poniedziałek, 29 listopada 2021

Eutanazja ideologiczna i naturalna

 

Eutanazja ideologiczna i naturalna


Od trzech tygodni niemal nie włączałem komputera. Moja mama upadła, potłukła się i trochę połamała. Nie mogła chodzić ani nawet usiąść. Pielęgnuję ją niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę. Doskonalę się na przemian w podawaniu basenu i zmianie pieluchomajtek.

Bywa, że trzeba się zerwać kilka razy w nocy. Po prawie miesiącu z mamą jest lepiej, ale przede mną jeszcze parę trudnych tygodni. Mam nadzieję, że dam radę. Na szczęście jest kilka życzliwych osób dzięki którym mam chwilę oddechu i tak, jak dzisiaj, mogę nawet coś napisać.

Lekturę na ten czas też dobrałem sobie odpowiednią do okoliczności. Najwięcej mogę przeczytać rano między szóstą, a ósmą. Mama wtedy najmocniej śpi. Na tę lekturę złożyły się między innymi książki autorstwa Marka Szymaniaka i Piotra Witwickiego, traktujące o degradacji miast średniej wielkości. Sytuację miast, które opisują obaj autorzy porównuję z rodzinną Stalową Wolą.

Dwie największe plagi, które dopadły i opisywane miasta, i Stalową Wolę, to szybkie starzenie się mieszkańców i wyludnianie. To są źródła już dużych problemów, a za lat kilkanaście staną się one prawdopodobnie problemami z którymi te miasta nie będą sobie radzić. Stalowa Wola starzeje się podobnie jak Włocławek czy Wałbrzych. Jednak w Stalowej Woli nie było upadku przemysłu na skalę Włocławka i Wałbrzycha. Stalowa Wola może być przykładem miasta, które przeszło udaną transformację gospodarczą, głównie w latach, gdy byłem prezydentem miasta. Mimo tego mieszkańców ubywało. Ubywa ich i obecnie do tego stopnia, że Stalowa Wola stała się najszybciej wyludniającym się miastem w województwie. Nic nie wskazuje na to, żeby obecne władze wiedziały, jak temu zaradzić.

Z narastającymi problemami ze starością od miesiąca stykam się osobiście. Rozproszenie i rozbicie rodzin sprawia, że te problemy są coraz większym wyzwaniem społecznym, psychologicznym, ale i finansowym. W Stalowej Woli liczbę emerytów i rencistów szacuje się na od czternastu do nawet dwudziestu tysięcy osób. Gdyby przyjąć tę drugą liczbę, to jest to prawie połowa dorosłych mieszkańców miasta.

Dyrektor stalowowolskiego ośrodka pomocy społecznej powiedział mi, że liczba starszych, samotnych i obłożnie chorych osób sięga już trzystu i dość szybko rośnie. Co do takich osób nie mam skali porównawczej z innymi miastami, ale i bez tego uważam, że to problem rosnący i bez dużych i coraz większych nakładów finansowych nie da się go opanować. Jest również wymiar tego problemu, któremu pieniądze nie zaradzą. To kwestia osób, które mogą, chcą i w końcu potrafią się opiekować tymi obłożnie chorymi przez całą dobę. Po sobie wiem, jaki to fizyczny, a przede wszystkim psychiczny wysiłek. To, że dzieci w Anglii, albo w Warszawie gotowe są opłacać nawet najlepszą opiekę nad ich starymi, chorymi i zniedołężniałymi rodzicami załatwia niewiele. W większości przypadków dzieci mieszkające daleko od takich rodziców albo nie stać na opłacanie odpowiedniej opieki, albo – co coraz częstsze – nie są tym zainteresowane.

Patrząc na ten problem mam wrażenie, że warunki społeczne i ekonomiczne będą wymuszać zmiany w moralnych normach, dotyczących ludzi starych i zniedołężniałych. Niestety, już niedługo staniemy w Polsce przed problemem dopuszczenia na szeroką skalę eutanazji. Tym bardziej jeśli słyszę, co dzieje się w wielu ośrodkach, gdzie takie osoby są przetrzymywane. Napisałem przetrzymywane świadomie, ponieważ z braku pieniędzy, personelu, a często zwyczajnie po ludzku współczucia i troski, te osoby tam się przetrzymuje aż umrą.

Póki co w Polsce nie jest to tematem publicznej dyskusji z emocjami, które towarzyszą choćby debatom o aborcji, ale pewnie tylko dlatego, że różni politycy jeszcze nie potrafią rozgrywać tego dla politycznych korzyści. To jednak tylko kwestia nieodległego czasu.

Żeby była jasność – nie jestem zwolennikiem eutanazji ani nie chcę, by ta sprawa stała się przedmiotem politycznej debaty. Jestem jednak pesymistą i nie wierzę, że polskie społeczeństwo potrafi się przed tym uchronić. Patrząc choćby na Stalową Wolę nie mam złudzeń, że społeczeństwo rozbitych i rozproszonych rodzin z biedniejącymi samorządami i coraz bardziej niewydolnymi instytucjami heroicznie będzie traktować ten problem.

Czy to będzie kolejny przejaw umniejszenia naszego człowieczeństwa? Chyba tak, ale to już taka kolej rzeczy. Ja sobie powiedziałem, że nie oddam mamy do żadnego hospicjum czy domu pomocy społecznej. Wolę jednak nie myśleć o momencie, gdybym nie mógł przy tym wytrwać.

A Państwo znacie skalę tego problemu w swoich gminach?
Andrzej Szlęzak (za: FB)
https://konserwatyzm.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...