Wracam do rozważań o tym, co w obecnej dobie mają począć tacy, jak ja, chcący działać politycznie zgodnie z polskim interesem narodowym. Otóż moja poczciwa mama ma problem. Głosowała na Trzaskiewicza (właśnie tak!), a usłyszała, że jakiś ksiądz ogłosił na kazaniu, iż za to idzie się do piekła. Powiedziałem mamie, żeby się nie przejmowała, ponieważ ten ksiądz jest głupi, ale raczej jej nie przekonałem. Z innej strony “ślub łagiewnicki” staje się znakiem firmowym kościoła katolickiego w Polsce. Gdyby do tego dodać kilka innych znamiennych wydarzeń, jak choćby odrzucenie przez biskupów rękami posłów PiS-u, kandydatury księdza Tadeusza Isakowicza – Zalewskiego do komisji parlamentarnej mającej badać problem pedofilii, to myśl Dmowskiego o tym, że katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości nabiera całkiem szyderczej wymowy. To co powyżej napisałem w zestawieniu z bieżącymi wydarzeniami politycznymi skłania do podsumowania, że dzieje się coraz lepiej, a będzie jeszcze gorzej. Mam tu