Adam Wielomski: Ostatnie zamieszki na Białorusi w polskich mediach analizowane są z najrozmaitszego punktu widzenia, poza jednym: polskiej racji stanu.
Trudno powiedzieć na ile zamieszki te są spontaniczne, a na ile mamy do czynienia z kolejną „kolorową rewolucją”.
Wydaje się, że ambasada USA, wyjątkowo, zachowuje się spokojnie, a Donald Trump nie wybiera się na konfrontację z Rosją.
Z drugiej strony, w sprawę zaangażowane są jednak państwa rządzone przez miejscowych neokonserwatystów, czyli Polska i Litwa, które wprost trudno podejrzewać o polityczną samodzielność. Ewentualne obalenie Łukaszenki daje Amerykanom szansę do „demokratyzację” Białorusi, czyli jej ograbienie przez „zachodnich inwestorów”, włączenie do projektu Międzymorza i przesunięcie amerykańskich baz prawie pod Smoleńsk.
Wygląda to tak, jakby neokonserwatywni satelici USA realizowali akcję samodzielnie lub za cichą zgodą Waszyngtonu, wyrażając głośno to, czego Donald Trump sam nie chce ogłosić, obawiając się kolejnego konfliktu z Putinem.
Aleksander Łukaszenka jest w tej chwili katechonem dla Białorusi, czyli tym, który powstrzymuje swoje państwo przed upadkiem. Dojście do władzy „demokratycznej opozycji” oznacza realizację miejscowego wariantu jakiegoś planu Balcerowicza, w wyniku czego państwo to zostanie rozszabrowane przez banksterów i spekulantów, a jego oficjalną ideologią będą „prawa człowieka ze szczególnym naciskiem na LGBT” (symptomatyczne, że Białorusini nie wpuścili ostatnio do swojego kraju Roberta Biedronia). [Powinni go wpuścić i wpierdol spuścić – admin]
Popierająca opozycję Polska wejdzie w kolejny konflikt z Rosją, sama zostając okrążona przez państwa Międzymorza, co jeszcze utrudni naszą ewentualną przyszłą polityczną emancypację. Słowem, nasza dyplomacja robi co może, aby umocnić naszą zagraniczną zależność od geopolityki amerykańskiej i liberalnej ideologii Sorosa.
Po ewentualnej „demokratyzacji” Mińska upiorna wizja mec. Jacka Bartosiaka – Polski walczącej z Rosją o Bramę Smoleńską – stanie się realna. Tylko po co nam ten Smoleńsk po 350 latach? Jacyś Polacy tam mieszkają?
Magdalena Ziętek-Wielomska: Smoleńsk, jak Smoleńsk, rzekomo nie będziemy silnym państwem bez „bramy smoleńskiej”, gdyż podobno to geografia rządzi polityką…
Bliżej od Smoleńska natomiast znajduje się Grodno, którego zajęcia, w przypadku rozpadu Białorusi, domaga się choćby red. Tomasz Sommer. Ten sam Sommer jednocześnie krytykuje premiera Morawieckiego za to, że ten zamierza przekazać pokaźne sumy „lewackim organizacjom” działającym na Białorusi. „”Czy naprawdę chcemy, żeby LGBT wprowadzała tam Polska?” – pytał Sommer”
>https://dorzeczy.pl/kraj/151108/sommer-w-przypadku-rozpadu-bialorusi-grodno-powinno-trafic-do-polski.html
Po 30 latach polskiego sojuszu z USA, redaktor Sommer nie dostrzega związku przyczynowo-skutkowego między tymże właśnie sojuszem a promocją „lewactwa”… Jak również tego, że w znienawidzonej przez niego Rosji to właśnie „lewactwo” jest zwalczane. Może to wynika z bardzo słabych motywacji poznawczych i przerośniętych motywacji ideologicznych Redaktora, a może faktu współpracy z The Institute of World Politics, a konkretnie umiejscowioną tam katedrą prof. Chodakiewicza?
Sprawa jest o tyle kuriozalna, że polska prawica obecnie przecież walczy głównie z LGTB, nie dostrzegając choćby kwestii budowania totalitaryzmu pod pretekstem zwalczania covidu. Łukaszenka jako obrońca Białorusi przed LGTB? Wolne żarty! Dla red. Sommera i polskiej prawicy najgorsze jest to, że „na Białorusi cara zastępują Leninem”.
Myśl Polska, nr 35-36 (30.08-6.09.2020)
Rubryka: Rozmowy małżeńskie Wielomskich
http://mysl-polska.pl/
Za kogo można uważać ks. abp. prof. Tadeusza Kondrusiewicza?
OdpowiedzUsuń, ludność białoruska
„dorosła do tego, by walczyć o swoje prawa i jest to już inne pokolenie niż 26 lat temu”
Duchowny podkreślił, że były organizowane międzyreligijne nabożeństwa, gdzie byli obecni katolicy, prawosławni, greko-katolicy i protestanci, Żydzi i muzułmanie i wspólnie modlono się w intencji pokojowego rozwiązania konfliktu na Białorusi.
– Są podziały. Społeczeństwo dzisiaj podzieliło się i to jest bardzo wielkie niebezpieczeństwo, bo często ludzie nie słyszą głosu Kościoła, że mimo trudności, mimo że ludzie ucierpieli, to jednak postawa chrześcijańska powinna być taka, aby przebaczyć. Boję się, że może dojść do jakiś porachunków, a to grozi wojną domową. Na pewno jest trudno przebaczyć, ale ja zawsze odwołuje się do słów Chrystusa z drzewa krzyża: >>Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią<<. Czasami nawet posunięcie milicji czy służb specjalnych trudno zrozumieć. Na przykład w Czerwonym Kościele zablokowano wszystkie wyjścia. Tam byli ludzie, którzy modlili się i nie mogli wyjść, bo ich tam trzymano dłuższy czas. Komu to jest potrzebne? Jest to niezrozumiałe. Po czasie wszyscy wyszli. To wprowadza tylko niepotrzebny rozłam w społeczeństwie i to jest bardzo niebezpieczne. Dzisiaj białoruskie społeczeństwo jest bardzo mocno podzielone – zaznaczył ks. arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz. Rozmówca TV Trwam zwrócił uwagę, że jeśli chodzi o rozwój sytuacji na Białorusi, to można obawiać się bardzo wielu rzeczy.
– Z jednej strony, obóz rządzący, a z drugiej strony, opozycja. Ale w tej opozycji na dzień dzisiejszy – szczerze mówiąc – nie ma lidera
. My też nie wiemy, jakie wartości oni prezentują.
Dlatego w swoim przesłaniu do naszych wiernych przed wyborami zwróciłem uwagę na to, żeby patrzyli nie tylko na programy polityczne, programy ekonomiczne i społeczne itd., ale również, jakie wartości duchowe prezentuje ten czy inny kandydat.
Widzimy, że nikt z nich nic nie mówił o wartościach duchowych, dlatego jesteśmy też tym bardzo mocno zaniepokojeni
. Ludzie walczą o demokrację, walczą o to, żeby wybory były sprawiedliwe, walczą o dobro społeczeństwa, ale na jakich fundamentach dalej budować przyszłość?
Co będzie tym fundamentem?
Liberalizm, który dzisiaj widzimy, że nie prowadzi do duchowego dobra?
Wartości duchowe są wypłukane z życia człowieka. I to nas bardzo mocno niepokoi.
Niepokoi też cerkiew prawosławną i protestanckie wspólnoty – wskazał przewodniczący Konferencji Episkopatu Białorusi.
Białoruskie społeczeństwo ma w sobie pozostałości systemu ateistycznego oraz sowieckiego.
– Najpierw wpływ ateizacji, która trwała trzy pokolenia. Społeczeństwo nie jest jednoznaczne. Kościół prawosławny jest większy niż Kościół katolicki, ale bardzo wielki procent ludności, to są ludzie niewierzący.
Wielkim zadaniem wszystkich kościołów, wszystkich grup religijnych jest dać człowiekowi coś innego
. Nie tylko, żeby on szukał rzeczy materialnych, czy myślał o tym, gdzie pojechać na wczasy czy żył filozofią wolności bez odpowiedzialności – co jest wielką katastrofą – ale budował swoje życie na wartościach duchowych – podsumował ks. arcybiskup prof. Tadeusz Kondrusiewicz.
Na zakończenie duchowny dodał, że pomimo relacji z Rosją, Białoruś powinna dążyć do utrzymania swojej suwerenności.
za magnapolonia