wtorek, 28 stycznia 2025

Jest to moje zdanie – mogę się mylić. I tak nie pozostało nam nic innego, jak poczekać na to wydarzenie.

Praktyka światowego spisku


W dniu zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta USA, w poniedziałek 20 stycznia, rozpoczyna się w Davos coroczne spotkanie niedoszłych właścicieli naszego świata i będzie trwać do piątku 24 stycznia 2025 r. 


Ku przerażeniu wielu fanów nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donald Trump postanowił wziąć zdalny udział w jednej z dyskusji globalistów. Już widzą potwierdzenie czarnego scenariusza, że Trump to ukryty globalista.

Przeciwieństwem czarnowidztwa jest chyba jasnowidztwo. Skoro nie udało mi się zdobyć szklanej kuli, nie będę snuć spekulacji, co powie Donald Trump na tej konferencji. Z pewnością wykorzysta zainteresowanie zwolenników wizji świata rządzonego przez silną klikę miliarderów, czyli zniewolenia mieszkańców naszej planety, by – jak to ma w swoim stylu – powiedzieć co o tym myśli.

Jest to moje zdanie – mogę się mylić. I tak nie pozostało nam nic innego, jak poczekać na to wydarzenie.

Bawią mnie dyskusje pod tytułem: czy Donald Trump zmieni Europę? Wystarczy przecież się rozejrzeć, co zmieniło się po wygranych wyborach, zanim jeszcze został prezydentem. Sam Elon Musk dokonał wirtualną drogą rewolucji w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Aktualnie amerykański Senat przesłuchuje kandydatów na stanowiska ministrów i jeden po drugim uzyskuje zgodę większości izby.

Tesla wprowadziła we wszystkich nowych modelach taką innowację… Źródło: Telegram 12.01.2025 r. 18:04.

Kim jest Klaus Schwab? Kim są siły wspierające go w tle? Ta dokumentalna relacja Kla.TV bezlitośnie ujawnia intrygantów stojących za WEF i ich plany światowej dyktatury. Pomóżcie rozpowszechnić te informacje i zatrzymać WEF i jej inicjatorów! Źródło.

Odtwarzacz video
00:00
33:16

Źródło.

Zainteresowanych listą miłośników globalizmu, polecam stronę Young Global Leaders, którą opublikowałem w maju 2022 r. Globalizm przeżywa właśnie globalny odwrót od niespełnionych planów podporządkowania sobie całego świata.

Komu zawdzięczamy, że Twitter stał się platformą, na której możesz pisać dosłownie wszystko w ramach prawa? Wielkiemu zwolennikowi transhumanizmu Elonowi Haldimannowi (Muskowi). Tchórzliwy Zuckerberg z pewnością nie wyrzuciłby manipulatorów faktów ze swojej platformy, gdyby Musk nie wspomógł swoją platformą X kampanię wyborczą Trumpa.

Jest tylko kwestią czasu, kiedy także na Youtube znikną cenzorzy ciemności. Na X wolno także krytykować pomysł wolności słowa. Ona sama się obroni przed głupotą zaklinaczy „prawdy”.

Wszystko, co jest cenzurowane, ukrywane lub deklarowane jako dezinformacja, to jest właśnie to, czym powinieneś się zainteresować.

Gdyby wybory coś zmieniały, zostałyby zakazane – tak twierdzą zwolennicy biernego poddania się niewolnictwu. Bo to przecież i tak niczego nie zmieni, to po co wysilać się i stawiać krzyżyki na karteczkach?

Właśnie te krzyżyki dały zwycięstwo na niespotykaną skalę w walce z globalizmem. Gdzie? Na przykład w USA, na Węgrzech, Słowacji, Holandii i ostatnio tu w Austrii. Nikt nie obiecuje, że będzie nam łatwo wygrać, jednak poddając się walkowerem, na pewno nie wygramy. Cytowałem tu już kiedyś Bertolda Brechta: Kto walczy, może przegrać, kto nie walczy – już przegrał.

Zachęcam do przeczytania artykułu: Kto nie walczy.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com

Zapomniana rocznica



Wielkimi krokami nadchodzi 80. rocznica powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Polski. Świętowana hucznie w dobie Polski Ludowej wraz z obchodami zakończenia II wojny światowej, dziś wydaje się być zapomniana.

Szybki rekonesans po Internecie pozwala stwierdzić, że w tzw. wolnej Polsce to fundamentalne dla współczesnego państwa wydarzenie nie doczeka się prawdopodobnie żadnych oficjalnych upamiętnień.

Uderzające jest również, iż nie tylko w sferze społeczno-politycznej, ale również i na gruncie naukowym temat szerzej nie zaistnieje. Nie będzie zorganizowana żadna większa wystawa, konferencja, ani sesja poświęcona temu wydarzeniu. Pod koniec ubiegłego roku odbyła się jedynie z inicjatywy Związku Żołnierzy Wojska Polskiego i Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy radiotechników Radar kameralna konferencja.

Nie umniejszając niczym randze przywołanej imprezy, trudno zrozumieć, iż we współczesnej Polsce jedynie grupa emerytowanych oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego postanowiła uczcić i odnotować ten wiekopomny dla państwa fakt. Chwała im za to.

Milczy tymczasem Uniwersytet Poznański, matecznik nowoczesnej polskiej myśli zachodniej, milczą inne uczelnie i instytucje naukowo-badawcze, nie tylko te funkcjonujące na dawnych Ziemiach Odzyskanych, ale i te, które odpowiedzialne są za kształtowanie współczesnej polityki historycznej w skali ogólnopolskiej. Cóż, ale przecież w dzisiejszej Polsce pomniki i inne upamiętnienia tych wydarzeń są burzone i usuwane z przestrzeni publicznej.

Na obecny rok przypada także inna, bezpośrednio związana z powyższą, rocznica. Jest nią tysiąclecie koronacji pierwszych dwóch władców Polski – Bolesława Chrobrego i Mieszka II.

Nie trzeba przecież nadzwyczajnej przenikliwości, żeby zrozumieć, że oba wydarzenia coś łączy. Polska, wracając w roku 1945 na prastare piastowskie ziemie, wypełniła wszak prawdziwie testament pierwszego polskiego króla. Z całą pewnością było to także wydarzenie na miarę tysiąclecia.

Roman Dmowski jedną ze swoich najważniejszych prac zatytułowaną „Polityka polska i odbudowanie państwa” dedykował wszystkim tym, którzy „noszą w duszach i usiłują wykonać testament Chrobrego”. Wydaje się, że i dziś jedyna nadzieja właśnie w tych, którzy do owego dziedzictwa się odwołują. To oni, niejako znowu w kontrze do współcześnie panujących trendów i w opozycji do obowiązującej polityki historycznej, w miarę posiadanych możliwości upamiętnią tą zapomnianą rocznicę.

Maciej Motas
https://myslpolska.info

Ani resentymenty, ani uległość

Rozmowa z Krystianem Kamińskim, członkiem władz Ruchu Narodowego


Tuż przed Nowym Rokiem Elon Musk opublikował na łamach „Welt am Sonntag” artykuł popierający AfD („tylko AfD może uratować Niemcy”), który wywołał histerię niemieckiego establishmentu. 

Główne tezy tego artykułu omówił Pan na swoim profilu „X”. Co według pana tak zbulwersowało niemiecki świat polityczny? Sam fakt takiej publikacji czy tezy zawarte w artykule?

– W kontekście artykułu Elona Muska popierającego AfD, reakcja niemieckiego establishmentu była wyjątkowo histeryczna. Wynika to przede wszystkim z faktu, że każdy sukces tej partii postrzegany jest jako poważne zagrożenie dla status quo niemieckiej sceny politycznej.

AfD zyskuje szczególnie we wschodnich Niemczech, gdzie stała się dominującą siłą polityczną. Sukces partii opiera się na mobilizacji grup, które wcześniej nie uczestniczyły w wyborach, oraz na frustracji społecznej wynikającej z polityki migracyjnej i gospodarczej rządu. Poparcie Muska, globalnej ikony technologicznej, nadaje AfD międzynarodowy rozgłos i podważa medialno-polityczny monopol, który usiłuje tę partię marginalizować.

Głównym powodem oburzenia niemieckiego establishmentu jest sam fakt publikacji artykułu. Oburzyło to nawet część dziennikarzy i redaktorów, którzy powinni być otwarci na debatę i podjąć próbę merytorycznej dyskusji.

Z tezami zawartymi w artykule zmierzono się jednak w sposób powierzchowny i ograniczony. Szkoda, bo Elon Musk, jako znaczący inwestor w „Standort Deutschland”, przedstawił wiele argumentów, które zasługiwały na rzeczową polemikę. Niestety, podjęcie tej debaty wymagałoby odwagi i gotowości do konfrontacji z niewygodnymi pytaniami.

Interesujący jest również wątek zarzutu o rzekomą ingerencję Muska w wewnętrzne sprawy Niemiec. Co ciekawe, podobne zarzuty nigdy nie pojawiły się wobec działalności takich postaci jak George Soros czy Bill Gates, którzy od lat „inwestują” w partie i środowiska establishmentowe.

Różnica polega na tym, że ich zaangażowanie jest zgodne z dominującą narracją polityczną. Konkludując oburzenie na Muska nie wynika z treści jego artykułu, ale z jego skutków. Publikacja nie tylko wzmacnia pozycję AfD, ale także podważa autorytet niemieckiego establishmentu, który od lat próbuje delegitymizować tę partię zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej.

Przy tej okazji nie sposób nie spytać o stosunek polskiego świata polityki do AfD. Przeważa nieufność i krytyka, a niektóre zarzuty przypominają argumentację niemieckiego mainstreamu. Nawet Konfederacja nie ma w tej kwestii jednolitego stanowiska, np. Ruch Narodowy odrzucił możliwość współpracy z AfD w Parlamencie Europejskim. Czy według Pana nasze obawy przed AfD są uzasadnione?

– Przed poprzednimi wyborami (2021) policzono, ile razy Polska pojawiła się w programach partyjnych sześciu głównych niemieckich partii. Łącznie było to zaledwie ok. dziesięć razy – z czego ponad połowa w kontekście praworządności.

Polska nie jest dla niemieckiej polityki istotnym punktem odniesienia i nie jest traktowana po partnersku. AfD, podobnie jak pozostałe niemieckie partie, stawia na pierwszym miejscu niemiecki interes. Tak samo jak SPD, CDU/CSU czy FDP, popierała lub popiera projekty takie jak Nord Stream, sprzeciwia się reparacjom wojennym dla Polski i wspiera politykę Izraela.

W tych kwestiach AfD nie różni się znacząco od innych niemieckich ugrupowań, dlatego nie powinniśmy mieć złudzeń co do jej wyjątkowości. Jednocześnie warto zachować dystans wobec propagandy, jaka wokół tej partii została stworzona.

Wzrost poparcia dla AfD, zwłaszcza we wschodnich Niemczech, sugeruje jednak, że powinniśmy pragmatycznie analizować stanowiska tej partii w kwestiach bilateralnych. Choć w Polsce dominuje nieufność wobec AfD – wynikająca zarówno z atmosfery wokół tej partii, jak i z kontrowersyjnych wypowiedzi jej liderów i działaczy – warto zauważyć, że podobne zarzuty można by postawić innym niemieckim ugrupowaniom.

Udział CDU czy SPD w projektach takich jak Nord Stream nie wzbudził przecież równie silnego oburzenia w polskiej opinii publicznej. Jako Ruch Narodowy postawiliśmy sobie za cel członkostwo w największej grupie, która sprzeciwia się paktowi migracyjnemu, ideologii Zielonego Ładu oraz federalizacji Unii Europejskiej. Od początku było jasne, że AfD w takiej grupie się nie znajdzie.

Roman Dmowski napisał w jednej z prac, że nie jest germanofobem, tylko walczył z niemiecką polityką wobec Polski i Polaków. Sam jednak marzy o takiej chwili, kiedy razem Niemcami będzie mógł bronić cywilizacji europejskiej. Czy uważa Pan, że taki czas się zbliża, myślę tu oczywiście o AfD.

– Niemcy stoją w obliczu poważnych wyzwań na wielu frontach. Kryzys przywództwa politycznego, recesja gospodarcza, konsekwencje Zielonego Ładu obciążające kluczowe sektory przemysłu, opóźnienia technologiczne oraz brak spójnej strategii wobec problemów wynikających z masowej imigracji ostatnich dekad – to tylko niektóre z symptomów obecnej sytuacji.

Polityczna stabilność, która przez lata była znakiem rozpoznawczym Niemiec, uległa znacznemu osłabieniu. Dominujące niegdyś partie CDU/CSU oraz SPD, które wspólnie zdobywały około 80% głosów, dziś uzyskują mniej niż 50%. SPD, tradycyjnie jedna z głównych sił politycznych, w nadchodzących wyborach może zająć dopiero trzecie miejsce.

W niektórych landach, ze względu na izolację AfD i potrzebę budowania szerokich koalicji, konieczne jest łączenie sił trzech lub nawet czterech ugrupowań w celu utworzenia większości. Taki układ nie sprzyja stabilnym rządom ani długoterminowym strategiom.

Trzy filary niemieckiego bogactwa to: niskie wydatki na obronność, tanie surowce z Rosji oraz dostęp do chińskiego rynku.

Po lutym 2022 roku Niemcy zostały zmuszone do zwiększenia nakładów na obronność, co znacząco obciążyło budżet. Dostęp do tanich surowców stał się znacznie trudniejszy, co prowadzi do tego, że niektóre niemieckie przedsiębiorstwa, takie jak potentat chemiczny BASF, przenoszą produkcję do Chin, aby zapewnić sobie dostęp.

Jednocześnie rynek chiński staje się coraz bardziej wymagający – zarówno ze względu na amerykańską presję polityczną, jak i dynamiczny rozwój chińskiego przemysłu, który w niektórych sektorach, np. samochodów elektrycznych, zaczyna dominować nad niemieckimi producentami.

Te zmiany uderzają przede wszystkim w codzienne życie obywateli. Pogorszenie jakości życia jest wyraźnie odczuwalne i potwierdzane w licznych badaniach opinii publicznej. Niemcy, będący trzecią największą potęgą eksportową na świecie, muszą teraz znaleźć odpowiedź na pytanie, jak powrócić na ścieżkę trwałego wzrostu gospodarczego, który będzie odczuwalny także przez przeciętnego obywatela.

Problem masowej imigracji, który przez lata był bagatelizowany lub rozwiązywany doraźnie, dziś stanowi jedno z głównych wyzwań społecznych i ekonomicznych. Nagłaśniane przez media wydarzenia, takie jak zamach w Magdeburgu czy incydenty podczas sylwestrowych obchodów, to jedynie widoczne symptomy głębszych problemów. Niemcy z tego względu codziennie odczuwają dyskomfort (bardzo dyplomatycznie mówiąc) i duża część tęskni za tym jak było kiedyś.

Ten elektorat dzisiaj albo już głosuje albo rozważa głosowanie na AfD. Dlatego swój artykuł sprzed 5 lat zatytułowałem „AfD – bunt i nostalgia” – opisując ich program i strukturę wyborców. Dodatkowo koszty związane z imigracyjną są gigantyczne – w 2023 roku wyniosły one 48 miliardów euro, czyli kwotę porównywalną z wydatkami na obronność. Taki stan rzeczy rodzi frustrację i pogłębia podziały społeczne.

Niemcy stoją przed kluczowym momentem swojej współczesnej historii. Bez fundamentalnych zmian w polityce, gospodarce i podejściu do kwestii społecznych trudno będzie oczekiwać trwałej stabilizacji. W obliczu tych wyzwań trudno również zakładać, że Niemcy będą w stanie aktywnie i skutecznie uczestniczyć we „wspólnej walce o obronę cywilizacji europejskiej”. Przynajmniej dopóki nie uporają się z własnymi, wewnętrznymi problemami. Niezależnie kto będzie rządził…

W polskim dyskursie politycznym wciąż dominuje teoria dwóch wrogów – atakuje się oczywiście Rosję, oskarżając ją praktycznie o wszystko, ale nie mniej ostro atakuje się Niemcy. Ma to silne uwarunkowania historyczne, tylko, czy historia nie jest tu wygodnym narzędziem w rękach polskich polityków, którzy realizują zamówienie kogoś znacznie bardziej potężnego?

– W polskim dyskursie politycznym historyczne urazy wobec Niemiec często stanowią narzędzie mobilizacji politycznej oraz element strategii zagranicznej, co bywa skuteczne w kontekście polityki wewnętrznej, ale jednocześnie może ograniczać możliwości pragmatycznej współpracy z Berlinem.

Jednakże w obliczu degradacji pozycji Europy na świecie, Polska staje przed istotnym dylematem: czy trzymać się historycznych resentymentów, czy też wykazać się większą elastycznością i poszukiwać nowych form współpracy z Berlinem w kontekście wspólnych wyzwań. W Ruchu Narodowym wielokrotnie podkreślaliśmy, że pomiędzy histeryczną polityką konfrontacji reprezentowaną przez PiS a wiernopoddańczą postawą PO wobec Niemiec istnieje przestrzeń na zrównoważone podejście.

Niemcy są naszym największym partnerem handlowym, a zgodnie z teorią Wallersteina, Polska niestety zajmuje wobec nich pozycję półperyferyjną. Niemcy pozostają kluczowym graczem na arenie europejskiej i mimo wszystko są znaczącym aktorem na scenie międzynarodowej. Wyzwaniem dla Polski będzie uniknięcie sytuacji, w której Berlin ponownie, w porozumieniu z Rosją, decydowałby o przyszłości regionu ponad naszymi głowami – w mniej drastyczny sposób niż 80 lat temu, ale jednak.

Opracowanie skutecznego modus vivendi w relacjach z Niemcami to zadanie, które może zdefiniować pozycję Polski w Europie na nadchodzące dekady. Realizacja takiej współpracy będzie wymagała chłodnego, strategicznego podejścia, którego fundamentem musi być precyzyjne określenie polskiego interesu narodowego oraz konsekwentne dążenie do jego realizacji. Wypracowanie polityki wobec Niemiec, która unika zarówno skrajnego konfrontacjonizmu, jak i bezrefleksyjnej uległości, stanie się jednym z kluczowych elementów polskiej strategii w Europie.

Na zakończenie zapytam o Pana prognozy co do najbliższej przyszłości, czyli zbliżających się wyborów w Niemczech. Czy będziemy mieli powtórkę z wyborów w Saksonii i Turyngii, tzn. AfD osiągnie dobry wynik, tylko establishment zastosuje po raz kolejny tzw. kordon sanitarny? A jeśli tak, to czy nie uważa Pan, że w następnych wyborach AfD zdobędzie ponad 50 proc. mandatów w Bundestagu. I jaki wpływ na losy AfD będzie miała prezydentura Donalda Trumpa?

– Prognozy dotyczące przyszłości AfD i scenariuszy politycznych w Niemczech wskazują, że AfD może osiągnąć bardzo dobry wynik w nadchodzących wyborach do Bundestagu, zwłaszcza we wschodnich landach. Jednak analizując obecne sondaże i nastroje społeczne – mimo takich wydarzenia jak zamach w Magdeburgu czy incydenty podczas „sylwestra marzeń”, które powinny wszystko wywrócić do góry nogami – wydaje się, że AfD zatrzyma się na poziomie poparcia oscylującym wokół 20%.

Taki wynik sprawi, że bez problemu znajdzie się nowa większość rządząca bez ich udziału. Prawdopodobnym scenariuszem jest zwycięstwo CDU, która następnie utworzy „wielką koalicję” z SPD oraz, w razie konieczności, dołączy do niej BSW (Sojusz Sahry Wagenknecht), jeśli partia ta przekroczy próg wyborczy.

W perspektywie długoterminowej, jeśli AfD nie zdecyduje się na drastyczną zmianę kursu – na przykład na wzór węgierskiego Jobbiku – poparcie dla tej partii będzie rosło, ale będzie to raczej stopniowy proces niż nagły „wystrzał sondażowy”.

Bardziej prawdopodobne wydaje się, że najpierw kordon sanitarny załamie się na poziomie jednego z landów, gdzie AfD wejdzie do koalicji rządzącej, zanim stanie się to na poziomie federalnym. Scenariusz, w którym partia zdobywa władzę samodzielnie, w landzie bądź na poziomie federalnym, wydaje się obecnie mało realistyczny.

Warto zauważyć, że współpraca z globalnymi postaciami, takimi jak Elon Musk, oraz z konserwatywnymi środowiskami amerykańskimi mogłaby poprawić międzynarodowy wizerunek partii i zwiększyć jej polityczny profil. Taka współpraca mogłaby również stanowić próbę przełamania stereotypów i wygładzenia radykalnego obrazu partii w opinii publicznej.

Jednak w tym miejscu należy uwzględnić specyfikę ideologiczną AfD – antyamerykańskie resentymenty, głęboko zakorzenione w części jej elektoratu i struktur partyjnych, ostatecznie przeważą. Choć początkowo będą bardziej stonowane, prawdopodobnie szybko wszystko „wróci do normy”. Im bliżej końca kadencji Donalda Trumpa, tym silniej w retoryce AfD będzie podkreślana suwerenność Niemiec, a antyamerykańskie hasła, takie jak: „Die Amis mischen sich mal wieder in europäische Angelegenheiten ein, als wären sie die Weltpolizei („Amerykanie znowu mieszają się w europejskie sprawy, jakby byli światową policją.”),

Z całą siła powrócą do głównego nurtu narracji partyjnej. W efekcie AfD pozostanie partią, która balansuje pomiędzy pragmatyzmem politycznym a ideologicznymi profilem swojego elektoratu.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał: Jan Engelgard
https://myslpolska.info

Żydzi rzucili się na polskie paszporty. Oficjalnie chcą studiować. Prawdziwy powód jest inny.

O polski paszport złożyła wniosek rekordowo duża liczba Żydów z Izraela. „Gazeta Wyborcza” podaje, że urząd nie daje rady rozpatrywać tak wielkiej ilości zgłoszeń, w efekcie czego Żydzi pozywają polski urząd.


„Gazeta Wyborcza” podaje, że wśród Żydów z Izraela znacząco wzrosło zainteresowanie polskim paszportem. W kilka lat liczba składanych wniosków wzrosła dwukrotnie.

Oficjalnie Żydzi chcą w Polsce studiować. Jednak prawdziwym powodem są kwestie bezpieczeństwa.

„Wyborcza” podkreśla, że zdobycie polskiego obywatelstwa nie jest trudne, jeżeli miało się polskiego przodka. Obywatelstwo przechodzi z rodzica na dziecko. Dlatego – jak zaznacza GW – nawet Żydzi mający przodków w XIX wieku występują o polskie obywatelstwo.

GW podaje, że żydowskie wnioski o paszporty obsługuje wyłącznie Mazowiecki Urząd Wojewódzki, który nie może zwiększyć już swoich obrotów. Brakuje osób do pracy, przez co niektórzy Żydzi czekają na rozpatrzenie wniosku już nawet półtora roku.

Żydzi nie są z tego faktu zadowoleni. GW podaje, że niektórzy pozwali już urząd do sądu.

Znacząco wzrosła liczba wniosków o polskie obywatelstwo ze strony Żydów. W 2022 roku polski paszport chciało otrzymać 4 tys. Żydów. W 2024 rok – bez ostatniego kwartału – było ich już 8 tys..

„Gazeta Wyborcza” przekazała, że Żydzi w rzeczywistości nie chcą zamieszkać w Polsce. Traktują polski paszport jako zabezpieczenie dla siebie i swoich potomków, by mogli wyjechać w razie kryzysowej sytuacji do państw Unii Europejskiej.

Zaznaczono, że część Żydów została wykluczona z tej możliwości. Chodzi o lata 1920-1951.

Wówczas obowiązywały przepisy pozbawiające polskiego obywatelstwa, jeśli ktoś pracował w urzędzie obcego państwa lub w takowej armii. Pod tymi przepisami można było utracić polskie obywatelstwo nawet pracując jako nauczyciel.

DC
https://nczas.info/

„Drobiazgi w całym kraju sumują się w miliardy”

 „Prezydent na wielu konkretnych przykładach zwrócił uwagę, że nie powinno być złego zarządzania i niepotrzebnych wydatków. „Drobiazgi w całym kraju sumują się w miliardy”

https://pol.belta.by/president/view/drobiazgi-w-calym-kraju-sumuja-sie-w-miliardy-dlaczego-lukaszenka-przeprowadzil-szczegolowe-12569-2025/

„”Ani jednego grosza nie można wydać na coś, bez czego możemy się obejść. Wszelkiego rodzaju biura, kancelarie i tak dalej – mamy tych „śmieci” wystarczająco. Czy to państwowe, dla MSW, urzędników – nieważne dla kogo””

https://pol.belta.by/president/view/lukaszenka-o-glownym-wymogu-do-panstwowego-programu-inwestycyjnego-nie-wydawac-ani-grosza-na-cos-bez-12558-2025/

„„Waszym zadaniem jest przestudiowanie doświadczeń radzieckiego handlu i zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby mieć asortyment towarów na półkach. Jako specjalista rozumie Pan, o czym mówię. I żeby ceny w żadnym wypadku nie skoczyły, zwłaszcza w górę. To powinniście zobaczyć w obiektach handlowych – w sklepach. Nie ma znaczenia, jaka to własność – państwowa czy prywatna” – podkreślił białoruski lider.

Aleksander Łukaszenka zauważył, że „nasi marketerzy już się uspokoili” w związku z oświadczeniami, że państwo będzie kontrolować prywatne przedsiębiorstwa. „Będziemy kontrolować prywatne przedsiębiorstwa (w handlu – not. BELTA) i kierować ich pracą. Tak jak przedsiębiorstwa przemysłowe. Dlatego nie może tu być żadnych wahań. Wszystkie są przedsiębiorstwami państwowymi, ponieważ znajdują się na terytorium naszego państwa i służą naszej ludności” – podkreślił białoruski przywódca. ”

https://pol.belta.by/president/view/lukaszenka-o-formule-cenowej-aby-ceny-nie-skakaly-zwlaszcza-w-gore-12491-2025/

„„To znaczący dar dla ludzi”. Mińsk przeszedł na zaopatrzenie w wodę ze źródeł artezyjskich ”

„Część sprzętu na stacji jest produkcji zagranicznej. Aleksander Łukaszenka zaznaczył, że konieczne jest ponowne zbadanie trwałości systemów i materiałów oraz zastanowienie się nad tym, co można wyprodukować w kraju. ”

„Doskonała woda! Można ją butelkować i sprzedawać. Bardzo dobra! To dar dla ludzi, niezbędny dar, bez wody nie można żyć”

https://pol.belta.by/president/view/minsk-przeszedl-na-zaopatrzenie-w-wode-ze-zrodel-artezyjskich-12323-2025/

„Oblicze zmian”

 „Oblicze zmian”

„Oba wydarzenia dosyć jasno pokazują ideowo polityczne oblicze zmiany” przygotowywanych przez wiodące środowisko wielkiego kapitału.

– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#MWF

Po prostu Woke osiągnęła już wyznaczony cel „a teraz będzie zmiana i będzie szpak bociana”. W RFN osiągnIąto znakomite wyniki w zakresie deindustrializacji, por. „Plan Morgenthau”, w Kaliforni udało się spalić parę zabudowań, ponoć także w posiadniu ukraińskich właścicieli, nieważne z jakiego ludu. To zmieni nieco stosunki własności i zapotrzebowanie na lichwę, tzn. kredyt. Będzie można jeszcze jakiś czas kontynuować w tym systemie.

Nawiasem mówiąc w 1972 opublikowali Meadows „The Limits to Growth”, tzn. przed pół wiekiem było już jasne, że obowiązują pewne granice, ale „zagraniczni inwestorzy” ani tyciu nie zmienili sposobu działania, tele, że je spotęgowali, n.p. „Great Pacific Garbage Patch” miał osiągnąć wielkość Europy Zachodniej, uczeni nie mogą uzgodnić wielkości.

Czy człowiek jest istotą rozumną, skoro wierzy, że wolna konkurencja kapitału rozwiąże wszelkie problemy, albo że zezwoli na przeżycie 8 miliardów na Zemi ?

Trump, Musk i Weidel…



Konferencja prasowa Donalda Trumpa oraz rozmowa Elona Muska z Alice Weidel to dwa wydarzenia, na podstawie których możemy wywnioskować kierunek i kształt zmian jakie będą próbowali wprowadzić na Zachodzie.


Donald Trump swoje wystąpienie rozpoczął od narzekań na procedury biurokratyczne hamujące inwestycje oraz inflację. Dużo miejsca poświęcił ochronie środowiska przed gigantycznymi wiatrakami, które niszczą przyrodę, zatruwają życie okolicznym mieszkańcom i powodują utratę orientacji przez wieloryby.

Zwrócił uwagę na niedegradowalny charakter odpadów jakimi są długie na kilkadziesiąt metrów śmigła. „Oni” – powiedział Prezydent elekt – chcą, żeby wszystko było na prąd, podczas gdy ogrzewanie i gotowanie na gazie jest o wiele bardziej przyjazne, mówił o pseudo oszczędnościach w rodzaju automatów porcjujących wodę w kranach, prysznicach i zmywarkach, co kończy się ich kilkukrotnym użyciem.

Tak zwana zielona energia zdaniem Trumpa nie ma żadnego sensu i bez ogromnych dotacji nigdy nie utrzymałaby się na rynku. W tym fragmencie przemawiał jak autentyczny ekolog z czasów, gdy to słowo jeszcze coś znaczyło.

Kilka słów poświęcił Chinom, które zużywają gigantyczne ilości energii do obsługi sztucznej inteligencji i pozyskują ją z węgla. Potępił wykorzystywanie przez demokratów sądownictwa do walki z przeciwnikami politycznymi, wymieniał po nazwisku przypadki złych i dobrych sędziów.

Zwrócił uwagę na spadek prestiżu FBI, przede wszystkim w kontekście udziału w ataku na Capitol, sugerując, że FBI dokonała prowokacji.

Sensację wywołały zapowiedzi przyłączenia do USA Kanady, Grenlandii i Kanału Panamskiego. Ta pierwsza zdaniem Trumpa korzysta nie tylko z ochrony armii USA, ale jest też dotowana kwotą 200 miliardów niepotrzebnego importu. „Nie potrzebujemy ani ich samochodów, ani nabiału ani drewna, mamy wszystkiego w nadmiarze”, tę ostatnią kwestię powtarzał wielokrotnie. Zapowiadał złoty wiek.

Kolejnym krajem, który chce przyłączyć ma być Grenlandia, gdyż pełno wokół niej statków chińskich i rosyjskich. O bazie amerykańskiej nie wspomniał, pytany o środki jakimi to osiągnie zapowiedział działania celne wobec Danii.

I wreszcie sprawa Kanału Panamskiego, na którego budowę USA wydały według Trumpa odpowiednik dzisiejszego biliona dolarów, a przy budowie na malarię zmarło 30 tysięcy Amerykanów. Oddanie kanału Panamie przez prezydenta Cartera uznał za wielki błąd. W dodatku Panama złamała umowę dopuszczając Chińczyków do zarządzania kanałem. Samego Cartera ocenił jednak jako dobrego człowieka.

Ten ludzki klimat Trump kontynuował ubolewając nad stratami obu stron w wojnie na Ukrainie. Nie atakował Rosji i jej prezydenta. Przyznał, że rozumie, że Rosja nie chciała mieć NATO na ukraińskiej granicy, a winą za wybuch konfliktu obarczył administrację Bidena i sposób w jaki prowadziła negocjacje.

Politykiem wobec którego wyraził uznanie i szacunek był premier Turcji Recep Erdogan, którego „prosił żeby nie robił krzywdy swoim naturalnym wrogom Kurdom i Erdogan tej prośby posłuchał”. Pogroził Meksykowi, który musi zacząć zatrzymywać migrantów, wśród których jest wielu bandytów i chorych psychicznie. Na scenę zaprosił negocjatora w rozmowach izraelsko – palestyńskich.

Ani słowem nie wspomniał o zbrodniach Izraela i trwającej gehennie Palestyńczyków, tylko o łzach rodzin zakładników i groził, że jeżeli negocjacje nie przyniosą rezultatu, wtedy na Bliskim Wschodzie rozpęta się piekło, ale dodał: „dla wszystkich”.

Oprócz zaskakujących planów wobec sąsiadów najbardziej uderzały w tej konferencji styl i język. Trump jest nie tylko biznesmenem, ale także człowiekiem wykształconym, jednak mówił prosto o zwykłych ludzkich sprawach, czasem z ironią, czasem z oburzeniem, w innym miejscu z ludzkim zatroskaniem, a czasem jakby bawił się konsternacją słuchaczy, ale cały czas język i przedmiot rozmowy były takie jakich inteligentny człowiek mógłby użyć na spotkaniu ze znajomym, a jednocześnie każde słowo miało sens, miejsce i ton zgodny z intencją mówcy.

Alice Weidel w rozmowie z Elonem Muskiem również zaczęła od gospodarki wskazując na absurdalne decyzje Angeli Merkel, która wpuściła migrantów i zamknęła elektrownie jądrowe. Krytykowała biurokrację i wysokie podatki.

Musk wtrącił się wskazując, że gdy uruchamiał fabrykę koło Berlina otrzymał kilka egzemplarzy porozumienia liczącego 25 tysięcy stron i każdą z nich trzeba było ręcznie opieczętować.

Weidel dużo miejsca poświęciła upadkowi edukacji i szkołom, które zamiast uczyć rozumieć świat zajmują się wpajaniem wokizmu, genderyzmu itp. bzdur. Oboje opowiadali o migrantach, którzy przed wjazdem do ich krajów niszczą paszporty by utrudnić identyfikację i deportację.

Musk wspomniał o Kalifornii, w której kradzież do 1000 dolarów jest bezkarna, pomimo wyniku referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za jej karaniem. Sklepikarze i właściciele muszą więc sami powstrzymywać złodziei, ale zbyt zdecydowani mogą zostać ukarani.

Podobnie jak Trump tak samo oboje opowiadali się za przywróceniem zdrowego rozsądku. W pewnym momencie Musk zapytał: „Czy Uznaje Pani prawo Izraela do istnienia?” Powiało grozą nawet przez internet i Weidel z ogromną werwą zapewniła, że tak i że tylko AfD chroni Żydów w Niemczech, a Niemcy jako kraj są do tego powołane.

Musk odetchnął z ulgą i jako receptę na rozwiązanie konfliktu podał poprawę materialnej sytuacji Palestyńczyków, którzy w zamian za to powinni wybaczyć. Nie wytłumaczył co rozumie mówiąc o „eliminacji” tych, którzy negują prawo Izraela do istnienia. W tej części rozmowy Weidel robiła wrażenie stremowanej.

W kwestiach ideowych Weidel niczym JKM podkreślała, że Hitler był przede wszystkim socjalistą, a nienawiść do Żydów opierał na uczuciu zazdrości do ludzi, którzy odnieśli sukces, są zamożni i dobrze wykształceni. Zwróciła uwagę, że Hitler podobnie jak obecnie rządzący zaczynał od wprowadzenia cenzury, podczas gdy wolność słowa jest podstawą demokracji.

Na koniec padło kilka zdań o motywach kosmicznych pasji Muska i o wierze w Boga. Oboje okazali się poszukującymi agnostykami. Weidel dziękowała, że może się wypowiedzieć bez szufladkowania i etykietowania siebie jako skrajnie prawicowej ekstremistki. Przedstawiła siebie oraz AfD podobnie jak Trump kilka dni wcześniej jako konserwatystów i gospodarczych libertarian gorliwie popierających Izrael. W zamian za to Musk po raz kolejny wprost udzielił jej swojego poparcia w wyborach.

Oba wydarzenia dosyć jasno pokazują ideowo polityczne oblicze zmiany o jaką chodzi nowej administracji USA i jej europejskim sojusznikom: powrót do polityki prowadzonej bez ideologicznych ozdobników i sentymentów, za to w interesie danego państwa i narodu, zdrowy rozsądek i zerwanie z zabobonami w rodzaju klimatyzmu czy rusofobii (Weidel przypomniała też osobę Gatesa i absurdy sanitaryzmu), liberalizm czy nawet libertarianizm gospodarczy, wolność słowa, elementarna praworządność i nieco enigmatycznie pojęty konserwatyzm.

Wszyscy zmieniają język i sposób komunikowania się z masami. Prostota, bezpośredniość i konkret zamiast ideologicznych komunałów.

I oczywiście Drodzy Państwo żadnych złudzeń w sprawie Palestyny.

Olaf Swolkień
https://myslpolska.info

– Będę kandydował w tych wyborach, z Bożą i ludzką pomocą.

 Grzegorz Braun został usunięty z Konfederacji. Informację podali posłowie Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego, podczas właśnie zakończonej konferencji prasowej. Rada Liderów ugrupowania ma zatwierdzić tę decyzję w najbliższym czasie.

Grzegorz Braun wyrzucony z Konfederacji – Żadna partia nie może wystawiać dwóch kandydatów na prezydenta. Zapowiedź nieuzgodnionego startu w takiej sytuacji jest sabotażem trwającej kampanii kandydata Konfederacji – powiedział Krzysztof Tuduj z Konfederacji. – Grzegorz, ogłaszając start, sam siebie wykluczył z Konfederacji – dodaje europosłanka Anna Bryłka. Z kolei Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak stwierdzili, że nie mogą już współpracować z Braunem, który ich okłamał. Jeszcze wczoraj miał zapewniać Bosaka, że nie wystartuje w wyborach, tworząc konkurencję dla Mentzena.

– Będę kandydował w tych wyborach, z Bożą i ludzką pomocą. To jest dobry projekt i dzięki temu będziemy mogli zwiększyć szanse (…) na to, by w następnym parlamencie znalazła się reprezentacja polskich katolików – stwierdził na antenie kanału Sprawki.

Ciszo, milcz! Bólu, mów! – Stanisław Srokowski
22,50 zł

Etyczna Cywilizacja Wolności – Kazimierz Frąckiewicz
29,90 zł

Demonizm nad Polską i Europą – Ignacy Szutowicz
39,50 zł

Magna Polonia numer 38 – Religia ekologizmu
17,50 zł

Kandydatem na prezydenta Konfederacji pozostaje Sławomir Mentzen. I chociaż od momentu ogłoszenia tej decyzji czasem mówiło się, że działacze obawiają się startu Grzegorza Brauna, na dobrą sprawę nikt w partii nie dowierzał, że europoseł mógłby zdecydować się na tak wymowny ruch. Politycy robili więc dobrą minę do złej gry.

Tymczasem w obozie konfederatów można usłyszeć, że “Konfederacji już nie ma”. To efekt deklaracji szefa Konfederacji Korony Polskiej. Co będzie dalej? Jak przekazał Interii Krzysztof Tuduj, “będziemy informować opinię publiczną na bieżąco, ponieważ w partii obowiązują wewnętrzne reguły”.
Wspieraj Fundację Magna Polonia! 🇵🇱
Potrzebujemy : 15 000 zł, zebraliśmy: 3128,12 zł.
21%
30 zł 50 zł 100 zł Inna kwota
Zobacz kto wparł nas tym miesiącu: Tutaj

Tajemnice Zakonu Synów Przymierza
55,00 zł

U podstaw kultury katolickiej – o. Jacek Woroniecki OP
28,00 zł

Cywilizacja żydowska t.1 – Feliks Koneczny
39,90 zł

Tresura. Kulisy lewicowej indoktrynacji – Razprozak
59,90 zł

Warto przypomnieć, że środowisko skupione wokół partii Grzegorza Brauna od dawna krytykuje tzw. wolnościowe skrzydło Konfederacji. Uważa, że Sławomir Mentzen jest marionetką w rękach Przemysława Wiplera, który z kolei jest pisowskim spadochroniarzem, zrzuconym do formacji, by ją ośmieszać i rozbijać od środka. Mentzen ma być też zbyt mało radykalny w atakowaniu władz, które są skrajnie pro ukraińskie i pro żydowskie.

Wierchuszka partii Brauna z Włodzimierzem Skalikiem i Romanem Fritzem, ma coraz częściej liczyć się z wyjściem z Konfederacji i próbowaniem własnych sił w wyborach parlamentarnych. Wierzy, że dysponuje już tak dużą rozpoznawalnością i poparciem, że samodzielnie przekroczy pięcioprocentowy próg wyborczy.

NASZ KOMENTARZ: Na “prawicy” jest stabilnie, czyli nadal rozmnaża się przez podział.

https://www.magnapolonia.org/pilne-grzegorz-braun-wyrzucony-z-konfederacji/?fbclid=IwY2xjawH2BNZleHRuA2FlbQIxMQABHd3-ZwBS5EBpnMz6BaDLvO5nMImKc4FfR75VyOfk78wLnzKxKPo7I6Y2jQ_aem_6x-6PYLczEE5bQzvXHaoGQ

Grzegorz Braun (1967– ), reżyser i scenarzysta. Deklaruje się jako monarchista, mieszka we Wrocławiu i w Warszawie, absolwent polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, na którym następnie podjął pracę.

 Grzegorz Braun (1967– ), reżyser i scenarzysta. Deklaruje się jako monarchista, mieszka we Wrocławiu i w Warszawie, absolwent polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, na którym następnie podjął pracę. W l. 80. aktywista Pomarańczowej Alternatywy. W 1988 r. był głównym organizatorem bojkotu zajęć w Studium Wojskowym. W 1993 ukończył studia podyplomowe na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Do 2007 prowadził zajęcia z dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim.

Sposób wysławiania się („uczoność”, złotoustość), sposób prezencji (nieustanna autoreklama, rozgamganie, rabinacka broda), mentalność – typowo żydowskie. Najbliżsi współpracownicy i kumple – tylko Żydzi (np. Ewa Stankiewicz, żydowska „Fronda”, środowisko Klubu Ronina, środowisko Gazety Polskiej, Żyd Kornel Morawiecki).
Podobno tradycyjny katolik, co rzekomo potwierdził biorąc w grudniu 2014 roku ślub w rycie trydenckim z montażystką filmową Aleksandrą Gruziel (ur. 1980, pochodzi z Warszawy).
„(…) W lecie roku 2014, po prawie trzydziestu latach życia razem, rozstaje się ze swoją partnerką. Ta nie podziela jego radykalnych poglądów, nie chce ślubu kościelnego i dzieci. On tymczasem zaczyna uczęszczać na msze po łacinie. Już w grudniu tego samego roku, w kościele na ul. Karolkowej na warszawskiej Woli, bierze ślub w rycie trydenckim z Aleksandrą G. swoją wieloletnią montażystką.”
Oto typowe dla Żyda instrumentalne traktowanie religii i robienie dobrego wrażenia. Braun z pierwszego związku ma syna.
W swoich „patriotycznych” filmach o historii Polski zakłamuje rzeczywistość, kładąc zasłonę milczenia na rolę Żydów w historii Polski – szczególnie w PRL. Po takiej prezentacji, Polacy nigdy nie poznają prawdziwych przyczyn swojej niemocy i klęsk! „Patriota” żonglujący pojęciem interesu narodowego, ale unika odniesień do dorobku nurtu narodowego, jego wybitnych przedstawicieli jak np. R. Dmowskiego, A. Doboszyńskiego, J. Giertycha – postawa charakterystyczna dla Żydów uwodzących Polaków na „patriotyzm”!
Zwolennik gospodarki liberalnej (!), nic nie mówi o narodowej niezależnej emisji pieniądza (kwestia fundamentalna dla suwerenności państwa i możliwości jego rozwoju), ale wszak banki i emisja pieniądza są w rękach Żydów, a jest to najpotężniejsza władza!!! Jak powiedział w jednym z wywiadów: Masonerii by nie zdelegalizował, gdyż jest wolnościowcem (?!). Nawołuje Żydów do renowacji żydowskich cmentarzy w Polsce.
Oto „katolik” i „Polak”!

Nie dajmy się nabierać na jego nabzdyczony ton i wszelkie sztuczki socjotechniczne: mimika twarzy, gestykulacja, obniżony tembr głosu – to wszystko ma przydać mu wiarygodności w oczach słuchaczy i pokazać go jako osobę mądrą i doświadczoną. Słuchanie jego naburmuszonych, patetycznych tyrad, podlanych rzekomym patriotyzmem potrafi uwieść spore rzesze niedouczonych słuchaczy.
Jego powitanie: „Szczęść Boże”, jest niewłaściwe. Polacy pozdrawiają nim osoby w trakcie wykonywania pracy – tu również wyłazi natura Żyda, który chce podszyć się pod katolika i Polaka, ale nie ma wyczucia: co, gdzie i jak!
Wg relacji bliskich współpracowników, którzy „przejrzeli na oczy”, Braun prowadzi zwodniczą działalność „patriotyczną”, skłóca ludzi, stosuje nieczyste zagrania, aby nie dopuścić do ukształtowania się elit polskich. Złotousty orator, który nie toleruje obok siebie konkurencji.
Zauważmy, iż w ostrych i obraźliwych słowach ocenia judaizm, a Żydzi milczą (!), gdy tymczasem Leszka Bubla ciągają po sądach za łagodne opinie o religii żydowskiej! Wniosek jest oczywisty: Braun, to koncesjonowany „polski patriota” z nadania kahału.
Rodzina. Ma dwie siostry:
Monika Braun (ur. 1963r.) – aktorka, wykładowczyni, trenerka w szkoleniach z zakresu technik wystąpień publicznych. Była żoną Stanisława Beresia (rozwiedzeni), krytyka i historyka literatury. Ma trzy córki: Annę, Joannę i Anielę Na swojej stronie internetowej dużo miejsca poświęca sprawom żydowskim prezentując żydowski punkt widzenia!
Justyna Braun (ur. 1973r.), wykładowczyni uniwersytecka.
Ojciec Kazimierz Braun (ur. 1936) – aktor i reżyser, od 1984 mieszka w USA. Grzegorz to także bratanek prezesa TVP Juliusza Brauna (fizjonomia żydowska, wróg Radia Maryja, kierował antypolską telewizją).
Gniazdem rodowym rodziny Braunów jest wieś Milechowy, gm. Chęciny, pow. Kielce, gdzie Braunowie obecnie zaangażowani są w odtwarzanie dziedzictwa Żydów w Chęcinach: synagoga, muzeum, imprezy i prelekcje, itp.
Matka Grzegorza, Zofia Braun (ur. 1939). Panieńskie nazwisko matki – Reklewska, pochodzi z majątku Mirogonowice, pow. Ostrowiec Świętokrzyski. Wywodzi się z rodziny ziemian, ale jej ojciec Wincenty Reklewski miał za żonę panią Wasiutyńską ur. w Warszawie. Otóż rodzina Wasiutyńskich przez samych Żydów uważana była za rodzinę żydowską.
Kolejnym krewnym jest Jerzy Braun (1901-75) – stryj ww. Kazimierza i Juliusza, polityk katolicki, który rozmiłował się w doktrynie skrajnego racjonalisty (gnoza) J. Hoene-Wrońskiego (!). Jerzy Braun utworzył w przedwojennej Polsce Instytut Mesjanistyczny. Była to organizacja masońska i okultystyczna, ukierunkowana na tworzenie fałszywej opozycji wobec masonerii, a realnie kierowana przez masonów. W okresie okupacji niemieckiej założyciel i przywódca katolickiej organizacji polityczno-wojskowej „Unia”, do której należeli m.in. J. Turowicz, K. Wojtyła, K. Wyka – jak widać sami „swoi”.
Jego krewną jest także gorszycielka Michalina Wisłocka (autorka Sztuki kochania i innych tego typu książek), współzałożycielka Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa, w którym zajmowała się leczeniem niepłodności i antykoncepcją. Objęła kierownictwo pierwszej w Polsce Poradni Świadomego Macierzyństwa w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Została pochowana 11 lutego 2005 roku na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie.
Ciotka (siostra ojca) – prof. KUL-u Maria Braun-Gałkowska (ur.1939), żona Żyda, prof. KUL-u Jerzego Gałkowskiego. Przyłączyła się do Żydów i piętnowała M. Gibsona za film „Pasja”, w którym przedstawiono Żydów w niekorzystnym świetle, ale zgodnie z prawdą. Owa ciotka jest członkiem Rady Fundacji Starszy Brat Starsza Siostra, która propaguje ideę tzw. otwartego społeczeństwa (sic!) pod skrzydłami Fundacji Batorego (Żyda Sorosa)!
G. Braun współpracuje z Włodzimierzem Skalikiem, współzałożycielem organizacji Pobudka. Skalik to pilot, b. mistrz świata w lataniu precyzyjnym, czł. Aeroklubu Częstochowskiego, w l. 2010 – 2018 Prezes Aeroklubu Polskiego, przedsiębiorca.

Braun nie jest kłopotem Mentzena

 Braun nie jest kłopotem Mentzena



Grzegorz Braun wystartuje na urząd prezydenta RP. Tak twierdzi prof. Mirosław Piotrowski i zazwyczaj dobrze poinformowany dziennikarz Piotr Szlachtowicz. Informacją nie jestem zdziwiony, od dobrych kilku miesięcy twierdzę, że Braun najprawdopodobniej zgłosi swoją kandydaturę.



Nie jest to tożsame z samym startem. Może rozpocząć kampanię, pokazać swoją siłę po czym się wycofać. Po swojej rezygnacji poprzeć Sławomira Mentzena i szerzej projekt Konfederacja, ale zupełnie na innych warunkach niż teraz.


Może również nie potwierdzić tych „przypadkowych” wycieków i zagrać z władzami Konfederacji o realne przywileje dla swojego środowiska i skorygować kierunek ugrupowania na bliższy swojemu światopoglądowi.


Gdyby jednak rzeczywiście wystartował, to nie widzę w tym wielkiej straty dla Konfederacji. Grzegorz Braun zgarnie głosy najtrwalszego elektoratu ukrainosceptycznego, gaśnicowego, konsekwentnie antyunijnego oraz tych działaczy opozycji okresu PRL-u, którzy nie załapali się na stołki. Moim zdaniem dzisiaj w większości ten radykalny elektorat patriotów gorącego serca i głowy jest nie przy Konfederacji, ale przy Prawie i Sprawiedliwości (PiS).


Sceptyczny w ostatnich latach wobec tradycji insurekcyjnej Braun ma szansę własne zagospodarować ten elektorat – od czyścicieli wyklęcizmu, radykałów z d. Solidarności Walczącej i KPN-u, znacznej części b. ruchu kamrackiego, po wyznawców teorii o mordzie smoleńskim. W tym ostatnim aspekcie byłby to pewien powrót do korzeni.


Tym samym Mentzen przesunie się do centrum, a dokładniej centrum przesunie się bardziej w prawo. Mentzen dla pisowskiego wyborcy stanie się atrakcyjny. Będzie w nim widział autentycznego prawicowca, jednak różniącego się od sztucznie wykreowanego Karola Nawrockiego (za którym siedzi coraz bardziej odrealniony Jarosław Kaczyński) czy radykalnego i kojarzonego z ludowym patriotyzmem Grzegorza Brauna. To Sławomir Mentzen będzie miał szansę na stworzenie polskiej wersji trumpizmu wzorem tej węgierskiej Viktora Orbána.


Sukcesem szefa Konfederacji Korony Polskiej jest to, że przesunął okno Overtona w temacie wojny na Ukrainie. I w trakcie kampanii prezydenckiej będzie je dalej przesuwał. Reszta kandydatów będzie musiała połknąć ciężkostrawną kijowską żabę, która stanie się najprawdopodobniej głównym tematem kampanii wyborczej.


To koniec retoryki o sługach narodu ukraińskiego. Przynajmniej w słowach. Zmusi to też Nawrockiego do pewnego zbraunienia, zaś Trzaskowskiego do znawrocenia. Tutaj będzie widoczne przesuniecie.


Hołownia pozostanie kandydatem ukrainofilskim grzebiąc resztki podmiotowości PSL-u, zbierając elektorat postkodziarski. Dla kandydatów tzw. lewicy, nie ma to większego znaczenia. Bo ci kandydaci nie mają większego znaczenia. Sławomir Mentzen pozostanie na swojej pozycji politycznej. I to może stać się jego sukcesem.


Dla ugrupowania Mentzena i Bosaka ewentualny start Brauna to nie jest tragedia. Nie mogą tego jednak przyznać, więc będą musieli trochę teatralnie polamentować.


Posłowie Grzegorza Brauna w przyszłości mogą pełnić taką rolę przy Konfederacji, jaką pełniła Solidarna (Suwerenna) Polska przy Prawie i Sprawiedliwości. Posiadać pewną autonomię, jednocześnie wspierać w znaczących kwestiach główne ugrupowanie.


Łukasz Jastrzębski

https://myslpolska.info

Telepatia

Dzisiaj będzie trochę metafizyki. Można wierzyć w telepatię lub nie. Nie będę nikogo przekonywał, bo i po co? Każdy ma swój własny świat oparty na doświadczeniach i przemyśleniach.

Wspomnę jednak, co mi się przydarzyło. Była jesień 1984 roku we Wrocławiu. Moja żona była na uczelni i miała wrócić do domu za dwie godziny. Nie wiem, co mną kierowało, ale usiadłem wygodnie w fotelu, zamknąłem oczy i pozwoliłem swobodnie przychodzić obrazom w mojej głowie, które jedynie obserwowałem.

Zobaczyłem rękę trzymającą się pionowej czerwonej rury i kilka osób siedzących w pobliżu. Zdałem sobie sprawę, że jest to scena w autobusie marki Berliet, które obok polskich Jelczy jeździły wtedy po ulicach Wrocławia.

Za chwilę przyszła moja żona i była mocno zaszokowana, kiedy opisałem jej scenę widzianą jej oczami w autobusie. Mało spektakularne, jednak nauczyło mnie więcej otwartości do zjawisk dotychczas niezbadanych.

Niemiecka gazeta Süddeutsche Zeitung opublikowała 17 maja 2010 roku artykuł:  Reklama: „Chcieliśmy uzyskać potężny efekt”. Źródło.

Film reklamowy miał premierę 9 września 2001 r.: samolot rozbija się o wieżowiec. Dwa dni później twórcy przeżyli kryzys.


Spot reklamowy wyświetlany w niemieckiej telewizji na dwa dni przed 9/11. Źródło: Telegram .14.01.2025 16:34.

Jest mało prawdopodobne, żeby niemiecka agencja reklamowa Telegate zniszczyła w Nowym Yorku dwa wieżowce. Prawdopodobne jest jednak to, że technicy komputerowi z CIA wykorzystali doświadczenia tej firmy podczas tworzenia filmów pokazujących „domalowane” komputerowo samoloty na filmach, które pokazały wszystkie stacje telewizyjne na świecie.

Drugi samolot wleciał w drugą wieżę World Trade Center na oczach kamer całego świata i Prantnera. I nagle scena i kąt kamery wydały się Haraldowi Prantnerowi bardzo znajome. „Zacząłem drżeć na całym ciele, siedziałem w łóżku, nie chciałem słyszeć ani widzieć niczego więcej, naciągnąłem kołdrę na głowę i pomyślałem: Proszę, proszę, nie. Tylko nie nasz film. Tylko nie to”.

Takie mistrzostwo przy kręceniu filmu katastroficznego jest wynikiem wielomiesięcznej pracy, dlatego amerykańscy twórcy inicjujący „wojnę z terrorem” chętnie sięgnęli do doświadczeń Telegate.

Teoretycy spiskowi są jak rodzice:
Początkowo wkurzają cię wszystkim, o czym mówią i robią, potem sam zostajesz taki sam i nagle zdajesz sobie sprawę, że mieli rację.

Cóż ma to wspólnego z telepatią? Pewnie niewiele. Firmy reklamowe były wielokrotnie wykorzystywane do politycznej manipulacji. Na przykład afera inkubatorowa. W tym przypadku podejrzewałbym raczej plagiat – służby specjalne USA po prostu skopiowały pracę agentury reklamowej.

Nic się nie zmieni, dopóki ty sam się nie zmienisz – wtedy zmieni się wszystko.

Autor artykułu Marek Wójcik

Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com/

Następny projekt będzie dotyczyć np. aut.

 

  1. Następny projekt będzie dotyczyć np. aut.

    „Samochody są znacznie niebezpieczniejsze od broni palnej. Jeżeli zgodziliśmy się na zabranie nam broni, to tym bardziej zgodzimy się na zabranie prawa do prowadzenia samochodu” – napisał Sławomir Mentzen w 2016 roku na Facebooku.

    „Czy się stoi, czy się leży, 250 się należy
    Oczywiście obecnie ten podatek musiałby być odpowiednio większy. Mógłby wynosić, powiedzmy, 400 złotych. Płaciłby go zarówno student dorabiający na zleceniu w kawiarni z pensją 1,2 tys. złotych, który musiałby jeszcze opłacić z tego pokój lub akademik (no i czesne za studia – pamiętajmy), jak i Janusz Filipiak, właściciel Comarchu.”

    „W rezultacie za 3 butelki piwa ukradzione w czynie ciągłym złodziejowi grozi 16 lat więzienia.

    Natomiast pirat drogowy, który w wyniku szaleńczej jazdy spowoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym wobec 3 osób, ma podlegać karze pozbawienia wolności do 8 lat (art. 177 § 2 k.k.)”

    Oto sprawiedliwość: do 16 lat za 3 butelki piwa, do 8 lat za śmierć 3 osób.

    „Tak zwana myślozbrodnia znalazła się w nowym art. 148a. Karze ma podlegać przyjęcie zlecenia zabójstwa jeszcze przed powzięciem jakiejkolwiek czynności przygotowawczej. Te mają być karane na mocy odrębnego art. 148 § 5.

    Przyjęcie zlecenia zabójstwa to zaakceptowanie zlecenia, przyjęcie oferty, które nie wymaga nawet przekazania tej wiadomości osobie zlecającej (to bowiem nosiłoby już znamiona przygotowania do przestępstwa).

    Ustanowienie karalności powzięcia zamiaru popełnienia przestępstwa narusza podstawową zasadę cywilizowanych społeczeństw, że karać można za jakiś czyn, a nie za myśli człowieka.”

    Od „ławek patriotycznych” za kilka milionów złotych, po nietrafione inwestycje energetyczne, które pochłonęły miliardy. Think tank Warsaw Enterprise Institute zebrał 49 dowodów na to, że władza, zarówno centralna jak i samorządowa, pieniądze podatników wydaje bezmyślnie.

    „Przykładem marnowania publicznych pieniędzy stały się „patriotyczne ławki”, które kosztowały podatników 100 tys. za sztukę, a w sumie 1,6 mln złotych.
    Budowa „zimnych” basenów termalnych trafiła na listę absurdów niemieckiego dziennika „Der Spiegel”.

    Powyższe przykłady nie są przesądami ciemnych ludów sprzed setek lat lecz pomysłami i wymysłami miłościwie nam współcześnie panujących Menzenów i Ziobrzystów a jest z czego się więcej pośmiać i nad czym zadumać.

Szczęka opada

Akurat Thierry Meyssan opublikował tekst, po którego lekturze szczęka mi opadła. Nie będę się długo rozwodzić – proszę przeczytać. Początek ...