poniedziałek, 30 czerwca 2025

Izrael. 24 Palestyńczyków zginęło w ostrzale izraelskim przy centrum dystrybucji żywności w Rafah,

 

Serwis Informacyjny – sygnały zauważone 04.06.2025


Serwis Informacyjny Myśli Polskiej (SIMP) – sygnały zauważone 04.06.2025

Polska. Ukazał się nowy numer „Myśli Polskiej”. Dostępny jest w Empikach i sieci Kolporter. W numerze znajdziemy między innymi analizy i teksty prof. Marii Szyszkowskiej, prof. Stanisława Bielenia, prof. Gracjana Cimka, Bartłomieja Doborzyńskiego, Olafa Swolkenia, Adama Śmiecha, Przemysława Piasty i Jana Engelgarda.

Polska. Na ścianie Fortu Ujście w Kołobrzegu, w miejscu historycznych zaślubin Polski z morzem 18 marca 1945 roku odsłonięto z inicjatywy lokalnych władz tablicę upamiętniającą to wydarzenie i żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego.

Polska. Sejmowa komisja kultury przyjęła wraz poprawkami projekt ustawy o ustanowieniu Dnia Pamięci o Polakach – ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II RP. Teraz Sejm zajmie się rozpatrzeniem sprawozdania komisji. Święto państwowe miałoby być obchodzone 11 lipca. Projekt ustawy, który zgłosiła grupa posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego na posiedzeniu komisji kultury uzasadnił poseł Tadeusz Samborski. Polityk PSL-u powiedział: „głównym celem propozycji jest trwałe uczczenie pamięci męczeńskiej śmierci ponad 100 tysięcy Polaków, którzy zginęli z rąk ukraińskich nacjonalistów z organizacji OUN-UPA w latach 1939-1946”

Polska. Kończący kadencję Andrzej Duda po raz kolejny poparł aspiracje Ukrainy do członkostwa w NATO i powiedział, że będzie naciskał na Karola Nawrockiego, by ten zmienił zdanie w tej sprawie. Karol Nawrocki nieustannie powtarza, że jest przeciwnikiem członkostwa Ukrainy w NATO.

Polska. Była kandydatka na prezydenta Polski prof. Joanna Senyszyn (b. SLD) zapowiedziała utworzenie nowego ruchu politycznego. Zapisy do nowego ugrupowania mają ruszyć niebawem. Senyszyn chce przyciągnąć młodych sympatyków, którzy już wcześniej wyrazili swoje poparcie dla niej.

Polska. O nowym prezydencie-elekcie Karolu Nawrockim rozpisuje się prasa w Niemczech, na Ukrainie i w Izraelu. Gazety oskarżają go o germanofobię, antysemityzm, negacjonizm historyczny, homofobię i ukrainofobię. Wygrana Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich w Polsce budzi wiele obaw również w Unii Europejskiej. Niemieckie portale spekulują, jak układać się będą teraz polsko-niemieckie relacje i jaka będzie sytuacja Polski w Unii Europejskiej.

Polska. Według ustaleń „Newsweeka” prezes PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu z Karolem Nawrockim przy Nowogrodzkiej zaproponował, aby Marek Kuchciński został ministrem w nowej Kancelarii Prezydenta. Ale Nawrocki się postawił i odmówił wzięcia starego wiarusa Kaczyńskiego na swojego współpracownika„.

Polska. Poseł Konfederacji Przemysław Wipler wystąpił w programie „Dzisiaj” na antenie Telewizji Republika. Poseł stwierdził, że ugrupowaniem, które najbardziej traci na współtworzeniu koalicji rządzącej jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Dodał, że PSL powinien wystawić kandydata na premiera mniejszościowego rządu technicznego, jeśli chce przetrwać obecną sytuację polityczną. Deklaracją Przemysława Wiplera zaskoczony jest lider Konfederacji Sławomir Mentzen.

Polska. Poseł PSL Marek Sawicki zaproponował konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Działacz PSL-u stwierdził: „Czas najwyższy spróbować z innym premierem”. Zarzucił też, że szef rządu „do tej pory zbyt się nie przepracowywał”.

Polska. Prokurator Generalny Adam Bodnar przekazał do Parlamentu Europejskiego wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie europosła Grzegorza Brauna do odpowiedzialności karnej m.in. w związku z wydarzeniami w szpitalu w Oleśnicy. Przypomnijmy, że Grzegorz Braun oraz jego zwolennicy chcieli dokonać „obywatelskiego zatrzymania” dr Gizeli Jagielskiej. Niezależnie od tego śledztwa postępowanie karne wobec Grzegorza Brauna prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. W tym wypadku chodzi o zgaszenie przez Grzegorza Brauna, przy użyciu gaśnicy świec chanukowych.

Polska. Portal Policja poinformował, że ruszył projekt szkoleń funkcjonariuszy, dotyczący możliwości wykrywania sprawców „przestępstw motywowanych uprzedzeniami”. Szkolenie prowadził Maciej Młynarczyk – prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, członek Zespołu doradców przy Prokuratorze Generalnym do spraw przeciwdziałania „mowie nienawiści” i przestępstwom motywowanym uprzedzeniami, a także Joanna Garbarczyk-Anders, specjalistka ds. „mowy nienawiści”. Garbarczyk-Anders związana jest ze stowarzyszeniem „Czulent”.

Polska. Funkcjonariusze z Wydziału Zabezpieczenia Działań zatrzymali do kontroli mercedesa. 30-letni ukraiński kierowca przewoził z Litwy do Polski 7 Somalijczyków, 2 Syryjczyków i 2 obywateli Jemenu. Cudzoziemcy nie posiadali dokumentów uprawniających ich do wjazdu i pobytu na terytorium Polski.

Polska. Przyznawana będzie Nagroda im. Jadwigi Barańskiej – dla młodego, wstępującego do zawodu aktora lub aktorki. Pierwszego laureata poznamy na gali zamykającej 43. Festiwal Szkół Teatralnych w Łodzi. Fundatorami są Jerzy i Mikołaj Antczakowie, czyli mąż i syn wielkiej artystki, która zmarła w 2024 roku.

Polska. 93-letni emerytowany opolski arcybiskup Alfons Nossol został nagrodzony przez Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce w Polsce statuetką „Gratias agimus”.

Polska. Lidl Polska wydał specjalne oświadczenie ws. inwestycji w okolicach Gietrzwałdu informujące, że ze względu na przeciwności organizacyjne i logistyczne nie planuje inwestycji w tej lokalizacji.

Polska. W wieku 84 lat zmarł był wojewoda i wicewojewoda nowosądecki (1996–1997) Marek Oleksiński. Był projektantem, główny specjalista i naczelny inżynier w Nowosądeckim Kombinacie Budowlanym. Był członkiem PZPR, SdPR i SLD.

Unia Europejska. Jak informuje „Wprost” UE podjęła decyzję o całkowitym wycofaniu z użycia wszystkich urządzeń grzewczych wykorzystujących paliwa kopalne, w tym pieców gazowych. Dla milionów gospodarstw domowych będzie to duże wyzwanie, przede wszystkim finansowe. Od 2030 roku wszystkie nowo budowane obiekty mieszkalne w całej Unii Europejskiej będą musiały spełniać wyśrubowany standard zeroemisyjny. Zbigniew Kocher z Klubu Myśli Polskiej napisał: „Miejmy nadzieję, ze Unia Europejska będzie wtedy Europą Ojczyzn, lub melodią przeszłości. Innej możliwości nie możemy jako Polacy akceptować”.

Unia Europejska. Spółka zależna państwowego giganta gazowego Ukrainy, Grupy Naftogaz – Ukrgasvydobuvannya otrzyma pożyczkę w wysokości 36,4 mln euro (41,6 mln dolarów) od Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) na modernizację sprzętu wiertniczego.

Stany Zjednoczone. Prezydent USA Donald Trump napisał: „Gratulacje dla prezydenta-elekta Karola Nawrockiego za ciężko wywalczone zwycięstwo, gdy w Polsce zaczyna się nowy rozdział. Razem Stany Zjednoczone i Polska stworzą najbardziej ambitny sojusz w naszej wspólnej historii w dziedzinie obrony, energii i handlu„. Prezydent USA dodał: „Sojusznik Trumpa wygrał w Polsce, wywołując szok w całej Europie”.

Stany Zjednoczone. „Wall Street Journal” pisze: „Przeprowadzone w weekend przez Ukraińców ataki na rosyjskie lotniska wojskowe świadczą o wejściu wojny w niebezpieczną fazę (…) obie strony najwyraźniej chcą eskalacji, a perspektywy wynegocjowanego przez USA porozumienia pokojowego oddalają się”.

Stany Zjednoczone. Jak przekazał Biały Dom, prezydent USA Donald Trump wyraził zadowolenie z postępów w rozmowach pokojowych między Ukrainą a Rosją, które odbyły się w Stambule. Mimo presji ze strony Kongresu odmówił natychmiastowego nałożenia nowych sankcji na Moskwę. Zamiast tego, pozostawia to narzędzie „w rezerwie”, jeśli okaże się niezbędne.

Rosja. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I uważa, że zbliża się czas zwołania Soboru Panprawosławnego. Jako wzór patriarcha podał m.in. tzw. sobór Jerozolimski i sobór nicejski z 325 roku. W Nicei (dzisiejszym Iznik w Turcji) w 325 r. sformułowano centralne wyznanie wiary chrześcijańskiej. Patriarcha Cyryl w swoim oświadczeniu stwierdził dosłownie: „Duch Święty uczy Kościół odpowiadać na wyzwania czasu zjednoczoną myślą i w braterskim dialogu. Tak było na pierwszym soborze apostołów w Jerozolimie, który stał się punktem zwrotnym w szerzeniu dobrej nowiny i określił powszechny charakter misji Kościoła (…) Tak było również na kolejnych świętych soborach. Tak – wierzymy i mamy nadzieję – będzie i nadal, aż do końca świata”

Rosja. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skomentował wyniki wyborów prezydenckich w naszym kraju: „Polacy zagłosowali na tego, na kogo chcieli zagłosować. Z tego, co obecnie rozumiemy, nie należy się spodziewać, że w Polsce do władzy dojdzie polityk, który miałby szerszą wizję polityczną, pozwalającą zrozumieć potrzebę zastanowienia się nad normalizacją stosunków z sąsiadami, przede wszystkim z Federacją Rosyjską. Ale to wewnętrzna sprawa Polski”.

Rosja. Rosyjski Komitet Śledczy oskarżył Ukrainę o wysadzenie dwóch mostów w miniony weekend na zachodzie Rosji – poinformowała agencja Reutera, powołując się na rosyjskie władze. Śledczy określili ataki mianem aktów terroru. Komitet Śledczy przekazał, że działania Kijowa „wymierzone w setki cywilów” poskutkowały śmiercią siedmiu osób, kolejne 113 zostało rannych.

Rosja. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew napisał na platformie Telegram, że Kreml jest zainteresowany zwycięstwem w wojnie z Ukrainą, a nie zawieraniem pokoju. Miedwiediew napisał: „Rozmowy w Stambule nie mają na celu zawarcia kompromisowego pokoju na czyichś urojonych warunkach, ale zapewnienie nam szybkiego zwycięstwa i całkowitego zniszczenia neonazistowskiego reżimu„.

Rosja. Zachodnie tankowce wracają do transportu rosyjskiej ropy naftowej, co jest wynikiem spadku cen surowca poniżej limitu ustalonego przez G-7. Zmiany te są efektem zakłóceń w działalności floty cieni oraz preferencji nabywców.

Ukraina. Szef MON Ukrainy Rustem Umierow poinformował, że po konsultacjach z przywódcą Ukrainy podjęli istotne decyzje personalne. Michaijł Drapaty został mianowany dowódcą Zjednoczonych Sił. Jego zadaniem będzie skupienie się na kwestiach bojowych. Ołeg Apostol został mianowany dowódcą Wojsk Desantowo-Szturmowych, a Ihor Skibjuk objął stanowisko zastępcy szefa Sztabu Generalnego.

Ukraina. Przywódca Ukrainy Wołodymyr Zełenski skrytykował rosyjską propozycję zawieszenia broni „na dwa lub trzy dni, aby zebrać poległych z pola bitwy”. Zełenski nazwał również Rosjan „Idiotami”. Według Zełenskiego dla Rosji zawieszenie broni jest „tylko kwestią krótkiej przerwy w wojnie”.

Ukraina. Dostawa wyczekiwanej zachodniej artylerii RCH 155 dla Ukrainy znowu się opóźni. Mowa o aktualnie najnowocześniejszej tego typu konstrukcji na świecie – pisze analityk wojskowości Tomasz Mileszko. Dostawy pierwszych egzemplarzy haubic RCH 155 były planowane na kwiecień, natomiast mamy już początek czerwca i w tym momencie nie wiemy nawet, czy te wyczekiwane przez Kijów pojazdy zdążą pojawić się na froncie jeszcze tego lata.

Białoruś. 200 emigrantów próbowało przedostać się nielegalnie do Polski. Cudzoziemcy usiłowali przekroczyć granicę na odcinkach ochranianym przez Placówki SG w Czeremsze, Bobrownikach, Płaskiej, Szudziałowie, Narewce i Mielniku. Jak informują podlascy strażnicy, migranci w pobliżu Bobrownik podjęli próbę przekroczenia rzeki granicznej Świsłocz przy użyciu pontonu.

Węgry. Premier Węgier Viktor Orban stwierdził: „Ukraina wyssałaby każde euro, forinta i złotówkę, które dotychczas wydaliśmy na wzmocnienie europejskich rodzin, rolników i przemysłu”. Węgierski maż stanu podkreślił, że jeśli nie zrobi wszystkiego, aby Ukraina ostatecznie nie przystąpiła do Unii Europejskiej, nie będzie mógł odpowiedzieć przed swoim sumieniem, wnukami i państwem. Orban zachęcił przy tym obywateli Węgier do głosowania w referendum „Voks 2025″, w którym Węgrzy mogą wyrazić swoje zdanie na temat przystąpienia Ukrainy do unijnych struktur.

Węgry. Premier Węgier Viktor Orban ogłosił zwołanie Rady Obrony w związku z wojną na Ukrainie. Premier Węgier napisał, że wojna na Ukrainie będzie dłuższa i bardziej brutalna niż przewidywano. W komunikacie czytamy: „Musimy stawić czoła faktowi, że jedność transatlantycka gwałtownie się pogorszyła (…) istnieje ogromna przepaść pomiędzy +siłami pokojowymi+, kierowanymi przez prezydenta USA Donalda Trumpa, a przywódcami w Brukseli i Kijowie”. I dalej: „Musimy przygotować Węgry do ataków z podwójną siłą, ponieważ Węgry są sojusznikiem prezydenta Trumpa”. Orban ostrzegł rodaków przez „zintensyfikowanymi tajnymi operacjami, kampaniami oszczerstw i propagandą wojenną przeciwko Węgrom”. Premier Węgier zapewnił, że jego kraj „jest na to gotowy i będzie się bronić”.

Holandia. Upadł rząd Dicka Schoofa. Szef suwerenistycznej Partii Wolności (PVV) Geert Wilders, wycofał swoją partię z koalicji po tym, jak pozostałe trzy ugrupowania nie poparły jego planu ograniczenia masowej migracji. Oznacza to, że będą nowe wybory.

Szwecja. Liderka Szwedzkiej Partii Liberalnej Nyamko Sabuni wezwała Unię Europejską do przyjęcia „twardej linii” wobec Węgier i Polski w kwestiach LGBT+, „nawet jeśli oznacza to, że państwa autorytarne opuszczą Unię”. Czarnoskóra polityk Sabuni argumentuje dalej, że Unia Europejska powinna zorganizować specjalny szczyt, aby zająć się tymi dwoma krajami.

Niemcy. Koncern Diehl Defence podpisał kontrakt na dostawę systemów obrony przeciwlotniczej IRIS-T dla Ukrainy o wartości 2,2 mld euro. Niemcy zapowiedziały też dalsze dostawy amunicji, w tym dodatkowe pakiety dla systemów obrony powietrznej. Ponadto Ukraina otrzyma dodatkowe systemy lądowe i broń strzelecką.

Wielka Brytania. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer ogłosił „Strategiczny Przegląd Obronny”. Jak zapowiedział, Wielka Brytania rozbuduje flotę okrętów podwodnych o napędzie atomowym a także zwiększy produkcję dronów, pocisków i amunicji. Dodał, że „Wielka Brytania nie może ignorować zagrożenia, jakie stwarza Rosja”. Przeciwko wielkiemu projektowi zbrojeniowemu opowiadają się niewielkie ugrupowania suwerenistyczne, nacjonalistyczne i komunistyczne.

Włochy. Szwedzka aktywistka „ekologiczna” Greta Thunberg, aktor Liam Cunningham i europosłanka Rima Hassan wypłynęli z Sycylii żaglowcem, który ma dostarczyć pomoc humanitarną do ogarniętej wojną Strefy Gazy i „przełamać blokadę Izraela”. Grupa próbowała zorganizować podobny rejs miesiąc temu, ale jej statek został zaatakowany dronami.

Turcja. W okolicach turystycznego Marmaris, doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,8. W kurorcie powołano sztab kryzysowy, który ocenia zniszczenia. Wstrząsy były odczuwalne również w sąsiednich prowincjach oraz na Rodos. Ludzie uciekali w nocy w panice, często skacząc z wysokości. 46 osób doznało obrażeń, w szpitalu w ich wyniku zmarła 14-latka.

Izrael. 24 Palestyńczyków zginęło w ostrzale izraelskim przy centrum dystrybucji żywności w Rafah, mieście położonym na południu Strefy Gazy, przy granicy z Egiptem – poinformował resort zdrowia palestyńskiego terytorium. Dyrektor pobliskiego szpitala Nasera dodał, że rannych zostało 37 osób – przekazał portal stacji BBC.

Filipiny, Korea Południowa, Japonia. Przybywa amerykańskich żołnierzy w Azji. Stany Zjednoczone intensyfikują swoją obecność wojskową w Azji w obliczu rosnących napięć z Chinami. W ciągu ostatniego roku amerykańscy żołnierze wrócili na Filipiny i prowadzili ćwiczenia z sojusznikami w Azji Południowo-Wschodniej. Nie wiadomo ilu żołnierzy amerykańskich przebywa na Filipinach. Stany Zjednoczone potwierdziły, że utrzymują ok. 55 000 żołnierzy na japońskich wyspach w 15 głównych bazach, z czego znaczna część przebywa na Okinawie. W Korei Południowej przebywa w tej chwili ok. 28 500 amerykańskich wojskowych – poinformował portal MSN.

Australia. Władze australijskie informują, że na terenie ich państwa przebywa aktualnie 2 500 amerykańskich żołnierzy. Biorą oni udział we wspólnych manewrach z Australijczykami np. Talisman Sabre.

Chiny. (Wyspa Woody) Jak informuje portal WP-tech „Chiny stosują na Morzu Południowochińskim metodę faktów dokonanych, zagarniając kolejne części obszaru, do którego roszczenia zgłasza kilka państw. Na naturalnych lub budowanych na płyciznach wysepkach powstaje chińska infrastruktura wojskowa, w tym lotniska. Na jednym z nich, zlokalizowanym na wyspie Woody, pojawiły się chińskie bombowce strategiczne H-6”. Pekin stopniowo ale konsekwentnie, jednostronnie przejmuje kolejne archipelagi, budując na nich infrastrukturę wojskową.

Brazylia. Brazylijskie służby policyjne we współpracy z policją Portugalii, Hiszpanii i USA udaremniły przerzut na Półwysep Iberyjski około 7 ton twardych substancji odurzających.

Sudan. Pięć osób nie żyje, a kilka zostało rannych, w wyniku ataku na konwój humanitarny UNICEF oraz Światowego Programu Żywności (WFP), do którego doszło w Al-Faszir w zachodnim Sudanie – poinformowało Radio Maryja.

Kenia. Siostry Benedyktynki Misjonarki niosące pomoc humanitarną w Kenii zamknęły wszystkie swoje placówki w Dolinie Kerio. Spowodowane jest to ciągłymi aktami przemocy, które codziennie mają miejsce w tym rejonie. Decyzja została podjęta w następstwie zabójstwa o. Alloy’a Betta oraz utrzymującej się niestabilności w tym rejonie – informuje Katolicka Agencja Informacyjna.

łj, mg, bd-j, mm
https://myslpolska.info

Z kanclerzem Merzem od zamożnego społeczeństwa do potęgi militarnej



Europa ma od dziesięcioleci trzy potęgi militarne: Anglię, Francję i Rosję. Niemcy przez 80 lat nie były potęgą militarną.

I chociaż Niemcy przegrały II wojnę światową i nie podpisano jeszcze traktatu pokojowego, Republika Federalna Niemiec odnotowała szybki wzrost: tzw. cud gospodarczy. Ale to już się skończyło.

Przez ponad 50 lat życie ludzi w Niemczech było zdecydowanie lepsze niż w trzech potężniejszych militarnie państwach. To nie jest czysty przypadek ani szczęście. Dobrobyt opierał się na tym, że gospodarka nie musiała konkurować z aparatem wojskowym, który pochłaniał ogromne pieniądze, specjalistów i uwagę rządzących, a także rościł sobie prawo do priorytetów.

Kanclerz militaryzacji

Wojsko sugeruje politykom, że jest ważniejsze niż dobrobyt ludności, ponieważ zawsze chodzi o zwycięstwo lub porażkę. Taka argumentacja zakłada wojnę jako normalny stan, który zaczyna się już w czasie pokoju i z pewnością nastąpi. Ale nasz cud gospodarczy pokazał, że bez wojennej polityki pokój jest bardzo opłacalny i nie jest zagrożony z zewnątrz. Skupienie się na gospodarce i współżyciu jest bliższe życiu niż ciągłe wyciąganie pieniędzy, materiałów i inteligencji na wątpliwą opcję prowadzenia wojny w przyszłości. Te błogie czasy dla Niemiec już się skończyły.

Skończył się również, przypadkowo czy nie, szczęśliwy konsensus osiągnięty w parlamencie, że kanclerz, w tym Angela Merkel, był wybierany w każdej kadencji w pierwszej turze. Friedrich Merz wprowadza nową erę: wpadł do urzędu kanclerskiego, chociaż, a może właśnie dlatego, że wszyscy wiedzą, że ma szczególnie wielkie plany: chce być kanclerzem i szefem potęgi militarnej.

Duży wzrost, mały…

Kierunki zostały wyznaczone. Merz już osiągnął to, że zatwierdzono największe zadłużenie w historii RFN, przede wszystkim w celu drastycznego zbrojenia. Wygląda na to, że chce dorównać Anglii i Francji, a może, mając za sobą siłę gospodarczą, wkrótce je przewyższyć. Już to widać, że Niemcy z wielką pompą sprzeciwiają się pokojowemu nastawieniu USA.

Gdyby pan Merz nie miał 1,98 metra wzrostu, można by mówić o megalomanii, ale jest wręcz przeciwnie. Jest wystarczająco duży, by mieć silne ego, nie jest mały i filigranowy jak Napoleon, który jako dowódca był poza zasięgiem, ale popadł w megalomanię, dając się koronować na cesarza i atakując Rosję jak Hitler. Przy ogromnym wzroście 1,98 metra może się jednak zdarzyć, że mózg Merza nie zawsze jest wystarczająco odżywiony, co objawia się zauważalnymi słabościami w myśleniu.

Rosja wyzwalająca

Friedrich Merz nie poradził sobie intelektualnie z przejściem od finansowego gracza do odpowiedzialnego polityka, a w końcu do kanclerza, który ma być zobowiązany do dbania o dobro narodu. Brakuje mu elastyczności i kreatywności. Narastają błędne wnioski i widać brak podstawowej aktualizacji w myśleniu.

Projekt przejścia od narodu dobrobytu do potęgi militarnej potrzebuje Rosji jako wroga, przynajmniej w narracjach dotyczących niemieckiego zbrojenia jest to tak przedstawiane. Tymczasem Rosja była wrogiem Niemiec tylko wtedy, gdy była atakowana z tego kierunku. Rosyjscy żołnierze w końcu wyzwolili Niemcy z dyktatury nazistowskiej, przeszli przez Berlin z wielkimi stratami i doprowadzili Adolfa Hitlera i Josepha Goebbelsa, wraz z ich rodzinami, do samobójstwa.

Nie ma powodów do wrogości

Dopiero gdy po klęsce pod Stalingradem i bitwie pod Kurskiem wojna pod koniec 1943 roku była już przegrana, żołnierze amerykańscy wylądowali w Normandii w 1944 roku.

Wszystkie opowieści, które przedstawiają USA jako wielkiego wyzwoliciela, nie zmieniają historycznego faktu, że nazistowskie Niemcy (Hitler) przegrały II wojnę światową przede wszystkim z ZSRR (Stalinem).

W wyniku niemieckiego ataku zginęło ponad 25 milionów ludzi radzieckich, z czego większość to żołnierze rosyjscy, lecz mimo to Michaił Gorbaczow zgodził się na zjednoczenie Niemiec.

Nie ma absolutnie żadnych powodów do głębokiej wrogości Niemiec wobec Rosji. Wszystkie argumenty odnoszą się tylko do inwazji Rosjan na Ukrainę, którą można potępiać, ale definiowanie jej jako ataku na Niemcy, Europę i zachodnie wartości to nonsens lub propaganda, albo jedno i drugie. I jest to wyraźnie punkt widzenia USA, szczególnie nieudanego prezydenta Joe Bidena.

Importowany wizerunek Rosji

Wizerunek Rosji jako wroga to import z USA, podobnie jak dominujący system finansowy, w którym Friedrich Merz odniósł sukces. W USA wizerunek Rosji jako wroga to relikt z rywalizacji systemów, która przez 40 lat podgrzewała nastroje. Polityka Michaiła Gorbaczowa, rozpad ZSRR i odejście od ideologii komunistycznej de facto zakończyły tę walkę i wizję zagrażającej rewolucji światowej.

Wielu Amerykanów wydaje się tego nie dostrzegać, co nie dziwi przy takiej odległości. W sztywnym wizerunku wroga po prostu zastąpiono ZSRR Rosją i kontynuowano zbrojenia, groźby i przez kolejne 30 lat rozszerzano NATO przeciwko Rosji, aż do drugiego co do wielkości europejskiego kraju, Ukrainy, z jej nieprzejrzystymi układami władzy i 2300-kilometrową granicą z Rosją.

Merz mógł inaczej

Friedrich Merz jest zgodny z amerykańskim światem finansów i atlantycką polityką, która utrzymywała Rosję jako wroga. W środowisku wielkiej finansjery nie wymaga to wiele myślenia, wręcz przeciwnie, to najprostszy konformizm w znanym otoczeniu feudalnej władzy finansowej. Jednak po powrocie do niemieckiej polityki najwyższego szczebla, kandydat na kanclerza Merz powinien był zmienić sposób myślenia.

Kandydat Merz powinien był zacząć wykorzystywać swoją wiedzę o systemie finansowym na korzyść wyborców CDU. Na przykład z uświadomieniem sobie, że długi publiczne są zaciągane na korzyść wierzycieli i przez pokolenia szkodzą ludności danego kraju, ponieważ ludzie, szczególnie młodzi, muszą spłacać długi wraz z odsetkami poprzez podatki.

Kierownik finansowy

Jako znawca świata finansów, Friedrich Merz powinien również wiedzieć, jak zdobyć pieniądze poprzez podatki i opłaty, które w takiej obfitości znajdują się w rękach posiadaczy kapitału, a więc nie pożyczać pieniędzy, lecz zdobywać je poprzez podatki i opłaty. Wszystkiego tego moglibyśmy, jako pozytywnie myślący ludzie, z uzasadnionymi oczekiwaniami, oczekiwać od pana Merza jako kanclerza.

Jednak dzięki przebiegłemu zaciąganiu długów, jeszcze przed objęciem władzy pan Merz pokazał nam, że nie przeszedł zmiany od finansowego gracza do przedstawiciela narodu w swoim wysoko umiejscowionym umyśle i nadal zachowuje się jak kierownik w systemie finansowym.

Paryż i Londyn nie pozwolą

Niemieckie długi publiczne to smakołyk dla branży finansowej. Zbrojenia to zastrzyk finansowy dla amerykańskiej gospodarki i rynku akcji, w którym, jak wiadomo, dominuje były pracodawca Merza, Black Rock. W związku z tym nie wychodzi nic kanclerskiego, a jedynie kontynuacja atlantyckich nawyków myślowych z naciskiem na miliardowy biznes kredytów.

Dla Niemiec oznacza to koniec cudu gospodarczego na rzecz zbędnej czwartej europejskiej potęgi militarnej. Jeśli pan Merz myśli, że Niemcy mogą stać się numerem 1 w tej dziedzinie, to się myli, nawet z pomocą słownego zapału ministra obrony Borisa Pistoriusa. Francja i Anglia na to nie pozwolą, mają broń atomową, a Niemcy nie mają nawet traktatu pokojowego z nimi.

Iluzoryczny wzrost

Dzięki polityce Merza, Klingbeila i Pistoriusa oraz uległych partii zostaniemy zdegradowani z pozycji europejskiej potęgi gospodarczej nr 1 do militarnej średniej potęgi nr 4 w Europie.

Gospodarka może wtedy, dzięki metodzie Merza, nawet nieco rosnąć, ponieważ wydatki wojskowe są wliczane do produktu krajowego brutto, co teoretycznie prowadzi do wzrostu, mimo że gospodarka cywilna się kurczy, ludzie stają się biedniejsi, a żywność i mieszkania drożeją. Ale najwyraźniej nikt tego nie zauważa, ponieważ media wspierające państwo obowiązkowo ogłaszają merzowski wzrost gospodarczy.

Co robić?

Ale, do diabła, nie! Niemcy nie mogą być krajem posłusznych naśladowców i łatwowiernych głupców. To, co Friedrich Merz dotychczas zrobił i co zamierza nadal robić, wykracza daleko poza wszelkie granice. Będzie to grzesznie drogie, szczególnie dla przyszłych pokoleń, jest to niebezpieczne i, mimo SPD, całkowicie niesprawiedliwe społecznie. Tego nie da się również zatuszować przez media wspierające państwo.

Zastanówmy się teraz konkretnie, co można zrobić poza partiami i parlamentem, aby temu przeciwdziałać!

Rob Kenius

Źródło: https://apolut.net/mit-kanzler-merz-von-der-wohlstandsgesellschaft-zur-militarmacht/
Tłumaczył Paweł Jakubas (proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę).

https://myslpolska.info

The Myth of German Villainy

 Frederick Lindemann, who became known as 1st Viscount Cherwell, was a Jew born in Baden-Baden, Germany but raised in England. He went back to Germany to obtain his PhD in physics from the University of Berlin, after which, he returned to England. Lindemann was an early pioneer of British aviation technological development, and when Churchill became Prime Minister, he appointed Lindemann as the British government’s (and his) leading scientific adviser. As a Jew, Lindemann harbored a pathological hatred, not only of the National Socialists (“Nazis”), but of Germany and the German people, and was an enthusiastic advocate of International Jewry’s “total war” then being waged against Germany. Vengeance against the Germans motivated his every action and opinion. He was a leading advocate from the start of “area bombing” of German cities, and devised a “plan” to carry it out.

The “Lindemann plan” proposed that Britain should forget military targets and concentrate air attacks on Germany’s civilian population in order to break the morale of the German people. After their morale was broken, Lindemann believed, and Churchill believed also, the German public would demand an unconditional surrender to the Allies. His plan proposed that “bombing must be directed to working class houses. Middle class houses have too much space round them, so are bound to waste bombs.”
“It should be emphasized,” Lindemann said, “that the destruction of houses, public utilities, transport and lives, the creation of a refugee problem on an unprecedented scale, and the breakdown of morale both at home and at the battle fronts by fear of extended and intensified bombing, are accepted and intended aims of our bombing policy. They are not by-products of attempts to hit factories.” In other words, killing massive numbers of civilians should be the primary aim of the bombing raids.

Lindemann was not writing in a vacuum when he created the Lindemann Plan. Professor Solly Zuckerman and Professor Desmond Bernal, both Jews, also did studies on the effects of area bombing on structures and people, and both became strong advocates of massive bombing of Germany. Bombing cities as a means of waging total war had already become an accepted strategy among the members of Britain’s “war party.” Britain began developing and building long range, heavy bombers as early as 1933. The United States did the same. The Lancaster, the B17 and the B24 were built for no purpose except to destroy cities and inflict massive casualties on the German population. Military operations require small, fast, “tactical” planes. Thousand plane armadas of four-engine, heavy “strategic” bombers had no military purpose. Colonel (later Brigadier General) Robin Olds, a highly respected officer and USAF fighter pilot who served in both WWII and Vietnam, stated more than once that the so-called strategic bombing program was ineffective, wasteful and pointless. It is generally acknowledged today that the strategic bombing program did not shorten the war by a single day, and that in the end, it served no military purpose. After all, Germany reached her highest level of war production in the last months of the war when the bombing was most intense.

Colonel Olds, among many others, was of the opinion that fighter bombers carrying a single bomb flying low and fast would have been far more effective against German military and strategic targets. He said that a single Mustang could have dropped a five hundred pound bomb through the window of any factory in Germany. It was impossible to hit a factory with a huge formation of bombers flying at 25,000 feet without destroying everything for miles around it. He also emphasized that this would have greatly minimized civilian casualties. Perhaps the colonel was naive. Perhaps he did not understand that the very purpose of “strategic bombing” was to maximize civilian casualties. In a word, the purpose of “strategic bombing” was genocide!!

While Britain and the United States were building thousands upon thousands of four-engine, long range, heavy bombers, designed for no purpose except the destruction of cities and the slaughter of massive numbers of civilians, Germany built only light, maneuverable, low altitude bombers designed for ground support. These planes were unsuitable for genocidal terror bombing. Hitler only undertook the bombing of British civilian targets reluctantly, three months after the RAF began a campaign of carpet bombing German cities. Hitler would have been willing at any time to stop the slaughter.

Churchill’s War Cabinet adopted the Lindemann Plan in March, 1942, which then became Britain’s official policy. This decision of the War Cabinet was kept a closely guarded secret from the British public throughout the war and for many years afterwards. The British people were told that only military and industrial targets were bombed, and any damage beyond that was unintentional. The true nature of British bombing of German cities and civilians was revealed in 1961 in a book titled Science and Government by the physicist and novelist, Sir Charles Snow. The following passage from the book was immediately translated and published in several languages:

“Early in 1942 Professor Lindemann, by this time Lord Cherwell and a member of the Cabinet, laid a cabinet paper before the Cabinet on the strategic bombing of Germany. It described in quantitative terms the effect on Germany of a British bombing offensive in the next eighteen months (approximately March 1942–September 1943). The paper laid down a strategic policy. The bombing must be directed essentially against German working-class houses. Middle-class houses have too much space round them and so are bound to waste bombs; factories and “military objectives” had long since been forgotten, except in official bulletins, since they were much too difficult to find and hit. The paper claimed that—given a total concentration of effort on the production and use of aircraft—it would be possible, in all the larger towns of Germany (that is, those with more than 50,000 inhabitants), to destroy 50 per cent of all houses.”

Angus Calder wrote, in his book, “The Peoples’ War,” 1969: “It may be Inconvenient History but England rather than Germany initiated the murderous slaughter of bombing civilians thus bringing about retaliation. [Neville] Chamberlain conceded that it [bombing of civilians and cities]was “absolutely contrary to International law.” It began in 1940 and Churchill believed it held the secret of victory. He was convinced that raids of sufficient intensity could destroy Germany’s morale, and so his War Cabinet planned a campaign that abandoned the accepted practice of attacking the enemy’s armed forces and, instead made civilians the primary target. Night after night, RAF bombers in ever increasing numbers struck throughout Germany, usually at working class housing, because it was more densely packed.”

Britain devoted more of her resources to RAF Bomber Command than to all the other branches of the British military combined. Having discovered early in the war that it was nearly impossible to hit a small target such as a factory or a runway from high in the air, Bomber Command decided to concentrate entire air wings into bomber raids of a thousand planes at a time on German cities. To avoid airplane losses to German fighter planes and anti-aircraft fire from the ground, these massive attacks were flown only at night at high altitude. The British gave up on military targets early in the war and decided to concentrate entirely on Germany’s cities, using the city centers as their aiming point. The city centers were the oldest part of the cities, dating back to the middle ages and beyond. In the city centers the streets were narrow and the buildings were close together, constructed mostly of highly flammable wood, covered with plaster, which ignited easily and burned furiously. The people in these old cities suffered agonizing deaths as they were fried, cooked, and broiled by the fires, or blown to pieces by the explosions.

The Myth of German Villainy

Benton L. Bradberry

Autor faktycznie nie uwzględnia okrucieństw popełnionych przez Niemców w Polsce. Nie mniej warto pamiętać że żydzi nienawidzą Polaków tak samo jak Niemców i jak się da nas co nieco przetrzebić, nie przepuszczą okazji.A obecni polscy shabesgoje to jakby właśnie realizowały taki plan.

Gardzę żydowskim pomiotem i tymi co popierają jedną z jego głównych cech, zemstę…

 Lothar Fritze nie stawia jednoznacznych odpowiedzi, …

Jednoznaczna odpowiedź jest taka, że było to nic innego niż żydowska zemsta. Warto podkreślić, nalot dywanowy to nie zwykle bombardowanie, to faktycznie holocaust podczas którego pojawiają się zjawiska normalne nie występujące. Np zapalają się same ściany budynków, powstają burze ogniowe.

Dodatkowo dla urozmaicenia żydzi użyli bomb fosforowych, człowiek po prostu spala się żywcem, bo fosforu nie da się ugasić. Cześć ludzi ratowała się skacząc do wody. W wodzie, pochodnia na twojej głowie gaśnie. Ale jak długo możesz wytrzymać bez oddechu. Więc się wynurzasz, ale wtedy natychmiast twoja głowa zaczyna płonąć…

Śmierć Miasta czyli zemsta Synagogi Szatana

„Jeśli chodzi o osobisty sukces, nie było bardziej szczęśliwej kariery niż kariera Winstona Churchilla. Jeśli chodzi o cierpienie milionów ludzi i zniszczenie szlachetnego gmachu ludzkości, nie było bardziej katastrofalnej kariery”. The European and English Journal. .Źródło: American Manifest Destiny and the Holocausts , s.

(…)

W schronach tysiące, może dziesiątki tysięcy ludzi spotkał inny, ale nie mniej przerażający los, gdy świat płonął nad nimi. W wielu przypadkach żadne płomienie nigdy ich nie dotknęły, ale i tak ginęli. Nikt nie przeżył w obszarze burzy ogniowej. Ani mężczyzna, ani kobieta, ani dziecko. Cały teren został wysterylizowany. Nawet owady nie przeżyły tego holokaustu.

W tych schronach skuleni, zalęknieni i zdezorientowani cywile mogli tylko domyślać się okropności rozgrywających się nad nimi. Siedzieli, niejasno świadomi obecności innych siedzących lub leżących obok nich w ciemności, czekających i oszczędzających siły. Ich oddechy stały się płytkie i szybkie, ponieważ tlen, którego tak bardzo potrzebowali, zaczął znikać. Podsycał płomienie powyżej. Dla niektórych śmierć przychodziła powoli i w porównaniu ze śmiercią innych była przyjemna. Przyszła w postaci powolnego duszenia się. Zasypiali i już się nie budzili. Nawet nie wiedzieli, kiedy ich serce przestało bić.

Grupy ludzi, zwłaszcza rodziny, lgnęły do ​​siebie w ciemności lub półmroku swoich schronów. Obejmowali się. Matki mocno obejmowały swoje dzieci, szepcząc pocieszające wyrazy nadziei, podczas gdy szalejąca burza krzyczała gdzieś wysoko nad nimi. W ten sposób umarli. Długo po tym, jak ostatnia osoba wpadła w ramiona śmierci, upał nadal wzrastał w schronach, metrze, piwnicach daleko pod płonącymi ulicami. Żaden płomień nigdy ich nie dotknął, ale grube szklane butelki miękły, a potem topniały w bezkształtne kałuże stopionego płynu. Narzędzia kuchenne, noże, widelce, patelnie, stopione tworzyły kałuże lepkiej cieczy. Cegły zaczęły się żarzyć i palić, pulsując intensywnym żarem, aż temperatura znacznie przekroczyła temperaturę, która kiedyś je stworzyła. W końcu rozsypały się w pył w owych piecach intensywnego żaru. Minie dużo czasu, zanim te schrony zostaną ponownie otwarte, a kiedy już zostaną otwarte, ludzie zobaczą widoki, których ludzkość nigdy wcześniej nie była świadkiem i miejmy nadzieję nigdy więcej nie będzie.

Zmieszane ze stopionym szkłem i metalem, znajdą ohydne kopce pół-ludzkich szczątków. Takie kopce to głównie pył lub lepki płyn. Takimi kopcami są ich współobywatele. Niektóre z tych schronów musiały być pozostawione same sobie nawet na dwa tygodnie po zakończeniu holokaustu, żar był tak intensywny. Każdego dnia ekipy dekontaminacyjne odkrywały tysiące kolejnych zwłok, aby dodać je do swojej oszałamiającej listy. Liczenie ciał było zadaniem beznadziejnym. W niektórych schronach przebywały setki ludzi, ale zniknęli bez śladu, pogrzebani pod gruzami zawalonych budynków. Często, gdy otwierano schrony, robotnicy musieli ratować się ucieczką. Gdy otworzyli drzwi schronu, powietrze zostało zassane do przegrzanego, pozbawionego tlenu wnętrza, a wnętrze schronu eksplodowało w płomieniach. Niektóre musiały zostać pozostawione na wiele tygodni, aby ostygły.

https://varapanyo.blogspot.com/2022/12/smierc-miasta-czyli-zemsta-synagogi.html?m=1

Gardzę żydowskim pomiotem i tymi co popierają jedną z jego głównych cech, zemstę…

Etyka terroru bombowego



Książka Die Moral des Bombenterrors autorstwa Lothara Fritzego porusza kontrowersyjny i wciąż budzący emocje temat alianckich bombardowań strategicznych podczas II wojny światowej. 

Autor nie tylko analizuje fakty historyczne, ale przede wszystkim stawia pytania dotyczące moralności i etyki stosowania bombardowań dywanowych jako narzędzia wojennego.

Czy naloty na niemieckie miasta, takie jak Hamburg, Drezno czy Berlin, były koniecznością militarną, czy raczej aktem terroru wymierzonym w ludność cywilną? Czy można je uzasadnić strategią wojenną, czy też były one naruszeniem norm etycznych i międzynarodowego prawa wojennego? Fritze wnikliwie bada te kwestie, odwołując się zarówno do faktów historycznych, jak i filozofii moralnej.

Tło historyczne – rozwój strategii bombardowań

Autor rozpoczyna swoją analizę od przedstawienia kontekstu historycznego. Opisuje rozwój strategii bombardowań strategicznych jeszcze przed II wojną światową, zwracając uwagę na wcześniejsze konflikty, takie jak I wojna światowa czy wojna domowa w Hiszpanii.

Podkreśla, że w czasie II wojny światowej technologia bombowa i lotnictwo przeszły ogromną ewolucję, umożliwiając precyzyjne oraz masowe naloty. Sojusznicy, zwłaszcza Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, zastosowali taktykę bombardowań dywanowych jako narzędzie wyniszczenia niemieckiego potencjału przemysłowego oraz złamania morale ludności cywilnej.

Opisy operacji

Fritze szczegółowo opisuje operacje takie jak:

– bombardowanie Hamburga (Operacja Gomora, 1943 rok) – jeden z pierwszych zmasowanych nalotów dywanowych, który spowodował burzę ogniową i śmierć dziesiątek tysięcy osób;

– nalot na Drezno (luty 1945 roku) – kontrowersyjna operacja, w której w ciągu jednej nocy miasto zostało niemal całkowicie zniszczone, a liczba ofiar sięgnęła dziesiątek tysięcy;

– ataki na Berlin i inne niemieckie miasta.

Fritze przytacza argumenty zarówno zwolenników, jak i przeciwników tych operacji.

Moralność i etyka bombardowań – czy były one uzasadnione?

To najważniejsza część książki, w której autor analizuje problem z punktu widzenia filozofii moralnej oraz prawa wojennego. Fritze rozważa, czy alianckie bombardowania spełniały kryteria wojny sprawiedliwej (Just War Theory), opartej na zasadach proporcjonalności i rozróżniania celów wojskowych i cywilnych.

Główne pytania, jakie autor stawia, to:

– Czy cel uświęca środki?

– Czy zniszczenie niemieckich miast było niezbędne do zakończenia wojny?

– Czy bombardowania faktycznie wpłynęły na skrócenie konfliktu, czy może miały raczej charakter odwetu?

– Czy odpowiedzialność za ofiary cywilne spoczywa wyłącznie na aliantach, czy także na niemieckim dowództwie, które kontynuowało wojnę pomimo oczywistej klęski?

Zwolennicy i krytycy nalotów

Fritze przywołuje argumenty obrońców bombardowań, którzy twierdzą, że:

– były one konieczne do zniszczenia niemieckiego przemysłu wojennego;

– miały złamać morale Niemców i doprowadzić do szybszej kapitulacji;

– były odpowiedzią na wcześniejsze niemieckie ataki na ludność cywilną, np. bombardowanie Londynu czy Rotterdamu.

Jednocześnie przytacza argumenty krytyków:

– bombardowania dotyczyły głównie ludności cywilnej, co naruszało zasady prawa wojennego;

– nie było jednoznacznych dowodów na to, że bombardowania znacząco wpłynęły na zakończenie wojny;

– wiele z tych operacji miało raczej charakter represji niż faktycznego działania strategicznego.

Skutki i konsekwencje bombardowań

Autor przedstawia nie tylko skutki natychmiastowe, takie jak liczba ofiar, zniszczenie miast i infrastruktury, ale także długofalowe konsekwencje. Fritze analizuje, jak bombardowania wpłynęły na niemieckie społeczeństwo oraz powojenne stosunki między aliantami a Niemcami. Podkreśla, że temat ten do dziś budzi wiele emocji i pozostaje ważnym elementem debaty historycznej.

Zalety pracy

Do zalet książki zaliczyć można:

– dogłębną analizę historyczną i filozoficzną – Fritze nie tylko przytacza fakty, ale także analizuje je pod kątem etycznym i prawnym;

– obiektywne podejście – autor nie wybiela ani aliantów, ani Niemców, starając się przedstawić różne punkty widzenia;

– bogaty materiał źródłowy – książka opiera się na licznych dokumentach, raportach wojennych i analizach historyków.

Warto mimo braków

Brak w pracy pełnej analizy politycznych decyzji stojących za bombardowaniami – autor skupia się głównie na aspekcie moralnym, nie wnikając głęboko w procesy decyzyjne dowództwa alianckiego. Momentami zbyt akademicki język – książka jest dobrze napisana, ale miejscami może być trudna w odbiorze dla czytelnika bez wcześniejszego przygotowania historycznego.

Die Moral des Bombenterrors to ważna i wartościowa książka dla każdego, kto interesuje się historią II wojny światowej oraz etyką wojny. Lothar Fritze nie stawia jednoznacznych odpowiedzi, ale zmusza czytelnika do refleksji nad granicami moralności w działaniach wojennych. Jest to lektura szczególnie polecana dla historyków, filozofów, studentów politologii oraz wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć skomplikowane dylematy moralne związane z wojną.

O autorze

Lothar Fritze to niemiecki filozof specjalizujący się w etyce wojny, filozofii politycznej i historii konfliktów zbrojnych. Jest autorem wielu prac poświęconych moralnym aspektom działań wojennych, zwłaszcza w kontekście XX wieku. Jego analizy często opierają się na klasycznych koncepcjach filozoficznych, takich jak teoria wojny sprawiedliwej (Just War Theory). Jego książki i artykuły są cenione zarówno w środowisku akademickim, jak i wśród pasjonatów historii, którzy poszukują głębszego zrozumienia moralnych dylematów związanych z wojną. Jest autorem wielu publikacji analizujących kwestie etyczne, totalitaryzm oraz ideologie polityczne.

Niektóre z jego najważniejszych prac to:

– Täter mit gutem Gewissen. Über menschliches Versagen im diktatorischen Sozialismus (1998) – książka ta bada mechanizmy moralnego usprawiedliwiania działań w systemach totalitarnych, koncentrując się na ludzkich porażkach w dyktaturze socjalistycznej.

– Die Tötung Unschuldiger. Ein Dogma auf dem Prüfstand (2004) – Fritze analizuje moralne i etyczne aspekty zabijania niewinnych osób, kwestionując powszechnie przyjęte dogmaty w tej kwestii.

– Anatomie des totalitären Denkens. Kommunistische und nationalsozialistische Weltanschauung im Vergleich (2012) – w tej pracy autor porównuje ideologie komunistyczną i nazistowską, badając ich totalitarne aspekty i wpływ na społeczeństwo.

Lothar Fritze, Die Moral des Bombenterrors. Alliierte Flächenbombardements im Zweiten Weltkrieg, Jungeuropa Verlag, Dresden 2025, ss. 524.

Matthäus Golla
https://myslpolska.info/

 

Organem fizjologicznym gdzie zachodzi proces „świadomości” jest mózg człowieka,

 

  1. Rysa's awatar

    Rysa Szanowni czytelnicy i komentatorzy wiedzą, że temat „świadomości” interesuje mnie bardzo, a swoje przemyślenia w tej sprawie publikuję w komentarzach, praktycznie pod każdym artykułem z tym związanym. Na dzisiaj moja w miarę uporządkowana wiedza na ten temat, w większości jest wynikiem intuicyjnego przeczucia, które zaistniało, podczas zapoznawania się z informacjami na temat świadomości. Postaram się to przedstawić w punktach z ewentualnymi uzasadnieniami lub wnioskami.

    1) Człowiek, który wyewoluował z organizmów żywych, na którymś etapie rozwoju uzyskał „samoświadomość’ i od tego momentu można teleologicznie powiedzieć, że uzyskał możliwość drugiej „duchowej” formy swojego istnienia. Czyli istota ludzka charakteryzuje się materialną formą, a spełnia swój cel istnienia formą duchową, przejawiającą się rozwojem jego świadomości.
    2)
    Organem fizjologicznym gdzie zachodzi proces „świadomości” jest mózg człowieka, w którym zakodowane zostało na poziomie subkwantowym pole o niesprecyzowanej naturze fizycznej, a objawiające sie w postaci drgań podstawowych cząstek materii z których zbudowany jest organizm żywy. Pole to nadaje określoną formę organizmom żywym, pełniąc funkcję dodatkowego czynnika genetycznego, oprócz DNA. Twórcą tej teorii jest R.Sheldrake i nazwał je polem morfogenetycznym. Wg dostępnych informacji pole to otacza „każdy” organizm żywy, a zatem można domniemać, że Ziemia jako siedlisko życia posiada również takowe pole.
    3) Świadomość człowieka składa się, najogólniej z „świadomości rozumowej”, która pozwala nam odbierać bodźce wewnętrzne wynikające ze stanu fizycznego lub psychicznego organizmu, oraz bodźce zewnętrzne wynikające z posiadanych zmysłów (dotyk, słuch, wzrok, węch etc) oraz z „podświadomości”, która – całkowicie bez naszej wiedzy – wpływa w tym czasie na nasze zachowanie, które na bazie zdobytego doświadczenia i wiedzy może być całkowicie intuicyjne, względnie oparte na rozwiązaniach rozumowych wynikających z logicznego procesu myślenia. Podświadomość jest całkowicie subiektywna i kieruje się w swoim działaniu dwoma podstawowymi prawami natury – instynkcie przeżycia, który w dużej mierze przejawia się w agresywnej postawie wobec rzeczywistości, oraz – prawie zachowania gatunku, przejawiającego się w uczuciach miłości do swojego partnera w związku, miłości rodzicielskiej, opiekuńczości wobec swojej rodziny, plemienia, narodu. Podświadomość gromadzi w sobie wszystkie odczucia i stany jakich człowiek doznaje, całą jego wiedzę zdobytą w procesie rozwoju od poczęcia i urodzenia, aż do śmierci.
    4) Informacje te, wg teorii D.R.Hawkinsa przenoszone są ze świadomości rozumowej, w której zaistnieją w postaci milionów impulsów, do podświadomości w formie tzw „atraktorów (wzorców)” myślowych, czyli niematerialną formą kwantowego procesu myślenia. Ponieważ zgodnie z teorią morfogenetyczną „każdy” proces myślenia oddziałuje na otaczające nas pole morfogenetyczne, informacja zawarta w tym procesie „zmienia” w prawie nieskończonym powolnie tempie zbiór wszystkich „indywidualnych świadomości”, a ponieważ informacja nie podlega prawom fizycznym czasu i przestrzeni, gromadzona jest ona od momentu zaistnienia 1-ej samoświadomości istoty żywej.
    W pojęciu ontologicznym, zbiór ten określamy „Nadświadomością”, która jest również cząstką „wyższej Nadświadomosci” czyli naszego wszechświata, a ta z kolei jest cząstką Nadświadomości (Boga?) Multiversum, czyli N-wymiarowej przestrzeni, w której mieszczą się wszystkie istniejące wszechświaty czaso-przestrzenne.
    5) Wracając do „świadomości” człowieka, całość jego doświadczeń życiowych na swojej drodze rozwoju, jest gromadzona w jego podświadomości w formie skupionych niematerialnych atraktorów-wzorców i stanowi jego „jaźń czyli duszę”
    Po śmierci materialnej formy człowieka, jaźń, którą przez całe jego życie podtrzymywały zachodzące w nim procesy myślowe, opuszcza miejsce swojego istnienia i łączy się poprzez otaczające nas pole morfogenetyczne z „nadświadomością Ziemi”. Objawem tego może być tzw „tunel światła” bo maleńka skromna cząstka jaźni-świadomości człowieka, zostaje nagle oślepiona miliardami jaźni-świadomosci tworzącymi Nadświadomość Ziemi.
    Kończąc proponuję się zastanowić, dlaczego w historii rozwoju ludzkości zaistnieli „Wielcy Ludzie” i „co” lub „kto” miało dominujący wpływ na ich rozwój i pozostawiony przez nich przekaz.
    Pozdrawiam Rysa

Amerykański onkolog zgromadził 9 dowodów na to, że życie pozagrobowe istnieje



Dr Jeffrey Long, uznany radioonkolog z Luizjany, spędził ponad 25 lat na badaniu jednego z najwięcej intrygujących fenomenów medycznych naszych czasów.

Jego badania nad doświadczeniami bliskimi śmierci zgromadziły największą na świecie kolekcję tego typu relacji i doprowadziły do rewolucyjnych wniosków, które mogą całkowicie zmienić nasze rozumienie śmierci i tego, co dzieje się po niej.

W 1998 roku Long założył Near Death Experience Research Foundation, pierwszą w swoim rodzaju organizację zajmującą się systematycznym zbieraniem i analizą relacji osób, które doświadczyły stanów bliskich śmierci. Jego strona internetowa, dostępna w ponad 30 językach, stała się globalnym centrum badań nad tym zjawiskiem, gromadząc ponad 4800 szczegółowych relacji z całego świata.

Doświadczenia bliskie śmierci są zdarzeniami, które występują w czasie, gdy osoba umiera lub znajduje się w stanie śmierci klinicznej. Charakteryzują się one niezwykle spójnymi elementami niezależnie od kultury, religii czy wieku osoby je przeżywającej. Do najczęstszych cech należą postrzeganie i słyszenie poza ciałem fizycznym, przechodzenie przez tunel, spotkanie z mistycznym światłem, intensywne pozytywne emocje, przegląd życia oraz spotkania ze zmarłymi bliskimi.

Long opracował szczegółowy kwestionariusz zawierający ponad 100 pytań, który pozwolił mu na precyzyjną analizę każdego elementu doświadczeń bliskich śmierci. To systematyczne podejście doprowadziło do identyfikacji dziewięciu kluczowych dowodów na rzeczywistość tych zjawisk, które są niemożliwe do wyjaśnienia przy użyciu obecnej wiedzy medycznej.

Pierwszym argumentem jest sama natura świadomości podczas doświadczeń bliskich śmierci. Z medycznego punktu widzenia osoby nieprzytomne, w śpiączce lub w stanie śmierci klinicznej nie powinny być w stanie relacjonować jasnych, logicznie uporządkowanych doświadczeń. Tymczasem badania Long pokazują, że 74,4 procent osób doświadczających stanów bliskich śmierci opisuje swoją świadomość jako znacznie wyższą niż normalnie. Doświadczenia te są opisywane jako niezwykle jasne, wyraziste i często bardziej realne niż zwykła rzeczywistość.

Szczególnie uderzające są przypadki doświadczeń podczas zatrzymania akcji serca. Poprzednie badania wykazały, że już po 10-20 sekundach od zatrzymania akcji serca pomiary elektroencefalogramu nie wykrywają znaczącej aktywności elektrycznej w korze mózgowej. Mimo to osoby znajdujące się w takim stanie opisują szczegółowe, przedłużające się świadome doświadczenia, co wydaje się niemożliwe z punktu widzenia neurobiologii.

Drugi dowód dotyczy doświadczeń pozacielesnych, które występują u około 45 procent osób mających doświadczenia bliskie śmierci. Osoby te widzą i słyszą bieżące wydarzenia z perspektywy znajdującej się poza ich ciałem fizycznym, zazwyczaj z góry. Co niezwykłe, ich obserwacje okazują się być w 97,6 procent przypadków całkowicie dokładne, co zostało potwierdzone przez 65 osób, które później sprawdziły prawdziwość swoich spostrzeżeń.

Trzeci argument to zjawisko widzenia u osób niewidomych podczas doświadczeń bliskich śmierci. Dr Kenneth Ring przeprowadził badanie obejmujące 31 osób niewidomych lub z poważnymi zaburzeniami wzroku, które doświadczyły stanów bliskich śmierci. Spośród 14 osób niewidomych od urodzenia, aż 9 opisywało doświadczenia wizualne podczas NDE. Te relacje są szczególnie znaczące, ponieważ osoby całkowicie niewidome od urodzenia nigdy wcześniej nie doświadczyły wzroku, co czyni ich opisy wizualne podczas doświadczeń bliskich śmierci medycznie niewytłumaczalnymi.

Czwarty dowód odnosi się do doświadczeń podczas znieczulenia ogólnego. W przypadku właściwie przeprowadzonego znieczulenia ogólnego nie powinno być możliwe zachowanie jasnej, uporządkowanej pamięci. Badania z wykorzystaniem EEG i obrazowania czynnościowego mózgu pacjentów w znieczuleniu ogólnym dostarczają istotnych dowodów na to, że mózg w takim stanie nie powinien wytwarzać świadomych wspomnień. Mimo to osoby w znieczuleniu ogólnym opisują wyraźne doświadczenia bliskie śmierci.

Piąty element to przegląd życia, który występuje u wielu osób doświadczających stanów bliskich śmierci. Ten przegląd może obejmować nie tylko przypomnienie sobie własnych doświadczeń, ale także uświadomienie sobie tego, co czuli i myśleli inni ludzie podczas interakcji z nimi. Ta niezwykła perspektywa, umożliwiająca poznanie myśli i uczuć innych osób, jest czymś, czego nie można wytłumaczyć żadnymi znanymi mechanizmami neurologicznymi.

Szósty dowód to spotkania ze zmarłymi bliskimi. Wiele osób doświadczających stanów bliskich śmierci opisuje spotkania z osobami, które znały za życia. Szczególnie znaczące są przypadki, w których osoby te widziały kogoś, kogo uważały za żywego, a kto w rzeczywistości niedawno zmarł, o czym się nie wiedziało. Takie przypadki pokazują, że doświadczeń bliskich śmierci nie można wyjaśnić oczekiwaniami czy wiedzą osoby je przeżywającej.

Siódmy argument dotyczy doświadczeń bliskich śmierci u małych dzieci. Dzieci w wieku poniżej pięciu lat, które nie mają jeszcze wykształconych przekonań kulturowych ani religijnych, opisują doświadczenia uderzająco podobne do tych relacjonowanych przez starsze dzieci i dorosłych. Jest to szczególnie przekonujący dowód na rzeczywistość tych zjawisk, ponieważ dzieci nie mogły wcześniej słyszeć o takich doświadczeniach ani być przez nie kulturowo uwarunkowane.

Ósmy dowód to międzykulturowe badania doświadczeń bliskich śmierci. Long zgromadził relacje z ponad 30 krajów i kultur, przetłumaczone na różne języki. Brak istotnych różnic w treści doświadczeń niezależnie od miejsca zamieszkania, religii czy kultury jest zgodny z koncepcją, że doświadczenia bliskie śmierci występują niezależnie od fizycznych funkcji mózgu i czynników kulturowych.

Dziewiąty i ostatni dowód to długotrwałe konsekwencje doświadczeń bliskich śmierci. Osoby, które przeszły przez takie doświadczenia, często opisują radykalne i trwałe zmiany w swoim życiu, przekonaniach i wartościach. Co niezwykłe, doświadczenia te, choć trwają zazwyczaj zaledwie kilka minut, prowadzą do fundamentalnych przemian osobowości, które utrzymują się przez całe życie. Badania prospektywne pacjentów po zatrzymaniu akcji serca pokazały, że zmiany te są znacznie bardziej wyraźne u osób, które doświadczyły stanów bliskich śmierci, w porównaniu z tymi, które przeszły podobne zagrożenie życia, ale nie miały takich doświadczeń.

Long przeprowadził również analizę statystyczną prawdopodobieństwa przypadkowości swoich odkryć. Obliczył, że gdyby każdy z jego dziewięciu dowodów miał 90 procent prawdopodobieństwa słuszności, to połączenie wszystkich dziewięciu argumentów dawałoby prawdopodobieństwo bliskie 100 procentom. W rzeczywistości, biorąc pod uwagę siłę niektórych dowodów, prawdopodobieństwo przypadkowości wszystkich odkryć jest niezwykle małe.

Badania Long napotykają oczywiście krytykę ze strony sceptyków, którzy sugerują różne alternatywne wyjaśnienia, od halucynacji umierającego mózgu po wpływ czynników psychologicznych. Jednak przez ponad 35 lat badań nad doświadczeniami bliskimi śmierci zaproponowano już ponad 20 różnych teorii mających je wyjaśnić, a brak konsensusu wśród krytyków świadczy o tym, że żadna z dotychczasowych hipotez nie jest w pełni przekonująca.

Jedna z najczęstszych krytyk dotyczy metodologii badań Long, która opiera się na relacjach zgłaszanych przez Internet, często po latach od zdarzenia. Krytycy wskazują na możliwość fałszywych zgłoszeń lub zniekształceń pamięci. Long odpowiada na te zarzuty, wskazując, że bardzo niewiele zgłoszeń okazuje się być fałszywymi, a spójność relacji z różnych okresów i kultur jest zbyt duża, aby można było to wytłumaczyć przypadkowością czy sugestią.

Szczególnie przekonujące są relacje dzieci poniżej piątego roku życia, które opisują doświadczenia identyczne z tymi dorosłych, mimo że nie miały wcześniej kontaktu z koncepcją doświadczeń bliskich śmierci. Równie znaczące są przypadki osób całkowicie niewidomych od urodzenia, które po raz pierwszy w życiu doświadczają wzroku podczas stanów bliskich śmierci i są w stanie dokładnie opisać otoczenie.

Long podkreśla, że jego badania nie mają na celu przekonania sceptyków, ale przedstawienie naukowych dowodów osobom otwartym na takie dowody. W swoich publikacjach w renomowanych czasopismach medycznych, w tym w Missouri Medicine, przedstawia swoje odkrycia w sposób zgodny ze standardami naukowymi, co przyczynia się do zwiększenia wiarygodności badań nad doświadczeniami bliskimi śmierci w środowisku medycznym.

Praca Long ma również praktyczne implikacje dla opieki medycznej. Coraz więcej lekarzy i pielęgniarek otrzymuje szkolenia dotyczące doświadczeń bliskich śmierci, aby lepiej rozumieć i wspierać pacjentów, którzy przeszli przez takie doświadczenia. Badania pokazują, że odpowiednie wsparcie może znacznie poprawić proces powrotu do zdrowia i adaptacji po doświadczeniu bliskim śmierci.

Odkrycia Long sugerują, że świadomość może istnieć niezależnie od aktywności mózgu, co ma fundamentalne implikacje dla naszego rozumienia natury ludzkiej świadomości i śmierci. Jeśli jego wnioski są słuszne, to śmierć może nie być końcem istnienia, ale przejściem do innej formy świadomości. To radykalne przesunięcie perspektywy może mieć głębokie konsekwencje nie tylko dla medycyny, ale także dla filozofii, psychologii i naszego codziennego podejścia do życia i śmierci.

https://innemedium.pl

Neoliberalna demokracja na drodze do oligarchicznego totalitaryzmu



W XX wieku dyskurs o centralizacji i decentralizacji znalazł swój wyraz w powszechnym sporze pomiędzy liberałami i marksistami oraz pomiędzy liberałami i faszystami na temat totalitaryzmu i jego roli.

Doświadczenia historyczne pokazały, że demokracja nie zawsze była zdolna do zabezpieczenia się przed totalitaryzmem czy autorytaryzmem oraz powstrzymania swojej ekspansji terytorialnej.

Wydarzenia ostatnich dziesięcioleci pokazały, że neoliberalna demokracja dała wyraźne oznaki wyradzania się w krytykowany przez jej ideologów totalitaryzm. Neoliberałowie z USA i niektórych czołowych krajów europejskich uruchomili bieg zdarzeń, który doprowadził do wybuchu wojny między Rosją i Ukrainą.

A gdy uwidoczniło się zaostrzenie stosunków społecznych w ich krajach, broniąc się przed utratą władzy, sięgnęli po bezczelne fałszowanie wyborów i sądowe eliminowanie przeciwników politycznych z kandydowania w wyborach.

Istota totalitaryzmu

Od czasu Benito Mussoliniego totalitaryzm charakteryzowano jako dążenie państwa do objęcia kontrolą wszystkich dziedzin życia społecznego, podporządkowanie interesów jednostki interesom państwa. Silną pozycję w państwie totalitarnym przypisywano przywódcy (wodzowi) i partii rządzącej, która stanowiła jedyną legalną partię, a członkowie jej obsadzali większość urzędów.

Dostrzegano kontrolę rozbudowanego aparatu represji nad obywatelami. Widziano hamujący wpływ totalitarnego państwa na gospodarkę. Państwu zarzucano ciągłą indoktrynację społeczeństwa poprzez środki masowego przekazu i system szkolnictwa, oraz ograniczanie wymiany myśli przez cenzurę prewencyjną. Ponadto uważano, że państwa totalitarne manipulowały i zaprzeczały w praktyce prawom jednostki, wolnym wyborom, wolności wypowiedzi i stowarzyszeń. W swej istocie miały znosić dwoistość państwa i społeczeństwa, różnicę między oskarżonym i winnym.

Zwracano przy tym uwagę na dwa rodzaje państw totalitarnych – jedne miały funkcjonować w oparciu o koncepcję rasy (jak np. hitlerowskie Niemcy), a drugie panującej klasy (jak kraje „realnego socjalizmu”). Widziano jak państwo nazistowskie wypełniało swą misję poprzez eksterminację narodu żydowskiego i wyplenienie zdegenerowanej rasy. Z kolei państwo stalinowskie walczyło z wrogami ludu w imię eliminacji wyzysku i panowania klasowego.

W dyskursie o totalitaryzmie w okresie zimnej wojny dominowało przekonanie, że jest on przeciwieństwem i zaprzeczeniem demokracji i społeczeństwa obywatelskiego.

Pierwszym czynnikiem, który miał zabezpieczyć społeczeństwa przed totalitaryzmem miało być, zdaniem neoliberałów, przestrzeganie zasad demokracji: cykliczne i konkurencyjne wybory, jednakowe traktowanie poszczególnych podmiotów politycznych, alternatywność władzy, zasady parlamentaryzmu, pluralizmu politycznego, poszanowania praw mniejszości, istnienie norm prawnych, które ustalałyby barierę dla samowolnych pociągnięć władzy, istnienie bezstronnego i niezależnego sądownictwa, funkcjonowanie instytucji demokratycznych stojących na straży praw jednostek, które mogą być zagrożone w społeczeństwie przez egalitaryzm, przestrzeganie praw człowieka, zachowanie wolności prasy.

Drugim czynnikiem zabezpieczającym przed totalitaryzmem miała być decentralizacja życia politycznego i gospodarczego. Trzecim czynnikiem miało być odejście od interwencjonizmu państwowego, zachowanie własności prywatnej środków produkcji i ich prywatyzacja tam, gdzie dokonano ich nacjonalizacji i planowania gospodarczego.

Pojęcie totalitaryzmu wprowadziła do słownika nauk politycznych Hannah Arendt, która w 1951 roku napisała obszerną książkę Korzenie totalitaryzmu. Kiedy początkowo pisała o totalitaryzmie, nie uważała za totalitarny systemu państwa radzieckiego z czasów Lenina i NEP-u. Za taki uważała wówczas „komunizm stalinowski”, przy czym dostrzegała jego odmienność w stosunku do systemu hitlerowskiego.

Można przypuszczać, że późniejsze uporczywe utożsamianie komunizmu z faszyzmem, nazizmem, a nawet fundamentalizmem islamskim posłużyło tłumieniu wewnętrznych konfliktów społecznych i ideowych rozdzierających cywilizacje Zachodu oraz że ułatwiło późniejszy triumf neoliberalizmu. Było to zapewne również wyrazem zaostrzania się sprzeczności międzynarodowych w okresie zimnej wojny.

Z kolei Michael Hardt i Antonio Negri uważali, że kiedy zaczęto analizować zjawisko totalitaryzmu, to ujmowano je dość powierzchownie, widząc w nim jedynie destrukcję demokratycznej sfery publicznej, odwoływanie się do ideologii jakobińskiej i negację wolnego rynku.

Nie podważali oni sensu używania tego pojęcia, ale uważali, że należało starać się wyjaśnić je sięgając do głębiej tkwiących procesów społecznych. Totalitaryzm nie jest bowiem wymysłem XX wieku. Zdaniem Hardta i Negriego już Emmanuel-Joseph Sieyes dostrzegł, negowany obecnie i zakrawający na paradoks związek totalitaryzmu i demokracji; „Sieys widział zarodek totalitaryzmu już w osiemnastowiecznych koncepcjach suwerenności narodu i ludu, koncepcjach, które skutecznie przechowywały absolutną władzę monarchy i przenosiły ją na grunt suwerenności narodowej. W blasku intuicji ujrzał przyszłość tego, co można by nazwać demokracją totalitarną”.

Demokracja a totalitaryzm

Natomiast Kenneth Minogue, który pokazał nowe formy totalitaryzmu, wyciągnął dalej idące wnioski, odrzucił początkowo dostrzegane przeciwieństwo totalitaryzmu i demokracji, używane w naukach politycznych jeszcze w latach 70-tych i 80-tych XX wieku.

Państwa demokratyczne, jego zdaniem, przynajmniej na pewnym etapie, mogły być w rzeczywistości również totalitarne. Mogło to wynikać stąd, że zmiany o charakterze totalitarnym narastały w sposób niezauważalny i stopniowo, jak i stąd, że ustroje totalitarne robiły wszystko, aby jak najdłużej uchodzić za demokratyczne.

Pisał w związku z tym: „pojmowane na różne sposoby demokrację i totalitaryzm można uznać za całkowicie wykluczające się pojęcia. Tam, gdzie jest demokracja, tam nie ma miejsca na totalitaryzm. Rodzi się jednak pewien problem. Pomimo, iż demokracja jest ustrojem mającym pełne poparcie obywateli, to jednak nie wszystkie reżimy cieszące się właśnie tak powszechną akceptacją są demokratyczne, to znaczy, iż nie muszą reagować na osąd polityki społecznej przez obywateli”.

Totalitaryzm również może cieszyć się poparciem licznych grup społecznych. Ze względu na to kryterium przeciwieństwo demokracji i totalitaryzmu okazuje się względne. Dla przykładu: z referendum korzystał Napoleon III, gdy chciał obalić republikę i wprowadzić cesarstwo. W referendach przeprowadzanych w III Rzeszy w latach 1933, 1934, 1936 i 1938 polityce Adolfa Hitlera według oficjalnych danych udzieliło poparcia – kolejno – 95%., 88%, 98% i 99% społeczeństwa.

W 1933 roku Niemcy odpowiadali na pytanie: czy popierasz politykę Adolfa Hitlera, czy jesteś za wystąpieniem z Ligi Narodów? Po referendum w 1934 roku Hitler został Führerem, po referendum w 1935 roku Zagłębie Saary powróciło do Niemiec. W referendum z roku 1938 zaakceptowano Anschluss Austrii do III Rzeszy.

Dlatego przy rozpatrywaniu problemu związków i zależności pomiędzy totalitaryzmem i demokracją, używane są dwa zamiennie stosowane pojęcia: „demokracja totalitarna” i „demokratyczny totalitaryzm”. Wydaje się, że w pierwszym przypadku wskazuje się na totalitaryzm jako naturalną konsekwencję demokracji i immanentną jej cechę. W drugim przypadku można doszukiwać się manipulatorskich praktyk państw totalitarnych, pozwalających na zdobycie poparcia społecznego dla swoich antyspołecznych celów.

Demokracja liberalna i demokracja totalitarna

Jacob L. Talmon, odrzucając schematyczne przeciwieństwo demokracji i totalitaryzmu, dokonał rozróżnienia samej demokracji na liberalną i totalitarną.

Demokracja liberalna, jego zdaniem, traktuje systemy polityczne jak „polityczne wynalazki ludzkiej pomysłowości i spontaniczności”, w których obowiązuje „metoda prób i błędów”. Wolność polega na spontanicznym działaniu i nieobecności zniewolenia i przemocy w stosunku do jednostki.

W demokracji totalitarnej przyjmuje się „założenie o istnieniu jedynej i wyłącznej prawdy w polityce”. W efekcie tego działanie polityczne charakteryzuje „mesjanizm polityczny”. Zwolennicy tej koncepcji dążą do wyboru konkretnego projektu, według którego ludzie powinni funkcjonować. Jedyną płaszczyzną realizacji tej koncepcji jest sfera polityki, która obejmuje wszystkie dziedziny życia społecznego. Cel, do którego dąży system polityczny traktowany jest „jako wewnętrzny przedmiot rozumu i woli człowieka, najpełniejszy wyraz jego prawdziwych interesów i gwarancja jego wolności”. Wpływ na określenie tego celu mają „skrajne formy suwerenności ludu”.

Wolność w demokracji totalitarnej może być osiągnięta „jako rezultat dążenia do absolutnych kolektywnych celów”. Jeśli ludzie nie rozumieją istniejących warunków, można ich nawet przymusić do wolności do czasu aż „zniknie konflikt między spontanicznym działaniem a obowiązkiem, a z nim także sama konieczność ich zniewalania”. Nie tylko zatem przeciwieństwo demokracji i totalitaryzmu okazuje się względne, ale i przeciwieństwo totalitaryzmu i wolności jest bardziej skomplikowane.

Zdaniem Talmona, główne źródła demokracji totalitarnej tkwiły w tradycji francuskiego oświecenia i Rewolucji 1789. W wyniku rozwoju racjonalizmu, empiryzmu i determinizmu społecznego, religia utraciła swoją emocjonalną i intelektualną podstawę i przestała być dla ludzi wytyczną działania, rozpadł się system zależności feudalnych, dawna koncepcja społeczeństwa stanowego zaczęła być zastępowana przez ideę abstrakcyjnej jednostki ludzkiej.

Sumienie ludzkie wyswobodziło się z religijnej etyki – zastąpiła je świecka moralność społeczna i kryteria utylitarne. Wraz z utratą pozycji Kościoła katolickiego i religii źródłem sankcji moralnych pozostało państwo.

Filozofowie oświecenia byli żarliwymi propagatorami wolności, równości i praw człowieka. Doszło jednak do wielkiego podziału politycznego w ich łonie: „Demokracja liberalna cofnęła się przed widmem przemocy i znalazła oparcie w filozofii prób i błędów. Totalitarny mesjanizm okrzepł w ekskluzywną doktrynę awangardy »oświeconych«, z łatwością rozgrzeszających samych siebie ze stosowania przemocy wobec tych, którzy nie chcieli być wolni i cnotliwi”.

W istocie współczesna demokracja totalitarna jest, według Talmona, „dyktaturą mającą oparcie w entuzjazmie mas i dlatego całkowicie różni się od władzy absolutnej, sprawowanej na mocy prawa boskiego przez króla czy zgoła przez tyrana-uzurpatora. W tej mierze, w jakiej jest dyktaturą opartą na ideologii i masowym entuzjazmie, stanowi ona […] rezultat syntezy osiemnastowiecznej idei ładu naturalnego i russowskiego ideału masowego zadośćuczynienia i autoekspresji”.

„Wola powszechna” Rousseau stała się nową wiarą i siłą sprawczą totalitarnej demokracji. „Totalitarna demokracja wyrasta ze wspólnego pnia osiemnastowiecznych idei i nie jest bynajmniej zjawiskiem świeżej daty, obcym tradycji Zachodu. Pojawiła się jako odrębny i możliwy do zidentyfikowania nurt w czasach Rewolucji Francuskiej i odtąd rozwijała się nieprzerwanie. Toteż jej początki sięgają znacznie głębiej w przeszłość niż dziewiętnastowieczne systemy myślenia, takie jak marksizm”.

Totalitarna demokracja, zdaniem Talmona, nie była zaprzeczeniem osiemnastowiecznego indywidualizmu, co zakrawa na paradoks, lecz wynikiem chęci jego konsekwentnego urzeczywistnienia. „Uczyniła z człowieka absolutny punkt odniesienia. Człowiek nie tylko miał zostać wyzwolony z krępujących go ograniczeń. Wszelkie istniejące tradycje, uznane instytucje i urządzenia społeczne miały być zniszczone i stworzone na nowo jedynie po to, by zagwarantować człowiekowi pełnię jego praw i swobód, by uwolnić go od zależności.

Człowieka wyobrażano sobie jako istotę per se [samo przez się, samo z siebie – E.K.], pozbawioną tych wszystkich atrybutów, które nie mieściły się w kategorii powszechnego człowieczeństwa. Widziano w nim jedyny element porządku naturalnego, z wyłączeniem wszelkich grup i tradycyjnych interesów.

Chcąc dotrzeć do człowieka per se, należało wykluczyć wszelkie różnice i zniwelować wszelkie nierówności. I tak oto etyczna idea praw człowieka uzyskała nagle charakter egalitarnego ideału społecznego. Odtąd główny nacisk zaczęto kłaść na zniweczenie nierówności, zniżenie ludzi uprzywilejowanych do poziomu pospolitych standardów człowieczeństwa i konieczność pozbycia się pośrednich ośrodków władzy i lojalności, takich jak klasy, wspólnoty regionalne, grupy zawodowe i korporacje. Pomiędzy człowiekiem i państwem nie wyrastała już żadna bariera. Władza państwowa, nie powstrzymywana już przez żadną instancję pośrednią, stała się nieograniczona”.

W demokracji totalitarnej, zdaniem Talmona, idea suwerenności ludu również uległa z czasem wypaczeniu i przerosła w „obezwładniający przymus”, permanentny stan wyjątkowy i kult przywódców; „Aby stworzyć warunki dla ujawnienia się woli powszechnej, należało wyeliminować elementy zniekształcające jej prawdziwy obraz lub przynajmniej pomniejszyć znaczenie ich faktycznych wpływów. Trzeba było uwolnić lud od szkodliwego uroku arystokracji, od burżuazji i wszelkich przekazanych w spadku spraw, a nawet od partii politycznych, tak, aby mógł chcieć tego, co jest jego przeznaczeniem. Żądanie to było zatem dalece ważniejsze niż formalny akt demokratycznej woli”.

Indywidualistyczne teorie leżące u podstaw totalitarnej demokracji zostały zastąpione przez teorię kolektywistyczną. Zdaniem Talmona, „osiemnastowieczna idea porządku naturalnego, której wyznawcy nie chcieli z początku słyszeć o planowym i racjonalnym ładzie w gospodarce, nabrała pełnego znaczenia i zaczęła zagrażać wolności dopiero wówczas, gdy skojarzono ją z postulatem bezpieczeństwa socjalnego”.

Nie ma jednak prostej zależności pomiędzy gospodarczą centralizacją a brakiem wolności. Wolności nie zagraża dokonujący się z obiektywnych przyczyn proces centralizacji i polityzacji, gdy nie jest on wynikiem narzucania społeczeństwu partykularnych interesów.

Z centralizacją mamy do czynienia wówczas, gdy narzuca się całemu społeczeństwu ideologię i wartości LGBT oraz „przepisywaną na nowo” historię; gdy wszyscy europejscy producenci muszą produkować butelki plastikowe z nieodrywającymi się zakrętkami; gdy zobowiązuje się państwa do przyjmowania określonych kontyngentów uchodźców z państw ogarniętych konfliktami, które w swoim interesie wywołały USA, ale których negatywnych skutków nie chcą zwalczać; gdy zmusza się państwa do prowadzenia militarystycznej polityki i zakupów uzbrojenia u określonych producentów; gdy zmusza się państwa do stosowania sankcji sprzecznych z interesem narodowym.

Z kolei Arkady Rzegocki dokonał rozróżnienia demokracji totalitarnej na „twardą”, której próby urzeczywistnienia prowadziły do rządów terroru, ludobójstwa, czystek i zniewolenia, oraz „miękką”, opisywaną przez Alexisa de Tocqueville’a, robiącą to w sposób łagodniejszy i bardziej wysublimowany.

Do walki z „bezpieczeństwem socjalnym”, zagrażającym wolności w dobie globalizacji, przystąpił neoliberalizm, rzekomo zwalczając w ten sposób totalitaryzm prawa pracy. Kenneth Minogue pisał, że odkąd zagadnieniem totalitaryzmu zajęli się filozofowie – tacy jak Karl Popper – zaczęto je postrzegać jako „pewną formę »irracjonalizmu«”. Stanowiło to zapowiedź rozszerzającej interpretacji kategorii „totalitaryzm”. Rozwój globalizacji i neoliberalizmu stworzył zapotrzebowanie na nowe zastosowania tej kategorii w walce o świadomość mas coraz bardziej niezadowolonych z neoliberalnych rządów.

Rzegocki w duchu apologii neoliberalizmu w okresie poprzedzającym wybuch wielkiego kryzysu finansowego z 2007 roku pisał, że nie jest przeciwieństwem totalitaryzmu demokracja proceduralna, „lecz taki ustrój, w którym możliwe jest zachowanie wolności; w którym większość sfer życia społecznego i prywatnego nie podlega kontroli ze strony władz; w którym wolni obywatele są panami swego losu, urzędnicy państwowi traktują ich jak dojrzałych ludzi, którzy mogą wziąć odpowiedzialność za życie swoje i swoich najbliższych”. Był to przykład archaicznego sposób myślenia o państwie, jego ogólnospołecznej roli i modelu gospodarczym.

Szkodliwość pojęcia totalitaryzmu

Na radykalny krok teoretyczny zdecydował się Jacques Ranciere, który odrzucił przydatność pojęcia totalitaryzmu. Powołując się na J. C. Milnera, pisał, że wskutek złożonych procesów społeczno-politycznych pojęcie totalitaryzmu zostało na przełomie XX i XXI wieku pozbawione dotychczasowej użyteczności.

Początkowo przypisywano totalitarnemu państwu pożeranie społeczeństwa. Pod koniec XX wieku to demokrację zaczęto pojmować jako pożeranie państwa przez społeczeństwo. Jego zdaniem, neoliberałowie nazwali demokracją to samo, co wcześniej liberałowie nazywali totalitaryzmem.

Stworzony przez neoliberałów „portret demokracji złożony jest z cech, które niedawno przypisywane były totalitaryzmowi. Szkicowanie tego portretu obejmuje zatem proces zniekształcenia: jak gdyby pojęcie totalitaryzmu skrojone niegdyś na potrzeby Zimnej Wojny, utraciwszy swoją przydatność, mogło teraz zostać rozebrane na części i wykorzystane na nowo w celu przerobienia portretu demokracji – tzn. tego, o czym zakładano, że stanowi przeciwieństwo totalitaryzmu”. W wyniku podmiany pojęć neoliberałowie zaczęli w istocie kompromitować i zwalczać demokrację.

Neoliberałowie zaczęli realizować swoją ideologię „taniego państwa”. Ich zdaniem, totalitaryzm i demokracja zacierały granice pomiędzy państwem i społeczeństwem, obarczały państwo zbyt wieloma zadaniami, związanymi z zagwarantowaniem pracy i samowystarczalności dla niższych warstw, dawały państwu zbyt wielką władzę, które zyskało monopol na politykę.

Ugrupowania neoliberalne z jednej strony – wyrażają sprzeciw wobec ingerencji państwa w gospodarkę, stosunki własności, sferę socjalną, a z drugiej bulwersując opinię publiczną lansują inny niż tradycyjny model rodziny, czy wzorców kulturowych, które powinny funkcjonować zgodnie z „naturą rynku”, aby w ten sposób zwiększyć zyski warstw posiadających i efektywność wyzysku mas.

Pod koniec XX wieku, pod hasłem walki z totalitaryzmem, dokonało się wyparcie „państwa dobrobytu” przez państwo neoliberalne. Walkę z „opiekuńczym państwem” neoliberałowie przedstawiają jako powrót do rzeczywistej wolności, do odpowiedzialności jednostek za swoje czyny i powrót do inicjatyw społeczeństwa obywatelskiego. Ale przy okazji atakują pozapaństwowe instytucje solidarności społecznej, które mają inne poglądy niż neoliberalne instytucje państwowe.

„Powstaje paradoksalna sytuacja – pisał Urs Marti – obywatele państw demokratycznych mogą wprawdzie uczestniczyć w polityce swych państw, oczekuje się od nich jednak, że opowiedzą się za taką polityką jakiej wymaga »rynek«, w przeciwnym razie muszą się liczyć z sankcjami, np. z utratą miejsc pracy. Mają wprawdzie wybór między różnymi partiami, lecz programy tych partii w decydujących kwestiach polityki gospodarczej i społecznej różnią się od siebie w niewielkim stopniu”.

Zanika więc wprawdzie jawny i brutalny totalitaryzm polityczny, ale w jego miejsce pojawia się nowa, określana przez Rzegockiego miękka demokracja totalitarna, bardziej wyrafinowana, mająca swoją podstawę ekonomiczną i nową formę polityczną.

Małgorzata Kowalska zwróciła uwagę na to, że zdaniem Michela Foucault, pod hasłem walki z totalitaryzmem nastąpiło nawet rozmnożenie się różnego rodzaju mechanizmów i instytucji dyscyplinarnych wobec społeczeństwa. Przy czym poszczególne instytucje przestały być ograniczone w swej lokalizacji i metodach działania, a zaczęły przemieniać się w elastyczne mechanizmy kontroli, które można przemieszczać i adaptować do różnych warunków.

W tej sytuacji zarzut neoliberałów o koncentracji i centralizacji władzy przez państwa totalitarne okazuje się obosieczny; „To rozproszenie władzy nie umniejsza jej skuteczności, przeciwnie. Władza jest bowiem skuteczna nie wtedy, gdy emanuje z jednego ośrodka, ale wtedy, gdy »zewsząd się wyłania«.

Zróżnicowanie technik dyscyplinujących, rozmaitość dyskursów służą tym dogłębniejszej penetracji ciała społecznego, przekształcając jego zróżnicowane elementy w kółka sprawnej maszyny, gdzie wszystko musi być na swoim miejscu, miejscu szczególnym i precyzyjnie oznaczonym, aby całość mogła dobrze funkcjonować. Znaczy to, ni mniej, ni więcej, że rozproszenie władzy służy totalizacji”.

Realizację tych celów widzieliśmy wyraźnie w działalności różnego typu organizacji i instytucji „pozarządowych”, które wbrew swej nazwie finansowane były przez rząd USA lub poszczególnych państw.

Decentralizacja w wykonaniu neoliberałów, mająca być zaprzeczeniem i przeciwieństwem totalitaryzmu, okazała się jego elementem, ich „podstępnym” planem. Korporacje zdobyły dzięki tej strategii władzę nie tylko nad swoimi pracownikami, ale i nad wieloma państwami i narodami. A centralizacja, która zdaniem neoliberałów w przeszłości miała być synonimem totalitaryzmu, okazała się nie tyle elementem znienawidzonej przez nich demokracji, co nowym sposobem funkcjonowania ponadnarodowych korporacji.

To, co oficjalnie poprzez natrętną propagandę usiłowano wygnać główną bramą, powróciło więc bocznymi drzwiami. Neoliberalna demokracja jest bardziej totalitarna i bardziej szpiegująca swoich obywateli, niż demokracja w „realnym socjalizmie”. Odsłania to wewnętrzną sprzeczność neoliberalnej demokracji posługującej się hasłem walki z totalitaryzmem w celu realizacji interesów oligarchii finansowej i międzynarodowego kapitału.

Edward Karolczuk
https://myslpolska.info

Przebudzenie

Marsze Polaków za pokojem – 19 października w  Rzeszowie  , 26 października w  Szczecinie  budzące Polaków z letargu wywołują emocje. Powodu...