wtorek, 8 października 2024

Kto ma siłę, tego prawo



Ci, którzy sprawują władzę to rząd. Pozostali to nierząd. (Krzysztof Martyna)

Samozwańczy championi praworządności postanowili, że nie będą uznawać uchwały Sądu Najwyższego podjętej zgodnie z przepisami w toku postępowania.

Bo jej autorami są „neosędziowie” (choć wszyscy podejmujący ją sędziowie zostali sędziami dawno przed zmianami w Krajowej Radzie Sądownictwa, orzekają w izbie, która istniała dawno przed zmianami wprowadzonymi za rządów PiS – i tylko w procesie ich powoływania do Sądu Najwyższego brała udział „nowa” KRS, bo innej już wtedy nie było).

I nikt im nic za to nie zrobi, a ich człowiek nadal będzie okupował stanowisko Prokuratora Krajowego, wbrew tej uchwale.

Tak się zastanawiam – czy ja mogę postanowić, że nie będę płacić podatków? No bo po pierwsze prezydent z powodu nieudanych „wyborów kopertowych” został wybrany w niekonstytucyjnym terminie, a po drugie uchwałę o ważności wyborów do obecnego Sejmu i Senatu podjęła izba Sądu Najwyższego złożona w całości z „neosędziów”, która według Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie jest sądem.

Można więc uznać, że nie ma ani legalnego prezydenta, ani legalnego parlamentu, ani – w konsekwencji – legalnego rządu.

Ponadto w Trybunale Konstytucyjnym są „dublerzy”, a w Sądzie Najwyższym „neosędziowie”, więc legalność tych organów też jest wątpliwa. A skoro nie ma legalnych władz państwa, to płacenie podatków jest wspieraniem działalności nielegalnej, a więc jest sprzeczne z prawem.

I nieważne, że ktoś inny – na przykład Donald Tusk – może uważać inaczej. Skoro on czy jego minister sprawiedliwości mogą sobie sami interpretować prawo i decydować, czy jakiś organ działa legalnie, to czemu ja tego nie mogę?

Bo nie mam władzy dającej możliwości wymuszenia swojego punktu widzenia? Ano właśnie.

Tak naprawdę nie liczy się prawo i praworządność, tylko to, kto wydaje polecenia policji, wojsku i innym funkcjonariuszom mogącym stosować przymus. Dlatego pan Bodnar może bezkarnie zignorować uchwałę Sądu Najwyższego podpierając to swoją interpretacją legalności, a ja nie mogę bezkarnie zignorować decyzji rządzących polityków i ich urzędników podpierając to własną interpretacją legalności.

Trudno. Będę płacił podatki. Boję się tylko, że jeśli z jakichś powodów jednak narażę się władzy, a sąd uzna mnie za niewinnego, to prokurator albo minister i tak mogą kazać zostawić mnie w więzieniu, nie uznając tego wyroku…

Jacek Sierpiński
http://sierp.libertarianizm.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Perwersyjna zachęta – efekt kobry

  Perwersyjna zachęta – efekt kobry   Perwersyjna zachęta “Jestem z rządu i pojawiłem się tu, bo chcę pomóc”  – Reagan Fraza „perwersyjna za...