74 lata temu w Zabrzegu milicjant R. Dadak zamordował Henryka Flame ps. Bartek – dowódcę największego i najbardziej aktywnego zgrupowania #NSZ działającego na terenie Śląska Cieszyńskiego i zachodniej części Małopolski.
Henryk Flame, ps. Bartek, urodził się w 1918 r. w Frysztacie na Zaolziu, skąd jego rodzice przybyli do Czechowic koło Bielska i Białej. Przed wojną wstąpił do podoficerskiej szkoły lotnictwa dla małoletnich, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. Walczył w kampanii wrześniowej. Został zestrzelony nad Warszawą. 17 września został zestrzelony przez Sowietów, którzy wkroczyli na wschodnie ziemie Polski. Zdołał dotrzeć na Węgry, gdzie został internowany.
W 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Pod koniec 1943 r., otrzymawszy powołanie do Wehrmachtu, Flame uciekł do lasu, gdzie utworzył niewielki oddział partyzancki. W październiku 1944 r. został on zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował w niej rozkazy dowództwa NSZ i gromadził broń. Z
agrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników oddział stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją była defilada 3 maja 1946 r. w Wiśle.
W lipcu 1946 r. do obozu zgrupowania „Bartka”, który znajdował się w masywie Baraniej Góry, dotarł kpt. Henryk Wendrowski ps. „Lawina”, jako przedstawiciel Komendy Okręgu Śląskiego NSZ, w rzeczywistości będący konfidentem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Wcześniej bowiem Komenda Okręgu NSZ została rozbita, a następnie odtworzona, ale pod pełną kontrolą UB. Kpt. „Lawina” przekazał „Bartkowi” rozkaz przerzucenia zgrupowania w rejon Jeleniej Góry. Przerzut odbył się we wrześniu, przy czym wszystko odbywało się pod kontrolą UB.
Flame zlecił nadzór nad przerzutem żołnierzy swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi „Rysiowi”. On sam przeszedł w tym czasie operację nogi. Miał ranę postrzałową. „Ryś”, który jechał wraz z pierwszym transportem, został zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. wraz z pozostałymi żołnierzami, którzy jechali wraz z nim, na Opolszczyźnie. Tylko jeden z partyzantów ocalał. Pieszo ruszył on w stronę Baraniej Góry. Po dotarciu na miejsce przekazał, co się stało. W międzyczasie jednak odprawiono dwa kolejne transporty, z których nikt nie ocalał – wszyscy zostali zamordowani podczas postojów zorganizowanych na Opolszczyźnie.
„Bartek”, dowiedziawszy się od ocalonego partyzanta, co się stało, wstrzymał dalsze transporty, a ciężarówki, które przyjechały po kolejną grupę partyzantów, zostały przywitane huraganowym ogniem. Ale połowa partyzantów w wyniku prowokacji UB zginęła.
Po ogłoszeniu amnestii Henryk Flame w marcu 1947 r. ujawnił się w Bielsku, ale 1 grudnia 1947 r. został w Zaborzu skrytobójczo zastrzelony przez milicjanta Rudolfa Dadaka.
>https://www.youtube.com/watch?v=eVUgQk5AT-w&ab_channel=TomaszHanc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz