Tak zwani „patryjotyczni dziennikarze” to już mnie zaczynają naprawdę mocno śmieszyć. Otóż Marcin Rola rozerwał dziś szaty na fejsbuku niczym Rejtan i gromko zakrzyczał: „PRZYMUS!!!, PRZYMUS „szczepień” od 1 marca dla nauczycieli, medyków i mundurowych pod groźbą utraty pracy”.
Dlaczego mnie to śmieszy? Ano to zadufanie do tego stopnia, aby nie rozeznając tematu grać na uczuciach ludzkich i nazywać to jeszcze dziennikarstwem naprawdę wywołuje o mnie rozbawienie.
Szanowni, obowiązek szczepień w wieku dziecięcym jest już od bardzo dawna. Obowiązek nie jest tożsamy z tzw „przymusem”. Napiszę tylko tyle, że jeszcze kilka lat temu rodzice, którzy nie chcieli truć swoich dzieci Tiomersalem zawartym w szczepionkach miały cały katalog mechanizmów prawnych, aby się łatwo i skutecznie wymiksować z tego „obowiązku”. I mogę Wam to zagwarantować, że tak było, bo znam to z tzw autopsji.
Wiecie kiedy się mocno pogorszyła sytuacja rodziców, którzy świadomie chcieli mieć wybór co do odmowy obowiązku? Ano wtedy, kiedy pani Socha „walcząc o prawa do wolności wyboru” wyprowadzała ludzi na ulicę, którzy mocno wydzierali się w kwestii niezbywalnych praw do swoich wyborów.
Co robi system? Dokręca śrubę i modyfikuje tak prawo, aby pozbawić rodziców mechanizmów prawnych. Pisałem o tym kilka razy i raz w tematyce okrętów podwodnych pt: „W milczeniu nasłuchujmy wilczego echa” porównałem to do sytuacji okrętu podwodnego: wydzieranie się i walenie kluczem francuskim po rurach okrętu o swoich niezbywalnych prawach powoduje, że sonary przeciwnika klarownie wykrywają co się dzieje na okręcie przeciwnika, co skutkuje doskonałym przygotowaniem do inteligentnego przeprowadzenia ataku…
Być może wielu się obrazi o to co napiszę dalej, ale trudno, czasem trzeba. Otóż przestańcie powielać, powtarzać idiotyzmy płodzone w emocjach przez „pożytecznych idiotów” często nazywanymi dziennikarzami. Jeśli 100 razy powtórzycie o przymusie, to tak będzie to traktowane przez władzę i postrzegane przez resztę społeczeństwa, pomimo tego, że oficjalnie zapisu ustawowego o przymusie nigdy nie będzie…
Zapisu o przymusie nie będzie, bo jak przyznał nawet sam pan Pinokio, nie może być niespójności rozporządzenia z ustawą i analogicznie nie może tak być, że ustawa nie ma umocowania w ustawie zasadniczej, czyli konstytucji. Jeśliby była by w czeluściach nowogrodzkiego Mordoru zmajstrowana taka ustawa o przymusie, to gwałciła by choćby artykuł 39 Konstytucji, która mówi wyraźnie: „Art. 39. [Zakaz eksperymentów naukowych na ludziach bez ich zgody] Nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody.”
Dodam, że wszystkie te preparaty są i jeszcze długo będą w fazie eksperymentalnej, a podpisanie zgody będzie świadczyło tylko o tym, że podpisujący szczepan nie zna swoich praw czy z lenistwa, czy z zacietrzewienia, czy z innych politycznych doznań metafizycznych.
Czyli Szanowni, obowiązek to nie przymus i obowiązek można śmiało traktować jak niedawny obowiązek spisowy… on jest, ale tak de facto niekoniecznie jest dla wszystkich jednakowy.
Dla znających swoje prawa obowiązek spisowy jest dalej respektowany… ja na przykład Szanowni Państwo absolutnie nie zgwałciłem obowiązku spisowego nie spisując się. Nie odmówiłem obowiązku spisowego, bo cały czas czekam na rachmistrza spisowego, który do dziś do mnie nie dotarł
Wróćmy jeszcze na chwilę do „patryjotycznych dziennikarzy”, którzy będą teraz mocno grać na uczuciach ludzkich i napełniać Was strachem. Oni musza tak robić, bo obecne „dziennikarstwo” to nic innego, tylko tani populizm, który musi mieć dużo tzw „flejmu”, bez którego nie ma wiernych pretorian do codziennego nabijania odsłon na witrynach, fanpejdżach i innych jutubach.
Nabijanie odsłon jednak Szanowni nie spowoduje, że tacy „patryjotyczni dziennikarze” skupią się na tym, aby do 1 marca znaleźć dla Was rozwiązanie, czyli pakiet prawny, abyście się mogli z poszanowaniem prawa wymiksować z owego obowiązku eksperymentalnego…
Mój śp. Tata tylko raz mi powiedział jedną kwestię, że „nie ma takiej sytuacji z której nie byłoby wyjścia” i sam nie wiem jak to jest, że akurat to mi totalnie utkwiło w pamięci. Dlatego jeśli pojawi się problem, to szukam od razu rozwiązania i jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, abym najbardziej optymalnego nie znalazł…
O rozwiązaniach kwestii tego niby „przymusu” już bębni zresztą Jacek Wilk, który jak już kiedyś wspominałem ma niesamowitą żyłkę rodem wziętą od tzw „narodu kupieckiego”, a już teraz nawołuje do nauczycieli, że będzie ich ochoczo bronił…być może do ostatniego szekla …więc jest nadzieja, że jakiś darmowy okruch spadnie z tego prawniczego stołu
Jak już jesteśmy przy nauczycielach, to Szanowni już wyjaśniam, bo pewnie nurtuje Was co ma wspólnego z obowiązkiem i przymusem tzw „szczepień” stara szafa. Otóż każda stara szafa ma w sobie coś pasjonującego i tajemniczego. Stara szafa z Narnii była przejściem do tajemniczego świata baśni, a już na przykład stara szafa Lesiaka pułkownika UOP zawierała bardzo ciekawe informacje na temat rzekomej walki z komuną braci Kaczyńskich. Szafa Lesiaka była pełna informacji w kwestiach legend i baśni statutowego i sztandarowego hasła Porozumienia Centrum, czyli szeroko pojętej „walki z komuną”. Dziś wiemy, że rewelacje z szafy Lesiaka sprawdziły się co do joty, Jarosław Kaczyński mocno i skutecznie powiela kalki rodem z rządów dawnej mateczki partii PZPR.
Każdy resort Szanowni ma swoją starą szafę. Każda mundurówka ma swoją szafę, środowisko lekarskie ma swoją szafę w której zamyka niepoprawnych lekarzy, którzy by im zniszczyli cowidowy geszeft, oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego ma też swoją starą szafę. W starej szafie ZNP jest ukryty niejaki Broniarz, który jest cyklicznie wyciągany z owej szafy na okoliczność duraczenia środowiska nauczycielskiego. Dlaczego takiego od 1 marca nie wyciągnąć, odkurzyć i wypolerować, aby ze zrobionym liftem rzucić jegomościa na żywioł obrony nauczycieli, którzy nie chcą się poddawać eksperymentowi medycznemu? Nie czekajcie aż w tej szafie największy „oBroniarz” nauczycieli się zmarnował…
A wracając już do kwestii obowiązek-przymus może zróbmy coś konstruktywnego. Zamiast dawać ponosić się emocjom „pożytecznych dziennikarzy” zamknijmy się na chwilę w starej szafie z dala od medialnego zgiełku i zastanówmy się w jaki sposób ominąć obowiązek, który w demoniczny i irracjonalny sposób jest nam zaszczepiany w umysłach jako przymus…
Autor: Kogut Dyrektor
https://trybeus.blogspot.com
Widzę w tym jeden problem… otóż, jak wykazuje praktyka (zwłaszcza) ostatnich lat, nie ma w Polsce takiego prawa ani takiej ustawy, których nie można bezczelnie, w biały dzień, na oczach otumanionego narodu złamać i podeptać. Ustawa Zasadnicza nie jest tu żadnym wyjątkiem.
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz