poniedziałek, 2 września 2024

Harris i Walz

 


Amerykanie muszą wybrać między Donaldem Trumpem a Kamalą Harris, o której jeszcze w kwietniu br. zaledwie 39 proc zarejestrowanych wyborców miało pozytywną opinię, a 55 proc. negatywną.

Teraz po zmuszeniu Joe Bidena do rezygnacji z kandydowania, demokraci próbują na siłę przedstawić swoją kandydatkę jako doświadczonego, mądrego polityka, który podczas sprawowania funkcji wiceprezydenta bardzo się rozwinął.

Jak to wygląda w rzeczywistości, a nie w medialno-politycznym mainstreamie?

Joe Biden wziął na swoją zastępczynię Kamalę Harris, bo potrzebował kogoś z mniejszości, najlepiej kobietę. Taki symbol różnorodności w Białym Domu.

Urodzona w 1964 r. prawniczka. ukończyła uniwersytet Howarda jako politolog. Mówi się, że karierę zawdzięcza romansowi ze spin doktorem demokratów, Willem Brownem, który był dwukrotnie burmistrzem San Francisco i spikerem Izby Reprezentantów Kalifornii.

„The Spectator” pisze o błyskawicznej metamorfozie Harris, która z „bełkotliwej, chichoczącej, tępej polityk ulega zmianie w „inteligentną, inspirującą, pełną siły i elokwentną propagatorkę wolności, sprawiedliwości i demokracji” .

Zaś „The Washington Post” określiło przemianę Harris „najbardziej spektakularną transformacją w najnowszej historii amerykańskiej polityki”. Wymazuje się jej odpowiedzialność za kryzys emigracyjny na granicy z Meksykiem (Biden zlecił jej zadanie rozwiązania tego konfliktu), to że była ona drugą po Berniem Sandersie najbardziej lewicową członkinią Senatu, nie opowiadała się za odebraniem finansowania policji, nie lobbowała za zniesieniem prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego, nie zbierała kaucji dla uczestników zamieszek z Antify i Black Lives Matter.

Teraz stała się centrystyczną polityk. Wszystko da się zmontować na użytek chwili. Nawet to, że Kamala Harris jest błyskotliwą kandydatką zmiany na przywódcę wolnego świata. Tym bardziej, gdy ma się po swojej stronie polityczny mainstream.

Wczoraj demokraci skończyli swoją czterodniową konwencję, na której Harris została oficjalnie przedstawiona jako ich kandydatka na urząd prezydenta. Czego na tej konwencji nie było. Królowała głównie ideologia z przeróżnymi konfiguracjami.

Konwencję rozpoczęła modlitwa w wykonaniu arcybiskupa Chicago, kardynała Cupricha, który w ten sposób pobłogosławił aborcję, tranzycję i inne wymysły ideologii gender. Ale w Ameryce wszystko jest możliwe.

Gdy na scenie odbywał się wyborczy show, w pobliżu stał wóz aborcyjny, w którym na życzenie można było przerwać ciążę, bez żadnych ograniczeń. Aby mężczyźni nie byli poszkodowani, proponowano im wasektomię, a potem jeszcze darmowego hod-doga.

W programie demokratów aborcja była na pierwszym miejscu, ale nie zabrakło także ideologii gender ze wszystkimi jej odsłonami: tranzycją i dowolnością płci. Ale Harris nie przedstawiła żadnego programu rozwiązania palących problemów: sprawę imigracji, bezpieczeństwa, gospodarki czy polityki zagranicznej. Ona tego po prostu nie ma i jak ognia unika wszelkich wywiadów, a telewizyjne starcie z Trumpem w stacji konserwatywnej odrzuciła. Zobaczymy dokąd da się omamiać Amerykanów i kiedy spadną błyskotki ideologiczne i odsłonią pustkę programową partii.

Kamala Harris wybrała sobie godnego zastępcę. Został nim Tim Walz gubernator Minnesoty, zupełnie nieznany dla większości Amerykanów. Walz kreuje się na zwykłego Amerykanina, człowieka ludu, który nosi koszulę w kratę, czapkę bejsbolową, dżinsy. Jest wielbicielem polowania, nie gromadzi oszczędności. Ma przypominać dobrego wujka z sąsiedztwa.

Ale to tylko pozory. W rzeczywistości Walz to skrajnie lewicowy polityk. Jako gubernator wprowadził przepisy, które usankcjonowały całkowitą wolność reprodukcyjną w Minnesocie. Aborcja jest legalna w każdym momencie ciąży, aby jej dokonać nie trzeba czekać ustawowych 24 godzin. Wprowadził również ochronę dostawców usług medycznych i pacjentów z Minnesoty przed ściganiem, jeśli przeprowadzili aborcję w innych stanach. Popierają go również organizacje LGBTQ+. Minnesota stała się świętym miejscem dla imigrantów, osób transpłciowych. Pozwolił nielegalnym imigrantom uzyskać prawo jazdy, zalegalizował marihuanę, ograniczył dostęp do broni i wprowadził w szkołach darmowe tampony i podpaski, które trafiły także do ubikacji dla chłopców.

Ale dla klas średnich, które chcą pozyskać demokraci, promuje jeszcze inne jego dokonania: darmowe posiłki w szkołach, podwyżki płac dla pracowników szkół, przedszkoli i ulgi podatkowe dla najbiedniejszych rodziców.

Podkreśla się jego długoletnią służbę w Gwardii Narodowej, ale już nie mówi się o tym, że zrezygnował z tej służby, gdy jego oddział miał trafić do Iraku. A gdy wybuchły zamieszki po śmierci George`a Floyda w Minneapolis czekał dwa dni zanim skierował tam Gwardię Narodową – „siedział i przyglądał się, jak miasto plonie”.

Jedno jest pewne, że para Harris Walz kampanie wyborczą ukierunkowali na sprawy światopoglądowe i tożsamościowe. A to za mało, aby przez kolejne lata rządzić Ameryką.

Iwona Galińska
https://prawy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...