Przyszło nam obchodzić smutna rocznicę 50-lecia reformy liturgicznej. Bez wątpienia to dobra okazja do ponownego spojrzenia na korzenie tej reformy oraz na to, dokąd doprowadziło nas 50 lat nowego mszału. Nie ma chyba trafniejszego, krótkiego opisu nowej liturgii, od tego sformułowanego przez abp. Lefebvre’a: „Z herezji się wywodzi i do herezji prowadzi” – ten tekst będzie krótką analizą tych słów. Z jakiej herezji wywodzi się reforma liturgiczna drugiej połowy XX w.? Oczywiście chodzi o herezję modernizmu – aby więc dobrze zrozumieć, dlaczego nowa Msza wygląda tak, jak wygląda, należy zrozumieć podstawy tegoż błędu. Fundamentalnym twierdzeniem modernizmu jest teza o naturalnym pochodzeniu wszelkiej religii – oznacza ona, że każda religia jest tylko ludzkim tworem – w żadnej nie ma obiektywnego – pochodzącego z zewnątrz (spoza człowieka/czyli po prostu od Boga) objawienia. Wszystkie religie, według modernistów, są tworem czysto ludzkim, ot szczególnie wrażliwy religijnie człowiek doświ