydzania stosowane przez tradycjonalistki i feministki, które wydają się być coraz bardziej zdesperowane, by zmusić mężczyzn do powrotu do ich dawnych ról.

Uważam więc, że poza wszelkimi dyskusjami na temat zagrożeń wynikających z małżeństwa, niesprawiedliwości w sądzie rodzinnym, wszystkimi tymi rzeczami, w głębi, u podstaw rzeczy, być może chodzi o pozytywną, męską tożsamość.

Męska tożsamość prawie zawsze obraca się wokół robienia, a nie bycia. Większość z tego robienia kręci się wokół bycia użytecznym w wyjątkowo męskim kontekście.

Większość męskiej użyteczności w historii wywodzi się z uczenia się „męskich” umiejętności i dobrego ich wykonywania, ucieleśniania męskiej roli w służbie kobietom w społeczeństwie.

W bardziej burzliwej przeszłości role te wymagały wykonania cennej usługi dla kobiet lub społeczności, której wykonania na rzecz ich samych nie można lub nie powinno się oczekiwać od kobiet. Jest to moim zdaniem najpowszechniej obierana ścieżka do pozytywnej, męskiej tożsamości, ponieważ mężczyznom brakuje mechanizmu automatycznego przedkładania własnej grupy nad inną. Upraszczając, po prostu nie znajdują odruchowo wspólnego języka z innymi mężczyznami tylko dlatego, że są mężczyznami.

Kobiety posiadają tę tendencyjność, co zapewnia im naturalną zdolność do tworzenia kooperatyw i znajdowania wspólnego języka z innymi kobietami oraz dążenia do konsensusu poprzez ich silny mechanizm przedkładania własnej grupy nad inną oparty wyłącznie na płci.

Ten mechanizm naprawdę ma sens biorąc pod uwagę role płciowe przez większą część historii ludzkości. Ich indywidualna wartość jako, mówiąc wprost, samców rozpłodowych oznaczała, że w warunkach walki o przetrwanie nie wyrzucało się kobiety na stertę śmieci nie posiadając ku temu naglącego powodu.

Dostosowywano się, gdy tylko było to możliwe, by utrzymać jak najwięcej kobiet w obrębie siostrzanej społeczności. To właśnie tutaj znajdziesz mnóstwo uwagi w kobiecych przestrzeniach poświęconych takim rzeczom jak ton i bycie miłym, i emotikonom z uśmiechniętymi twarzami oraz dogadywaniem się, nawet jeśli pojawiają się nieporozumienia. Wiele z ich interakcji dotyczy poziomu komfortu i poczucia akceptacji.

Efekt „Kobiety są cudowne”
5 eksperymentów psychologicznych, które pomagają zrozumieć współczesny świat
Dr Mattias Desmet i Psychologia Totalitaryzmu

Z kolei mężczyznom brakuje trwałego okablowania [wdrukowania, firmware], aby stworzyć preferencje dla męskości opartej tylko na męskości. I to naprawdę ma sens, gdy pomyślisz o rolach mężczyzn przez ostatnie kilka milionów lat lub coś koło tego. Rolach, które obejmowały takie rzeczy, jak bicie mężczyzn na miazgę w dolinie, gdy zagrażali kobietom i dzieciom lub konkurowanie z innymi mężczyznami w swojej społeczności o szansę w rozgrywce dobierania się w pary.

Biorąc pod uwagę te role, automatyczne opowiadanie się po stronie własnej płci i przedkładanie jej nad drugą po prostu nie zadziała. I nie chodzi o to, że mężczyźni nie mogą przejawiać żadnych form preferencji wobec własnej grupy. Chodzi o to, że kiedy preferencje grupowe przejawiają się u mężczyzn, nie są one oparte wyłącznie na męskości.

Musi istnieć wspólny cel, wspólny zestaw ideałów lub zasad, wspólny obowiązek lub sprawa, wspólne działanie lub wspólna pozycja w hierarchii statusu. Tak więc mężczyźni rzeczywiście mogą identyfikować się ze sobą, znajdować ze sobą wspólny język i być graczami zespołowymi wśród innych mężczyzn.

Widać to w kościołach, jednostkach wojskowych, bractwach, drużynach sportowych, a nawet wśród fanów sportu, w partiach politycznych, ruchach, zespołach projektowych i tym podobnych. I chociaż często tworzą hierarchie w tych kontekstach, te sfery mogą być źródłem poczucia lojalności i braterstwa wśród mężczyzn.

Mit wśród feministek, że mężczyźni będą się nawzajem obrażać za przejawianie kobiecych cech, ponieważ postrzegają kobiety jako gorsze, jest tak naprawdę tylko mitem. Mężczyźni robią to, ponieważ kobiety mają atut, którego oni nie posiadają, atut, który nadaje im wewnętrzną wartość, a mianowicie macice. I zachowują tę wartość nawet wtedy, gdy nieco wypaczają płeć.

Kobieta, która zachowuje się jak kobieta, wcale nie jest postrzegana jako gorsza. Mężczyzna, który zachowuje się jak kobieta, zawsze był postrzegany nie jako kobieta, ale jako kobieta bez macicy, czyli kobieta bez wartości.

Nie posiada kobiecej wartości i nie posiada wyjątkowej męskiej wartości, dlatego nie posiada żadnej wartości. I w przeciwieństwie do kobiet, które były wartościowe same w sobie, mężczyźni, którzy nie byli „użyteczni”, byli i nadal są wyrzucani na śmietnik społeczeństwa.

W walucie reprodukcji, komórka jajowa może zostać sprzedana za 1000 dolców, macica za milion, a wytrysk jest warty około 10 centów. Aby być możliwym do przyjęcia materiałem na partnera i wartym społeczności trzymającej go w pobliżu, mężczyzna musiał robić coś więcej niż wytwarzać spermę.

A kiedy jedyna rzecz, jaka powstrzymuje cię przed staniem się całkowicie jednorazowym [zbywalnym] jako jednostka, leży w odróżnieniu się od tego co kobiece, aby oszczędzić kobietom tych uciążliwych zadań, to, cóż, faceci będą opowiadać się za tym. To mój pogląd na tę kwestię.

To dlatego mężczyźni zawsze mieli tendencję do definiowania siebie poprzez role: ojciec, mąż, człowiek pracy, żołnierz, karierowicz, mężczyzna rodzinny, mężczyzna z klasy średniej, polityk, aktywista, i tym podobne. Innymi słowy, role, w ramach których mogą istnieć, które pozwalają im znaleźć wspólny język z innymi mężczyznami, którzy również spełniają te role i czerpać pozytywną i znaczącą tożsamość z odgrywania swojej męskości poprzez te role.

Uważam też, że to może być powód, dla którego wskaźniki samobójstw wśród mężczyzn po rozwodzie gwałtownie rosną. Nie tylko zabrałaś mu dzieci, żonę, majątek i sporą część dochodów, ale skutecznie pozbawiłaś go ogromnej części męskiej tożsamości, którą zbudował wokół siebie.

Myślę więc, że dla większości mężczyzn kształtowanie pozytywnej, męskiej tożsamości w stosunku do innych mężczyzn wymaga kilku rzeczy: męskiej roli, która różni się od kobiecej, lub przynajmniej męskiego środowiska, oraz, cóż, akceptacji.

Kiedyś mężczyźni byli w stanie zbudować pozytywną, męską tożsamość dzięki małżeństwu, czyli poprzez szanowaną i unikalną męską rolę męża i ojca.

Kiedy ta tożsamość jest coraz częściej charakteryzowana przez społeczeństwo jako zbędna, przestarzała lub, mówiąc słowami Harriet Harman, „niepotrzebna do utrzymania spójności społecznej”, nie jest to już sposób na odroczenie przez mężczyznę uczynienia go jednorazowym [zbywalnym], prawda?

Spojrzenie w głąb umysłu zdradzającej żony, która wniosła pozew o rozwód

Co więcej, kiedy ta tożsamość może mu zostać jednostronnie odebrana przez kaprys żony, nawet jeśli zrobił wszystko tak jak należy, małżeństwo przestaje być dla mężczyzny pozytywnym sposobem definiowania siebie jako mężczyzny. Tak naprawdę staje się sposobem dla mężczyzn na zdefiniowanie siebie jako głupków i idiotów. A tak naprawdę nikt nie chce się tak definiować.

Ponadto, od komedii sytuacyjnych po komedie romantyczne, reklamy telewizyjne, reklamy na billboardach, rola męża i ojca coraz częściej wymaga przedstawiania mężczyzny jako niekompetentnego pajaca po opryskliwego, przemądrzałego, lekceważącego żonę lub nawet dziecko.

W środkach masowego przekazu nie ma już nic szlachetnego ani godnego szacunku w byciu mężem czy w ojcostwie. A kiedy role w małżeństwie stały się praktycznie nieodróżnialne i wymienne, rola mężczyzny staje się mniej męska. To tylko rola. Jeśli facet ma szczęście to może być ona ścieżką do znaczenia i spełnienia. I może być czymś, co pragnie robić i czym chce się stać.

Lecz niekoniecznie jest to ścieżka do zdefiniowania siebie jako mężczyzny. Zatem możemy zdrapać ten jeden punkt z listy, nawet w przypadku mężczyzn, którzy urwali się z choinki, jeśli chodzi o prawo rozwodowe.

Małżeństwo i dzieci nie oferują już niezawodnej ścieżki do pozytywnej, męskiej tożsamości. Nie jest już ani pozytywna, ani znacząco męska. Miejsce pracy jest kolejnym miejscem, które w dużej mierze straciło swoją męskość. I nie chodzi o to, że kobiety wszystko zniszczyły. To nie tyle obecność kobiet, co raczej zmiany w środowisku i interakcji, których wiele kobiet wymaga, gdy chce zaangażować się w ten świat poprzez płatną pracę.

Męska przestrzeń, która prowadzi do pozytywnej, męskiej tożsamości, nie musi być wolna od kobiet, ale musi być męska. Musi to być środowisko, które odpowiada ich psychice, a nie takie, w którym kończą metaforycznie wykastrowani, jeśli chcą trzymać się z daleka od kłopotów z działem zasobów ludzkich [HR].

I nie mówię tu nawet o wulgarności czy przejawach seksualności. Mówię o takich rzeczach, jak agresja, ambicja, drwiny, rywalizacja, pasja, autorytet, bezpośredniość. Wszystko to jest często odradzane w obecności kobiet, aby oszczędzić ich uczucia i zapobiec dyskomfortowi. Szczerość w wyrażaniu opinii jest zastępowana przez wyrafinowane zasady dyskursu, a pomysłowość przez protokół, co sprawia, że miejsce pracy jest sfeminizowane.

Choć znośne dla mężczyzn, nie stanowi ono już drogi do pozytywnej, męskiej tożsamości. To już nie jest męska przestrzeń. I nie przemawia już do psychiki mężczyzn. Miejsce pracy stało się zatem drabiną, po której mniej mężczyzn czuje się zmuszonych wspinać, aby zbudować swoją tożsamość.

Połącz to z faktem, że ich praca jest często zagrożona w momencie, gdy wychodzą poza naprawdę surowe ograniczenia swojej męskości. I uraża nazbyt lubiącą się procesować współpracowniczkę.

Duża liczba mężczyzn staje się rozczarowana oczekiwaniem, że będą działać w środowisku, które nie zaspokaja ich natury i nastawiło ich na porażkę, które postrzega ich jako jednorazowych [zbywalnych].

Wobec braku tych unikalnie skoncentrowanych na mężczyźnie psychologicznych nagród i motywatorów, coraz większa ich liczba wreszcie otwiera oczy i budzi się, by zdać sobie sprawę z negatywnych aspektów niewolnictwa płacowego. A to pigułka, której raz zażytej nie da się nie przełknąć.

Mężczyźni gromadzą się w każdej przestrzeni, w której kobiety wywalczyły sobie drogę i zażądały zmian. Wydaje się, że duża liczba mężczyzn po prostu poddaje się i w końcu traci chęć do prawdziwego działania. I powtórzę się, nie sądzę, że powoduje to obecność kobiet. To wymuszona konieczność zmiany zachowania w celu utrzymania właściwej poprawności manier wokół nich oraz zmiany w sposobie funkcjonowania tych miejsc, których kobiety często wymagają.

To oczekiwanie, że środowisko i mężczyźni w nim powinni dostosować się do potrzeb kobiet, zamiast oczekiwać, że to kobiety same dostosują się do tego środowiska. Pozostało kilka bastionów męskości, miejsc, gdzie kobiety są często mile widziane aż do momentu, gdy zaczną domagać się zmiany środowiska, aby dostosować je do siebie, w którym to momencie zaczniesz słyszeć wiele męskich protestów.

Dostrzegam nawet tę tolerancję ze strony mężczyzn, kiedy powiedzmy kobieta zakrada się do męskiej toalety, bo kolejka do damskiej jest zbyt długa. Wszystko jest w porządku, chyba że nagle obrazi się na mężczyzn zachowujących się w toalecie tak, jak zachowują się mężczyźni, pierdząc i sikając w jej obecności.

Tak więc dokąd wycofują się mężczyźni?

Wycofują się do Internetu i nielicznych męskich przestrzeni, które nie dostosowały swoich zasad postępowania do podatnej na obrazę natury kobiet i ich potrzeby komfortu.

Wycofują się do MRM (Men’s Rights Movement), gdzie wspólny zestaw ideałów i wartości spaja społeczność i pozwala im zdefiniować swoją męskość niezależnie od aprobaty społeczeństw czy kobiet.

Miejsca, w którym słowa i poglądy są ważniejsze niż ton czy uśmiechy, które mogą lub nie mogą się za nimi kryć.

Wycofują się do hierarchii i wyjątkowo męskich celów społeczności uwodzicieli, gdzie konkurencja i utrzymywanie wyników są rzeczywiście nadal dozwolone, a nawet popierane, i gdzie mężczyźni służą innym mężczyznom podziwiając ich lub spełniając rolę mentora, gdzie wyrażają swoją pogardę wobec tego, czego chcą kobiety.

Społeczeństwo nie działało dla tych facetów, więc zafundowali sobie własne społeczeństwo i prowadzą je według własnych zasad.

Widzisz to w komiksach i grach wideo, oraz tych związanych z nimi forach internetowych, miejscach w Internecie, gdzie odmowy poprawiania i uciszania innych są zwykle uważane za mizoginię, a mężczyźni obracający się w tym środowisku niezbyt się tym wszystkim przejmują. Mają wywalone.

Widać to u mężczyzn podążających własną drogą (MGTOW), którzy zajęli stanowisko oparte na realistycznej ocenie tego, co z tego jest dla nich i którzy utrzymują swój szacunek do siebie nie poprzez dostosowanie się do oczekiwań społeczeństwa, ale poprzez ich lekceważenie.

Widać to w kulturze kumpli od piwa, uprawiania przygodnego seksu i w kulturze Xboxa. Mężczyźni tolerują pracę na pół etatu, ale się nią nie przejmują.

A tak naprawdę widać to w gynocentryzmie manginowców i białych rycerzy, którzy zanoszą prośby do i ulegają kobiecości nawet wtedy, gdy jest ona brzydka lub amoralna, odróżniając się od niej poprzez swoje ślepe uwielbienie dla niej.

A dlaczego? Ponieważ wszystkie zatwierdzone ścieżki do pozytywnej, męskiej tożsamości, ścieżki, które społeczeństwo popiera i od których zależy, zniknęły. Nawet jeśli mężczyźni nie zdają sobie z tego świadomie sprawy, wiedzą to gdzieś w głębi swoich mózgów. Mężczyźni zawsze byli gotowi pracować, poświęcać się, pocić i krwawić, jeśli tylko otrzymywali nagrodę w postaci środków, dzięki którym mogli postrzegać siebie jako godnych szacunku.

Jednak kiedy każda pojedyncza rola, w którą społeczeństwo chce cię wcisnąć, nie jest już sposobem na szanowanie siebie lub posiadanie szacunku innych, wtedy naprawdę nadszedł czas, aby odrzucić te role. I jedna rzecz, której nigdy nie uświadomią sobie apexualiści Typhonblue na szczycie społeczeństwa, jak Bill Bennett i Obama, feministki, jak Kay Heimowitz i Katie Roiphe, tradycjonalistki, jak Suzanne Venker, to fakt, że używanie wstydu do prób zmuszania mężczyzn do robienia tego, czego się od nich oczekuje, tym razem nie zadziała.

„„Złe wieści” o mężczyznach są zawsze formułowane w takim kontekście, że mężczyźni muszą „zmężnieć [dorosnąć]” lub nie robią tego, co konieczne, aby być odpowiedzialnymi dorosłymi. Być może nie są — na pewno wycofują się z małżeństwa, to na pewno. Pytanie brzmi, dlaczego? A odpowiedź jest prosta. Ponieważ seks przedmałżeński stał się normalką, a wspólne pożycie bez formalnego zobowiązania rośnie, mężczyźni prowadzą dobre życie bez zobowiązań. Co więcej, kobiety dały jasno do zrozumienia, że nie potrzebują mężczyzn, aby je wspierać, być szczęśliwym, a nawet zostać matką. W rezultacie mężczyźni stają się próżniakami” – 20 luty 2012, Suzanne Venker, Why Men Are Slackers and Women Are Single

Bo o ile można zawstydzić mężczyznę, by zmusić go do tego, aby oddał życie za swój kraj, jeśli jest w tym obietnica szacunku, o tyle niemożliwe jest zawstydzenie kogoś, by harował jak wół i ryzykował całą swoją przyszłość tylko po to, by mógł spojrzeć w lustro i zobaczyć w nim [Ferdynanda Kiepskiego] Homera Simpsona lub Raya Barone’a, czy Dilberta.

Kiedy kosztem aprobaty społeczeństwa jest szacunek do samego siebie, który czerpiesz z pozytywnej tożsamości, dla wielu mężczyzn przestaje to być warte zachodu.

Tak czy inaczej, to moje poglądy na te kwestie.

To tylko rzeczy, nad którymi się zastanawiałam i oczywiście nie uważam, że są one wyryte w kamieniu. Jeśli ktoś ma coś do dodania lub chce skrytykować moją ocenę w tym temacie, chętnie ustosunkuję się do tych uwag w komentarzach. Chyba zobaczymy się wszyscy ponownie później. Pa.

Zobacz:
Nie wszystkie feministki takie są – Karen Straughan
Feministyczna Apokalipsa – Karen Straughan
Przyszłość feministek
Konieczne kłamstwa, proste prawdy – Daniel Goleman
„Eve Ensler: Mamy na sali jakieś pochwy?” – Karen Straughan

https://wybudzeni.com

Wojna przeciwko Ojcom, Małżeństwu i Rodzinie – o rzeczach w które trudno uwierzyć, a które, niestety są prawdziwe

 

Wojna przeciwko Ojcom, Małżeństwu i Rodzinie – o rzeczach w które trudno uwierzyć, a które, niestety są prawdziwe


Podczas gdy Michelle Langley skupia się na psychologii zachowań seksualnych „wyzwolonych” kobiet, Stephen Baskerville w Taken into Custody opisuje szczegółowo brutalną machinę policyjną, która wyrosła w ciągu ostatnich czterdziestu lat, aby zachęcać, egzekwować i czerpać z niej korzyści. Oto rzeczywistość kryjąca się za takimi powszechnymi eufemizmami, jak „rozpad małżeństwa” i „spory o nadzór”:

Pewien mężczyzna wraca pewnego dnia do domu i zastaje go pustym. Na stole leży notatka od jego żony, że zabrała dzieci do swojej siostry, rodziców lub chłopaka, albo do „schroniska dla maltretowanych kobiet”. Wkrótce potem rozlega się pukanie do drzwi. Zostaje wezwany do stawienia się w sądzie rodzinnym w ciągu kilku godzin. Podczas kilkuminutowego przesłuchania jego dzieci zostają mu prawnie odebrane, . . . i ma nakaz by trzymać się z dala od nich przez większość czasu lub całkowity zakaz zbliżania się do nich.

Nakazuje mu się również płacanie alimentów na dzieci, zostaje wydany nakaz zajęcia jego wynagrodzenia, a jego nazwisko zostaje umieszczone w federalnej bazie danych monitorującej „przestępców”. Jeśli spróbuje zobaczyć się z dziećmi poza wyznaczonymi godzinami lub nie dokona płatności, może zostać aresztowany. Nie pozwolono mu mówić, ale powiedziano mu, że przesłuchanie dobiegło końca.

Mężczyzna może zostać oskarżony o przemoc domową lub wykorzystywanie seksualne dzieci, w takim przypadku rozprawa może w ogóle się nie odbyć . . . ale policja po prostu zapuka do drzwi i nakaże mu opuszczenie domu w ciągu kilku godzin lub minut, nawet jeśli nie przedstawiono przeciwko niemu żadnych dowodów. . . . Mężczyzna może być również zobowiązany do płacenia alimentów i honorariów prawnikom, których nie wynajął i być zagrożony aresztowaniem, jeśli odmówi lub nie będzie w stanie temu sprostać. . . . Jeśli odmówi wynajęcia prawnika, zostanie wezwany do zapłaty adwokatowi swojej małżonki. Tak czy inaczej, zapłaci od 50 000 do 150 000 USD, a być może znacznie więcej. . . . Jeśli odmówi odpowiedzi na pytania lub zapłaty, może trafić do więzienia bez procesu. . . . Jeśli się sprzeciwi, może zostać skierowany na badania psychiatryczne.

Na „procesie” zostanie przesłuchany w sprawie najbardziej intymnych szczegółów z życia rodzinnego.

I żadna odpowiedź nie jest poprawna. Jeśli pracuje długo, jest karierowiczem, który zaniedbuje swoje dzieci. Jeśli troszczy się o swoje dzieci, nie zarabia na nie tyle pieniędzy, ile powinien. Jeśli dyscyplinuje swoje dzieci, kontroluje je, a nawet stosuje przemoc. Jeśli tego nie robi, jest oskarżony o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich. Jeśli ich nie kąpie, zaniedbuje je. Jeśli to zrobi, może to być molestacja.

Wszystko to kosztuje go „400–500 dolarów za godzinę, a męka trwa tak długo, jak długo i jak wielkie opłaty prawnicy i sędzia chcą uzyskać”.

Bez względu na wynik procesu, przez resztę dzieciństwa jego dzieci, one i on będą żyć pod stałą obserwacją i kontrolą sądu. Zostanie poinstruowany kiedy będzie mógł zobaczyć swoje dzieci, co może z nimi zrobić, gdzie je zabrać . . . w jakich nabożeństwach może (lub musi) z nimi uczestniczyć i jakie tematy może z nimi omawiać na osobności. . . . Można mu nakazać pracę w określonych godzinach i na określonych stanowiskach, z których zarobki zostaną skonfiskowane. . . . Jeśli straci pracę lub trafi do szpitala, zostanie uznany za przestępcę i osadzony w więzieniu za niepłacenie alimentów. Do jego domu mogą wejść urzędnicy państwowi. . . . Jego dokumentacja finansowa jest dostępna i zbadana przez sąd, a jego konto bankowe zostanie przeszukane. . . . Jego dzieci mogą zostać zmuszone do działania jako informatorzy przeciwko niemu. Może dostać nakaz sprzedania domu i opłacenia prawników których nie wynajął.

Baskerville zauważa, że ​​sama potworność niesprawiedliwości popełnianych wobec ojców nie pozwala niektórym ludziom zaakceptować, że mają one miejsce. Częstą początkową reakcją na usłyszenie o tych strasznych rzeczach jest „gdyby sprawy miały się naprawdę tak źle, czyż nie słyszelibyśmy o tym wcześniej?”

Jest na to kilka powodów. Po pierwsze, dziennikarze, których zadaniem jest informowanie nas o korupcji w życiu publicznym, wolą zabawiać nas reportażami o „małżeństwach homoseksualnych” i romansach gwiazd filmowych. Ale po drugie, sądy rodzinne biorą bezpośredni odwet na rodzicach, którzy próbują się organizować lub zabierać głos.

W wielu jurysdykcjach krytykowanie sędziego sądu rodzinnego jest przestępstwem; tam, gdzie tak nie jest, sędziowie mogą po prostu wydawać indywidualne nakazy kneblowania z sędziowskiej ławy. Baskerville donosi o przypadkach ojców, którzy zostali aresztowani za rozmowę z reporterami na temat ich spraw. Zastępcy szeryfa fotografują demonstracje protestacyjne grup ojców. Miało miejsce zamykanie stron internetowych. Archaiczne prawa przeciwko „zniesławieniu” („defamatory libel” i „skandalizacji sądu” (“scandalizing the court”)
zostały wskrzeszone, by ścigać krytyków. Urzędnicy sądowi zostali wydelegowani do monitorowania krytyki sądu pod adresem ojców w prasie i w ich prywatnej korespondencji (której przekazanie można im nakazać pod groźbą kary pozbawienia wolności). Tymczasem urzędnicy mogą otwarcie omawiać życie prywatne ojców na publicznych spotkaniach i zamieszczać informacje o ich sprawach w Internecie.

Postępowanie w sądzie rodzinnym odbywa się za zamkniętymi drzwiami i najczęściej nie prowadzi się żadnych protokołów. W przypadkach, w których się to robi, protokoły czasami były nielegalnie fałszowane przez nieznane osoby. Sędziowie powołują się na „prywatność rodziny” jako uzasadnienie zachowania tajemnicy. W rzeczywistości jednak od sekretarza sądu wymaga się upublicznienia wielu informacji na temat „oskarżonych” (ojców): numerów ubezpieczenia społecznego, zastrzeżonych numerów telefonów i innych. Zabrania się im jednak ujawniania nazwiska sędziego przydzielonego do sprawy. Baskerville wyciąga oczywisty wniosek: Celem całej tajemnicy i cenzury nie jest ochrona prywatności rodziny, ale umożliwienie sądom bezkarnej inwazji.

Trzecią przeszkodą w publicznym uznaniu, że niewinni ludzie są prześladowani, jest to, że sami ojcowie wierzą w propagandę o „złych ojcach”. (“deadbeat dads.”) Nawet po tym, jak padli ofiarą systemu, zakładają, że w ich konkretnym przypadku popełniono jakiś błąd, podczas gdy inni mężczyźni są „prawdziwymi” winowajcami, których rząd słusznie karze.

Ważnym czynnikiem przyczyniającym się do tego nieporozumienia jest sentymentalny pogląd na macierzyństwo i kobiecą niewinność, być może prawdziwy w dawnych czasach, ale obecnie wyraźnie sprzeczny z faktami. Pewien pisarz, cytowany przez Baskerville’a, donosi: „Wszyscy prawnicy zajmujący się sprawami rodzinnymi, z którymi rozmawiałem, byli zgodni, że w sporach dotyczących nadzoru nad dzieckiem kobiety „niemal cały czas inicjują rozwód’”. Mężczyźni częściej starają się uniknąć rozwodu: „Pięćdziesiąt osiem procent mężczyzn opóźnia rozwód ze względu na jego wpływ na dzieci. Znacznie mniej kobiet (37%) troszczy się o to”.

Wielu konserwatystów bez wątpienia zgodzi się, że metody silnej ręki są nieuzasadnione w stosunku do legalnie poślubionych i wiernych ojców, ale zaprotestują, że mogą być one konieczne przeciwko tym łajdakom, którzy „żerują” na kobietach bez doprowadzenia ich do ołtarza. Baskerville przytacza jednak dowody na to, że nawet niezamężni ojcowie zwykle nie porzucają swojego potomstwa:

Amerykańskie badanie młodych, niezamężnych ojców o niskich dochodach przedstawia obraz, który, choć daleki od ideału, nie pokazuje, by porzucali oni swoje dzieci: 63% miało tylko jedno dziecko; 82% miało dzieci tylko z jedną matką. . . 70% widywało swoje dzieci przynajmniej raz w tygodniu. . . a duży odsetek zgłosił kąpiel, karmienie, ubieranie i zabawę z dziećmi; a 85% zapewniało nieformalne wsparcie dzieciom w formie gotówki lub zakupionych towarów, takich jak pieluchy, ubrania i zabawki.

Inne badanie przeprowadzone na północy Anglii wykazało, że „najczęstszym podawanym przez ojców powodem, dla którego nie mają więcej kontaktu z dziećmi, była niechęć matek, by im na to pozwolić”. Widzimy tu jeden z powodów zawierania małżeństw: nie po to, by uniemożliwić mężczyznom ucieczkę, ale po to, by kobiety nie ingerowały w więź między ojcem a dzieckiem.

Innymi słowy, ojcostwo jest naturalne. Gdyby małżeństwa typu „shotgun” i agencje zajmujące się pobieraniem alimentów były konieczne, aby zmusić mężczyzn do utrzymania potomstwa (jak sugeruje wielu świętoszkowatych męskich komentatorów), cywilizacja nigdy by nie powstała. Ludzki mężczyzna po prostu nie może być aż tak zły, jakim jest obecnie rutynowo przedstawiany, czy to przez pełne nienawiści feministki, czy faryzejskich konserwatystów.

Oto tylko kilka innych najważniejszych informacji z bezwzględnego katalogu niesprawiedliwości branży rozwodowej Baskerville’a:

Mężczyzna w Wielkiej Brytanii został skazany na dziesięć miesięcy więzienia za pozdrawianie dziecka na ulicy.

Dzieci są więzione za odmowę składania zeznań przeciwko ojcom. Siedemnastoletnia dziewczyna została powalona na ziemię i zakuta w kajdanki przez dwóch policjantów płci męskiej za odmowę opuszczenia mieszkania jej ojca.

Ojcowie trzymani są z dala od łóżek swoich umierających dzieci.

Rodzice sprawujący opiekę nad dzieckiem nie odpowiadają przed nikim za korzystanie z alimentów na dzieci i nie muszą nic wydawać na dzieci z otrzymanej sumy. Stany wykorzystują pieniądze z „alimentów na dzieci”, aby zrównoważyć swoje budżety lub w dowolnym innym celu.

Niektóre stany wprowadziły „przyspieszone procesy sądowe”, w ramach których ojcowie są wzywani do stawienia się nie przed sędziami, ale przed „komisarzami sądowymi” lub “marital masters,” ,zasadniczo zwykłymi prawnikami przebranymi w sędziowskie szaty. Osoby te czasami odgrywają podwójną rolę, będąc również lobbystami na rzecz ustawodawstwa dotyczącego alimentów.

W hrabstwie Warren w Pensylwanii mężczyźnie grożono więzieniem, jeśli nie podpisze wcześniej wydrukowanego zeznania stwierdzającego: „Znęcałem się fizycznie i emocjonalnie nad swoim partnerem. . . . Jestem odpowiedzialny za przemoc, której użyłem. Moje zachowanie nie było sprowokowane”.

Prywatne firmy zostały wciągnięte do wykonywania funkcji inwigilacyjnych dla reżimu rozwodowego. Pracodawcy są prawnie zobowiązani do informowania o wszystkich pracownikach, w tym o tych, którym nigdy nie nakazano płacenia alimentów. Informacje te trafiają do Krajowego Rejestru Nowych Zatrudnionych, prowadzonego w celu wykorzystania przeciwko osobom, które mogą w przyszłości zalegać z alimentami na dzieci. Ta praktyka „wciąga personalne biura prywatnych firm jako agentów administracyjnych rządu”. Trwają starania, aby w podobny sposób wykorzystać kościoły i organizacje społeczne, takie jak YMCA i United Way.

Alimentów żąda się od mężczyzn, którym udało się udowodnić, że nie są ojcami danych dzieci. Czasami kobietom zezwala się na pobieranie pełnych alimentów od więcej niż jednego mężczyzny.

W Wielkiej Brytanii i Australii zaproponowano zakazanie domowych zestawów do testowania ojcostwa dostępnych w prywatnych firmach, aby mężczyźni mogli być aresztowani za próbę udowodnienia, że ​​nie są ojcami dzieci, które mają wspierać.

Również w Wielkiej Brytanii grupy feministyczne i biurokraci mogą wnosić oskarżenia o przemoc domową przeciwko mężczyznom, których obierają jako sprawców, zgodnie z teorią, że samej ofierze „należy oszczędzić konieczności podejmowania kroków prawnych”. Ci zewnętrzni oskarżyciele nie muszą przedstawiać dowodów na to, że domniemana ofiara w ogóle istnieje.

Niektóre matki w Massachusetts zgłaszają presję i grożenie ze strony pracowników opieki społecznej utratą dzieci, jeśli odmówią rozwodu ze swoimi mężami.

Podejmowane są obecnie działania mające na celu ściganie „bezpośrednich wspólników”, czyli rodziców, drugich żon lub innych krewnych tych na których wymusza się alimenty. Pewna druga żona została oskarżona o „przechowywanie uciekiniera”. Rachunki bankowe takich osób mogą zostać zajęte w celu wypłaty alimentów obciążających ojców, których „podżegają”. (“abetting.”)

Nastoletni chłopcy, którzy zostali ustawowo zgwałceni przez dorosłe kobiety, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności i zmuszeni do płacenia alimentów tym kobietom.

W pewnym dziwnym przypadku w Iowa stan skonfiskował oszczędności jedenastoletniego chłopca (z prac domowych, takich jak odśnieżanie), aby mógł płacić alimenty na siebie — możliwe, ponieważ jako nieletni jego ojciec również widniał na jego koncie bankowym.

Jak dla mnie najbardziej wzburzające: ojcom nakazano poddanie się działaniu czegoś, co nazywa się „pletyzmografem”, w którym na penisa zakłada się elektroniczną osłonę, podczas gdy zmusza się ich do oglądania filmów pornograficznych z udziałem dzieci.

Baskerville wymienia liczne gwarancje prawne łamane przez sądy rodzinne, w tym kilka poprawek do konstytucji, domniemanie niewinności, trójpodział władzy, habeas corpus oraz zakazy podwójnego karania, prawa ex post facto i weksle. Sądy otwarcie przyznają, że gwarancje konstytucyjne nie mają zastosowania w ich postępowaniach – jest to uzasadnione, ponieważ są to sądy „sprawiedliwości”, (“equity”) a nie prawa. Sądy federalne nigdy nie rozpatrują spraw dotyczących prawa rodzinnego; sądy rodzinne odpowiadają tylko przed komisjami rewizyjnymi zdominowanymi przez izby adwokackie, tj. prawników, których interes finansowy polega na maksymalizacji wymuszeń od rozwiedzionych mężczyzn. Baskerville słusznie zauważa dziwną okoliczność: istnieje obszerna literatura potępiająca władzę sądowniczą za uzurpowanie sobie władzy ustawodawczej, ignorowanie pierwotnych intencji, niewłaściwe stosowanie czternastej poprawki i różne inne grzechy; ale system sądów rodzinnych, który ma większy wpływ na życie większej liczby ludzi, prawie całkowicie wymknął się spod kontroli.

Ideologia feministyczna z pewnością odegrała rolę w stworzeniu obecnej sytuacji; ale, jak zwykle, chodzi o coś więcej niż tylko „idee mające konsekwencje”. Znaczna część wzrostu branży rozwodowej jest po prostu przykładem normalnej tendencji biurokratów do dążenia do zwiększenia bogactwa i władzy. Dla większości z tych osób feminizm był bardziej pretekstem niż motywacją. Sędziowie istotnie „swobodnie odwołują się zarówno do tradycyjnych stereotypów dotyczących macierzyństwa, jak i nowoczesnych idei praw kobiet”. Prawdopodobnie większość z nich nie ma w tej sprawie żadnych głębokich przekonań.

Ta sama luka między racjonalizującą retoryką a rzeczywistością interesów materialnych jest widoczna w całej branży rozwodowej, która składa się nie tylko z sędziów i prawników, ale także z gromady „ekspertów” – psychiatrów, psychologów, pracowników socjalnych, mediatorów, osób oceniających opiekę, monitorujących wizytatorów i instruktorów obowiązkowych zajęć z „edukacji rodzicielskiej” i „radzenia sobie ze złością” (“anger management”). Wszyscy są opłacani przez wymuszone egzekucje od ojców.

Psychoterapeuci są wszechobecni w branży, po części dlatego, że obawiają się niewystarczającego popytu na ich usługi na rynku. Pewien prawnik mówi: „Jeśli umieścisz dziesięciu psychiatrów w jednym pokoju, otrzymasz dziesięć różnych opinii”. Baskerville podaje tylko jeden przykład: pewien psychiatra zdiagnozował u ojca zarówno „zaburzenie dystymiczne”, jak i „zaburzenie mieszanej osobowości”, które obejmowało „zachowanie obsesyjno-kompulsyjne, sztywność, wyniosłe myślenie i cechy pasywno-agresywne”; zamiast tego drugi psychiatra wymyślił „schizotypowe zaburzenie osobowości”. Takie „opinie biegłych” rzadko są przedstawiane na posiedzeniu jawnym, więc nie ma możliwości przesłuchania, a psychiatrzy mogą być objęci immunitetem sądowym, więc nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoje zeznania. Jak pyta jeden z profesorów prawa: Co sprawiło że wszyscy ci ludzie stali nagłe szaleńcami niezdolnymi spełniać funkcji rodzicielskich?

Oczywiście zadaniem biegłego jest zapewnienie pozorów racjonalności orzeczeń sądowych, które są albo całkowicie arbitralne, albo zostały podjęte z innych powodów, takich jak maksymalizacja kwoty pieniędzy wydobytej od ojca. Jeśli sąd rodzinny nie ma dostępu do jakiejś tajemnej sztuki określania „najlepszego interesu dziecka”, jego roszczenie do bycia zaangażowanym w coś więcej niż porywanie dzieci upada. (Tego rodzaju pseudoracjonalność jest dominującą cechą rządów menedżerskich w ogóle: czy ktoś poważnie wierzy np., że korporacyjni „diversity consultants” posiadają jakąś specjalną wiedzę, której nam brakuje?) Specjalnie nie dziwi, jak mało treningu jest wymagane, by ktoś został zakwalifikowany jako taki „ekspert”. Sądy mogą powołać „osoby posiadające tylko tytuł licencjata lub niższy, jedno lub dwa weekendowe seminaria lub warsztaty, i być może cztery godziny praktyki.

Jak zwykle dzierżyciele władzy roszczą sobie moralną wyższość. „Ojcowie prawie powszechnie zgłaszają, że są obrażani i wyzywani obiter dicta przez sędziów, jakby byli niegrzecznymi chłopcami lub młodocianymi przestępcami” — pisze Baskerville. The New York Daily News opublikował łatwowierny raport na temat „zajęć edukacyjnych dla rodziców”, na które sędziowie obecnie często nakazują uczęszczanie nie rozwodzącym się parom; mówi się, że są one konieczne, aby „nauczyć ich, jak się zachowywać; może nawet zawstydzić ich, żeby zachowywali się jak na swój wiek”.

Autor poświęca dwadzieścia stron historycznemu rysowi zaangażowania federalnego w ściąganie alimentów. Zaczęło się to nie jako odpowiedź na powszechny problem porzucenia dzieci przez rodziców, ale z uwagi na presję polityczną ze strony grup feministycznych i stowarzyszeń adwokackich. Prezydent Ford nieco niechętnie podpisał ustawę ustanawiającą Urząd ds. Egzekwowania Alimentów w 1975 r., ostrzegając, że jest to nieuzasadniona federalna ingerencja w rodzinę i rolę stanów. Pierwotnym uzasadnieniem było to, że rząd zaoszczędziłby na świadczeniach socjalnych dla niezamężnych matek, zmuszając ojców do płacenia więcej. Krytycy zwracali wówczas uwagę, że większość matek z opieki społecznej nie miała nawet nakazów alimentacyjnych, a większość ojców była i tak zbyt biedna, aby płacić to, co matki otrzymywały w ramach świadczeń socjalnych.

W 1988 roku Kongres uchwalił ustawę o wspieraniu rodzin, zawierającą dwa kluczowe postanowienia: (1) stany były zobowiązane do wdrożenia domniemanych (i praktycznie obowiązkowych) wytycznych dotyczących alimentów na dzieci; oraz (2) stosowanie mechanizmów egzekwowania prawa karnego zostało rozszerzone ze spraw o świadczenia socjalne na wszystkie nakazy alimentacyjne na dzieci.

Ojcowie nie korzystający z pomocy społecznej są zarówno znacznie liczniejsi, jak i bogatsi niż ojcowie dzieci z opieki społecznej, do których pierwotnie się to kierowało. Obecnie ojcowie nieposiadający świadczeń socjalnych odpowiadają za 83 procent spraw alimentacyjnych na dzieci (odsetek, który wciąż rośnie) i 92 procent zebranych pieniędzy. Jednak nigdy nie było poważnego problemu braku zapłaty ze strony tych ludzi. Od 1988 r. prawdziwym celem programu jest zwiększanie dochodów, a rzekoma potrzeba zmuszania “złych ojców” do wspierania dzieci nigdy nie była niczym innym niż mistyfikacją mającą na celu zmylenie opinii publicznej.

Co dziwne, program faktycznie traci pieniądze na poziomie federalnym; na przykład kosztował podatników 2,7 miliarda dolarów w 2002 roku, a deficyt nadal rośnie. Te pieniądze są wypłacane urzędnikom stanowym jako zachęta do zwiększenia zbieranych przez nich kwot: im więcej wymuszają od ojców, tym bardziej nagradza ich rząd federalny, niezależnie od tego, czy mężczyźni są winni czegokolwiek czy nie. Na przykład w 2002 roku Ohio zebrało 228 milionów dolarów, a Kalifornia 640 milionów dolarów.

Aby otrzymać swoją część łupu, stany są zobowiązane do kierowania płatności za pośrednictwem swoich mechanizmów egzekwowania prawa karnego. Innymi słowy, muszą traktować wszystkich rozwiedzionych ojców, nawet tych, którzy płacą alimenty w całości i na czas, jak przestępców. I to robią; urzędnicy chwalą się, że zebrali tak a tak wiele milionów dolarów od „złych ojców”. Przestępczość jest po prostu przypisywana przez rząd każdemu rozwiedzionemu ojcu.

Obecne wytyczne dotyczące alimentów, donosi Baskerville, są w dużej mierze dziełem jednego człowieka, dr Roberta Williamsa. W 1987 roku założył Policy Studies Inc., „prywatną” agencję konsultingową i windykacyjną zajmującą się kontraktami rządowymi w zakresie egzekwowania alimentów. Jednocześnie jako konsultant Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej opracował zestaw wzorcowych wytycznych alimentacyjnych. Najwyraźniej jego interesom najlepiej służyło uczynienie wytycznych tak uciążliwymi, jak to tylko możliwe. Mówiąc słowami Baskerville’a, „tylko poprzez stworzenie poziomu zobowiązań wystarczająco wysokiego, aby stworzyć trudności dla ojców, wytyczne mogą stworzyć wystarczająco dużą pulę dłużników, aby zapewnić zyski i popyt na usługi jego prywatnej agencji windykacyjnej”.

Zadziałało. W następnym roku, jak wspomniano, uchwalono ustawę o wsparciu rodziny, zobowiązującą stany do wdrożenia własnych wytycznych dotyczących alimentów, aby zakwalifikować się do federalnych jałmużn, i dano im krótki czas na ich sporządzenie. Większość zrobiła najłatwiejszą rzecz i po prostu przyjęła za własne wytyczne Williamsa zatwierdzone przez HHS. Kiedy rząd zaczął podsycać histerię „złego taty”, zarobki jego firmy poszybowały w górę.

Wiele sądów państwowych orzekło wbrew wytycznym. Sąd wyższej instancji w Georgii określił je jako „sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem”, ponieważ nie mają one żadnego związku z faktycznymi kosztami wychowania dzieci. Ponadto tworzą „gratkę dla obligujących. . . . Domniemane orzeczenie pozostawia rodzica nieposiadającego opieki w biedzie, podczas gdy rodzic sprawujący opiekę cieszy się zauważalnie wyższym standardem życia”. Sąd w Wisconsin zwrócił uwagę, że wytyczne stanowe „skutkowałyby sumą tak dalece przekraczającą potrzeby dziecka, że ​​byłaby irracjonalna”. Wszystkie takie orzeczenia zostały uchylone w wyniku odwołania rządu.

Rozwiedzionym ojcom otwiera się samochody, odbiera prawo jazdy i profesjonalne prawo jazdy, co uniemożliwia im zdobycie lub utrzymanie zatrudnienia. Rutynowo tracą domy, a wielu trafia do schronisk dla bezdomnych, które ktoś filozoficznie określił jako „lepsze niż pobyt w więzieniu”. Baskerville przytacza jeden przypadek hospitalizacji ojca z powodu niedożywienia, ponieważ nie pozostawiono mu wystarczającej ilości pieniędzy, aby mógł odpowiednio się wyżywić.

Stany Zjednoczone mają obecnie za kratkami większy odsetek ludności niż jakikolwiek inny kraj na świecie. Ilu z tych więźniów to ojcowie skazani za niepłacenie alimentów? Z jakiegoś powodu Biuro Statystyki Sprawiedliwości nam tego nie powie. Wiemy, że pojawiają się propozycje odciążenia przepełnionych więzień poprzez budowę specjalnych obozów dla ojców.

Opracowuje się kampanie public relations, aby nadać temu, co się dzieje, bardziej akceptowalną twarz. Dyrektor wykonawczy z Wirginii opisuje ojców, których ściga, jako „klientów” i „podmioty”, którzy „mają prawo do korzystania z usług alimentacyjnych”. Firma Roberta Williamsa ma „jednostki obsługi klienta. . . wspierające współpracę z każdym klientem” oraz „specjalne centra obsługi klienta . . . odpowiadające za zwiększenie wrażliwości na potrzeby klientów”. Baskerville sucho komentuje: „Ci… . . przedsiębiorcy zaniedbują dodać, że klienci, którzy zdecydują się nie odwiedzać ich lokali, zostaną aresztowani”.

W styczniu 2000 roku sekretarz HHS, Donna Shalala, z dumą ogłosiła, że ​​„federalne i stanowe programy egzekwowania alimentów na dzieci pobiły nowe rekordy w ogólnokrajowych zbiórkach w roku podatkowym 1999, osiągając 15,5 miliarda dolarów, prawie dwukrotnie więcej niż w 1992 roku”.

W tym samym czasie zbiory spadły, mierzone jako procent tego, co według rządu ojcowie są „dłużni”. Powód? Odsetki i zaległości tworzone przez wytyczne Williamsa piętrzą się na głowach ojców szybciej, niż można z nich wycisnąć rzeczywistych pieniądzy. Większości tego fikcyjnego długu oczywiście nigdy nie da się odzyskać.

„Przemoc domowa”, o której tyle słyszymy, to po prostu kolejny aspekt gry rozwodowej. Kiedy kobieta odchodzi od męża, rutynowo radzi się jej, by oskarżyła go o „znęcanie się” zarówno nad nią, jak i nad dziećmi. Nie są wymagane żadne dowody; mąż trafia do więzienia i ma zakaz większości typowych kontaktów z rodziną. Same sądy sponsorują seminaria na temat fabrykowania oskarżeń i nie ma kar za krzywoprzysięstwo.

Baskerville zauważa, że ​​literatura dotycząca „przemocy domowej” nie wykazuje zainteresowania bezpośrednim ściganiem mężczyzn za akty przemocy. Rzeczywiście, gdyby mężczyźni bili swoje żony, nie byłoby potrzeby stosowania specjalnej kategorii przemocy określanej jako „domowa”; mogliby po prostu być ścigani za pobicie na podstawie tych samych przepisów, które mają zastosowanie w innych przypadkach. Skarga aktywistów „przemocy domowej” dotyczy prawie wyłącznie tego, że „prześladowcy” mogą zachować prawa do opieki lub odwiedzin dla swoich dzieci. Mówią złowrogo o „mordercach”, którzy „grożą porwaniem”. Oznacza to po prostu, że mimowolnie rozwiedzeni ojcowie chcą odzyskać swoje dzieci.

Należy zauważyć, że terminy takie jak znęcanie się, przemoc i pobicie nie mają w surrealistycznym świecie feminizmu i prawa rozwodowego swojego tradycyjnego angielskiego znaczenia. Już w 1979 roku feministki pisały o mężczyznach, którzy maltretowali swoje żony „poprzez ich ignorowanie i pracę do późnego wieczora”. Dziś kobiety są pouczane, że nadużycia obejmują „wyzwiska”, „rzucanie ci negatywnych spojrzeń”, „ignorowanie twoich opinii” i (moim zdaniem najbardziej odkrywcze) „odmawianie ci posiadania pieniędzy”. Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych oświadczył, że „podważanie poczucia własnej wartości jednostki” jest przemocą domową, a zatem przestępstwem federalnym.

Zwykłym losem mężczyzny oskarżonego o „znęcanie się” jest otrzymanie zakazu zbliżania się (czasami nazywanego nakazem ochrony). Jest to dekret wydany z ławy przysięgłych bez przedstawienia dowodów i bez wezwania mężczyzny do wystąpienia we własnej obronie; zabrania on szerokiego zakresu zachowań, które w przeciwnym razie byłyby zgodne z prawem. Uznaje mężczyznę za przestępcę podlegającemu aresztowaniu, jeśli nadal będzie żył spokojnie we własnym domu lub był w kontakcie z własnymi dziećmi. Pewien profesor prawa zauważa, że ​​„jednym z powodów, dla których istnieje ten nakaz, jest jego naruszenie”. Nawet jeśli nie ma dowodów by skazać ojca, „nakaz ochrony może dać podstawę odpowiedzialności karnej, przestępstwo jego złamania jest łatwe do udowodnienia”.

Mówi się, że nakazy zbliżania się są rozdawane „jak cukierki” wszystkim, którzy się o nie zwrócą. Ojcowie, którzy kontaktują się ze swoimi dziećmi, są ścigani za „prześladowanie”, przestępstwo, które rząd definiuje jako „komunikację bez zgody”. (Spróbuj oskarżyć IRS o prześladowanie.) Nawet ojcowie, którym ustanowiono prawo do odwiedzin dzieci, podlegają zakazom zbliżania się, które, podobnie jak „tripwires”, mogą spowodować aresztowanie za najbardziej niewinne zachowanie. Czyny, za które ojcowie zostali oskarżeni, obejmują otwieranie drzwi mieszkania, aby pięcioletni syn mógł zadzwonić do matki, włożenie notatki do walizki syna, aby poinformować matkę, że był chory podczas jego wizyty oraz uczęszczanie na koncerty recitale, imprezy sportowe czy nabożeństwa, na których były obecne ich dzieci.

Sędziowie wydają te zarządzenia, ponieważ zaniechanie tego grozi im negatywnymi konsekwencjami. Feministyczne grupy finansowane ze środków federalnych publikują nazwiska sędziów, którzy uparcie starają się przestrzegać należytego procesu. Sędzia z Maine został usunięty z ławy za „brak wrażliwości” wobec kobiet ubiegających się o zakaz zbliżania się. Jeden z sędziów w stanie spoczynku mówi, że jego koledzy widzą wyrządzaną krzywdę, ale „milczą ze względu na klimat polityczny”.

W wiadomościach pojawiły się przypadki, w których mężowie atakowali swoje żony, z którymi byli w separacji, „pomimo tego, że mają zakaz zbliżania się”. Baskerville prosi nas, abyśmy zastanowili się, czy tacy mężczyźni nie atakują swoich żon z powodu zakazu zbliżania się. Te tyrańskie akty mają w dużej mierze charakter celowej prowokacji. Pewien dziennikarz napisał: „To zdumiewające, że nie ma więcej szału”. Oczywiście dla feministek ta „męska przemoc” po prostu dowodzi potrzeby większej liczby zakazów zbliżania się. Ideologia jest niefalsyfikowalna.

Istnieją obecnie „nadzorowane ośrodki odwiedzin”, w których ojcowie muszą płacić do 80 dolarów za godzinę, aby zobaczyć swoje dzieci. „Ludzie krzyczą na ciebie przy dzieciach” — mówi pewien ojciec; „próbują poniżyć ojca w oczach dziecka”. „Nawet przytulenie własnych dzieci może zakończyć wizytę” — mówi inny. Na ścianach wiszą kamery, a uzbrojeni w notatniki pracownicy socjalni dokładnie obserwują ojców. Czasopismo Boston Globe donosi: „Ośrodki odwiedzin cieszą się ogromną popularnością wśród sędziów sądów rodzinnych. . .tak, że pewne ośrodki. . . mają listy oczekujących nawet na rok. Doprowadziło to do skrócenia wizyt, aby pomieścić inne rodziny”.

Obecnie tworzone są specjalne „zintegrowane sądy ds. przemocy domowej”, aby przyspieszyć wydawanie wyroków skazujących. „Nie ma domniemania niewinności, dopuszczalne są dowody ze słyszenia, a oskarżeni nie mają prawa stanąć twarzą w twarz ze swoimi oskarżycielami. Jedno z badań wykazało, że nie ma możliwości uznania oskarżonego za niewinnego, ponieważ wszystkie osoby które zostały aresztowane. . . otrzymały jakąś karę”. Prokuratorzy piętrzą zarzuty, aby zachęcić do ugody; innymi słowy, niewinni ludzie przyznają się do mniejszych zarzutów, próbując uniknąć całkowitego zrujnowania sobie życia.

„Schroniska dla kobiet maltretowanych” to kolejna instytucja branży rozwodowej, która nie ma już żadnego związku z tym, co wydaje się oznaczać ich nazwa. Zamiast udzielać pierwszej pomocy i innej pomocy fizycznej kobietom, które zostały brutalnie potraktowane przez swoich mężów, są one „punktami kompleksowej obsługi rozwodów”. Pomagają kobietom w fabrykowaniu oskarżeń o znęcanie się i kazirodztwo przeciwko ich mężom oraz dostarczają „listy poparcia” do wykorzystania przeciwko ojcom w sądzie rodzinnym. Kobiety zgłaszają stosowanie taktyk wysokiego ciśnienia, aby skłonić je do rozwodu z mężami; jeden nazwał schronisko „doświadczeniem z piekła rodem; przesłanie było takie, że wierzysz w to, w co my wierzymy, robisz to, co mówimy, albo wynoś się stąd”. Wiele schronisk to lesbijskie sabaty, w których heteroseksualnym wolontariuszom nie wolno omawiać swoich planów ślubnych ze współpracownikami.

Wielka ironia związana z całym przemysłem wykorzystywania seksualnego polega na tym, że wykorzystywanie dzieci jest znacznie bardziej prawdopodobne w domach bez ojca, których liczba jest obecnie tworzona na niespotykaną dotąd skalę. Czasami jest to popełniane przez nowych chłopaków matki, ale bardzo często przez samą matkę. Badania HHS donoszą, że „dzieci w gospodarstwach domowych składających się wyłącznie z matek były trzy razy bardziej narażone na śmiertelne maltretowanie [zamordowanie] niż dzieci w gospodarstwach domowych wyłącznie z ojcami. Kobiety stanowiły 78% sprawców śmiertelnego znęcania się nad dzieckiem [morderstwa] i 81% naturalnych rodziców, którzy poważnie znęcali się nad swoimi dziećmi”.

Pewien pisarz mówi, że „chociaż temat literacki„ dobry ojciec” chroniący swoje dzieci przed „złą matką” jest prawie niespotykany (tak wyidealizowane stało się macierzyństwo), to w prawdziwym życiu ojcowie często odgrywali rolę obrońców w rodzinach.” Innymi słowy, przemysł rozwodowy krzywdzący dzieci pozbawia je ich naturalnych opiekunów i tym samym tylko zwiększając ich cierpienie.

Być może najwłaściwszym zakończeniem tego (bardzo niekompletnego) omówienia horrorów przemysłu rozwodowego, będzie odnotowanie jego wpływu na same dzieci. Jedno z badań opartych na wywiadach z dziećmi rozwodników wykazało, że wyrażały one pragnienie częstszego kontaktu z ojcami ze zdumiewającą i poruszającą intensywnością. . . . Najbardziej uderzającą reakcją dzieci w wieku od sześciu do ośmiu lat był ich wszechobecny smutek. Wpływ separacji okazał się tak silny, że zwykłe mechanizmy obronne dzieci i strategie radzenia sobie ze stresem nie wystarczały. Płacz i szloch nie były rzadkością. . . . Ponad połowa z tych dzieci bardzo tęskniła za ojcem. Wiele czuło się przez niego porzuconych i odrzuconych i wyrażało swoją tęsknotę w sposób przypominający żałobę po zmarłym rodzicu. . . .

Nieuchronnie mówiono o „zreformowaniu” systemu – nie tylko przez jego beneficjentów, którzy mówili o chęci uczynienia go bardziej „wydajnym”. Nie mówią nam, dlaczego mielibyśmy chcieć, aby dzieci były odbierane spod opieki ojców „skuteczniej”. Rząd obfituje w programy „odpowiedzialnego ojcostwa”, inicjatywy „zdrowego małżeństwa”, działania „obrony małżeństwa” i tym podobne. Nie powinno to oszukać nikogo, kto uważnie przeczytał książkę dr Baskerville’a; są one niczym innym jak kolejnymi okazjami do rozszerzenia władzy i mecenatu rządu przy jednoczesnym oszukiwaniu opinii publicznej. Następnym razem, gdy usłyszysz, jak polityk obiecuje „wzmocnić” twoje małżeństwo lub rodzinę, nie zwracaj na to uwagi.

To, co należy zrobić, jest jasne. Cytując felietonistkę Kathleen Parker: „Branża rozwodowa musi zostać zdemontowana, spalona i pogrzebana jak potwór, którym jest”.

Teraz musimy rozważyć środki, które pozwolą to osiągnąć.

Pewien naukowiec donosi, że w kilku miastach mówiono mu to samo: „Strzelać do sędziów i prawników!” Kilku mężczyzn robi więcej niż tylko mówi. „Statystyki są skąpe [dlaczego?], ale sędziowie i adwokaci w całym kraju potwierdzają wszystkie te doniesieniami o śmiertelnych strzelaninach, zamachach bombowych, zadźganiach nożem i pobiciach, twierdząc że prawo rodzinne jest najbardziej niebezpieczną dziedziną praktyki” — jak czytamy w pewnym czasopiśmie prawniczym. Według Boston Globe sędziowie noszą teraz broń pod szatami, aby chronić się przed ojcami. Baskerville twierdzi, że wykrywacze metali zostały zainstalowane w sądach specjalnie ze strachu przed ojcami. Zauważa, że ​​poprzednie ataki na sędziów sądów rodzinnych w większości nie były zgłaszane w prasie [dlaczego?], ale zastrzelenie sędziego z Nevady w czerwcu 2006 r. przykuło międzynarodową uwagę. Cała powaga sytuacji wreszcie zaczyna przenikać do świadomości opinii publicznej. Baskerville słusznie pyta: czego sędziowie i prawnicy oczekują, kiedy weszli w biznes odbierania ludziom dzieci?”

Rzeczywiście, autor ani nie przesadza, ani nie używa metafory, kiedy w podtytule książki określa kampanię reżimu przeciwko ojcom jako wojnę. Męski obowiązek służby wojskowej – tj akceptacja śmierći lub zabicia w określonych okolicznościach, jeśli sytuacja tego wymaga – tradycyjnie opiera się na obowiązku ochrony rodziny; z tego wywodzi się obowiązek obrony narodowej, tak jak sam naród wywodzi się z rodziny. Jak mówi autor, „dokładnie po to są ojcowie: być agresywnym, gdy ktoś ingeruje w życie ich dzieci”.

Pojedyncze akty zemsty, choć wzruszające, i jakkolwiek przyjemnie się o nich czyta, nie położą kresu systemowi. Likwidacji reżimu rozwodowego można dokonać jedynie za pomocą zorganizowanej siły politycznej. Przestępcy i pasożyty, którzy tworzą przemysł rozwodowy, mają dużą przewagę; są wysoce zorganizowani, dobrze finansowani (głównie przez swoje ofiary), i zdeterminowani, a w przypadku feministek nawet fanatyczni. Będą walczyć zaciekle, aby zachować swoje bogactwo i władzę. Natomiast ojcowie dopiero zaczynają się budzić i dostrzegać pełnen zakres sytuacji i organizować opór. Sam dr Baskerville jest prezesem jednej z takich organizacji, American Coalition for Fathers and Children.

Wszystkie jego zalecenia dotyczące reform są umiarkowane i rozsądne – co może być ich główną wadą. Obejmują one egzekwowanie zasad rzetelnego procesu zapisanych w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, domniemanie wspólnej opieki, reformę prawa „rozwodu bez winy”, aby wymagać od niewiernych kobiet (lub mężczyzn) wzięcia odpowiedzialności za zakończenie umowy małżeńskiej oraz uczynienie urzędników biznesu rozwodowego odpowiedzialnymi za ich decyzje.

Nie jestem pewien, dlaczego rozwodów nie można po prostu znieść jako kategorii prawnej. Oczywiście muszą istnieć przepisy regulujące przypadki niewierności małżeńskiej i porzucenia. Felietonista Lloyd Conway sformułował dla nich prostą zasadę, której nie jestem w stanie ulepszyć: „Jeśli chcesz uciec z chórzystką, śmiało – po prostu zostaw portfel mamie. A jeśli mleczarz realizuje dostawy specjalne, lovebirds mogą wspólnie wypełnić czeki na twoje dziecko”. Pociąganie urzędników ds. rozwodów do odpowiedzialności za ich decyzje będzie niepotrzebne, gdy zamiast tego zostaną oni odpowiedzialni za zamiatanie ulic. Opieka prawna będzie miała mniejsze znaczenie praktyczne w przypadku braku systemu egzekucji rozwodu.

Obawiam się, że mężczyźni będą musieli domagać się jedynie pełnego przywrócenia tego, co feministki nazywają patriarchatem – rodziny z męską głową jako normalnej jednostki społecznej. Może to być „radykalny” pomysł, biorąc pod uwagę, jak bardzo nasze społeczeństwo zboczyło z toru, ale trudno go uznać za rewolucyjny. W rzeczywistości jest to po prostu radykalne przywrócenie naturalnego i tradycyjnego porządku rodziny ludzkiej. Baskerville wątpi, czy powrót pod opiekę ojca może „znaleźć akceptację poza marginesem debaty politycznej”. Myślę, że się myli w tej sprawie. Nie ma czegoś takiego jak stałe „granice” debaty politycznej. Jedna z najważniejszych form aktywności politycznej polega właśnie na przesuwaniu marginesu. Ze strony homoseksualistów potrzeba było o wiele więcej determinacji, aby doprowadzić nas do miejsca, w którym z powagą dyskutuje się o „małżeństwach homoseksualnych”, niż normalnym mężczyznom powinno przywrócenie idee ojcowskiego nadzoru. Podejrzewam, że mężczyźni, zjednoczeni politycznie, mogliby dyktować kobietom niemal dowolne warunki.

Mężczyzn czekają ciekawe czasy. Droga, którą musimy obrać, jest niebezpieczna, ale mniej niebezpieczna niż dalsze nierobienie niczego.

Z książki SEXUAL UTOPIA IN POWER: THE FEMINIST REVOLT AGAINST CIVILIZATION
by F. ROGER DEVLIN

Rozdział z książki Stephen Baskerville – Erozja cnót obywatelskich – jego strona
O konieczności przywrócenia patriarchatu Garbage Generation… (po polsku)
Inne artykuły Rogera Devlina (po angielsku)

Stephen Baskerville rekomenduje także stronę z książkami, podaje też organizację ojców walczących z niesprawiedliwością, która niestety działa tylko w Wielkiej Brytanii

As far as other pages, there really is very little these days.  This one lists good books and resources:

https://menaregood.com/
This is probably the most active group now, but only in the UK:
https://j4mb.org.uk/

https://varapanyo.blogspot.com/

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...