wtorek, 30 kwietnia 2024

[...] – racja! a co więcej tłum jest kreowany śmendialnie: dla narzucenia przykładu/wzorca

[...] – racja! a co więcej tłum jest kreowany śmendialnie: dla narzucenia przykładu/wzorca

zwykle tlum istnieje tylko śmendialnie – tylko ! podobnie jak wyniki „wyborów”: kto uwierzy, że 50 % zagłosowało na Dudę ? podobnie jak wątpliwe, żeby 87 % na Putina, z tym że ja wybieram Putina
nie głosując ani w Pol…inbanderLand ani w Rosji 😉
nie chodzę w tłumie a tym bar nie biegam…
wiemy:
wystarczy wytresować 10 %, żeby poszło za nimi 41 %… z dzięki śmendiom wystarczy wypuścić przed kamery 2-3 %, żeby śmendialnie wygłądało na ! albo i więcej !!

powtórzę: nieufność i dystans do władzy państwowej – do polintyków – do demokracji-sracji śmendialnej – do tłumów… kdziekolwiek za dużo ludzi, kdziekolwiek tłum wali kdzieś bydlęco:
czy to mecz, czy wybory, czy koncert jakiejś qrwy pciniewiadomej, na który wchodzi się przez dupę tej qurw !
bydło zbiera gówna spod psich ogonów i wrzuca je do urn ! „wyborczych”…
ale ma być „postęp”:
5Gates, Schwab i jeszcze takie Atali namawiają gówno-zbiorców, by zostali gówno-jadami: dosłownie !
5Gates pokazał się śmendialnie w scenie picia „wody z gówna” odzyskanej…
pan Krzysztof M ma wątpliwości, że tłum gówno-pijów i gówno-jedów dasie wykreować ?

nieufność do wladzy łączy się z nieufnością/niechęcią do tłumu… daleko posuniętą niechęcią…
kdziekolwiek zbiera się tłum – nikdy sam, zawsze jest zbierany/spędzany – tam śmierdzi krokodylami
nie czekają ostentacyjnie na brzegu z rozwartymi paszczami – antlopy by się zawahły i cofły… ?
skryte w mętnej wodzie śmendiów czekają… tuż za urnami !
tłumy są d’urne poniżej antylop
tłumu człowieków – oby nie było!
a wtedy zgłodną i krokodyle
i – wzajem pożrą się !
i tyle… 🙂

kto ino umie zabijać ten nie umie żyć

 Z jednej strony – urwa ćby rą czki te mumedyku, ta knieprzy szywa lnie… i pokazaćpo temwśme ndiach – dl anaprzyk ładu 😉

z drugiej strony – cywilizacja już stała się syfylizacją: to są już tylko okładki stare, w kt nowe stroniczki z nowymi texty… nazywanie tego mordercy ‚lekarz’- po tym, co zrobił – jest samobójstwem całej tej rodziny, takich rodzin, tej syfylizacji…
a trzecia strona jest ? a jest: jak odróżnić się od człekokształtów ?? jak odróżnić się od killerów ubranych w różne mundurki czy fartuszki ? czy tylko tak, że to oni mnie/nas zabijają ? i co wtedy ?
widzę jeden sposób: zasadnicza NIE!!!UFNOŚĆ wobec władzy w każdym przejawie – bo każdy przejaw władzy już wiemy: jest przejawem cywilizacji śmierci=mordowania… władza = mordowanie nas
powtarzam:
władza tej „cywilizacji” = mordowanie nas
rolnicy zaczynają się bronić, pacjenci zaczynają – kibice nie… owczarki xazarskie karzące staruszki, kłaniające się banderom – co o nich myślą kibice albo zwykłe mieszczuchy ?
władza tej syfylizacji = mordowanie nas
kto zda sobie z tego sprawę, może zacząć uniezależniać się od niej: ratować się, póki jeszcze mamy tę możliwość… ratować się! bo nie ludzkość w ogóle ! w tej ludzkości kto wie, ile jest morderców ? kto wie, ile człekokształtów już tylko zaprogramowanych mentalnie na ‚ograb i zabij!’

mam taki krótki filmik: po rusku, lecz z włączalnymi napisami po polsku: tytuł jest nieco ogólny
ale może i najbardziej trafny w słowie ‚ostatnia’ albo w dwóch ‚nasza ostatnia’, znaczy: ludzi ostatnia…
bo na procesor człekoku Wiosna ?

kto ino umie zabijać
ten nie umie żyć

Cywilizacja śmierci

 

Cywilizacja śmierci


Proponuję Państwu następujący eksperyment myślowy. Zawozimy chorego psa do weterynarza. Weterynarz ocenia jego stan jako beznadziejny i proponuje uśpienie psa. Nie godzimy się z tą diagnozą szczególnie, że inna klinika obiecała nam podjąć się leczenia pupila.

Chcemy więc zabrać psa ale weterynarz się nie zgadza. Twierdzi, że prawo nakazuje mu uśpienie zwierzęcia i wbrew naszym protestom robi to w naszej obecności. Coś takiego wydaje się nam wszystkim niewyobrażalne. Gdyby weterynarz postąpił w taki sposób, zostałby odsądzony od czci i wiary przez obrońców zwierząt i z pewnością przegrałby sprawę sądową wytoczoną mu przez właściciela psa.

Opisuję tak szczegółowo to hipotetyczne zdarzenie aby podkreślić niewyobrażalne dla mnie przeżycia moich znajomych. Otóż ich brat miał we Włoszech wypadek samochodowy w wyniku którego doznał ciężkiego urazu czaszki. Przewieziono go do szpitala. Gdy rodzina dotarła do Włoch okazało się, że pacjent jest już przeznaczony do pobrania narządów i wentyluje się tylko jego ciało nie zajmując się mózgiem. Nie próbowano usunąć krwiaka, nie udrożniono naczyń krwionośnych odżywiających mózg, właściwie nic nie zrobiono. Indagowany w kwestii tych zaniedbań ordynator wykrzykiwał: „zrozumcie, to jest trup” i żądał podpisania zgody na pobranie narządów powołując się na opinię bliżej nieokreślonego konsylium.

Tu dopiero zaczyna się horror. Rodzina postanowiła przenieść pacjenta do innej kliniki, a potem transportować do Polski w nadziei, że doktor Talar, któremu udało się przywrócić do normalnego życia przeszło tysiąc osób ze stwierdzoną przez lekarzy tak zwaną „ śmiercią mózgową” zechce się nim zająć. Ordynator jednak stanowczo odmówił przewiezienia pacjenta do innej placówki oświadczając, że prawo nie tylko mu pozwala lecz nawet każe odłączyć pacjenta od respiratora.

Następnego dnia o określonej przez samego siebie godzinie wyrwał choremu z tchawicy rurkę respiratora. Zaszokowana rodzina widziała jak chory umiera dusząc się. Trudno sobie wyobrazić większe okrucieństwo. W retorsji rodzina odmówiła zgody na pobranie od chorego narządów, ale na to też znalazł się sposób. Prokurator badający sprawę wypadku zażądał sekcji zwłok, a co potem działo się z ciałem ofiary tego nikt nie wie. Rodzina otrzymała zwłoki w zalutowanej trumnie z prokuratorskim zakazem otwierania tej trumny.

W filmach, szczególnie amerykańskich obserwujemy nieodmiennie scenę gdy karetka przywozi rannego do szpitala a lekarze biegną obok wózka wiozącego go na salę operacyjną, podając mu w biegu tlen i kroplówki. Wiemy doskonale, że to literacka fikcja. W polskich realiach pacjent trafia do selekcji, selekcjonerem bywa zwykły sanitariusz, potem chory czeka w poczekalni na swoją kolejkę, czasem spadając z krzesła na podłogę albo nawet umierając.

Nie sposób teraz ustalić czy ofiara wypadku samochodowego we Włoszech mogła być uratowana. Przyjmijmy, że lekarze mieli rację i stan pacjenta był beznadziejny. Jakim prawem jednak zatrzymali go siłą i zamordowali. Wyjęcie rurki respiratora nie oddychającemu samodzielnie pacjentowi to wykonanie wyroku śmierci wydanego nie przez sąd lecz przez przypadkowych lekarzy być może zainteresowanych finansowo uzyskaniem od chorego narządów.

I pomyśleć, że na karę śmierci sąd nie może skazać w Europie żadnego, nawet najbardziej okrutnego przestępcy. Natomiast sąd brytyjski skazał na śmierć malutkiego Alfiego Evansa zezwalając na odłączenie dziecka od aparatury podtrzymującej życie i zalecając w razie konieczności podanie mu zastrzyku z trucizną. Można by zrozumieć, że lekarze postanowili odłączyć dziecko, bo i tak nie rokuje, a brakuje im sprzętu dla innych dzieci. Jakim jednak prawem uniemożliwili rodzicom przewiezienie synka do innej kliniki. Córka Ewy Błaszczyk żyje w śpiączce dość długo i chyba nie wyobrażamy sobie, że ktoś chciałby ją w majestacie prawa zabić.

Rodzicom, którzy dali dziecku klapsa odbiera się prawa rodzicielskie. W tym przypadku to rodzicom odebrano prawa rodzicielskie, bo nie godzili się na zabicie dziecka. Co więcej policja nie dopuszczała ich do synka. Rodzice mają przecież konstytucyjne prawo do decydowania o sposobie leczenia dziecka, w tym mają prawo przenieść je do innej placówki zapewniającej ich zdaniem lepszą opiekę. Co więcej – pielęgniarka szkolna nie może bez zgody rodziców podać dziecku nawet aspiryny.

Brytyjscy lekarze uznając, że chłopiec jest nieuleczalnie chory, choć nie potrafili go jednoznacznie zdiagnozować, nie pozwolili przewieźć go do kliniki we Włoszech, która deklarowała chęć leczenia Alfiego, a w razie konieczności bezpłatną opiekę nad nim do końca życia. Odmowę przewiezienia dziecka do włoskiej kliniki uzasadniono stwierdzeniem, że transport może zaszkodzić jego zdrowiu [sic! – admin] co w tej sytuacji brzmi jak ponury żart.

Zdaniem katów, którzy ośmielają się nazywać lekarzami chłopiec miał po odłączeniu od respiratora oddychać tylko trzy minuty. Oddychał jednak samodzielnie przez kilkanaście godzin. W tym czasie nie podawano mu żadnych kroplówek, skazując na powolną śmierć z głodu i odwodnienia.

Przetrzymywanie dziecka siłą w szpitalu, głodzenie, odmowa podania tlenu to po prostu zwykłe morderstwo. Poparte decyzją sądu, a więc morderstwo sądowe.

Morderstwem było również zatrzymanie siłą we włoskim szpitalu polskiego pacjenta i odłączenie go od respiratora.
Podobne historie zdarzały się również wcześniej. W Łodzi sanitariusze i lekarze zwani „ łowcami skór” uśmiercali w okrutny sposób pacjentów podając im paraliżujący mięśnie pavulon . Byli to jednak zwykli przestępcy i zostali za swoje czyny ukarani przez sąd. Tymczasem to sąd brytyjski skazał na śmierć niewinne dwuletnie dziecko.

Cywilizacja śmierci nie dba o jakąkolwiek logikę. W szkole nie można podać dziecku bez zgody rodziców nawet aspiryny, natomiast pigułka poronna ma być udostępniana dzieciom bez zgody rodziców i bez recepty . Rodzicom nie wolno siłą zatrzymać niesfornego nastolatka w domu, natomiast szpital może siłą zatrzymać pacjenta tylko po to, żeby go zabić.

Izabela Brodacka Falzmann
https://naszeblogi.pl

Lista zbrodni rosyjskich przeciwko ludzkości

BANITA


Jak to sie dzieje, ze za zniszczenie tylu narodów i panstw, mordowanie dzieci napalmem i agentem orange w Wietnamie, i serbskich dzieci zubożonym uranem; za zbombardowanie Iraku i najsłynniejszego muzeum i uniwersytetu w Bagdadzie; za wymordowanie milionów ludzi już tylko po II-ej wojnie światowej , za niszczenie środowiska naturalnego calej planety- kowbojskie badziewie z USA bierze udział we wszystkich olimpiadach i spotkaniach sportowych.

Podobnie Izrael, za znęcanie się and Gazą i mordowaniem ludności cywilnej – Netanjahu obwieścił publicznie, ze ‚nie ma niewinnych cywilów’ – Izrael sie uważa za państwo…euro-pejskie.

Tymczasem, Rosja, która stworzyła wiele państw i przyznała prawo do państwowości różnym grupom etnicznym … nie ma prawa wysłać swoich sportowców na olimpiady, , żeby reprezentowali Rosje?
Izrael nawet śpiewa w Eurowizji choc kudy mu tam do Europy?
Przypominam, ze w starożytnej Grecji, która stworzyła olimpiadę – wszystkie wojny musiały być wstrzymane na czas olimpiad.

A w Polsce, byle idiotka, co zarabia krocie machając rakietą tenisową , przekazuje sportowe pieniądze na ukraińskie dzieci – bo polskie dzieci ma w dupie. Bo ten nieuk reprezentuje w sporcie …Ukraine!
Takiej idiotki jak ta Iga, dawno świat nie widzial.
W normalnym kraju byłaby uznana za zdrajce i za mieszanie sportu do polityki, co jest zabronione!
I nie miałaby wstępu na żadne zawody sportowe.
Brakuje jej jednego podrobu, a mianowicie -mózgu

Za co nałożono na Rosje sankcje ….sportowe:
Lista zbrodni rosyjskich przeciwko ludzkości

1802 i 1918 – Rosja zdradliwie podarowała Finlandii suwerenność.
1918 – zdradliwie podarowała państwowość Łotwie i Estonii, które państwowości nigdy nie miały.
1918 – Litwa odzyskała państwowość dzięki Rosji.

Polska odzyskała Państwowość dzięki Rosji dwukrotnie: w 1918 (spod zaboru trzech niemieckich cesarzy) i w 1944 spod okupacji hitlerowskiej. Zamiarem Hitlera była eksterminacja Polaków i Słowian.

Rumunia zrodziła się w wyniku wojny Rosji z Turcją 1877-1878.

Bułgaria odzyskała niepodległość po wojnie Rosji z Turcja 1877-1878. W ramach wdzięczności Bułgaria uczestniczyła w dwóch antyrosyjskich koalicjach w I i II wojnie światowej. Jako członek NATO, Bułgaria stacjonuje wojska USA.
Po 1945 roku nie było w Bułgarii ani jednego żołnierza rosyjskiego.

Azerbejdżan uformował się jako państwo po raz pierwszy w ramach ZSRR

Gruzja fizycznie przetrwała i odrodziła się jako państwo w ramach Imperium Rosyjskiego i i ZSRR.

Turkmenistan, Kirgizja (Kirgistan), Kazachstan nigdy nie miały państwowości i otrzymały państwowość jako republiki ZSRR.

Białoruś i Ukraina zyskały państwowość jako republiki po raz pierwszy po Rewolucji Październikowej ; po 1991 uzyskały pełną niezależność (po dobrowolnym rozpadzie ZSRR).

Szwajcaria zyskała niepodległość dzięki Suworowowi, który pokonał Francję 217 lat temu.

Rosja w obrzydliwy sposób dokonała wyzwolenia Austrii, Czechosłowacji i Polski od nazistowskiej III Rzeszy w 1945 roku.

debili nie sieją, na psychopatów mają haki

 


  1. Niemcy nie pozwolą prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi na siłę zmieniać granic Ukrainy ani narzucać warunków pokojowych, zapowiedział kanclerz Olaf Scholz.

    W środę w rozmowie z legislatorami w Berlinie Scholz upierał się, że Niemcy „nie zaakceptują narzuconego pokoju kosztem Ukrainy”.

    „Prawo jest silniejsze niż przemoc” – stwierdził kanclerz, utrzymując, że Putin chciał złamać tę zasadę, rozpoczynając w lutym 2022 r. rosyjską operację wojskową przeciwko Ukrainie. „Nie pozwolimy, żeby uszło mu to na sucho” – dodał.

    Scholz upierał się, że poparcie Niemiec dla Ukrainy nie zmniejszy się i że oczekiwanie, że będzie inaczej, byłoby „błędnym obliczeniem”.

    Powtórzył swoją krytykę dotyczącą reelekcji Putina w zeszły weekend na piątą kadencję na stanowisku prezydenta, stwierdzając, że pokazało to, że „Rosja nie jest silna”.
    https://www.rt.com/news/594585-scholz-putin-dictate-peace-terms/

    ===
    debili nie sieją, na psychopatów mają haki

Antyrosyjskie sankcje. Organizacje pozostające w cieniu i prawdziwe cele.

 

Antyrosyjskie sankcje. Organizacje pozostające w cieniu i prawdziwe cele.


Czas mija i nic się nie zmienia, UE nadal próbuje zniszczyć rosyjską gospodarkę. Tym razem UE podjęła decyzję o przedłużeniu sankcji skierowanych przeciwko osobom odpowiedzialnym za podważanie integralności terytorialnej, suwerenności i niepodległości Ukrainy lub im zagrażanie o kolejne sześć miesięcy, do 15 września 2024 r.

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że sankcje wobec Rosji stały się wizytówką Brukseli. Nie jest tajemnicą, że UE nałożyła sankcje w celu niszczenia rosyjskiej gospodarki i zmuszenia nieprzejednanego Kremla do podjęcia dialogu z władzami europejskimi.

Nałożone ograniczenia obejmują na przykład zakaz importu i eksportu szeregu towarów, zamrożenie rosyjskich aktywów o wartości wielu miliardów dolarów, zakaz wjazdu do krajów UE dla tysięcy Rosjan, a także środki karne wobec banków, instytucji finansowych i firm. W ciągu ostatnich dwóch lat UE nałożyła na Rosję największą liczbę sankcji – około 20 000. Nie osłabiają one jednak jej gospodarki.

Początkowo PKB kraju spadało w 2022 r., ale w kolejnym roku zaczęło rosnąć. Według oficjalnych danych wzrósł on o 3,6 procent. Według tego samego wskaźnika, biorąc pod uwagę siłę nabywczą, państwo zajęło piąte miejsce na świecie, stając się największą gospodarką w Europie.

Podsumowując, Rosjanie nie mają poczucia, że ograniczenia gospodarcze wpłynęły na ich życie. Tak więc Moskwa wytrzymała zachodnie sankcje. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że wzrost gospodarczy zostanie wznowiony na poziomie 2,6% w 2024 roku.

Jednak nikt nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy UE naprawdę ma interes w nakładaniu sankcji na Federację Rosyjską. Odpowiedź jest absolutnie oczywista i leży na powierzchni: Bruksela nie ma interesu w nakładaniu sankcji, ponieważ niszczy to gospodarkę Unii. Widać to wyraźnie na przykładzie jednego z byłych głównych sojuszników Rosji – Niemiec.

Podczas gdy rosyjska gospodarka rośnie, niemiecka odnotowała ostatnio spadek o 0,3%, a analitycy spodziewają się dalszego spadku. Niemieckie firmy bankrutują w bezprecedensowym tempie. W ubiegłym roku liczba bankructw wśród niemieckich firm wzrosła o 22,1 procent do 17 814 przypadków. Jednocześnie odnotowano o 38 procent więcej poważnych bankructw niż w 2022 roku.

Oczywistym beneficjentem tej sytuacji są Stany Zjednoczone. To Waszyngton używa sankcji jako głównej broni w wojnie przeciwko innym krajom. Niszczenie kraju za pomocą sankcji to skomplikowana i wymagająca delikatności operacja prowadzona przez władze USA. Obejmuje ona wiele agencji rządowych, w tym Biały Dom, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Departament Sprawiedliwości, Departament Skarbu i służby wywiadowcze. Są one jednak wykonawcami amerykańskiej wojny gospodarczej.

Głównym centrum planowania wszystkich etapów „poskramiania złośnic” jest małe biuro w Departamencie Skarbu USA – OFAC (Office of Foreign Assets Control).

Według publicznych danych, w 2013 roku pracowało tam 200 osób z rocznym budżetem w wysokości 31 milionów dolarów. To właśnie ta firma rujnuje gospodarki, firmy, odbiera fabryki i własność głównym wrogom rządu USA. Podstawową bronią są sankcje, nakładane pod pretekstem walki z przemytnikami, handlarzami narkotyków i terrorystami.

Chociaż w tym przypadku władze USA wolą nie ukrywać swoich prawdziwych celów. A są one następujące: OFAC uczestniczy w osiąganiu celów polityki zagranicznej i gospodarczej, a także celów bezpieczeństwa narodowego. Biuro to ma wyjątkowe możliwości odzwyczajenia każdego uczestnika obrotu gospodarczego od dolara. Wenezuela, Iran, Korea Północna, Kuba i wiele innych krajów padło tego ofiarą.

Głównym narzędziem do radzenia sobie z resztą świata są listy. Podtawowa z nich nosi nazwę “SDN List” (Specially Designated Nationals and Blocked Persons). Tak zwana czarna lista osób niepotrzebnych amerykańskiemu reżimowi. Tych, którzy znajdują się na liście, należy unikać, są wyrzutkami współczesnego świata biznesu. Ani osoby fizyczne, ani firmy, które mają cokolwiek wspólnego ze Stanami Zjednoczonymi, nie mogą prowadzić z nimi interesów.

Skuteczność wojny gospodarczej prowadzonej przez władze USA możemy zobaczyć w statystykach. Gdy Europa nie może wykaraskać się z gospodarczego pesymizmu, największa gospodarka świata prezentuje się coraz lepiej. PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł w czwartym kwartale ub.r. o 3,1 proc. rok do roku i to najlepszy odczyt od prawie dwóch lat.

Jedną z przyczyn są sankcje. Waszyngton nakłada ograniczenia na zakup tanich towarów w Rosji, odcinając tym samym Brukseli możliwość prowadzenia działalności handlowej z Moskwą. W tym samym czasie rynek wolny od Rosji jest zajmowany przez przedsiębiorców USA i amerykańskie marionetki, które prowadzą handel w Europie na warunkach korzystnych dla Stanów Zjednoczonych. Skutek? Wiele europejskich firm przeniosło swoje zakłady produkcyjne do Stanów Zjednoczonych. Wśród nich są firmy produkujące stal, nawozy, biżuterię, inżynierię mechaniczną, farmaceutyki i inne branże.

Jak widzimy, wojna gospodarcza, jak każda inna wojna, wymaga czasu, dyscypliny i maksymalnej lojalności. Niestety, do tej pory żaden z europejskich polityków (oprócz Orbana) nie rozumie prawdziwych celów Waszyngtonu. Nałożone sankcje to wojna gospodarcza nie tylko przeciwko wrogom Wuja Sama w postaci Rosji, Chin i Iranu, ale także przeciwko przyjaciołom i sojusznikom Stanów Zjednoczonych.

Amerykański rząd robi wszystko, aby zniszczyć gospodarki krajów Unii Europejskiej i uczynić z nich wasali, całkowicie zależnych od swojego suzerena.

Hanna Kramer
https://ndp.neon24.net

Новость дополняется.

 Минобороны сообщило об «ударах возмездия» за атаки на российские регионы

Минобороны сообщило, что сегодня ночью был нанесен массированный удар ракетами и беспилотниками по военным и энергетическим объектам на Украине. Как отмечает оборонное ведомство, это стало ответом на обстрелы российских приграничных регионов, а также на попытки прорвать границу и захватить населенные пункты.Развернуть на весь экран

«В результате удара дезорганизовано функционирование предприятий промышленности по выпуску и ремонту вооружения, военной техники и боеприпасов»,— говорится в сообщении Минобороны.

Как отмечает ведомство, в результате сегодняшней атаки были поражены объекты энергетики, военно-промышленного комплекса, удары наносились по железнодорожным узлам, арсеналам, местам дислокации Вооруженных сил Украины и иностранных наемников. Как отмечает Минобороны, в результате ударов удалось поразить переданную Украине технику НАТО, нарушить подвоз подкреплений на передовую, а также поразить те подразделения ВСУ, которые находились «в районах восстановления боеспособности». «Все цели массированного удара достигнуты»,— заверили в Минобороны.

Всего с 16 по 22 марта армией России было нанесено 49 «ударов возмездия» высокоточным оружием большой дальности воздушного базирования, в том числе гиперзвуковыми ракетами «Кинжал», ракетными комплексами и беспилотниками.

Новость дополняется.

Czyżby Zachód wyszedł naprzeciw „rosyjskim patriotom”?

 

Czyżby Zachód wyszedł naprzeciw „rosyjskim patriotom”?


Roman Dmowski: Siła narodu leży w jego zorganizowaniu.

Na opinie i poglądy „rosyjskich patriotów” można spojrzeć dwojako.

A może podstępnie chce tylko uwiarygodnić W. Putina, tak jak w pełni uwiarygodnił S. Husajna, S. Miloševića, M. Kaddafiego, czy innych, nie wspominając Ch. de Gaulle’a, który jako prezydent przeżył trzydzieści zamachów na swoje życie?

Czy może jednak Zachód chce wymierzyć W. Putinowi karę za sprzeniewierzenie i zorganizowanie własnej, konkurencyjnej, mafii do rozgrabiania Rosji? Doprawdy trudno się zorientować, choć są znawcy tematu, którzy sprawę już rozstrzygnęli i nie mają wątpliwości, są pewni: Putin to zbrodzień.

Na opinie i poglądy „rosyjskich patriotów” można spojrzeć dwojako.

1. Opinie, że „zbiorowy Putin” przez 24 lata nie zrobił z Rosji raju, że gospodarczo Rosja oddala się od Zachodu, że nie zajął Donbasu w 2014r., że oszukuje przy wyborach, etc., wszystko to, teoretycznie rzecz biorąc może nosić większe lub mniejsze (raczej mniejsze) znamiona prawdy.

Znacznie gorzej jest z poglądem, że „zbiorowy Putin” to inna, ale podobna, syjonistyczna mafia jak na Zachodzie i że możliwa jest nawet między tymi mafiami współpraca lub współzawodnictwo w dążeniu do rozgrabiania lub demontażu Rosji – taką tezę można teoretycznie próbować bronić, nie mniej trąci ona (i to dość mocno) bajkami z mchu i paproci, bo trzeba byłoby odrzucić wiele realnych faktów politycznej rzeczywistości przeczących temu poglądowi.

2. Negatywne opinie o „zbiorowym Putinie” prezentowane w Rosji i przedostające się na polski grunt są konstruowane niewątpliwie w sposób bardzo inteligentny. Wskazuje się w nich na gospodarcze niedociągnięcia lub zaniechania, na błędy polityczne, na błędy w wojskowej strategii w wojnie na Ukrainie, etc., a opinie te prezentują osoby, które z racji swojej profesji i naukowych osiągnięć mogą być odbierane jako wiarygodne autorytety. Taką propagandę serwuje się Rosjanom.

W syjonistycznych koloniach Zachodu, np. w IIIRP/Polin, nikt nie bawi się w taki Wersal, w żydo-mediach mówią wprost „bandyta Putin”, „Rosja agresor zaraz się na nas rzuci”, „Jak nie pokonamy Rosji, to Rosja pokona nas”, itd. Formy propagandy są jak widać różne, ale cel jakby identyczny.

Czy można wykluczyć, odrzucić, tezę, że „rosyjscy patrioci” są roznosicielami (świadomymi, czy nie, to bez znaczenia) zachodniej, syjonistycznej, antyrosyjskiej, propagandy? Polityczna mądrość to coś więcej niż sama wiedza, to także zbiór doświadczeń, umiejętność dostrzegania zagrożeń tam, gdzie inni ich nie dostrzegają.

Wojna Zachodu ze Wschodem nie rozpoczęła się w 2014r., trwa znacznie dłużej, na różnych płaszczyznach i różne ma oblicza – nie zapominajmy o tym. W tej wojnie Polska z europejskiego mocarstwa, które jako jedyne podbiło Moskwę w interesie Zachodu (wtedy żydo-katolickiego Kościoła [no tak, bez przywalenia Kościołowi artykuł byłby nieważny – admin]), stała się politycznym karłem, kolonią syjonistycznego Zachodu, dzisiaj atrapą państwa – i nie wiadomo, czy odrodzi się jako państwo narodowe.

Rosja przeciwnie, politycznie urosła, stała się państwem poważnym, mocarstwem i wypada nieco trzeźwiej spoglądać na jej politykę, także tę aktualną.

Dariusz Kosiur
https://wps-neon24-pl.neon24.net

List – niech politycy idą na wojnę

 

List – niech politycy idą na wojnę


Ani śladu męskiego zarostu… jak na dupie.

Marszałek sejmu Szymon Hołownia
Prezes Rady Ministrów Donald Tusk
Prezydent Andrzej Duda

Szanowni Państwo,

My, niżej podpisani obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, w obliczu rosnących napięć na arenie międzynarodowej i potencjalnego ryzyka zaangażowania naszego kraju w działania wojenne, a także mając na uwadze ostatnie wypowiedzi Marszałka Sejmu Szymona Hołownii cyt: „Putina wgnieciemy w ziemię, prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz”, pragniemy wyrazić nasze głębokie przekonanie, że wszelkie decyzje o charakterze militarnym, mające na celu zaangażowanie Sił Zbrojnych RP w konflikty zbrojne, są podejmowane z pełną świadomością odpowiedzialności, jaką niosą za sobą takie działania.

W związku z powyższym domagamy się przede wszystkim zmian w stosownych ustawach o obowiązku obrony w taki sposób by osoby, które ustawowo są zwolnione z obowiązku czynnej służby wojskowej w czasie mobilizacji i wojny zostały zobligowane do jego wypełnienia w sytuacji, jeśli swoimi działaniami świadomymi bądź nie, przyczyniły się do udziału Rzeczypospolitej Polskiej w konflikcie zbrojnym.

Co więcej, żądamy, by odpowiedzialni za doprowadzenie narodu Polskiego do wojny, nie mogli w żaden sposób przewidziany ustawą o obronie Ojczyzny zwolnić się z tego obowiązku. Decydenci muszą być prawnie zobowiązani do poniesienia pełnych konsekwencji wynikających z ich decyzji — na równi z obywatelami, od których w razie ogłoszenia mobilizacji lub wojny będzie się oczekiwało poświęcenia własnego życia.

Ponadto chcemy również by parlamentarzyści, marszałkowie sejmu, premierzy, ministrowie, sędziowie oraz wszyscy, którzy reprezentują naszą Ojczyznę na różnych szczeblach, byli niezwłocznie pozbawiani immunitetu za podżeganie narodu do udziału w konflikcie zbrojnym oraz karani za zdradę Narodu Polskiego.

Podkreślamy, że nasza petycja nie ma na celu promowania działań wojennych ani konfliktów, lecz dążenie do większej odpowiedzialności i świadomości konsekwencji decyzji politycznych dotyczących bezpieczeństwa narodowego. Wierzymy, że wprowadzenie takich zmian przyczyni się do bardziej odpowiedzialnej polityki promującej bezpieczeństwo oraz pokój.

Żądamy rozpatrzenia naszej petycji i podjęcie działań mających na celu wprowadzenie proponowanych zmian w prawie.

Z poważaniem,
Paulina Kotowska

https://myslpolska.info

80 lat temu Niemcy zajęli Węgry

 

80 lat temu Niemcy zajęli Węgry


Osiemdziesiąt lat temu miało miejsce tragiczne wydarzenie historyczne, które zostało nawet ujęte w węgierskiej ustawie zasadniczej: „Nasz kraj utracił prawo do samostanowienia 19 marca 1944 roku”.

Budapest 1944 NIEMCY

Do dziś istnieją różne opinie, półprawdy i błędne wyobrażenia na temat okupacji niemieckiej, jej przyczyn i osób za nią odpowiedzialnych. Główna debata dotyczy tego, czy istniała alternatywa i co węgierskie przywództwo zrobiło lub mogło zrobić, aby uniknąć okupacji. Rozmawialiśmy o tym z Sándorem Szakálym, dyrektorem generalnym Instytutu Badań Historycznych i Archiwów Veritas.

„Pod koniec ostatniej wojny Rumuni, a pod koniec tej wojny Niemcy, najechali stolicę Węgier. Potem Rumuni zostali wysłani przez zwycięską Ententę, aby zmiażdżyć dyktaturę proletariatu w Budapeszcie, teraz Niemcy najechali kraj, na którym nie można było polegać. W tamtym czasie poprosiliśmy o ochronę aliantów zachodnich przed Rumunami. Teraz, w starciu z Niemcami, liczyliśmy na to samo. Dlaczego nigdy nie otrzymaliśmy pomocy tam, gdzie przywiodło nas nasze serce, skąd oczekiwaliśmy pomocy? Czy to nasza wina, czy to nasza zła polityka, czy też tak jest napisane w Księdze Przeznaczenia?”

Tak Miklós Kállay, który tego dnia zrezygnował ze stanowiska premiera, a następnego dnia uciekł przed niemieckim aresztowaniem do ambasady tureckiej, podsumowuje istotę niemieckiej okupacji 19 marca 1944 r. w swoich wspomnieniach, opublikowanych po raz pierwszy w języku angielskim w Nowym Jorku w 1954 r.

Dawno zdecydowane

Pokazuje również, że ani on, ani regent Miklós Horthy, ani większość węgierskich przywódców politycznych i wojskowych do ostatnich dni nie wierzyli, że niemiecka okupacja może mieć miejsce. Jednak z niemieckiego punktu widzenia była to konieczność od dawna rozstrzygnięta, jak twierdzi laureat Nagrody Széchenyiego, historyk Sándor Szakály, dyrektor generalny Instytutu Badań Historycznych i Archiwów Veritas. Dlaczego?

Ponieważ po wylądowaniu zachodnich aliantów na Sycylii i upadku Mussoliniego, Włochy, najważniejszy sojusznik Niemiec, skutecznie wycofały się z wojny 8 września 1943 r., co zmusiło niemieckie dowództwo wojskowe do przerzucenia poważnych sił na front włoski. Węgry właśnie zawarły tajne porozumienie z Brytyjczykami, w myśl którego, jeśli wojska mocarstw zachodnich dotrą do ich granic na Węgrzech, kraj wycofa się z wojny. Kiedy ta informacja dotarła do niemieckiego dowództwa wojskowego i politycznego, Hitler oświadczył, że Włochy nie powinny się powtórzyć, i już we wrześniu 1943 r. nakazał opracowanie planu operacyjnego okupacji Węgier. Oczywiście Węgrzy nie zostali o tym poinformowani.

Stalin przekonał Roosevelta

Niemcy poważnie obawiali się węgierskiego zwrotu w polityce, o czym świadczy fakt, że Hitler już na spotkaniu w Klessheim w kwietniu 1943 r. poinformował węgierskiego regenta, że wie o tajnych negocjacjach rządu Kallaya z Anglosasami i ostrzegł Horthy’ego, że „Niemcy i ich sojusznicy są na tym samym statku na wzburzonym morzu i jasne jest, że w tej sytuacji każdy, kto chciałby się z niego wydostać, natychmiast utonie”. Jesienią 1943 roku Führer wygłosił kilka prywatnych oświadczeń, że jeśli siły amerykańsko-brytyjskie wylądują na Bałkanach, siłom niemieckim (także ze względu na warunki geograficzne i pogodowe) trudno będzie temu zapobiec.

adm. Miklos Horthy i Adolf Hitler (1943)

Rzeczywiście, niektórzy węgierscy przywódcy polityczni i wojskowi od dawna mieli nadzieję, że wojska brytyjskie i amerykańskie wylądują na Bałkanach. Uważali, że mocarstwa anglosaskie nie pozwolą Armii Czerwonej przeniknąć do środka Europy, dlatego planują operację ofensywną z Włoch i Bałkanów w kierunku Europy Środkowej – wyjaśnia Sándor Szakály.

Myśleli, że gdy wojska zachodnie pojawią się u granic Węgier, opuszczą Hitlera. Jednak ta chwila nigdy nie nadeszła, ponieważ na konferencji przywódców trzech mocarstw antyhitlerowskich w Teheranie, pod koniec listopada 1943 roku, Stalin przekonał, mimo sprzeciwu Churchilla, amerykańskiego prezydenta Roosevelta, że zachodni alianci powinni otworzyć główny front przeciwko Niemcom, lądując w północnej Francji. Oznaczało to, że wschodnia połowa Europy, aż po Niemcy, zostanie zajęta przez Związek Radziecki.

Wyjść z wojny, ale jak?

Zdaniem historyka, w danej sytuacji geograficznej i geopolitycznej nie było szans na wycofanie się z wojny, co potwierdza również fakt, że każde państwo, które wycofało się z wojny i przeszło na stronę aliantów, jak Włochy i Rumunia, zrobiło to, gdy na terytorium kraju wkroczyły wojska wrogich sobie wcześniej mocarstw. Charakterystyczne jest to, że latem 1943 roku Horthy prywatnie powiedział:

„Wielu radzi, że trzeba wyjść z wojny, ale nikt nie potrafi powiedzieć, jak to zrobić. Nie mogę jednak stanąć na balkonie Zamku Królewskiego i zawołać: zmieniłem zdanie. Niemcy przywiozą Szalasiego [przywódca węgierskich nazistów – red.] w ciągu dwudziestu czterech godzin…”

W marcu 1944 r. sytuacja wojenna była taka, że nastąpił znaczny postęp armii sowieckiej na wschodnim teatrze działań, zbliżała się ona coraz bardziej do centrum Europy i Bałkanów, podczas gdy zachodni alianci tylko dreptali we Włoszech. Ze względu na swoje strategiczne położenie Węgier w Europie Środkowej, Niemcy nie mogli ryzykować secesji węgierskiej, dlatego Hitler ostatecznie zdecydował się na okupację wojskową pod koniec lutego [1944]. Węgierskie kierownictwo polityczne i wojskowe wiedziało o tym tylko w niepełnym stopniu. Regent, premier i inni widzieli trudną sytuację w kraju.

Czy nie było sposobu, żeby uniknąć okupacji? Sándor Szakály uważa, że nie. Być może udałoby się tego uniknąć, gdyby rząd węgierski natychmiast spełnił wszystkie niemieckie żądania polityczne, wojskowe i gospodarcze.

Pojawia się też pytanie, co Miklos Horthy mógł zrobić inaczej. W czym popełnił błąd? Horthy i węgierscy przywódcy są winni przyłączenia się do wojny ze Związkiem Radzieckim w czerwcu 1941 roku, która w tamtym czasie wydawała się zakończyć zwycięstwem Niemiec. Oprócz Niemców maszerowali tam także Rumuni i Słowacy, a Węgrzy obawiali się, co stanie się z terytoriami zwróconymi im w latach 1938-1941 w przypadku zwycięstwa Niemiec.

Są to jednak pytania teoretyczne, ponieważ w środku Europy nie można było trzymać się z dala od tej wojny – wyjaśnia Sándor Szakály.

Pominięto tylko Szwajcarię, Szwecję na północy oraz Portugalię, Hiszpanię i Turcję na krańcu Europy. W tym samym czasie neutralna Szwajcaria i Szwecja utrzymywały również doskonałe stosunki z nazistowskimi Niemcami. Bułgaria również została poza wojną, ale nie miało to większego znaczenia, a pod koniec wojny została zajęta przez sowiecką Armię Czerwoną, tak jak nasz kraj.

Decyzja Hitlera

Według Sándora Szakály’ego, kiedy Hitler zaprosił Horthy’ego do Klessheim w połowie marca 1944 roku, kwestia okupacji była już przesądzona. Węgierski regent na próżno protestował i groził rezygnacją, ale nie mógł zmienić decyzji Führera. Oczywiście, mógł podać się do dymisji i udać się na emeryturę do swojej posiadłości w Kenderes 18 lub 19 grudnia, po powrocie do domu, ale w tamtym czasie wielu wierzyło, że jeśli szlachetny dżentelmen to zrobi, siły ekstremistyczne natychmiast dojdą do władzy na Węgrzech, pozostawiając kraj całkowicie na łasce niemieckich życzeń i interesów.

Niemiecki przywódca szantażował też Horthy’ego, mówiąc, że jeśli nie zgodzi się na niemiecką okupację, to na terytorium Węgier wkroczą także wojska rumuńskie, słowackie i chorwackie, co byłoby katastrofalne dla całej węgierskiej elity politycznej i większości społeczeństwa. Co więcej, Hitler obiecał, że wojska niemieckie zostaną wycofane, gdy tylko powstanie węgierski rząd, który odpowiadałby niemieckim interesom.

W swoich wspomnieniach Horthy, były oficer marynarki wojennej, wyjaśnił, dlaczego nie podał się do dymisji: „Nie mogłem sobie pozwolić na opuszczenie tonącego okrętu właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebował swojego kapitana”.

Teoretycznie rząd węgierski mógłby zdecydować się na opór militarny nawet pod nieobecność regenta, ale zdaniem Sándora Szakály’ego było to niemożliwe i byłoby samobójstwem. Większość Królewskich Węgierskich Sił Obronnych walczyła na przedpolu Karpat Wschodnich, a między Budapesztem a zachodnią granicą  nie było żadnych istotnych sił militarnych. Horthy był najwyższym wodzem, a towarzyszący mu Ferenc Szombathely, szef Sztabu Obrony, zatelegrafował do swojego zastępcy wieczorem 18 marca, nakazując, aby do czasu powrotu regenta do domu nie można było podejmować żadnych kroków, a wojska niemieckie powinny być przyjmowane w przyjazny sposób. Gdyby wojska węgierskie podjęły próbę oporu, zostałyby w krótkim czasie zmiażdżone przez nacierające siły niemieckie, a wtedy konsekwencje byłyby jeszcze bardziej tragiczne: armia węgierska zostałaby rozbrojona i zostałby przeprowadzony brutalny odwet.

Tylko Sowieci tego nie robią!

Oczywiście nie leżało to również w interesie Niemców, którzy chcieli zająć Węgry w taki sposób, aby nie ucierpiał potencjał gospodarczy i militarny Węgier i aby wszystkie środki i środki można było wykorzystać do działań przeciwko Armii Czerwonej.

„Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, okupacja niemiecka mogła być gorsza” – uważa historyk. Dla przeciętnego człowieka nie było zauważalnej zmiany, ponieważ Niemcy nie zachowywali się jak żołnierze sowieckiej Armii Czerwonej wkrótce potem. Ludność nie została skrzywdzona, nie było grabieży, kobiety nie były gwałcone.

Większość bardziej bała się rosyjskiej inwazji i wierzyła, że Niemcy wkroczyli do nas, aby pomóc nam w walce z Rosjanami.

Trudno jednak zaprzeczyć, że i tak już ograniczona suwerenność Węgier wraz z okupacją niemiecką oraz pole manewru regenta i rządu jeszcze bardziej się zawęziły. Najpoważniejszą konsekwencją była masowa deportacja węgierskich Żydów, którą Horthy również potępił, a w obliczu faktu, że deportowani Żydzi byli eksterminowani przez Niemców, interweniował i zdołał zapobiec deportacji około dwustu tysięcy budapeszteńskich Żydów.

Chociaż historykom nie podoba się pytanie, co by było, gdyby…?, Sándor Szakály jest przekonany, że gdyby regent opuścił swoje stanowisko w czasie okupacji niemieckiej, to to, co wydarzyło się w połowie października 1944, po przejęciu władzy przez strzałokrzyżowców i rezygnacji Horthy’ego, nastąpiłoby już w końcu marca.

Wszystko to nie zmienia faktu, że mocarstwa zachodnie faktycznie zrezygnowały z przestrzeni między Niemcami a Związkiem Radzieckim najpóźniej w Teheranie. Ich celem wojennym było całkowite pokonanie Niemców, do czego potrzebowali sowieckiej potęgi militarnej, i byli gotowi zapłacić za to Stalinowi krajami i narodami Europy Środkowej.

Za: „Magyar Nemzet”
https://myslpolska.info/

ONET: UKRAIŃCY ZA POŚREDNICTWEM USA KSZTAŁTUJĄ POLSKĄ POLITYKĘ WSCHODNIĄ

 ONET: UKRAIŃCY ZA POŚREDNICTWEM USA KSZTAŁTUJĄ POLSKĄ POLITYKĘ WSCHODNIĄ

Według informacji portalu Onet.pl, w sprawach białoruskich Ukraina miała celowo naciskać na Polskę poprzez Stany Zjednoczone, by ograniczyć finansowanie dla takich mediów jak kierowany przez odwołaną niedawno Agnieszkę Romaszewską TV Biełsat – nieskutecznych w działaniu na kierunku białoruskim, a zarazem szkodzących niejawnym kontaktom na linii Kijów-Mińsk.

Portal Onet.pl zamieścił artykuł autorstwa Witolda Jurasza, poświęcony kulisom odwołania wieloletniej, kontrowersyjnej dyrektorki stacji TV Biełsat, Agnieszki Romaszewskiej. Jurasz zwraca w nim uwagę, że „według informacji Onetu za ograniczaniem finansowania białoruskich mediów stoi Waszyngton”, który miał w tej sprawie „naciskać na Warszawę w imieniu Kijowa”.

Według Onetu, kilka tygodni temu do portalu zaczęły docierać pierwsze informacje o ograniczeniu finansowania białoruskich mediów opozycyjnych. Pochodziły one ze źródeł amerykańskich, który twierdziły, że amerykańska dyplomacja miała naciskać na Polskę, by zredukować finansowanie dla takich mediów, jak TV Biełsat. Powodem miało być m.in. to, że w ocenie donatorów ze Stanów Zjednoczonych media te straciły źródła informacji na Białorusi i w coraz większym stopniu działały wtórnie, wzajemnie przedrukowując informacje.

To z kolei w żaden realny sposób nie może wpływać na rzeczywistość na Białorusi. Taki stan rzeczy wynikał też z tego, że stacja Biełsat z Romaszewską na czele nie ograniczyła się do entuzjastycznego relacjonowania zakończonych fiaskiem antyrządowych protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi latem 2020 roku, lecz „jawnie je wspierała”. To miał być główny powód jej odwołania.

https://kresy.pl/wydarzenia/onet-ukraincy-za-posrednictwem-usa-ksztaltuja-polska-polityke-wschodnia/

+++ Instaurare omnia in Christo +++

 +++ Instaurare omnia in Christo +++

O Bialorusi slow pare …

Powyzej przedwojenne polskie miasto powiatowe Wilejka lezace 50 km na zachod od Minska z pieknym starym katolickim kosciolem.

Lata cale pracowalem w tym bialoruskim raju na ziemi. Kraj ten przypomina tak od strony politycznej jak i gospodarczej epoke Gierka w Polsce czyli jest takim swoistym skansenem. Zarobki poza 8 miastami wojewodzkimi wynosza 100 – 200 USD przy cenach wyzszych niz w Polsce z wyjatkiem oplat komunalnych za mieszkania i pieczywa oraz paliwa. W glownych miastach oscyluja pomiedzy 200-300 USD a w Minsku 300-500 USD.

W parlamencie jest tylko jedna partia i nawet ZSL i SD jak za PRL-u nie ma.

Wies bialoruska wyglada jak polska wies za Gomulki a czasami jak za Bieruta. Jezykiem rosyjskim posluguja sie wszyscy a bialoruskiego nie slyszy sie wcale. Dopiero teraz na fali protestow powyborczych zaczeto uzywac bialoruskiego ktory jest mieszanka polskiego i rosyjskiego podobnie jak i „jezyk” ukrainski.

Bialorusini do Rosjan sa tak podobni jak Czesi do Polakow. 3 ruble bialoruskie to 1 USD a 90 rubli rosyjskich rowniez. Od Minska do Brzescia jest autostrada a od Brzescia do Warszawy nie ma.

Granica przedwojenna przechodzila 50 km od przedmiesc Minska pomimo ze w 1920 roku Wojsko Polskie odbylo uroczysta parade militarna w centrum miasta ktore jednak po pokoju w Rydze oddano bolszewikom.

W kazdym miescie powiatowym na centralnym rynku stoja wielkie pomniki Marxa i Lenina chociaz zaden z nich ani Bialorusinem ani Rosjaninem ani nawet Slowianinem nie byl ?

Wszedzie obecne sa pomniki ofiarom i bohaterom Wielkiej Wojny Ojczyznianej ktorych to w Polsce po zdemontowaniu i zdemolowaniu zupelnie nie ma a dzien 9 maja jest tam najwiekszym swietem wszystkich mieszkancow tlumnie bioracych udzial w mitingach.

Polacy sa tam bardziej nielubiani niz Rosjanie czy sie to komus podoba czy tez nie, a 17 wrzesnia uwazany jest przez ludnosc bialoruska jako wyzwolenie spod okupacji polskiej. Autentyczne choc dla Polakow trudne do uwierzenia.

Bialoruska historiografia naucza, ze bitwe pod Grunwaldem 1410 r. wygraly wojska litewskie i bialoruskie a polskie odegraly marginalna role. Autentyczne …

W 1994 r. kiedy Lukaszenko doszedl do wladzy to kilku jego politycznych oponentow po prostu zniknelo na wieki wiekow amen a tamtejsza wszechmogaca mafie to mordowal bezlitosnie wlacznie az do artyleryjskiego obstrzalu willi czy domu „biznesmena”.

Narodowym miejscem pamieci i pomnikiem-monumentem jest muzeum w podminskim Chatyniu ktory odwiedzaja co roku miliony ludzi z kraju i zagranicy. Niemcy nie mogac sobie poradzic z bialoruska partyzantka palili cale wsie wlacznie z ludnoscia a najwieksza taka pacyfikacja byl wlasnie w wiosce Chatyn. Wprawdzie po 2014 r. nagle sie okazalo ze w tym Chatyniu to nie zadni Niemcy byli tylko Banderowcy na sluzbie III Rzeszy ktorych to dowodztwo stacjonowalo w pobliskim miasteczku ale to juz calkiem inna historia.

Najbardziej znane produkty produkty przemyslowe to potezne ciezarowki „Белаз” z Zodino majace 20 % rynku swiatowego oraz ciezarowki „MAЗ” i producent agd „Атлант” ktorego to lodowke kiedys w RFN w Quelle kupilem pod marka „Privileg” a nawet niezniszczalne traktory i takowe tez zegarki. Wiem bo mam. Zegarek a nie traktor. Ale bauer w mojej podlancuckiej wsi ma taka „Bialoruske” i mu nawet czesci zamienne organizowalem do tego 60-letniego ciagnika.

No i Bank Narodowy Bialorusi nie jest zalezny od Rotschildow podobnie jak i iranski i pln. koreanski.
2/3 puszczy bialowieskiej lezy na Bialorusi i kornika o dziwo tam nie ma podobnie jak i peдalow i pädofilow. Bylem w puszczy po bialoruskiej stronie i rzeczywiscie nie widzialem. Kornikow bo pedalow z polski i owszem.

Autor: Быдлошевский Л.З. – AD 2010

.

Białoruskie wybory deputowanych oczami obserwatora

 

Białoruskie wybory deputowanych oczami obserwatora


W dniach 24-26 lutego na zaproszenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Białoruś uczestniczyłem jako niezależny zagraniczny obserwator z Polski w obserwacji wyborów deputowanych do Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś VIII kadencji oraz deputowanych do Rad terytorialnych XXIX kadencji, które przeprowadzono 25 lutego w ramach „jednego dnia głosowania”.

Nasza misja obejmowała obszar stołecznego miasta Mińska, liczącego sobie około 2 mln. mieszkańców i stanowiącego odrębną (obok sześciu obwodów Białorusi) jednostkę administracyjną kraju.

Prawną podstawą organizacji misji była Deklaracja zasad międzynarodowej obserwacji wyborów przyjęta przez ONZ 27 października 2005 r. oraz Konwencja o standardach demokratycznych wyborów, praw wyborczych i wolności Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).

W obserwacji wyborów na Białorusi z 25 lutego uczestniczyło w sumie 294 zagranicznych obserwatorów, w tym 23 niezależnych (wśród nich 5 z Polski), 14 reprezentujących organy wyborcze innych państw, 22 z Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) oraz 235 z WNP (w tym Międzyparlamentarne Zgromadzenie Państw-Uczestników WNP – 44 obserwatorów, Zgromadzenie Parlamentarne Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – 12 obserwatorów, Zgromadzenie Parlamentarne Związku Białorusi i Rosji – 25 obserwatorów, Stały Komitet Państwa Związkowego – 4 obserwatorów).

Oprócz obserwatorów międzynarodowych w obserwacji wyborów uczestniczyło także 45 505 obserwatorów białoruskich spośród obywateli którzy zebrali stosowną ilość podpisów, a także delegowanych przez partie polityczne, kolektywy pracownicze oraz organizacje społeczne takie jak Białoruski Republikański Związek Młodzieży, Białoruski Związek Kobiet, Białoruski Fundusz Pokoju, Białoruski Społeczny Związek Weteranów, Federacja Związków Zawodowych Białorusi i inne. Obserwatorzy białoruscy byli obecni we wszystkich odwiedzonych przez nas komisjach wyborczych, gdzie informowali nas, za zgodą przewodniczącego komisji, jakie organizacje reprezentowali.

Wybory i ich reguły

Białorusini wybierali 110 deputowanych do Izby Reprezentantów oraz 388 deputowanych sześciu obwodów państwa i miasta Mińska, 3 434 deputowanych rejonowych (zasiadających w 118 radach rejonowych), 373 deputowanych miejskich w miastach obwodowych (zasiadających w 10 radach miast obwodowych), 223 deputowanych miejskich w miastach rejonowych (zasiadających w 14 radach miast rejonowych), 63 deputowanych osad (zasiadających w 8 radach osad), 8 033 deputowanych w okręgach wiejskich (zasiadających 1 127 radach wiejskich). W wyborach deputowanych władz lokalnych Białorusini wybierali więc w sumie 12 514 deputowanych 1 284 rad lokalnych.

Zgodnie z artykułem 67 tytułu 1 rozdziału III i artykułem 147 rozdziału IX Konstytucji Republiki Białoruś ze zmianami i uzupełnieniami przyjętymi w republikańskich referendach z 24 listopada 1996 roku, 17 października 2004 roku i 27 lutego 2022 roku, na podstawie rozporządzenia Prezydenta Republiki Białoruś nr 367 z 20 listopada 2024 roku, wybory deputowanych wszystkich szczebli odbyły się w „jednym dniu głosowania” 25 lutego 2024 roku.

Zgodnie z artykułami 64-68 tytułu 1 rozdziału II oraz artykułem 91 tytułu 4 rozdziału IV Konstytucji Republiki Białoruś i artykułem 3 rozdziału 2 Kodeksu wyborczego Republiki Białoruś z 11 lutego 2000 r. nr 370-Z, wybory powinny być powszechne, wolne, równe, bezpośrednie, głosowanie powinno być tajne, deputowanych wybiera się zaś w okręgach jednomandatowych.

Prawa wyborcze i zgłaszanie kandydatów

Czynne prawo wyborcze przysługuje obywatelom Republiki Białoruś, którzy ukończyli 18 lat – pod warunkiem, że nie zostali pozbawieni praw publicznych wyrokiem sądu lub nie znajdują się z wyroku sądu w miejscach pozbawienia wolności. Czynne prawo wyborcze do rad lokalnych przysługuje także obywatelom Federacji Rosyjskiej stale mieszkającym na terytorium Białorusi. Bierne prawo wyborcze do Izby Reprezentantów przysługuje obywatelom Republiki Białoruś stale zamieszkującym na terytorium kraju, którzy ukończyli 21 lat, nie zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu ani nie posiadają obcego obywatelstwa lub innych dokumentów państw trzecich dającym im przywileje ze względów politycznych, religijnych lub narodowych (dotyczy to również posiadaczy Karty Polaka, którzy od lipca 2023 r. muszą zgłaszać fakt jej posiadania – do stycznia 2024 r. zrobiło to ok. 70 tys. osób).

Bierne prawo wyborcze do rad lokalnych przysługuje obywatelom Republiki Białoruś którzy ukończyli 18 lat, stale zamieszkują lub pracują na terytorium jednostki samorządowej do której rady kandydują, nie zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu ani nie posiadają obywatelstwa lub innych dokumentów państw trzecich dających im przywileje z powodów narodowych, religijnych lub politycznych. Wyjątek od tej reguły stanowią obywatele Federacji Rosyjskiej stale zamieszkujący na terenie Białorusi. Do rad lokalnych mogą również kandydować obywatele Białorusi nie zamieszkujący na terenie danej jednostki samorządowej ale pracujący w organizacji mającej istotny wpływ na jej funkcjonowanie.

Prawo do zgłaszania kandydatów przysługuje na Białorusi partiom politycznym (jeden kandydat na dany okręg), kolektywom pracowniczym (Izba Reprezentantów – osobowość prawna i co najmniej 300 zatrudnionych na terenie okręgu, rady obwodowe – co najmniej 150 zatrudnionych na terenie okręgu, rady rejonowe i miast obwodowych – co najmniej 75 zatrudnionych na terenie okręgu, rady miast rejonowych, osad i wiejskie – co najmniej 20 zatrudnionych na terenie okręgu), grupom obywateli (Izba Reprezentantów – podpisy co najmniej 1 000 uprawnionych do głosowania w danym okręgu, rady lokalne – podpisy co najmniej 1% uprawnionych, nie mniej jednak niż 10 uprawnionych).

Frekwencja i głosowanie

Uprawnionych do głosowania w wyborach deputowanych do Izby Reprezentantów 25 lutego było 6 825 985 obywateli Republiki Białoruś. Frekwencja wyniosła 5 014 437 osób, co stanowi 73,46% uprawnionych. Najniższą frekwencję zanotowano w mieście Mińsk (61,57% uprawnionych), najwyższą w obwodzie grodzieńskim (77,32% uprawnionych). Uprawnionym nie mogącym głosować w siedzibach komisji z przyczyn zdrowotnych lub innych umożliwiono głosowanie w domu – wyznaczona do tego celu została obwoźna urna, z którą do głosujących udawało się co najmniej dwóch członków właściwej terytorialnie komisji w towarzystwie milicjanta. Komisje utworzono też w jednostkach wojskowych, szpitalach, sanatoriach, domach wypoczynku i innych miejscach pobytu czasowego.

Specyfiką białoruskiego systemu wyborczego jest możliwość głosowania przedterminowego; wyborca nie mogący wziąć udziału w głosowaniu 25 lutego mógł oddać głos w lokalach wyborczych w godzinach 12:00-19:00 od 20 lutego do 24 lutego w obecności co najmniej dwóch członków komisji wyborczej. Dla głosowania przedterminowego wyznaczone były specjalne urny a w dzień następujący po danym dniu głosowania przedterminowego na ścianie lokalu wyborczego wywieszano kopię dokumentującego go protokołu. Z możliwości głosowania przedterminowego skorzystało na Białorusi 2.855.867 uprawnionych, w tym w mieście Mińsku 389.744 uprawnionych.

By otrzymać biuletyn do głosowania, wyborca musi być wpisany na listę wyborców w danym okręgu i okazać członkom komisji wyborczej paszport (kartę identyfikacyjną) Republiki Białoruś lub inny określony przez władze dokument potwierdzający tożsamość. W oparciu o tego rodzaju dokument można było również do 24 lutego być dopisanym do listy wyborców w danym okręgu w przypadku gdy nie było się tam wcześniej zarejestrowanym. Zgodnie ze znowelizowanym Kodeksem wyborczym nie jest możliwe głosowanie za granicą, co prawdopodobnie miało uniemożliwić sabotaż wyborów przez w większej części antyłukaszenkowsko nastawioną emigrację.

Praca komisji i misji obserwacyjnej

Na potrzeby wyborów do Izby Reprezentantów Centralna Komisja Wyborcza (CKW) powołała na Białorusi 110 okręgów wyborczych o średniej liczbie 61.960 uprawnionych do głosowania na okręg. W wyborach do rad lokalnych liczba okręgów wyborczych i średnia liczba uprawnionych na okręg określane są przez właściwe rady lokalne a okręgi ustanawiane przez organy przedstawicielskie, wykonawcze i zarządzające danej jednostki samorządowej. Obecny skład CKW określony został w 2021 roku: sześciu członków mianował Prezydent, kolejnych sześciu Rada Republiki; przewodniczącego mianował Prezydent za zgodą Rady Republiki. Przewodniczącym CKW w czasie wyborów 25 lutego był Igor Wasiliewicz Karpienko, jego zastępcą Wadim Dmitrijewicz Ipatow, sekretarzem zaś Elena Anatoliewna Wałdowskaja.

W czasie trwania naszej misji 24 lutego o 15:00 odbyła się konferencja prasowa przewodniczącego CKW I. W. Karpienko, 25 lutego trzy konferencje (10:00, 15:00, 19:00) I. W. Karpienko i trzy konferencje sekretarz CKW E. A. Wałdowskoj (13:00, 17:00, 21:00), 26 lutego konferencje I. W. Karpienko dotyczące wstępnych wyników wyborów o 2:00 i o 14:00, następnie zaś konferencje prasowe misji obserwatorów WNP i SzOW. Przez cały czas przygotowania i przeprowadzenia wyborów działało też telefoniczne centrum informacyjne CKW.

W ramach naszej misji obserwacyjnej odwiedziliśmy komisję nr 478 w siedzibie Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Kultury Fizycznej na alei Niepodległości 105 (frekwencja na g. 12:00 ok. 35%) gdzie tradycyjnie głosuje prezydent Aleksandr Łukaszenko i gdzie mieliśmy okazję wysłuchać konferencji prasowej głowy państwa; komisję nr 570 w Gimnazjum nr 8 miasta Mińska na ul. J. Koliasa 41 (frekwencja na g. 16.20 ok. 50%), komisję nr 613 w Gimnazjum nr 11 miasta Mińska im. I. D. Czerniachowskiego na ul. Kalinowskiego 36 (frekwencja na g. 15:30 ok. 50%), komisję nr 695 (frekwencja na g. 14:00 ok. 30%) i komisję nr 696 (frekwencja na g. 14.20 ok. 35%) mieszczące się odpowiednio na parterze i na pierwszym piętrze tego samego Gimnazjum nr 7 miasta Mińska (ul. Zacharowa 58), komisję nr 699 w siedzibie Mińskiego Państwowego Uniwersytetu Lingwistycznego na ul. Zacharowa 21 (na g. 15:00 frekwencja ok. 30%).

Osobliwością kultury politycznej krajów wschodniej Słowiańszczyzny są organizowane w dniu wyborów w miejscach, gdzie znajdują się poszczególne komisje wyborcze towarzyszące wyborom imprezy kulturalne i niekiedy rodzaj okolicznościowych jarmarków. Tak wyglądało to również w odwiedzanych przez nas komisjach, gdzie prawie zawsze rozbrzmiewała muzyka, niekiedy można było wysłuchać wystąpienia śpiewaczki lub obejrzeć występ zespołu ludowego, często w sąsiedztwie był sklepik lub kramy z jedzeniem i wyrobami sztuki ludowej (słowiańskie motywy etniczne i ludowe są na Białorusi powszechne – o tym jednak w kolejnym artykule).

Jak wyjaśnił na konferencji prasowej 24 lutego I. W. Karpienko, organizatorami tych imprez towarzyszących nie są jednak same komisje wyborcze, lecz instytucje gospodarujące lokalami w których mają one swoją siedzibę (w praktyce często funkcjonariusz danej instytucji jest też członkiem zakwaterowanej w jej siedzibie komisji wyborczej).

Krytyka wyborów

Zwracało również uwagę, że głosujący oddawali głosy w kabinach do głosowania, te jednak miały odsłonięte przesłonki. Zabieg ten miał zapewne na celu zapobieżenie fotografowaniu kart do głosowania i rejestrowaniu ich na nagraniach wideo (co jest formalnie zakazane), przez to zaś sabotowaniu i wyśmiewaniu wyborów. Wypada jednak odnotować, że sytuacja taka mogła być stresująca dla wyborców, kojarząc się z naruszeniem tajności głosowania.

Niezbyt trafionym pomysłem wydaje się także umieszczenie komisji nr 696 na piętrze Gimnazjum nr 7 miasta Mińska, co mogło utrudniać głosowanie osobom niepełnosprawnym.

Poza tymi dwoma uwagami, autor artykułu nie ma nic do zarzucenia organizacji i przebiegowi obserwowanych wyborów. Ani podczas zwiedzania Mińska 24 lutego i 26 lutego ani podczas objazdu komisji wyborczych 25 lutego autor artykułu nie zauważył też nigdzie funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy – według doniesień polskich środków masowego przekazu i ośrodków eksperckich – mieli jakoby, wyposażeni w broń automatyczną, zapełniać ulice białoruskich miast. Wzmożoną kontrolę przeszliśmy jedynie przed wejściem na teren komisji nr 478 z racji, że przebywał tam akurat wtedy prezydent Aleksandr Łukaszenko.

Problem partii politycznych

Charakterystyczna dla systemu politycznego Białorusi jest też relatywnie słaba pozycja partii politycznych. W wyborach z 25 lutego do Izby Reprezentantów uczestniczyły cztery ugrupowania: Białoruska Partia „Biała Ruś” (zdobyła 51 mandatów, przewodniczący Oleg Aleksandrowicz Romanow), Komunistyczna Partia Białorusi (zdobyła 7 mandatów, sekretarz generalny Aleksiej Nikołajewicz Sokoł), Liberalno-Demokratyczna Partia Białorusi (zdobyła 4 mandaty, przewodniczący Oleg Siergiejewicz Gajdukiewicz), Republikańska Partia Pracy i Sprawiedliwości (zdobyła 8 mandatów, przewodniczący Aleksandr Nikołajewicz Żiżniak).

Polscy politolodzy tacy jak Jacek Sobczak czy Jacek Zaleśny słabość białoruskich partii politycznych łączą z: jednomandatowymi okręgami wyborczymi w wyborach do Izby Reprezentantów; quasi-imperatywnym mandatem (deputowani nie są związani instrukcjami wyborczymi wyborców ale zobowiązani są do składania w swoim okręgu wyborczym co najmniej raz do roku sprawozdań ze swojej działalności, mogą być również odwołani z Izby w głosowaniu powszechnym w swoim okręgu na wniosek co najmniej 20% uprawnionych do głosowania z tego okręgu – art. 72 tytuł 1 rozdz. III Konstytucji); obostrzeniami towarzyszącymi rejestracji partii politycznych; oraz rozbudowaną kontrolą nad partiami ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury.

W opinii autora artykułu dotychczasowa słabość białoruskiego systemu partyjnego jest zjawiskiem pozytywnym, zapobiega bowiem ideologizacji i ideologicznej segmentacji białoruskiego społeczeństwa. Partie polityczne działają zawsze na wspólnotę polityczną odśrodkowo, rozrywając organiczną jedność ludu. Partie generują polityczną polaryzację społeczeństwa, mobilizując swoich zwolenników przeciw zwolennikom innych partii (innym częściom społecznego organizmu) wedle Schmittiańskiej logiki wróg-przyjaciel („polityka zaczyna się tam, gdzie możemy wskazać wroga”).

Polaryzacyjny wpływ partii powoduje też, ze strukturalnym dopełnieniem powstania partii o określonej tożsamości politycznej jest ciążenie systemu politycznego ku powstaniu partii o tożsamości przeciwnej: tworzenie partii politycznych wzmacnia więc, paradoksalnie, tendencje której dana partia ma być biegunowym przeciwieństwem. Ideologizacja tożsamości partyjnych nie tylko nadaje im fanatyczny charakter i obniża racjonalność procesów politycznych ale też prowadzi ostatecznie do narodzin ideologii kontestujących tożsamość zakładanej partii.

Warto tymczasem zaznaczyć, że wyborca białoruski jest wyborcą mentalnie konserwatywnym. W wyborach do Izby Reprezentantów z 25 lutego aż 40% wybranych to funkcjonariusze instytucji państwowych, dalszych 26% wybranych to zaś osoby zajmujące się zawodowo nauką, edukacją i kulturą. Dwie trzecie składu Izby Reprezentantów VIII kadencji to zatem urzędnicy i pracownicy umysłowi. Jedynie jeden z wybranych deputowanych ma mniej niż 31 lat. Niemal 43% wybranych to deputowani Izby Reprezentantów lub rad lokalnych upływającej kadencji.

Białoruski deputowany nie jest więc zideologizowanym „aktywistą” ani zawodowym partyjniakiem, tylko raczej ideologicznie niedookreślonym, doświadczonym urzędnikiem w średnim wieku, znającym się na zagadnieniach administracyjnych, prawnych i finansowych.

Zaskoczeniem i powodem do stawiania pytań o przyszłość białoruskiego systemu politycznego może być bardzo dobry wynik partii „Biała Ruś”, która samodzielnie zdobyła w Izbie Reprezentantów VIII kadencji 46,4% mandatów. Wraz z deputowanymi z pozostałych ugrupowań daje to przedstawicielom partii politycznych aż 63,6% mandatów. Po raz pierwszy w najnowszej historii białoruskiego parlamentaryzmu ponad połowę składu Izby Reprezentantów będą zatem kontrolować partie polityczne.

Warto tu zaznaczyć, że licząca sobie 200 tys. członków i działająca od 2007 r. organizacja „Biała Ruś” już wcześniej bez skutku zabiegała o przekształcenie się w partię polityczną. Zjazd założycielski z udziałem ponad 1 000 delegatów odbył się ostatecznie 18 marca 2023 roku w Mińsku, nie pojawił się na nim jednak ani w żaden sposób go nie skomentował prezydent A. Łukaszenko, tradycyjnie niechętny tworzeniu „partii władzy”, co byłoby polityczną konsolidacją alternatywnego wobec Administracji Prezydenta podmiotu politycznego.

W stronę synarchii?

W białoruskim ustroju politycznym licząca sobie 110 deputowanych Izba Reprezentantów jest izbą niższą Zgromadzenia Narodowego, którego izbą wyższą jest 64-osobowa Rada Republiki.

Kompetencje Izby Reprezentantów obejmują przede wszystkim proces ustawodawczy (w którym ma ona ostateczny głos w przypadku konfliktu odnośnie przyjęcia ustawy), podczas gdy będąca izbą przedstawicielstwa terytorialnego Rada Republiki (spośród jej członków sześciu mianuje Prezydent a pozostałych wybiera się na posiedzeniach deputowanych rejonów i miast obwodowych poszczególnych obwodów – tytuł 21 rozdz. VI Kodeksu wyborczego – spośród kandydatów wybranych na wspólnych posiedzeniach organów przedstawicielskich i wykonawczych rejonów i miast obwodowych poszczególnych obwodów – art. 100 tytuł 20 rozdz. VI Kodeksu wyborczego) ma głównie kompetencje kreacyjne (dzielone z Prezydentem) oraz kontrolne (wobec władz lokalnych). Kontrola nad rządem należy do Prezydenta, który w praktyce ustrojowej zdominował też proces ustawodawczy (poprzez wydawanie dekretów).

Nowym elementem białoruskiego ustroju politycznego jest podniesione do rangi konstytucyjnej (tytuł 3 rozdział IV Konstytucji) w referendum z 27 lutego 2022 roku Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Ludowe (OZL) mające określać strategiczne kierunki polityki państwa i rozwoju społeczeństwa oraz je realizować. Jego kompetencje zakreślone zostały kosztem uszczuplenia kompetencji Prezydenta (którego może zdjąć z urzędu) i rządu. Kadencja OZL wynosi 5 lat, liczyć ono będzie 1 200 delegatów, a jego stałym organem ma być Prezydium z przewodniczącym na czele.

Wydaje się, że białoruski ustrój polityczny zmierza w kierunku czegoś w rodzaju „synarchii”, to znaczy współdziałania kolektywnych podmiotów reprezentujących istotne segmenty wspólnoty politycznej. Poszukiwania w tym kierunku prowadzone są w kilku państwach azjatyckich i eurazjatyckich jak Singapur czy Kazachstan. Wyrażający tę samą tendencję premier Węgier Viktor Orbán jeszcze w 2014 roku nazwał taki postulowany ustrój „demokracją nieliberalną”.

W oparciu o spostrzeżenia z naszej misji obserwacyjnej, pokuszę się na koniec o tezę, że „jeden dzień głosowania” z 25 lutego jest świadectwem ewolucji i konsolidacji białoruskiego ustroju po kryzysie 2020 roku w kierunku demokracji nieliberalnej.

Na Białorusi są demokratyczne wybory. Nie są one jednak środkiem realizacji zasad liberalizmu, jak na Zachodzie. Są narzędziem realizacji politycznej i społecznej synarchii. Znaczenie ma w nich nie polityczna konkurencyjność i alternacyjność ale frekwencja oraz społeczna i patriotyczna mobilizacja ludu.

W wyborach deputowanych do Izby Reprezentantów oraz do rad lokalnych realizuje się ludowa komponenta wspólnoty politycznej Białorusi (obok której występują też inne realnie istotne elementy tamtejszego systemu: elity lokalne, kadra zarządzająca i załogi pracownicze rozmaitych zakładów pracy i segmentów gospodarki, elity biurokratyczne i naukowe, resorty siłowe itd.). W ruskiej, eurazjatyckiej a po części nawet słowiańskiej mentalności i kulturze lud nie jest jednak rozumiany na sposób zachodni – jako zbiorowisko zatomizowanych jednostek; w Ruskim Świecie można obserwować mieszanie się podmiotowości ludu ze swoistym społecznym paternalizmem (analogicznie jak swoisty „feminizm” istnieje tam w ramach stosunków patriarchalnych).

Nie należy zatem oczekiwać, że Izba Reprezentantów VIII kadencji będzie odpowiednikiem zachodnim parlamentów – należy mieć raczej nadzieję, że nigdy się nim nie stanie a Białoruś nie zdegeneruje się nigdy w państwo partiokratyczne. Prezydent A. Łukaszenko stara się prowadzić swój kraj tak, by wyminąć z jednej strony rafę liberalizmu prowadzącego do podporządkowania państwa kapitałowi i wyjałowienia ludu z sił życiowych, z drugiej zaś spersonalizowanego autorytaryzmu w którym stabilność systemu politycznego zależy jedynie od osoby przywódcy i system ten rozpada się wraz z jego rządami.

W pożądanym scenariuszu białoruski parlament nie będzie rozsadnikiem partyjniactwa i liberalizmu, lecz elementem budowanej przez A. Łukaszenkę politycznej synarchii, w której komponenta ludowa zintegrowana zostanie w ramach szerszego organicznego systemu politycznego.

Z braku bardziej precyzyjnego określenia dla tego „systemu in statu nascendi” możemy zaklasyfikować go tu na potrzeby zrozumienia go przez ludzi Zachodu jako „demokrację nieliberalną”. Takie może być właśnie dziedzictwo polityczne A. Łukaszenki, który okazał by się przez to jednym z bardziej twórczych i wizjonerskich przywódców Ruskiego Świata, Słowiańszczyzny i całej Eurazji.

Ronald Lasecki
https://myslpolska.info

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...