Teorie dowodów sądowych. Obraz polskiego sądownictwa...
(...)
3. Przyznanie się oskarżonego do winy stanowi samodzielny, pełnowartościowy dowód (w praktyce było traktowane jako tzw. „korona dowodów”), z tej zasady brała się swoista konieczność stosowania praktyk powodujących wymuszone przyznawanie się do winy oskarżonych lub wymuszanie fałszywych zeznań świadków świadczących przeciwko oskarżonym, które to zeznania mogły być jedynym dowodem w sprawie.
W okresie gdy władzę w ZSRR sprawował Nikita Chruszczow potępiono oficjalnie błędy i wypaczenia okresu stalinowskiego, w tym również praktyki A. Wyszyńskiego i jego teorię dowodów sądowych. Jednak do czasów nam współczesnych nie zastąpiono jej żadną inną teorią dowodów sądowych, w rezultacie czego elementy tej teorii nadal funkcjonują w praktyce nie tylko krajów powstałych w wyniku rozpadu ZSRR, ale nawet dawnych tzw krajów demokracji ludowej – w tym Polski już w okresie istnienie III RP. Zwracał na to uwagę doświadczony sędzia Janusz Wojciechowski w artykule „Dowód koronny” (Rzeczpospolita z dnia 4 marca 1996r.) pisząc:
„nie zapomnę wstrząsającej sprawy chłopaka oskarżonego o zabójstwo własnej matki. Przyznał się i siedział ponad rok w areszcie zanim obiektywne dowody wykluczyły jego sprawstwo. Przepadła zarazem szansa złapania prawdziwego zabójcy. Pamiętam inną sprawę – mężczyzny oskarżonego o zabicie kobiety, wieczorem na skraju miasta. Też się przyznał, przesiedział 3 lata aż się okazało, że kobieta prawdopodobnie w ogóle nie została zamordowana, tylko ja samochód zabił”.
Ten sam sędzia w artykule „Przyznanie się do winy, czyli utrudnianie śledztwa” (Rzeczpospolita z dnia 12 grudnia 1996r.) pisał:
„Może zabrzmi to jak herezja, ale tak to widzę na gruncie własnych sądowych doświadczeń, że nie ma nic gorszego dla śledztwa niż podejrzany ochoczo przyznający się do winy. Prowadzący śledztwo tracą wtedy głowy. Przestają myśleć o zabezpieczeniu śladów, eksperymentach, ekspertyzach, opiniach, poszukiwaniach obiektywnych, wiarygodnych świadkach. Nic tylko przesłuchują podejrzanego dziesiątki razy maglują na wszystkie strony od świtu do wieczora i kupują największe brednie. (...) A potem przed sądem oskarżony oświadcza niespodziewanie, że nie jest winien i że się nie przyznaje. Poprzednie wyjaśnienia są nieprawdziwe, bo go do nich nakłaniano, zastraszano albo bito. (...) No i wtedy wychodzi na jaw przykra prawda, że poza odwołanym przyznaniem się to właściwie innych dowodów nie ma. I oskarżenie zaczyna się sypać.”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu?
Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu? Tytułowy art. 241 kodeksu karnego brzmi: „[Naruszenie tajemnicy postępowania przygotowawczego l...

-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Pytanie: Panie ministrze, dziękuję za udzielenie wywiadu. Czy uważa Pan, że Stany Zjednoczone i Rosja są obecnie w stanie wojny? Siergiej Ła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz