– Melatonina, hormon snu, który u dorosłych zaczyna się wydzielać około godz. 21 i zanika około godz. 6, u nastolatka pojawia się dopiero około godz. 23 i obecny jest aż do 8 – wyjaśnia dr Carskadon. – Wstając o 6 rano, młodzież czuje się więc tak jak my, gdy wyrywa się nas ze snu o 3 lub 4 rano!
Dr Carskadon nie wpadła na pomysł swoich badań bez przyczyny. Niepokoiło ją zjawisko, które obserwowała w amerykańskim szkolnictwie od połowy lat 70. zeszłego wieku, mianowicie rozpoczynanie lekcji coraz wcześniej.
Trend ten miał trzy przyczyny.
Trend ten miał trzy przyczyny.
Po pierwsze, masowy wymarsz Amerykanek do pracy wyprodukował pierwsze w historii USA pokolenie dzieci z kluczami na szyi. Pojawił się pomysł, by młodzież zaczynała i kończyła lekcje wcześniej, aby wrócić do domu przed młodszym rodzeństwem i zaopiekować się nim pod nieobecność rodziców.
Po drugie, zmieniła się filozofia rodzicielstwa – z korporacji do domu przeniosła się koncepcja wyścigu szczurów. Rozpoczęła się era obowiązkowych zajęć dodatkowych oraz huraganowego rozwoju ligowych sportów dla młodzieży, związanych z wymogiem profesjonalnych treningów. Potrzebny był czas, by te ambicje i projekty realizować. Odchudzenie podstawy programowej nie wchodziło w grę, plany lekcji trzeba było raczej poszerzać o nowe przedmioty z zakresu informatyki i obsługi komputerów. Znów więc jedynym sensownym rozwiązaniem był wcześniejszy dzwonek na lekcje.
Po trzecie – kwestie finansowe.
Amerykańskie szkolnictwo jest w dużej mierze finansowane z lokalnych podatków od nieruchomości. Jeśli są one wyższe i do kasy samorządu wpłynie więcej pieniędzy – szkoły mają się lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz