Zazwyczaj postacie historyczne znane są z nazwiska i imienia. W dziejach Polski zdarzyli się jednak także wielcy politycy, których określano stanowiskiem bądź tytułem.
I tak Józefa Piłsudskiego nazywano Marszałkiem, Wojciecha Jaruzelskiego – Generałem, a Aleksandra Wielopolskiego – Margrabią. W niniejszym tekście będzie mowa o tym ostatnim, gdyż jego biografia jest zakłamana, a ocena prowadzonej przez niego działalności politycznej niesprawiedliwa.
Spośród wymienionych wyżej polityków czczony jest Marszałek, co wynika z polskiego kultu dla walki zbrojnej, konspirowania i etosu rycerskiego, a on był admiratorem tych wartości. Pochodną tego jest pogardliwe traktowanie realizmu i kompromisu politycznego oraz niedocenianie wartości ideologii pracy organicznej.
Z tego powodu w podręcznikach historii Polski i propagandzie politycznej (polityce historycznej) występuje czarny pijar postaci Wielopolskiego i Jaruzelskiego. Wyraża się to w postaci pogardy dla osiągnięć Margrabiego jako szefa rządu cywilnego Królestwa Kongresowego w latach 1861-1864. Tymczasem przeprowadził on wówczas reformę rolną i samorządową, zniósł dyskryminację Żydów [po …chuja? – admin], rozbudował oświatę i spolszczył administrację państwa. Pamięta się mu i wypomina przeprowadzenie w 1862 r. poboru młodych Polaków do wojska, chociaż robiły je władze wszystkich trzech zaborów, a w tym czasie w Królestwie nie brano rekruta przez kilka lat.
Gdyby Wielopolski rządził Królestwem dłużej, to rozwinęłoby się ono bardziej i zmodernizowało. Uniemożliwiło to wywołanie przez młodych konspiratorów, członków ugrupowania politycznego „Czerwonych”, powstania styczniowego, które zakończyło się klęską militarną i represjami wobec polskiej szlachty i inteligencji.
Warto pamiętać, że w młodości Margrabia uczestniczył w konspiracji niepodległościowej, a w czasie powstania listopadowego zorganizował Straż Obywatelską i został wysłany przez rząd powstańczy z misją dyplomatyczną do Anglii. Rząd brytyjski nie uznawał tego rządu, więc potraktował go jako osobę prywatną. Wynikało to z przestrzegania przez Brytyjczyków zasad politycznych ustalonych na kongresie wiedeńskim, więc aprobowali oni istnienie Polski jedynie jako autonomicznego królestwa, pod berłem cara Rosji. Było to państwo polskie bez Kresów Wschodnich i ziem północno-zachodnich, ale z własnym sejmem, rządem, walutą, sądownictwem i sporym wojskiem. Bunt młodszych oficerów tego wojska wobec władcy, nazywany powstaniem narodowym, zakończył się klęską militarną i ucieczką powstańców do Francji, gdzie żyli na wygnaniu na jej koszt.
Za młodzieńczy wybryk powstańczy car ukarał Wielopolskiego utratą majątku. Żeby go odzyskać musiał ukorzyć się przed nim i stać się realistą politycznym.
Stał się takim, kiedy zrozumiał, że nie można liczyć na życzliwy stosunek władz austriackich do sprawy odbudowy państwa polskiego. Zrozumiał, że trzeba pojednać się z Rosją, jeśli chce się odzyskać utraconą w 1831 roku autonomię polityczną Królestwa. Wynikło to z analizy sposobu pacyfikacji przez cesarza Austrii szlacheckiego powstania wyzwoleńczego w Krakowie w 1846 roku. Mianowicie zdławił je rękoma polskich chłopów pańszczyźnianych. Polegało to na wezwaniu ich do rozprawy z panami feudalnymi i zapłaceniu im za każdego zabitego powstańca po 10 złotych, a za rannego – 8. W tej rzezi (nazwanej później rabacją Szeli) chłopi zamordowali około tysiąca polskich szlachciców, w tym 400 posiadaczy majątków ziemskich. Następnie powstańcy zostali rozbrojeni przez wojsko austriackie i aresztowani. Po klęsce powstania Republika Krakowska została wcielona do Austrii.
Paradoksem historii było uznanie polskiego powstania wyzwoleńczego przez cesarza Austrii i papieża za bunt wobec prawowitej władzy, a powstańców za rewolucjonistów i komunistycznych agentów. Z taką wykładnią tych wydarzeń nie zgadzał się Margrabia, więc napisał i opublikował „List szlachcica polskiego do księcia Metternicha z powodu rzezi galicyjskiej w 1846 r.”. Działania zaborcy austriackiego nazwał w nim zbrodnią polityczną.
Dostrzegł, że austriackie represje wobec polskich powstańców były ostrzejsze niż rosyjskie po klęsce powstania listopadowego. Skłoniło to Wielopolskiego do przewartościowania stosunku do Rosji i cara oraz uznania za możliwą współpracę polsko-rosyjską. Zostało to dostrzeżone przez cara i otworzyło Margrabiemu drogę do kariery w administracji państwa. Uczestniczył w życiu politycznym Królestwa i czekał na powstanie sytuacji, kiedy car-król zaproponuje mu stanowisko kierownicze w administracji państwowej, żeby mógł służyć Polsce.
Takie warunki powstały po wojnie krymskiej, kiedy nowy car Aleksander II postanowił ułożyć na nowo stosunki z Polakami. W tym celu zamierzał złagodzić represje i wprowadzić reformy polityczne. W tym czasie w Królestwie istniały środowiska polityczne marzące o odrodzeniu Polski jako państwa suwerennego. Liderem jednego z nich był arystokrata Andrzej Zamoyski, a drugiego margrabia A. Wielopolski. Zimą 1861 r. opracowały one adresy do cara, w których przedstawili programy zreformowania państwa. Memoriał Zamoyskiego był ogólnikowy i daleko idący (zakładał przyłączenie do Królestwa Kresów Wschodnich). Adres Margrabiego był konkretny i realistyczny, bowiem zakładał przywrócenie Królestwu autonomii, jaką miało ono przed powstaniem listopadowym. Treść tych dokumentów ocenił namiestnik Królestwa Michaił Gorczakow. Za realistyczną uznał koncepcję Wielopolskiego i przekazał jego memoriał do Petersburga, żeby car ustosunkował się do zawartych w nim postulatów.
W następstwie tego w marcu 1861 r. Aleksander II powołał Margrabiego na stanowisko dyrektora Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, z szerokim zakresem uprawnień. Trudnym zadaniem dla władz było wówczas zlikwidowanie patriotycznych manifestacji ulicznych organizowanych przez młodych konspiratorów. „W kościołach Warszawy i na prowincji były odprawiane nabożeństwa żałobne w intencji zamordowanych 18 kwietnia 1861 r. na placu Zamkowym. Wśród spiskujących i inicjatorów manifestacyjnych nabożeństw znajdowali się kapłani i zakonnicy.” (A. Chwalba, „Historia Polski 1795 – 1918”, Kraków 2001, s. 327).
W związku z tym na spotkaniu z polskim episkopatem ultrakatolicki Wielopolski „zapowiedział wyraźnie, że nie ścierpi mieszania się Kościoła do polityki, nie będzie tolerował państwa w państwie”. (K. Pruszyński, „Margrabia Wielopolski”, Warszawa 1946, s. 73). Margrabia prowadził rozsądną politykę personalną przy mianowaniu biskupów i troszczył się o wysoki poziom nauczania w seminariach duchownych. Było to nowoczesne podejście do sprawy stosunków wyznaniowych i przyniosło pozytywne skutki. Nowy arcybiskup warszawski Z. Feliński wprowadził zakaz organizowania w kościołach nabożeństw o charakterze politycznym.
Otrzymane uprawnienia wykorzystał Margrabia do spolonizowania administracji państwowej (wcześniej 40 % kadry kierowniczej stanowili w niej Rosjanie). Usunięcie rosyjskich urzędników otworzyło ambitnej młodzieży polskiej drogę do kariery w administracji. Wielopolski wprowadził język polski w oświacie, sądownictwie i urzędach. Te działania wywołały niezadowolenie urzędników rosyjskich, więc słali oni skargi na Margrabiego do władz carskich. Ponadto w ciągu trzech lat urzędowania Wielopolski przeprowadził w państwie reformę rolną, polegającą na możliwości wykupienia się z pańszczyzny, ogłosił ustawę o równouprawnieniu Żydów, zorganizował wybory do samorządów miejskich i powiatowych, zreformował system szkolny i rozbudował sieć szkolną (powołał trzy tysiące szkół początkowych, 24 powiatowych, 13 gimnazjów oraz uniwersytet w Warszawie jako Szkołę Główną i Instytut Politechniczny w Puławach).
W tym czasie ugrupowanie polityczne „Czerwonych” prowadziło przygotowania do wywołania antycarskiego powstania. Kierownictwo tej tajnej organizacji było zinfiltrowane przez carską policję. W wyniku tego wielu spiskowców aresztowano (w tym oficerów), a zakupione we Francji transporty broni dla powstania przechwytywała policja francuska, albo kozacy na granicy zaborów. Broni tej brakowało w czasie potyczek powstańców z wojskiem rosyjskim. Mówi o tym fraza wiersza: „Poszli chłopcy w bój bez broni”.
O nieudolności spiskowców świadczy także fakt zgubienia przez lidera ugrupowania „Czerwonych” Stanisława Bobrowskiego torby z pieniędzmi organizacji [sic! Czy nie chodzi o Stefana Bobrowskiego? – admin]. Paweł Jasienica w książce „Dwie drogi” szczegółowo opisał spory wśród „Czerwonych” w czasie trwania powstania i ich nieudolność organizacyjną. Przebieg powstania styczniowego poddał analizie J. Piłsudski. Zrobił to, żeby uniknąć błędów w czasie przygotowywanej przez siebie insurekcji.
Rezultatem klęski powstania styczniowego było cofnięcie przez cara niektórych reform wprowadzonych przez Wielopolskiego, zesłanie powstańców na Sybir, konfiskata ich majątków oraz represje w dziedzinie oświaty i administracji.
Margrabia odszedł z rządu i zamieszkał w Dreźnie, gdzie żył do śmierci. Z Królestwa wyemigrował też jego polityczny przeciwnik Andrzej Zamoyski. Brak ich współpracy i maksymalizm polityczny „Białych” i „Czerwonych” (żądanie odbudowy Polski w granicach przedrozbiorowych) zaszkodziły Polsce. Potwierdza to los Polaków w zaborze austriackim, w którym konserwatyści doprowadzili do uzyskania autonomii dla Galicji. Dzięki temu rozwijała się tu nauka i kultura, a Polacy uczyli się samorządności politycznej, bo pracowali w polskiej administracji. Stąd wywodziły się kadry odrodzonego w 1918 r. państwa polskiego.
Piotr Zaborny
Myśl Polska, nr 47-48 (21-28.11.2021)
https://myslpolska.info/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz