wtorek, 4 lutego 2025

Jak Polakom daleko do machiavelizmu politycznego, zauważył nawet żyd duński Georg Brandes,

 Jak Polakom daleko do machiavelizmu politycznego, zauważył nawet żyd duński Georg Brandes, po swoich czterech podróżach po Polsce. Początkowo pozytywnie nastawiony do Polaków, stał sie głównym oponentem Dmowskiego w trakcie obrad Pokoju Wersalskiego. Oto cytat:

” Narod zapalny i niepraktyczny, szlachetny, zywy, i lekkomyslny, narod ktory
czuje wstret do wytezonej i dlugotrwalej pracy i zawsze mial pociag do
wszelkich silnych i subtelnych rozkoszy, tak zmyslowych, jak duchowych, ale
ktory przede wszystkiem kochal niepodleglosc do szalenstwa, wolnosc do liberum
veto(…).
Polacy sa zywego temperamentu, jak poludniowcy, ale na prozno szukalbys u nich
tego politycznego machiawelizmu, jakim celuja madrzy Wlosi, ktorzy pozwolili w
swoim czasie Francji wyciagac dla siebie kasztany z ognia. Jest to narod,
ktory w Legionach Napoleona setki razy krew przelewal za cudze interesa, bo
trzymano przed nim sztandar z bialym orlem.
Tego rodzaju mlodociany, a nawet dziecinny entuzjazm nie jest z pewnoscia
dodatnia cecha w wielkiej walce o byt, ktora sie obecnie toczy pomiedzy ludami
w obecnych czasach wielkiego przemyslu i militaryzmu.
Zazwyczaj cechy te nie ida w parze z oszczednoscia, przedsiebiorczoscia,
umiarkowaniem i mieszczanska rozstropnoscia(…)”.

Nie „neobanderowskie”, lecz żymo-żymobanderowskie, banderia nie jest tam siłą wiodącą ani przeznaczoną do wiecznego i bezkrytycznego uwielbienia.

 

  1. YN1 

    No cóż, moim zdaniem – mając sporo racji zresztą – autor też się jednak nieco myli. Może nie myli, lecz rozkłada akcenty pomijając dość istotny segment, czyli żym.

    Nie „neobanderowskie”, lecz żymo-żymobanderowskie, banderia nie jest tam siłą wiodącą ani przeznaczoną do wiecznego i bezkrytycznego uwielbienia. Takie przymioty przysługują Żymowi. 🙂

    „co z wpływami amerykańskimi, brytyjskimi, izraelskimi, niemieckimi, litewskimi, ukraińskimi?!”
    W niektórych aspektach pierwsze 3 bywają duże, w innych mniejsze. Wpływami o niepodważalnej sile i istotności są – moim skromnym zdaniem – wpływy żydowskie, wcale niekoniecznie rozumiane jako wpływy państwa Izrel.

    Ze strony oficjalnej z „gov.pl” w nazwie o tym „raporcie”:

    „Główne narracje rosyjskie to:

    • NATO i UE są opresyjne, wrogie, kolonizują swoich członków;

    • cywilizacja zachodnia upada, jest dekadencka, zdemoralizowana;

    • w wojnie w Ukrainie Rosja wygrywa i musi wygrać;

    • Ukraina to upadłe państwo, a Ukraińcy nie są narodem;

    • nie można pokonać Rosji – państwa nuklearnego, zwycięskiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.

    Z raportu wynika, że propagandyści promują teorie spiskowe, pseudonaukowe, podważające publicznie zaufanie (np. narracje wokół szczepionek, sieci 5G). ”

    Qrcze tych większość argumentów można często spotkać, a i mi przemykała przez głowę 🙂 , może z wyjątkiem argumentu o II wś, czyli „wojnie ojczyźnianej”.

    „Rozumiem” 😉 karanie/sekowanie za brak wiary w „zwycięstwo krainy U” 🙂 🙂 . Narracja wojenno-totalitarystyczna w czasie wojny, „ma swoje prawa”….
    No, ale czy będzie też karane twierdzenie, że „cywilizacja zachodnia upada, jest dekadencka, zdemoralizowana”?

    A bardziej serio – przykłady narracji rosyjskiej, przypominają mi przykłady narracji „antysemckiej”. Np. ze żymianie mają duże/nadmierne w stosunku do liczebności wpływy lub że rządzą w hollywood, a może że mielli nadmierny udział w handlu niewolnikami przywożonymi do Ameryki lub w bankach…. 🙂

Mają lepsze o nas zdanie niż na to zasługujemy

Nie dawno został opublikowany raport Zespołu ds. Dezinformacji Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich.

Już samo istnienie takiej komisji jest groteskowe, bowiem co z wpływami amerykańskimi, brytyjskimi, izraelskimi, niemieckimi, litewskimi, ukraińskimi?!

Machiavelli„Eksperci”

Czytając opis przed raportem o niezależnych ekspertach i ekspertkach, można tylko parsknąć śmiechem. Według niego Oko.press, TVN, Ringier Axel Springier to niezależne media. Są to tak ,,niezależne” media jak Niezależna.pl i „dom wolnego słowa”.

Pod raportem nie ma podpisu autora bądź autorów, bo po jego przeczytaniu śmiało wiele osób mogłoby wystąpić na drogę sądową wobec autorów tych wynurzeń (nie ma to jednak większego sensu, bowiem wiadomo od wielu lat jak działa wymiar sprawiedliwości i instytucje państwa polskiego, które są bezwzględne wobec zwykłych Polaków, a ślepe na działania różnych grup przestępczych związanych z politykami i zagranicznym, zachodnim kapitałem).

Wasal, nie partner

Podobna komisja została powołana za czasów rządów PiS. Wtedy pojawiły się naciski ze strony Anglosasów. Anglosasi obawiali się, że komisja może być wykorzystana do zniszczenia Donalda Tuska i obozu liberalnego. Osoby dobrze śledzące polską politykę zdawały sobie sprawę, że taka komisja to byłby kolejny polityczny wrestling między PiS i PO, a represje byłby wobec polskich patriotów opowiadających się za dialogiem z Federacją Rosyjską czy wobec środowisk kontrsystemowych.

Obawy Anglosasów były zrozumiałe. Obawiali się, myśląc racjonalnie, że gdy PiS pozbędzie się z życia politycznego liberalnych polityków, to urwie się z ich smyczy. Anglosasi obawiali się, że PiS może pójść drogą Viktora Orbána czy prezydenta Turcji Recepa Erdoğana.

Orbán to były stypendysta George’a Sorosa, który od wielu lat prowadzi politykę wielowektorową. Prezydent Turcji prowadzi politykę niezależną i wielowektorową, zwłaszcza od czasów nieudanego puczu z 2016 roku.

Oczywiście często interesy Anglosasów i Turcji są zbieżne, jednak prezydent Turcji w rozmowach z Anglosasami występuje jako partner, a nie jako wasal. Politycy PiS oczywiście boją się nawet o takiej polityce pomyśleć, jednak Anglosasi myślą pragmatycznie, są doświadczeni i wolą dmuchać na zimne.

Błędne mniemanie o nadwiślańskich politykach

Siergiej Naryszkin jest dyrektorem Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej. To Naryszkin i ośrodki z nim związane wielokrotnie mówiły, że polskie władze planują dokonać rozbioru Ukrainy. Nie tylko Naryszkin, ale także inni oficjalni przedstawiciele Federacji Rosyjskiej mówili podobne rzeczy.

Rosjanie myślą pragmatycznie i cały czas sądzą, że władze nadwiślańskie prowadzą makiawelistyczną politykę. Politycy rosyjscy myślą, że politycy posługujący się językiem polskim mają jakieś ukryte intencje, bo dla Rosjan służenie zawsze i wszędzie władz nadwiślańskich nielegalnym już władzom w Kijowie wydaje się dziwne.

Rosjanie myślą cały czas, że nadwiślańscy politycy podbijają stawkę. Tymczasem praktycznie nikt nie mówi w Polsce o tym, żeby Polska wzięła udział w rozbiorze Ukrainy. Więcej o polskości Lwowa mówi prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin niż wszyscy nadwiślańscy politycy.

Złudzenia Budanowa

W aplikacji Telegram popularny jest kanał „Deep State”. Kanał ten jest związany z Głównym Zarządem Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Na czele tej struktury stoi Kiriłł Budanow. Organizacja kierowana przez Budanowa związana jest z Brytyjczykami.

Po tym, jak szef polskiego MON Władysław Kosiniak-Kamysz oburzł się na to, że na sprzęcie wojskowym przekazanym przez nasz kraj były barwy banderowskie, na „Deep State” padła odpowiedź, że co Polaków to obchodzi i tak w ogóle to muszą wspierać Ukrainę, bo jak nie to (tu padają obelżywe określenia mieszkańców Federacji Rosyjskiej) będą gwałcić nasze kobiety.

To „argumenty” rodem z „Gazety Wyborczej” czy z z jej prawicowego dodatku w postaci „Gazety Polskiej”, czy na poziomie IPN. Na ,,Deep State” i w neobanderowskich mediach często pojawiają się opinie, że Polska wysyła sprzęt po to, żeby ukraińscy mężczyźni ginęli, a do naszej ojczyzny przyjeżdżają kobiety i dzieci. Kobiety będą rodzić dzieci Polakom, a dzieci ukraińskie zostaną szybko spolonizowane. Dodatkowo, jak się skończą mężczyźni na Ukrainie, to Polska zajmie zachodnią Ukrainę.

Środowiska neobanderowskie myślą pragmatycznie i zadają sobie pytanie czy w działaniach polityków nadwiślańskich nie ma drugiego dna, bo wydaje się dla neobanderowców dziwne, że Warszawa bezwarunkowo zawsze i wszędzie będzie wspierała Ukrainę. Nadwiślańskie władze z ukraińskich dzieci zamiast Polaków z chęcią zrobią… neobanderowców.

Zarówno Anglosasi, neobanderowcy, Rosjanie mają mylną ocenę Polaków i władz w naszej ojczyźnie. Niestety się mylą. Gdyby mieli oni chociaż trochę racji, to niezależnie od pewnych niuansów sytuacja naszego kraju wyglądałaby dużo lepiej.

Kamil Waćkowski
https://myslpolska.info

Dziewczyna z Egtved. Epoka brązu

 

Dziewczyna z Egtved. Epoka brązu

Egtved to małe miasteczko leżące w Danii. Znajdziesz je praktycznie w środku Półwyspu Jutlandzkiego.
Swoją sławę zawdzięcza pewnej nastolatce ubierającej się w miniówkę i przykrótki top. Świat poznał ją w 1921 roku, gdy odkryto jej grób.

 

Pierwotnie przykrywał go kurhan, kryjący postawioną na zrobionym z kamieni postumencie trumnę z wydrążonego pnia dębu. Przepołowiono go robiąc wieko i skrzynię. Drzewo ścięto latem 1370 roku p.n.e. i to wtedy najprawdopodobniej zmarła ta drobna, mająca 160 cm wzrostu blondynka.

 

 

Miała 16-18 lat. Nic nie wskazuje, by chorowała ciężko przed śmiercią. Czy była to śmierć gwałtowna nie wiadomo. Praktycznie nie zachowały się kości, w przeciwieństwie do jasnych włosów około 23 cm długości, paznokci, zębów.

 

Ubrana była w sznurkową minispódniczkę mającą zaledwie 38 cm długości i krótki top z rękawkami, na biodrach miała wełniany pas z brązową tarczą zdobioną motywem spirali. Jej ramiona i ucho zdobiły brązowe pierścienie. Miała też przy sobie rogowy grzebień.
Ktoś zatroszczył się o nią, by podróż w zaświaty była dla niej dobra. Trumnę wyłożono krowią skórą, dziewczynę przykryto wełnianym koce. Położono obok niej kwiaty krwawnika. Przy głowie postawiono korowy kubek z jakimś napojem – może rodzajem piwa.

 

W nogach postawiono pudełko z kośćmi dziecka. Malec miał 5-6 lat, gdy jego ciało skremowano, wsypano do tego pojemnika i złożono w trumnie dziewczyny z Egtved. Nie wiadomo czy byli spokrewnieni, ale biorąc pod uwagę te 16 -18 lat, jakie miała nastolatka, nie było to jej dziecko. Najprawdopodobniej było złożone w ofierze. To nie jedyny taki przypadek grobu z epoki brązu z Jutlandii, gdy obok głównego ciała złożono inne, spalone.

 

 

 

 

Dziewczyna była raczej kimś szanowanym, znaczny. Nie cierpiała głodu, była dobrze ubrana i sporo podróżowała. Pochodzić miała ze Szwarcwaldu – na to wskazuje analiza zębów i włosów.
W Jutlandii pojawiła się pierwszy raz 15 miesięcy przed śmiercią i została na 9 miesięcy, po czym wróciła w rodzinne strony. Powrót na półwysep okazał się jej ostatnią podróżą. Zmarła nim upłynął miesiąc.

 

Nastolatka wędrująca setki kilometrów to budzi ciekawość.
Szła szlakiem handlowym, towarzyszyła kupcom, a może jej wędrówki miały związek z religią?
Może odwiedzała rodzinę?
Nie wiadomo i raczej się tego już nie dowiemy.

 

Ja bym obstawiała rodzinę. Wiele wskazuje na to, że ludzie i towary w tym czasie więcej i swobodniej się przemieszczali po świecie, niż chcemy to przyjąć.

 

W 1935 roku w Skrydstrup odnaleziono inny kobiecy grób datowany na 1300 p.n.e.
W podobnej drewnianej trumnie, na bydlęcej skórze leżała w nim inna nastolatka, o wyraźnie wysokiej pozycji społecznej. W chwili śmierci miała 18 lat, ale w Jutlandii była dopiero 4-5 lat.
Miała 170 cm wzrostu i dziwnie spięte do przodu włosy, schowane pod siatką, które dodawały jej kolejne centymetry. Jej rodzinne strony to Czechy, środkowe Niemiecy lub Francja. Ubrana była w haftowaną bluzkę. Od pasa do stóp za spódnice służył jej duży kawałek materiału spięty w talii paskiem.

 

Dlaczego żyła w Skandynawii?
Była wydana za mąż daleko od domu – bardzo prawdopodobne. Jak świat stary tak długo małżeństwa miały wiązać rodziny i społeczności.
A że to daleko, co mogło łączyć ludzi ze Skandynawii z tymi z Czech czy Szwarcwaldu?
Obstawiam biznesy, handel być może towarami, których jeszcze nie poznaliśmy. Strój, półdługie włosy dziewczyny z Egtved wydają się całkiem współczesne. Chciałabym móc zobaczyć jej twarz.

 

Ostatnio pojawiły się nowe teorie mające wyjaśnić jej pochodzenie, a raczej zakwestionować południowe i jej dalekie podróże.
Ma być Skandynawką, bo chociaż nowa analiza i badanie izotopu stronu nie podważa starych wniosków, ale nie pasują one do obrazu epoki brązu, jaki ma wielu.
Jej strój ma wskazywać na Skandynawię, bo znajdowano takie głównie tam no i w Chinach. To, że była w Jutlandii więc mogła najnormalniej w świecie dostosować się i ubrać lokalnie, nie jest argumentem w dyskusji.
W Szwarcwaldzie nie odnaleziono pochówków i osad z brązu więc chociaż to niczego nie dowodzi, zwolennicy nowego miejsca urodzenia i wychowania dziewczyny z Egtved uznają to za argument na swoją korzyść.
Założono też, że to ludzie o niższym statusie dużo podróżowali. Jest to dla mnie dziwny argument, bo ktoś chyba zapomniał o handlu i kupcach.

 

Do napisania.

Beata

 

Bibliografia:
Tracing the dynamic life story of a Bronze Age Female
Więcej zdjęć dziewczyny z Egtved i jej grobu na stronie Dänisches Nationalmuseum
Nowe teorie jej pochodzenia New research challenges the origin of 'The Egtved girl’

 

Pogańska religia Słowian palcem na wodzie pisana



W ateizującej się Polsce rośnie moda na publikacje odkrywające niechrześcijańskie tradycje narodowe, szczególnie słowiańskie i pogańskie. Wiele mówi ona o uwiądzie nie tylko duchowym, ale i intelektualnym kraju.

Poganie ze stow. Romuva / fot. ilustracyjne / foto: Wiki / Šarūnas Šimkus-Kalvaitis / licencja publiczna / Wiki

Nawet maturzysta z lekcji historii powinien wiedzieć, że czegoś takiego jak Polska przedchrześcijańska nie było. Literatura na temat Słowian ma charakter fantastyki naukowej i nie odkrywa ich wierzeń, tylko je wymyśla. O religii Słowian nie wiadomo właściwie nic. Nawet tego, czy w ogóle istniała.

Pierwsza kronika naszych dziejów została napisana dopiero między 1111 r. a 1116 r. przez cudzoziemskiego mnicha zwanego Gallem Anonimem. Z czasów pogańskich Gall zawarł w niej tylko niewielkie wzmianki o gościnie wędrowców u Piasta oracza na postrzyżynach jego syna i o obaleniu księcia Popiela.

Wymienił, bez dalszych informacji, imiona trzech potomków Piasta, którzy objęli tron: Siemowita, Leszka i Siemomysła, oraz podał, że syn Siemomysła Mieszko urodził się niewidomy, ale po 7 latach odzyskał wzrok, a gdy przejął władzę, odprawił pogańskie żony, przyjął chrześcijaństwo i poślubił księżniczkę Dobrawę.

Druga po Gallu kronika bp Wincentego Kadłubka pochodzi już z 1190–1208 r. Jej autor, chcąc dodać Polakom wielkości, wymyślił bajeczne przedpiastowskie dzieje, w których toczymy epickie boje z Aleksandrem Wielkim czy Juliuszem Cezarem. A jednak Kadłubek nawet jako Polak nie umiał już podać o czasach pogańskich pierwszych Piastów niczego poza zdawkami z kroniki Galla.

O pogańskich bogach wspominał w swojej monumentalnej kronice Jan Długosz. Tyle że on pisał 500 lat po chrzcie Mieszka I. Trudno podejrzewać, by jego uwagi były czymś więcej niż tylko jego domysłami.

Kronikarska pustka

Z rodzimych źródeł nic się więc nie dowiemy o pogańskim świecie polskich przodków. Już w średniowieczu przepadł on w mrokach niepamięci. Badacze próbują wypełniać tę zupełną pustkę informacjami z kronik cudzoziemskich o religii innych ludów słowiańskich.

Problem w tym, że pierwsze kroniki naszych słowiańskich sąsiadów – czeska kronika ks. Kosmasa oraz ruska „Powieść minionych lat” mnicha Nestora powstały dokładnie w tych samych latach, co kronika Galla Anonima i zawartością są niewiele „bogatsze”. Upłynęło już wówczas 250 lat od chrztu Czechów i 130 lat od chrystianizacji Rusi.

Kosmas sięgał pamięcią o przodkach Czechów znacznie dalej niż Gall Anonim i Wincenty Kadłubek o Lechitach. Jednakże i on prawie nic nie wiedział o pogańskiej religii przodków. Pisał wprawdzie, że były pośród nich czarownice i wróżki, których przepowiedniom i obrzędom zabobonnie się oddawali oraz napomknął, że do jego czasów liczni wieśniacy jak poganie czcili źródła, ognie, gaje albo kamienne posążki. Gdy jednak odnosił się do czasów pogańskich, nadawał bogom imiona bogów rzymskich. Być może nie znał już nawet imion bóstw słowiańskich.

Uważana za cenne źródło „Powieść minionych lat” zawiera tylko kilka zdawkowych konkretów – wyrywek o pogrzebowym obyczaju palenia przez Słowian zwłok i składaniu prochów do urn. Wymienia bogów ruskich, na których książę Oleg zaprzysięgał traktat pokojowy (Peruna i Wołosa), którym książę Włodzimierz Wielki stawiał drewniane posągi w Kijowie i którym składał ofiary z dzieci (Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga, Simargła i Mokosza), a które zniszczył po chrzcie świętym (Peruna). Ponadto w niejasnym fragmencie nazywa egipskiego boga Teosta (Hefajstosa) Swarogiem, a jego syna Słońce Dadźbogiem. Imiona wspomnianych bożków pojawiają się jeszcze w poemacie ruskim „Słowo o wyprawie Igora”, ale jest to źródło o niepewnej autentyczności, odkryte w kopii dopiero w XVIII w.

Noc Kupały, Rodzimy Kościół Polski, Barchów 2023 r.

Strzępki z kronik germańskich

Z kronik niesłowiańskich pozostała z VI w. półstronnicowa wzmianka historyka bizantyjskiego Prokopiusza z Cezarei o tym, że naddunajscy Słowianie czczą niewymienionego boga piorunów jako jedynego boga (jednego z bogów?), a oprócz niego rzeki i nimfy oraz oddają się wróżbom.

Z XI i XII w. zachowało się kilka fragmentów z kronik niemieckich, dotyczących obyczajów Słowian Zachodnich – Wieletów i Obodrzyców, którzy żyli na terenie dzisiejszej Brandenburgii i Meklemburgii, trwając jako ostatni w pogaństwie do połowy XII w., zanim nie zostali podbici przez Niemców i Duńczyków.

Kronika biskupa Merseburga Thietmara z lat 1012-18 podaje o nich krótkie wzmianki, że czcili źródło wodne i mnóstwo bożków. W czasie wojny nosili ich wizerunki, a w czasie wyprawy przeciw Mieszkowi I ok. 990 r. złożyli im w ofierze wziętego do niewoli dowódcę grodu.

O pogańskich czasach Polan nadmienia o paleniu zwłok zmarłych i zabijaniu z nimi ich żon. Opisuje krótko znaczącą świątynię bogów wieleckich w Radogoszczy, w tym głównego Swarożyca, i tamtejsze wróżby. Imię Swarożyca jako jednego z bogów Wieletów pojawia się też w liście św. Brunona z Kwerfurtu, krytykującym sojusz z nimi cesarza Henryka II przeciw Polsce.

Najobszerniejsze (o ile to adekwatne słowo) są wzmianki z pisanej w latach 70. XI w. kroniki ks. Adama z Bremy i kontynuującej ją kroniki ks. Helmolda z lat 60. XII w., a więc z czasu ostatecznego podboju i zaniku Słowian Połabskich. Wspominają one o dominującej między Łabą a Odrą świątyni Radogosta w mieście Retra i znajdującym się tam pozłacanym posągu, a także nadmieniają o nieznanych z innych źródeł bożkach Prowe – bogu ziemi starogardzkiej (dziś Szlezwik-Holstein) Siwa – bogini Połabia, Czarnobogu, nie wyjaśniając rangi i roli tych bogów (z wyjątkiem złego Czarnoboga).

Potwierdzają ogólne informacje o czczeniu przez Słowian gajów, źródeł, duchów domowych oraz ich wróżbiarstwie i składaniu ofiar ze zwierząt i ludzi. Helmold wspomina też o drugiej po Retrze najważniejszej świątyni Świętowita w Arkonie na Rugii, zdobytej i zniszczonej w 1168 r. przez Duńczyków, co położyło kres ostatniemu pogańskiemu kultowi Słowian. Upadek Arkony został jeszcze uwieczniony w islandzkiej Knytlinga saga oraz dość obszernej relacji z duńskiej kroniki Saxo Grammaticusa. Zawiera ona jedyny bliższy 2-stronnicowy opis drewnianej zdobionej świątyni Świętowita i jego czterogłowego posągu.

Ostatnie wzmianki o kulcie pogańskim pochodzą z trzech XII-wiecznych żywotów św. Ottona z Bambergu, który od 1124 r. chrystianizował pomorze, świeżo podbite dla Polski przez księcia Bolesława Krzywoustego. Żywoty te relacjonują usuwanie przez św. Ottona kultu Trzygłowa ze Szczecina i Wolina. Jest to jedyna nazwa bóstwa, którego kult odnotowany był na terenach, obecnie należących do Polski. Oprócz tego pojawiła się kolejna nazwa bóstwa z Połabia – Jarowita. Kilka czerpiących ze wspólnego zaginionego źródła urywków z kronik arabskich dodaje do tego obrazu informację o rodzaju biesiady przy prochach zmarłego w rocznicę jego śmierci.

Nie wiadomo w zasadzie nic

Na tym w zasadzie wyczerpują się wszelkie źródła pisane na temat religii i obrzędów Słowian. Nie zawierają one żadnych informacji o kosmologii czy teologii Słowian. Nie wymieniają żadnego ich święta religijnego, a krótko opisują jedno i wzmiankują cztery. Podają ledwie cztery ich obyczaje: postrzyżyny chłopców u Polan, palenie zwłok zmarłych i zabijanie ich żon oraz biesiadowanie przy prochach. Zawierają jeden dłuższy i dwa krótkie opisy świątyń, jeden opis świętego dębu. Nie ma w nich praktycznie nic na temat rangi, roli, wzajemnych powiązań i zasięgu kultu różnych bóstw.

Prawie wszystkie te relacje dotyczą jednego małego obszaru zamieszkanego przez Słowian Połabskich i tylko z końcowego okresu ich istnienia w XI i XII w. Nie sposób ustalić, na ile stałe w czasie były różne kulty, a na ile zmieniały się przez pokolenia i adaptowały cudze bóstwa i obrzędy, co mogło być powszechną praktyką znaną z pogańskich religii starożytności (szczególnie, że np. Rusowie – założyciele Rusi Kijowskiej, byli skandynawskimi najeźdźcami, którzy podbili Słowian Wschodnich, a z kolei Helmold twierdził, że kult Świętowita był zafałszowanym kultem św. Wita, którego kaplica miała istnieć na Rugii w IX w.).

Nawet imiona różnych słowiańskich bóstw wymieniane w każdym ze szczątkowych źródeł są inne i prawie nie mają ze sobą punktów stycznych. Z 8 imion podawanych w „Powieści lat minionych” dotyczących kultu Rusinów z Kijowa żadne nie pojawia się w kronikach niemieckich traktujących o wymarłych Słowianach Połabskich. Te z kolei podają rozbieżne imiona bożków pogańskich nawet na niewielkim obszarze Połabia, zaś żywoty św. Ottona jeszcze inne dla sąsiedniego Szczecina i Wolina.

Nawet samych tych imion nie możemy być pewni. Są one zafałszowane i to potrójnie (!), chociaż składają się z zaledwie kilku liter. Zapisane są głównie w średniowiecznym alfabecie łacińskim, którego litery nie oddają wszystkich dźwięków języków słowiańskich, przez autorów germańskich, którzy jako cudzoziemcy zniekształcali mowę Słowian. Na dodatek w różnych rękopisach różnią się zapisem literowym. Polskie brzmienia tych imion są tylko rekonstrukcją dopasowującą rozbieżne i nieścisłe zapisy łacińskie do naszego języka.

Naszą wiedzę w małym stopniu uzupełniają badania archeologiczne, odkrywające szczątki miejsc kultu, narzędzi, ubrań. Nie powiedzą one prawie nic o treści wierzeń i rytuałów. Nawet na polu archeologii odkrycia na temat kultu Słowian są znikome.

Spośród dwóch opisanych w kronikach świątyń połabskich Radogoszcz w ogóle nie została zlokalizowana. Klif, na którym stała świątynia w Arkonie, został zaś pochłonięty przez morze bałtyckie. Na górze Ślęża pod Wrocławiem, o której Thietmar w dwóch zdaniach podał, że była miejscem pogańskich obrzędów, prace archeologiczne niewiele odkryły. Na Łysej Górze w górach świętokrzyskich, która w Polsce uchodzi (bez żadnych źródeł) za drugie miejsce dawnych kultów słowiańskich, nie znaleziono żadnych ich jasnych śladów.

Archeologia dysponuje zaledwie dwoma dużymi podniszczonymi drewnianymi posągami słowiańskich bożków połabskich oraz jednym kamiennym posągiem zbruckim z Ukrainy, którego autentyczność i pochodzenie są sporne.

Chram Mazowiecki – Święto Plonów – ofiarowanie pokarmów w trakcie obchodów RKP (2007)

Wyrób wiedzo-podobny

Jakim więc cudem powstają publikacje traktujące o mitologii, obrzędach, świętach, demonologii Słowian – o rzekomej pradawnej rodzimej tradycji?

Badania religii Słowian wynalazły wypełniacz źródłowej pustki w postaci metody językowo-porównawczej oraz etnografii. Pierwsza z nich opiera się na założeniu, że wszystkie ludy indoeuropejskie rozproszone od Atlantyku po Indie, łączyła w czasach prehistorycznych na stepach Azji wspólnota nie tylko językowa, ale i religijna i że wierzenia Słowian można odtworzyć, porównując słownictwo odnoszące się do ich religii i obrzędów z innymi językami i religiami indoeuropejskimi.

Szkopuł w tym, że o samych Praindoeuropejczykach też nic nie wiadomo, a religie Celtów, Germanów, Rzymian i Greków, Persji oraz Indii nie są ze sobą zgodne tak jak ich mitologie. Materiał do porównania stanowi zaś głównie kilkanaście pozbawionych treści imion słowiańskich bożków – prawie w całości jednoźródłowych, niepewnych co do autentyczności i zniekształconych w brzmieniu.

W zależności od fantazji i zamiłowań mitologicznych badacza, można sobie swobodnie dopasowywać strzępki danych o Słowianach do dowolnej z różnych religii starożytności. Miłośnik Greków i Rzymian może dopatrzyć się w imieniu Peruna – władcy piorunów słowiańskiego odpowiednika Zeusa – króla bogów, a pasjonat skandynawskich opowiadań albo komiksów o Avengersach równie dobrze widzieć w nim Thora syna Odyna, zaś religię Słowian jako analogiczną do sąsiednich Germanów.

Zły Czarnobóg z kroniki Helmolda może wraz z domniemanym przeciwnym mu „Białobogiem” tworzyć słowiański manichejski dualizm dobra i zła zbliżony do wierzeń perskich. A wzmianka Prokopiusza z Cezarei o kulcie wśród Słowian tylko jednego naczelnego boga piorunów służyć za dowód, że byli pół-monoteistami.

Za niejasną wypowiedzią Nestora można dojść do wniosku, że egipski bóg słońca Helios to Dadźbog, a za podobieństwem imienia Chorsa do perskiego słowa xores – słońce, że to on był Heliosem. Może pod świętym dębem Wieleci sprawowali sądy w imieniu boga Prowe, a może Helmold w kronice źle zapisał i chodziło o sądy w imieniu prawa i żadnego boga Prowe nie było. Może z kilku różnych zapisów imienia bogini Połabia najbliższy właściwemu brzmieniu jest Siwe (może to odpowiednik hinduskiego Sziwy?), a może Synna (prawie jak islamska sunna).

Równie twórcza jest druga metoda – etnograficzna. Wychodzi ona z założenia, że religia Słowian przetrwała w wierzeniach, bajkach i obrzędach prostego ludu i można ją odtworzyć, zgłębiając kulturę słowiańskich wsi. Problem w tym, że kronikarze nie interesowali się życiem chłopów aż do oświecenia i mało notowali na jego temat.

Pamięć o słowiańskich bożkach zatarła się u wykształconych i oczytanych kronikarzy już w średniowieczu. Jakim cudem miałaby przetrwać u niepiśmiennych chłopów prawie tysiąc lat. Skąd przekonanie, że kultura ludowa to pozostałość religii Słowian, a nie ukształtowana po chrystianizacji zwyczajna obrzędowość rolna, rozbudowująca chrześcijańskie święta o świeckie tradycje. Aby to naukowo ocenić, trzeba by ją porównać z wcześniejszą religią Słowian.

A ta właśnie jest zupełnie nieznana. Nawet nie wiadomo, czy w ogóle istniała, czy tylko każdy gród i szczep wyznawał na swój sposób własnych bożków. Metoda etnograficznego poznania religii Słowian przypomina wyciąganie się samemu z bagna za własne włosy. Nie ma punktu podparcia dla założenia, na którym się w całości buduje. Odkrywa przedchrześcijańskie korzenie obyczajowości ludowej, nie dlatego że one są przedchrześcijańskie, tylko dlatego że z góry je za takie uznaje.

Wymyślanie pogańskiego pochodzenia chrześcijańskim świętom

Nie jest to jednak tylko nieszkodliwa, daremna próba poznania. To etnograficzne odkrywanie dawnego pogaństwa ma toksyczny wpływ na powszechną świadomość Polaków.

Od dłuższego czasu rozpowszechnia jako rzekomo naukową wiedzę fałszywe przekonanie, że chrześcijańskie święta, to schrystianizowane przez Kościół pradawne pogańskie święta Słowian. Co prawda trzeba reprezentować poziom umysłowy neo-pogańskiego posła PO M. Józefaciuka, żeby twierdzić, że Boże Narodzenie (obchodzone w Kościele 25 grudnia od co najmniej IV w.) zostało zapożyczone od Słowian, których istnienie chrześcijańscy kronikarze jednoznacznie zauważyli dopiero w VI w.

Niemniej niektórzy, wraz z Magdaleną Środą, są przekonani, że dzień św. Jana, to schrystianizowana pogańska noc Kupały. Wprawdzie żadne źródła nie mówią nic o istnieniu jakiegokolwiek Kupały ani w ogóle nie zapisały żadnego pogańskiego święta Słowian. Nawet badacze religii Słowian podają, że bożek Kupała to wymysł XVII-wiecznych pisarzy, którzy przeinaczyli ludowy obrzęd kupałów, czyli kąpieli w czas św. Jana Chrzciciela. Zarazem jednak nie wiadomo, w oparciu o co twierdzą, że te kąpiele mają prawdopodobnie przedchrześcijańskie pochodzenie, chociaż prędzej należałoby podejrzewać, że to po prostu ludowa zabawa nawiązująca do chrztów, jakich udzielał Jan Chrzciciel w Jordanie.

Już natomiast mnóstwo chrześcijan zaczęło wierzyć, że Dzień Wszystkich Świętych to zastąpiony przez Kościół słowiański kult zmarłych, czyli uwiecznione przez A. Mickiewicza białoruskie dziady. Tymczasem kult świętych męczenników rozwijał się jeszcze wśród pierwszych chrześcijan. Święto Wszystkich Świętych zostało w kalendarzu liturgicznym wyznaczone na 1 listopada we wczesnym średniowieczu, kiedy w Rzymie zapewne nawet nie wiedziano o istnieniu jakiejś Rusi.

Skądinąd po co Kościół Rzymski miałby wprowadzać powszechne święto, żeby chrystianizować obrzędy odległych pogańskich Rusów, skoro przyjęli oni dopiero w X wieku chrześcijaństwo w obrządku greckim, a nie rzymskim. Tymczasem akurat u prawosławnych nie ma 1 listopada Dnia Wszystkich Świętych. Thietmar w kronice pisanej do 1018 r. ze wstrętem wzmiankował o pogańskich kultach sąsiednich Słowian. Do głowy by mu nie przyszło, że kilka razy wspomniany przez niego Dzień Wszystkich Świętych, który obchodził 1 listopada, to tylko słowiańskie Dziady, zapożyczone z Rusi. Niestety Thietmar nie czerpał wiedzy od współczesnych etnografów, więc nie znał naukowych faktów.

Neopogańska pseudotradycja

Źródłowe strzępki nie dają szans na naukowe poznanie Prasłowian. Wystarczą jednak do tworzenia dla potrzeb zblazowanego wykorzenionego post-Polaka publikacji z pogranicza fantastyki naukowej albo zgoła komiksów. Pozwalają wychowanemu na hollywoodzkich produkcjach poczuć, że poznaje rodzimą wersję filmowego Herkulesa albo Thora.

Jak się taki historyczny ignorant zapasjonuje „pradawną rodzimą tradycją”, to może za radą Magdaleny Środy w ramach „przeżycia duchowego” wyjedzie w wolny weekend z grupką korpoludków poza wielkomiejski beton do lasu. Tam w „noc kupały”, skacząc przez ognisko i pływając w rzeczce jako odrodzony Słowianin, złoży za pośrednictwem feministycznej kapłanki czarownicy w ofierze Swarożycowi albo Perunowi sałatkę wegańską zamiast preferowanej dawniej przez „bogów” krwi cieląt lub dzieci. A nawet, napaliwszy trawki, wywróży sobie z oparów jakąś strzygę albo wywoła z lasu rusałkę.

Jacek Laskowski
https://nczas.info/

Hala wszelkich czcigodnych

 

  1. Hala wszelkich czcigodnych

    dla „Wielce Czcigodnego Romana Giertycha” i innych nie mniej czcigodnych

    – https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/hala-po/

    Nie znalazło by się tam miejsce dla czcigogdnych
    pana Trzaskowskiego, tego od g…na w Wiśle
    pana Dudy, który potrafi nawet lewą ręką

    pana Adama Bodnara, nazywanego w pewnych kręgach ministrem
    pana Tuska noszącego szlachetne imię Donald
    i tylu innych czcigodnych, zajętych z takim oddaniem rabunkiem ludności, która w końcu jest ich łupem na okres tzw. kadencji wyborczej, choć nazwa kadencja zgarniania łupu byłaby bardziej adekwatna.

    Jarosław nie został wymieniony, bo złowróżbna familia już jest w hali reprezentowana przez nieboszczyka.

Prezent na Dzień Judaizmu



“Byłby to przypadek rzadki – a czy w ogóle są przypadki?” – pytał retorycznie poeta w nieśmiertelnym poemacie “Towarzysz Szmaciak”. 

Toteż i ja zachodzę w głowę (“Zachodzim w um z Podgornym Kolą…”), czy to przypadek zrządził, czy dobry los, że niezależna prokuratura bodnarowska umorzyła śledztwo w sprawie udziału Wielce Czcigodnego Romana Giertycha w powstaniu niedoborów w słynnej spółce “PolNord” akurat, gdy w Kościele w naszym bantustanie, obchodzony jest doroczny Dzień Judaizmu?

Jak czytamy na łamach organu Judenratu, siepacze Zbigniewa Ziobry, co to uwili sobie gniazdko w niezależnej prokuraturze, nękali Wielce Czcigodnego Romana Giertycha aż przez 8 lat, doprowadzając do tego, że z tej desperacji aż go zemdliło, w następstwie czego siepacz musiał przedstawić zarzuty zadowi Wielce Czcigodnego. Sprawa trafiła nawet do niezawisłego sądu, który salomonowo uznał, że przedstawienie zarzutów zadowi podejrzanego nie jest w myśl prawa skuteczne.

Tę sentencję trzeba by ryć spiżem na marmurze i to nie tylko na większą cześć i chwałę niezawisłych sądów w naszym bantustanie, ale również gwoli pouczenia wszystkich niewinnych, co przystoi im czynić, gdy znienacka jakiś siepacz zechce przedstawić im zarzuty.

Wzorem Wielce Czcigodnego Romana Giertycha, każdy niewinny powinien się w tym momencie odwrócić twarzą do ściany i zemdleć – a siepacz niech się w swojej nieskuteczności buja.

Już z tego powodu Wielce Czcigodny Roman Giertych ma zapewnione miejsce w historii naszego i tak już wystarczająco nieszczęśliwego kraju – ale przecież nie zwalnia to nas z obowiązku rozebrania sobie z uwagą kolejnych okoliczności, dotyczących ostatniej decyzji niezależnej prokuratury o umorzeniu trwającego tyle lat śledztwa przeciwko Wielce Czcigodnemu.

Przede wszystkim zwraca uwagę okoliczność, że chociaż Roman Giertych został wciągnięty – ale nie na członka Volksdeutsche Partei, tylko na listę wyborczą w ostatnich wyborach parlamentanych – a potem, dzięki oszałamiającemu sukcesowi, związanemu z koniecznoscią dokonania podmianki na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu – nie tylko został Wielce Czcigodnym, ale w dodatku obywatel Tusk Donald powierzył mu obowiązki “bicza Bożego” na PiS-iaków – to jednak śledztwo przeciwko niemu nadal trwało, jak-gdyby-nigdy-nic.

Najwyraźniej obywatel Tusk Donald, widąc rezerwę, z jaką stado autorytetów moralnych traktuje Wielce Czcigodnego, a także – na wszelki wypadek, gdyby Wielce Czcigodnemu coś niestosownego strzeliło do głowy – postanowił nie odcinać go od stryczka. I słuszna jego racja, bo jegomość, nawet niekoniecznie Wielce Czcigodny, kiedy zostanie odcięty od stryczka, to może popaść w sprośne błędy Niebu obrzydłe, a nawet próbować ukąsić rękę, która daje mu chleb i władzę.

Toteż Wielce Czcigodny na czele swego zespołu płomiennych szermierzy praworządności, demaskował i razobłaczał znienawidzonych osobników, których wskazał mu nieubłagany palec – ale z drugiej strony niezależna prokuratura cały czas trzymała go na stryczku, gdyby tylko coś poszło nie tak.

W ten sposób minęło aż 14 miesięcy od powołania vaginetu obywatela Tuska Donalda, ale sytuacja procesowa Wielce Czcigodnego nic się nie zmieniła w stosunku do okresu, gdy władzę nad niezależna prokuraturą sprawował znienawidzony Zbigniew Ziobro. Mówiąc obrazowo, przez cały ten czas siedział on na jednym półdupku.

Tymczasem niezależna prokuratura, na rozkaz ministra Adama Bodnara z czarnym podniebieniem, przeglądała sprawy wadliwie prowadzone przez prokuraturę Zbigniewa Ziobry, z punktu widzenia potrzeb politycznych nowego vaginetu.

Nowy vaginet bowiem naliczył aż 600 przypadków nieprawidłowości – a kiedy obywatel Tusk Donald niedawno doznał kolejnego ataku wścieklizny i w tym stanie zagroził ministru Adamu Bodnaru, że jak “rozliczenia” będą się ślimaczyły, jak do tej pory, to on poszczuje go Wielce Czcigodnym Romanem Giertychem, nastręczając mu go na wiceministra sprawiedliwości. Najwyraźnie w Ministerstwie Sprawiedliwości i Prokuraturze Krajowej musiała zapanować trwoga, bo zaraz ogłoszony został “raport” – ale cząstkowy, dotyczący tylko 200 przypadków. Czy ten raport objął również przypadek śledztwa w sprawie spółki “PolNord”?

Możliwe, że objął, ale możliwe, że nie – bo oto wystąpiły inne okoliczności, które mogły zmobilizować niezależną prokuraturę do pospiesznego umorzenia tego śledztwa i ogłoszenia tego postanowienia akurat w Dzień Judaizmu.

Jak bowiem pamiętamy, pan prezydent Duda zwrócił się do obywatela Tuska Donalda z prośbą, by jego vaginet udzielił listu żelaznego premierowi bezcennego Izraela Beniaminu Netanjahu, gdyby przypadkiem przyszedł mu do głowy pomysł odwiedzenia dziś chwilowo nieczynnego obozu w Oświęcimiu-Brzezince, by się tam przespacerować w 80 rocznicę jego wyzwolenia przez Ukraińców z Pierwszego Frontu Ukraińskiego.

Sprawa była kłopotliwa, bo wcześniej Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał za Beniaminem Netanjahu nakaz aresztowania z powodu zbrodni wojennych, popełnionych podczas operacji ostastecznego rozwiązywania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy.

Wprawdzie Polska “uznaje” ten trybunał i nawet ratyfikowała stosowny traktat, ale co tam traktaty, kiedy chodzi o premiera bezcennego Izraela? Toteż vaginet obywatela Tuska Donalda w podskokach podjął stosowną uchwałę, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że perfidny prezydent Duda wsadził go na minę.

Toteż zaraz Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze ofunkął obywatela Tuska Donalda, że nie respektuje podpisanych traktatów, a na domiar złego ofuknął go również rzecznik Komisji Europejskiej. Krótko mówiąc – prezydent Duda zdemaskował przed całym światem obywatela Tuska Donalda, jako zwyczajnego szabesgoja, a nie żadnego płomiennego szermierza praworządności i demokracji.

I tu w sukurs obywatelu Tusku Donaldu przyszedł Wielce Czcigodny Roman Giertych, w gorzkich słowach wyrzucając “purystom prawniczym”, że nie rozumieją “stanu wyższej konieczności”.

Jestem pewien, że te skrzydlate słowa zostały usłyszane gdzie trzeba i w nagrodę za uznanie premiera bezcennego Izrazela Beniamina Netanjahu za “stan wyższej konieczności”, vaginet obywatela Tuska Donalda nie tylko dostał rozkaz natychmiastowego odcięcia Wielce Czcigodnego Romana Giertycha od stryczka, ale również – ogłoszenia stosownego postanowienia akurat w Dniu Judaizmu. Nie wierzę, by zbieg tych wszystkich okoliczności mógł być przypadkowy.

Stanislaw Michalkiewicz
https://www.magnapolonia.org

Baner „Chrzest czy obrzezanie”? Komentuje kardynał Kościoła mieszanego Zbyś Gul.



– Nie za bardzo wiadomo w jaki sposób mielibyśmy wybierać i przeżywać Chrzest, gdybyśmy wykluczyli obrzezanie, zwłaszcza jeśli chcemy być w zgodzie z tym, czego naucza dzisiejsze filisterium naszego Kościoła mieszanego.

Słowa kardynała odbiły się szerokim echem. Najpierw od najbliższego otoczenia – ścian i sklepienia, rezonując cichym klaśnięciem w opróżnionych – na czas skupienia – głowach zgromadzonych dostojników, by w chwilę potem zostać wessane przez wytworzoną w ten sposób próżnię.

“Ten baner jest antyludzki”

Oryginalna wypowiedź na temat banera „Chanuka czy Boże Narodzenie” jest autorstwa kardynała Rysia wymienionej przeze mnie obediencji.

Oprócz słów “Nie za bardzo wiadomo, w jaki sposób mielibyśmy wybierać i przeżywać Boże Narodzenie, gdybyśmy obchodzili szerokim łukiem Chanukę, zwłaszcza jeśli chcemy być w zgodzie z tym, czego naucza dzisiejsze magisterium Kościoła” znalazły się również te:

– Ten baner jest antyludzki, antyeuropejski, nie wiem, czy jest antysemicki, ale na pewno jest antychrześcijański. Jeśli ktoś po raz kolejny stawia taką ‘alternatywę’ w Europie, to robi rzecz niedopuszczalną.

[Jezus powiedział: „Byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze”. – admin]

Katolicki baner jest rzeczą Niedopuszczalną?

Dlaczego zwolennik synodalności nie powiedział po prostu, że baner nie jest żydowski, lecz użył takich właśnie słów na jego określenie, pozostanie gorzką tajemnicą jego intelektualnego podniebienia.

Nie jest za to tajemnicą, że kardynał Kościoła mieszanego z uporem heretyka organizując co roku w Kościele katolickim “dni bez Jezusa i Maryi “, wpisuje się antykatolicki nurt.

Aby nikt nie pozostał z uczuciem niedosytu wyjaśnię, że obediencja, do której przystał swego czasu kardynał, twierdzi, że dzieło zbawienia dokonuje się nie tylko w Kościele katolickim, ale również w Synagodze. Co powstrzymuje w takim razie od przejścia na judaizm wyświęconego swego czasu na katolickiego kapłana Grzegorza Rysia? Są dwie odpowiedzi.

Pierwsza: kardynał Rys nie musi nigdzie przechodzić, bo już jest w nowym Kościele. Poprzedni Kościół, wedle jego własnych słów „mylił się”.

Drugiej odpowiedzi udzielił Stanisław Michalkiewicz:

“Minął kolejny Dzień Judaizmu. Na razie jeszcze na judaizm nie przechodzimy, bo Żydowie nie potrzebują konwersji katolickiego duchowieństwa na judaizm. Ono jest im potrzebne raczej do rozmydlania chrześcijaństwa, więc gdyby przeszło na judaizm, byłoby im potrzebne, jak psu piąta noga. Z żydowskiego punktu widzenia pożytek z katolickiego duchowieństwa jest wtedy, kiedy lansuje ono wśród katolickich mas pogląd o wyższości judaizmu nad chrześcijaństwem”.

 CzarnaLimuzyna
https://ekspedyt.org/

Przed inauguracją Trump uczestniczył w Mszy w St. John’s Church

 

  1. Przed inauguracją Trump uczestniczył w Mszy w St. John’s Church

    W czasie inauguracji – Liderzy religijni wygłosili inwokacje – duża zmiana jak na liberalno satanistyczne Elity „Demokratyczne”w USA

    Trump lansuje POWRÓT DO NORMALNOŚCI i uczynienia USA ZNOWU WIELKIM MOCARSTWEM

    USA jest wieloetniczna i wieloreligija – bardziej protestancka niż katolicka, żydzi mają wielkie wpływy.

    Pierwszy – Cardinal Timothy Dolan, archbishop of New York, prayed for Trump, his family, advisers, families and Cabinet,
    2 Rev. Franklin Graham, a longtime supporter of Trump, delivered the second invocation.
    3 Rabbi Dr. Ari Berman, president of Yeshiva University;
    4 Imam Husham Al-Husainy of the Karbalaa Islamic Education Center;
    5 Pastor Lorenzo Sewell of 180 Church Detroit; and the
    6 Rev. Father Frank Mann of the Roman Catholic Diocese of Brooklyn deliver a benediction

    CZAS POKAŻE czy TRUMP CHCE – Uczynić Amerykę znowu wielką (Make America Great Again) czy może – Zrobić Izrael jeszcze Wiekszy (Make Israel Great Again)

    Z punktu widzenia Polski – czy Polska powróci do wielkości -zdba o swój interes narodowy i zrobi to co Trump chce zrobić w USA

    Rozkazy wykonawcze Trumpa wydane w nocy 21 stycznia

    Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Trump, było podpisanie złagodzenia wyroków i ułaskawienia dla swoich zwolenników, którzy 6 stycznia 2021 r. wzniecili zamieszki na Kapitolu, krytykując Bidena, który ostatniego dnia ułaskawił członków swojej rodziny. Polecił prokuratorowi generalnemu Stanów Zjednoczonych umorzenie toczących się spraw związanych z zamieszkami na Kapitolu.

    Stosunki międzynarodowe:

    * Wystąpienie ze Światowej Organizacji Zdrowia;
    * Wystąpienie z porozumienia klimatycznego z Paryża, krytykując sposób postępowania z pandemią Covid-19;
    * 75-dniowe odroczenie zakazu TikTok z propozycją sprzedaży 50% udziałów rządowi USA;
    * Przywrócenie Kuby na listę państw sponsorujących terroryzm, unieważnienie ulgi przyznanej narodowi wyspiarskiemu w zeszłym tygodniu pod koniec kadencji administracji Bidena;
    * Zakaz pomocy innym krajom, jeśli jest to sprzeczne ze strategicznymi interesami USA.

    Polityka społeczna:

    * Zakończenie wszystkich federalnych programów DEI (różnorodność, równość i włączenie społeczne), a także praw osób LGBTQ+ i mniejszości rasowych;
    * Uznanie tylko dwóch płci biologicznych (męskiej i żeńskiej) na szczeblu federalnym;
    * Zakaz finansowania federalnego usług w zakresie zmiany płci;
    * Zakończyć federalną cenzurę i chronić wolność słowa w Internecie, oskarżając poprzednią administrację o tłumienie wolności słowa na platformach internetowych

    Reforma administracyjna:

    * Uchylenie 78 zarządzeń wykonawczych z czasów Bidena, w tym dotyczących ochrony osób LGBT, obowiązków etycznych i umów o prywatnym więzieniu;
    * Wprowadzenie zamrożenia nowych przepisów federalnych do czasu ich przeglądu przez nową administrację;
    * Zamrożenie zatrudniania pracowników federalnych (z wyjątkiem wojska);
    * Powrót pracowników federalnych do pracy osobistej;
    * Utworzenie Departamentu Efektywności Rządu (DOGE) pod kierownictwem Elona Muska, zatrudniającego około 20 osób;
    * Anulowanie moratorium na wykonywanie kary śmierci na szczeblu federalnym.

    Zmiany terytorialne:

    * Zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej na „Zatokę Amerykańską”;
    * Przywrócenie nazwy „Mount McKinley” Mount Denali;
    * Nie wydano dekretu, ale wyraził on zamiar przywrócenia USA kontroli nad strategicznie ważnym Kanałem Panamskim;
    * Nie było dekretu, ale ogłosił plany wysłania amerykańskich astronautów na Marsa w celu założenia amerykańskiej flagi.

    Polityka imigracyjna:

    * Ogłoszono stan nadzwyczajny w związku z nielegalną imigracją na granicy USA-Meksyk;
    * Rozmieszczenie wojsk na granicy z Meksykiem;
    * Uznanie karteli narkotykowych za organizacje terrorystyczne;
    * Zawieszenie programu przesiedleń uchodźców w Stanach Zjednoczonych na co najmniej cztery miesiące.

    Polityka energetyczna:

    * Odwołanie memorandum zakazującego wierceń naftowych w Arktyce z planami intensywnego zwiększania wydobycia tam, gdzie to możliwe oraz zwiększania eksportu ropy i produktów naftowych;
    * Ogłoszono stan nadzwyczajny energetyczny mający na celu zwiększenie wydobycia ropy i gazu;
    * Odwołanie „zielonych” inicjatyw, w tym zachęt dla pojazdów elektrycznych i programów energii odnawialnej. Zakończenie rządowych zachęt do emisji, „które mają na celu ograniczenie sprzedaży pojazdów napędzanych benzyną” i innych dotacji mających zachęcić do wzrostu sprzedaży pojazdów elektrycznych.

    * W tej chwili nie wydano żadnych dekretów w sprawie polityki kryptograficznej ani taryfowej, ale pojawiły się komentarze.

    * Zapytany, czy nadal rozważa nałożenie ogólnych ceł na wszystkie kraje, Trump odpowiedział: „Być może”, ale „jeszcze nie jest na to gotowy”.
    * Rozważenie wprowadzenia dodatkowych ceł na dwóch największych partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych, Kanadę i Meksyk, w wysokości 25% od 1 lutego 2025 r.
    Dodaje, że nałożenie ceł importowych zwiększy dochody USA. „Zarobimy dużo pieniędzy na cłach”.
    * Trump zapytany o swoją politykę gospodarczą odpowiada, że najważniejszym czynnikiem napędzającym inflację jest energia.

Joe Biden ułaskawia zamieszanego w Covid Anthonego Fauciego, winni pandemii nie poniosą odpowiedzialności?

Joe Biden ułaskawia zamieszanego w Covid Anthonego Fauciego, winni pandemii nie poniosą odpowiedzialności?


W żenującym finale swojej prezydentury, Joe Biden zdecydował się na serię ułaskawień, które wywołały burzę polityczną tuż przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa.

Według Fox 5 News i San Antonio Express-News, wśród ułaskawionych znaleźli się dr Anthony Fauci oraz członkowie komisji badającej wydarzenia z 6 stycznia 2021 roku.

Dr Fauci, który przewodził amerykańskiej odpowiedzi na pandemię COVID-19 jako dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, otrzymał ułaskawienie wraz z gen. Markiem Milleyem, byłym przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Dodatkowo Fauci był oskarżany o związki z laboratorium w Wuhan, domniemanym miejscu rozpoczęcia covidowego szaleństwa.

Biden objął również ułaskawieniem członków i pracowników komisji kongresowej, która badała atak na Kapitol, jak również funkcjonariuszy policji Kapitolu i policji metropolitalnej D.C., którzy zeznawali przed komisją. Chodzi o tych, którzy zaangażowali się w rozliczenie tak zwanego ataku na Capitol, po prawdopodobnym sfałszowaniu wyborów 4 lata temu.

Sama decyzja została ogłoszona w poniedziałek, zaledwie kilka godzin przed planowanym zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA. W oficjalnym oświadczeniu Biden stwierdził: „Ci urzędnicy publiczni służyli naszemu narodowi z honorem i wyróżnieniem i nie zasługują na to, by stać się celami nieuzasadnionych i politycznie motywowanych prześladowań.”

Czas tych ułaskawień nie jest przypadkowy – Trump wielokrotnie zapowiadał działania wobec osób zaangażowanych w dochodzenia dotyczące jego prezydentury i zarządzanie pandemią. Sam dr Fauci, komentując decyzję o swoim ułaskawieniu, podkreślił paradoks sytuacji, mówiąc że docenia akt łaski, choć jednocześnie uważa, że nie popełnił żadnego przestępstwa i nie widzi podstaw do oskarżenia.

Kontrowersje budzi nie tylko sam fakt ułaskawień, ale również ich szeroki zakres – Biden zdecydował się na ochronę prawną całej grupy osób, które mogłyby stać się celem politycznych dochodzeń w nowej administracji. To bezprecedensowe działanie pokazuje głębokie podziały w amerykańskiej polityce i obawy o możliwe rozliczenia polityczne po zmianie władzy.

https://zmianynaziemi.pl/

Pamięć kotów sięga nawet 15 lat wstecz. Czy tęsknią za swoją mamą?



Czy koty po latach pamiętają swoją matkę? Odpowiedź może zaskoczyć.

Kocia pamięć skorelowana z zapachem

Charakterne, tajemnicze, zmienne – te cechy często przypisywane są kotom. Ich nieoczywista dla człowieka natura jest bardzo interesująca i sprawia, że chcemy dowiedzieć się o mruczkach jak najwięcej.

Podobnie jest z ich pamięcią – czy można ją porównać do ludzkiej? W pewnych aspektach jak najbardziej, ponieważ podobnie jak my, koty mają pamięć krótko- i długotrwałą. Ta pierwsza przydaje się na przykład podczas polowań, aby zapamiętać drogę ucieczki potencjalnego celu. Zaś długotrwała pamięć pozwala czworonogowi zapamiętać miejsca, ludzi i inne koty na wiele lat. Proces zapamiętywania jest mocno związany z zapachem.

O ile nie do końca pewne jest, czy kotki rozróżniają ludzi po ich twarzach, o tyle możemy być pewni, że zapach swojego człowieka rozpoznają wszędzie i bezbłędnie. Aromat to także najważniejsza rzecz, jeśli chodzi o kojarzenie innych przedstawicieli gatunku. A czy w takim razie koty pamiętają swoją mamę i rodzeństwo?

Więzi rodzinne u mruczków

Wyniki badania opublikowane w serwisie PetsMont sugerują, że koty mogą pamiętać osoby, inne zwierzęta a także całe wydarzenia sprzed kilku, a nawet kilkunastu lat. Silna więź emocjonalna zbudowana w pierwszych tygodniach życia kota i zapach mamy, która wciąż była obok, może więc być zapisany na stałe w mózgu czworonoga.

Jednak wraz z rozwojem samodzielności i oddalaniem się od matki, stopniowo zanika w kotach potrzeba posiadania jej blisko. Choć możliwe jest, by kot w dorosłości rozpoznał po latach swoją matkę, mało prawdopodobnym jest, aby „tęsknił” za swoją rodzicielką, gdy dojdzie do ich rozdzielenia.

Koty potrafią nawiązać głęboką więź ze swoim rodzeństwem

Więź z rodzeństwem natomiast jest nieco trwalsza, bo trwa dłużej – nierzadko kocie rodzeństwo postanawia odkrywać świat w swoim towarzystwie, przez co zapach brata lub siostry zapisuje się w pamięci kota o wiele lepiej. Mruczkowe rodzeństwa z powodzeniem mogą spędzić ze sobą nawet całe życie, tworząc nierozłączną parę przyjaciół.

Natomiast człowiek jako właściciel, odpowiedzialny za karmienie opiekun i towarzysz to inna historia. Osoba, którą kot uznaje za najbliższego sobie przedstawiciela dwunożnych, jak ten, który dba, hołubi, daje dom i bezpieczeństwo to na stałe wpisany w życiorys kota element nie do przecenienia.

To właśnie z właścicielem kot tworzy niezwykłą więź i to on wypełnia w znacznym stopniu pamięć kota. Jeśli zastanawiacie się czasem, czy siedzący na parapecie patrzący przez okno, zdawałoby się, zadumany lub nostalgiczny kot, tęskni za swoją matką lub rodzeństwem, raczej możecie być pewni, że nie to zajmuje jego myśli. Natomiast gdy opuszczacie go idąc do pracy czy na zakupy, z pewnością tęskni.

10 znaków, że twój kot uważa cię za „mamę”

Weterynarz Lianne Mellin, znana na Instagramie jako Your Vet Lianne opisała dziesięć znaków, dzięki którym rozpoznasz, czy twój mruczek traktuje cię niczym „mamę”, a w każdym razie jako swoją ulubioną osobę. Sprawdź, czy w taki sposób zachowuje się przy tobie twój pupil.

  • „Ugniata” cię łapkami – jeśli twój kot “ugniata” cię jak ciasto zanim położy się na twoim brzuchu lub udach, bądź pewny, że znaczysz dla niego wiele. Takie zachowanie jest podobne do tego, którego doświadcza kocię pielęgnowane przez swoją matkę
  • Mruczenie – jeśli twój puszysty przyjaciel mruczy będąc blisko ciebie, oznacza to, że jest w twoim towarzystwie w pełni zrelaksowany i zadowolony
  • Miauczenie – kot miauczy jedynie do swojego właściciela. Jeśli to zauważyłaś, możesz mieć pewność, że jesteś kimś wyjątkowym w życiu swojego pupila. Kocięta miauczą do swoim mam, gdy czegoś im potrzeba, natomiast w dorosłym życiu koty porozumiwają się między sobą wydając zupełnie inne dźwięki, przypominające „wycie”
  • Ogon zdradzi radość – jeśli na twój widok ogon twojego kota drży, oznacza to ogromną ekscytację. Podobnie jest, gdy ogon przyjmuje kształt haczyka – to oznaka radości
  • „Barankowanie” głową – to zachowanie, znane jako „bunting” lub „head bunting”, jest niezaprzeczalnie urocze. Kot robi to, by pokazać, jak wiele dla niego znaczysz oraz by za pomocą zapachu „oznaczyć cię” jako członka rodziny
  • Lizanie – jeśli choć raz poczułeś szorstki język kota na swojej ręce lub policzku wiesz, jak urocze to doznanie. Twój kot wyznaje wtedy swoje uczucia
  • Przymykanie oczu – po nawiązaniu kontaktu wzrokowego kot bardzo powoli przymyka oczy, tak jakby mrugał w zwolnionym tempie? To oznaka wielkiego uwielbienia. Komfortu i pełnego bezpieczeństwa także.
  • Przychodzi do ciebie, gdy jest głodny – to nie „żebranie”, a znak, że kot uznał cię za swojego opiekuna, na którego może liczyć, gdy burczy mu w brzuszku
  • Przynoszenie „trofeów” – jeśli kot przynosi ci upolowane gryzonie lub owady, a ten w domu kładzie u twoich stóp zabawki lub znalezione częsci garderoby, wiedz, że w ten sposób nagradza cię za opiekę nad nim. Robisz świetną robotę!
  • Spanie obok – podczas snu zwierzę jest najbardziej bezbronne. To dlatego większość dzikich ssaków ukrywa się w porze snu, by nie paść ofiarą drapieżnika. Jeśli twój kot śpi obok ciebie, brawo! Stałaś się jego strażnikiem i oazą spokoju i bezpieczeństwa.


Olga Klamecka
https://kobieta.interia.pl

Jak Polakom daleko do machiavelizmu politycznego, zauważył nawet żyd duński Georg Brandes,

  Jak Polakom daleko do machiavelizmu politycznego, zauważył nawet żyd duński Georg Brandes, po swoich czterech podróżach po Polsce. Począt...