poniedziałek, 10 lutego 2025

Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu?

 

Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu?


Tytułowy art. 241 kodeksu karnego brzmi: „[Naruszenie tajemnicy postępowania przygotowawczego lub rozprawy] § 1. Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

Z założenia miał on służyć ochronie osób objętych śledztwem, by informacje na jego temat nie wyciekały do mediów.

Każdy, kto wie jak w III RP działa prokuratura, policja i tym podobne służby, nie ma złudzeń, że durszlak jest przy tych instytucjach litą półsferą bez jednej dziurki, zaś kontrolowane przecieki są narzędziami propagandy politycznej, takimi samymi jak wymiar tzw. sprawiedliwości i głównonurtowe media.

Rzeczonego artykułu używa się zaś, by zamknąć usta samym podejrzanym / przyszłym oskarżonym i uniemożliwić im odwoływanie się do publicznego wsparcia.

Czysto hipotetyczna sytuacja

Mając powyższe na względzie, proszę sobie zatem wyobrazić czysto hipotetyczną sytuację, w której jakaś przesympatyczna pani odczytuje mi z kartki 30 pytań, przy czym – rzecz jasna – nie mogę stwierdzić, by miało to coś wspólnego z jakimkolwiek prowadzonym obecnie postępowaniem przygotowawczym.

Co więcej, nie ma to w ogóle nic wspólnego z rzeczywistością, o czym przekonacie się Państwo poznając czysty surrealizm całej sytuacji, o której oczywiście nie mogę powiedzieć, że w ogóle miała miejsce.

Jeśli bowiem dobrze rozumiem kierunek, w jakim prowadzone jest postępowanie, o którym wcale nie informuję, odnosząc się wyłącznie do sytuacji hipotetycznej – postawiony może mi zostać zarzut spowodowania bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa poprzez niezachowanie szczególnej staranności podczas ataku na Sahryń 10 marca 1944 roku.

Śledczych mogłoby w takiej wymyślonej sytuacji interesować szczególnie czy podczas bitwy oddziałów BCh i AK z UPA można było uniknąć ofiar cywilnych i czemu ich nie uniknąłem. Chętnie zapytałbym o to stryjecznego brata mojego dziadka, majora Stanisława Basaja, „Rysia”, którego wprawdzie w Sahryniu też nie było, ale walczyli tam jego żołnierze. Niestety, nie będę miał na razie okazji, ponieważ 25 marca 1945 roku mojego stryjecznego dziadka zamordowali upowcy, skręcając go w kieracie, a jego szczątków dotychczas nie odnaleziono.

Oprócz ataku na Sahryń w takim hipotetycznym postępowaniu, o którym nie informuję, mógłbym być też oskarżony o zaatakowanie Ukrainy 24 lutego 2022 roku. Ponieważ tego właśnie dnia zamieściłem analizę skutków owego wydarzenia dla Polski – zdaniem hipotetycznych śledczych byłoby zapewne oczywiste, że musiałem o nim wiedzieć wcześniej, bo niby skąd sam z siebie przedstawiłem jakieś własne wnioski?! Przecież ktoś mi je na pewno musiał wcześniej przesłać, zatwierdzić, uzgodnić, mniej więcej tak, jak się to odbywa między prokuraturą i jej politycznym kierownictwem a ambasadami kilku krajów zarządzających ręcznie III RP.

Nie każdy prokurator jest idiotą

Śledczy w takim hipotetycznym postępowaniu, którego szczegółów bynajmniej nie ujawniam, mogliby też nawiązać do znanego wątku „czy banderowiec = Ukrainiec”. Mówiłem o tym i pisałem wielokrotnie, chętnie zatem powtórzę: kiedy piszę i mówię „banderowiec” nie mam na myśli wszystkich Ukraińców, podobnie jak pisząc, mówiąc i myśląc „idiota” nie odnoszę się do wszystkich prokuratorów.

Mam kilku kolegów w tym zawodzie, to całkiem mili i niegłupi ludzie, ale żyć z czegoś muszą. Zresztą już Gogol napisał „Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia”. Sęk w tym, że Gogol wprawdzie Ukrainiec, ale pisarz rosyjski. Czy za cytowanie takiego grozi dodatkowy zarzut, choć oczywiście nie mogę stwierdzić, by toczyło się w tej sprawie jakieś postępowanie?

Uważanie Grzegorza Brauna za porządnego Polaka jest przestępstwem?

Zupełnie spoza puli walk z UPA w hipotetycznym postępowaniu mogłaby się również pojawić kwestia zgaszenia chanukiji w Sejmie. W jednym z wywiadów powiedziałem bowiem, że Grzegorz Braun zachował się jak Polak, jak mężczyzna i jak porządny człowiek. Rozumiem, że uważanie Grzegorza Brauna za porządnego człowieka jest już w III RP przestępstwem i niczego lepszego po III RP się nie spodziewam, ani hipotetycznie, ani realnie.

Opowiedziałem Państwu czysto hipotetyczną, literacką i surrealistyczną historyjkę. Niemożliwym wszak jest, by współczesnego dziennikarza oskarżano, a docelowo także sądzono za walki toczone przez AK i BCh z nazistami z UPA.

Art 54 konstytucji RP zapewnia każdemu „wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Pomimo ostatnich 36 lat, wciąż można jeszcze uważać, że wśród posłów na Sejm i europosłów zdarzają się porządni ludzie i uczciwi Polacy. Ba, wolno chyba nawet marzyć, by było ich więcej. Tak przecież w Polsce jest i być powinno i żadna wydumana opowiastka o prokuraturze tego nie zmieni.

Prawda?

Konrad Rękas
https://myslpolska.info

Towarzyszka Szmaciakowa



„Wpierw szarże były wielkim szykiem lecz dziś z nich każdy – pułkownikiem. Przejadł się także im doktorat, więc na tytuły przyszła pora” pisał Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”.

Tak było w latach 80-tych, bo w poprzedniej dekadzie doktoraty nikomu jeszcze się nie przejadły. Świadczy o tym anegdota, jak to Edward Gierek rozmawiał z rektorem pewnego uniwersytetu. – Na którym roku jestem, towarzyszu rektorze? – Na drugim – towarzyszu sekretarzu. – Oj słabo się rektorze staracie, słabo!

Więc wtedy jeszcze doktoraty nikomu się nie przejadły, ale już na horyzoncie pojawił się nowy snobizm, sygnalizowany zresztą przez Janusza Szpotańskiego we wspomnianym nieśmiertelnym poemacie: „Dziś bowiem u partyjnych w modzie, jest pleść koszałki o swym rodzie”.

Jak pamiętamy, na tym tle doszło do spięcia między Szmaciakiem a Rurką podczas przyjęcia, którym Rurka podejmował autokratę z sąsiedniego powiatu. Autokrata, gdy już sobie wypił, zaczął przechwalać się koligacjami żony, „z domu Pękal”: „Wiecie, Pękale herbu Walec. Lecz Szmaciak tu nie pękał wcale, bowiem na imię miał Waldemar (…) rzucił więc jakby od niechcenia, że ziemiańskiego pochodzenia i że dzieciństwo spędził w dworze”. Na to gospodarz przyjęcia, Rurka odrzekł: „Czyż być może? Odkąd to dworem jest chałupa? Patrzcie go: Szmaciak herbu Dupa – i opowiadać autokracie zaczął facecje o kamracie.”

Okazało się jednak, że w środowisku szczerych demokratów walczących panują snobizmy jeszcze z poprzedniego etapu. Już nie „szarże” – bo dzisiaj mało kto snobuje się na wojsko, w czym wielki udział mają panowie generałowie naszej niezwyciężonej armii. Wystarczy tylko niektórych posłuchać, żeby raz na zawsze wybić sobie z głowy wszelkie snobizmy na „szarże”. Nazwisk oczywiście wymieniał nie będę, bo jeden proces o naruszenie faszystowskiej regulacji RODO mi wystarczy – ale przecież i tak każdy wie, o których generałów chodzi.

Demokratom, nawet tym „walczącym” z kolei nie bardzo wypada „pleść koszałki o swym rodzie”, więc pozostaje nieszczęsny „doktorat”. Oczywiście bywają wyjątki, bo na tym etapie jest moda na tak zwane „korzenie” – ale poza panią reżyserową zbyt wielu chętnych nie ma.

Owszem, coraz więcej głupich gojów, jeśli nawet nie udaje Żydów, to im się podlizuje – jak na przykład szesnastu sygnatariuszy listu w sprawie chanuki, którzy za przykładem Jego Eminencji Grzegorza kardynała Rysia, tak się wgryźli w to całe chrześcijaństwo, tak się wgryźli, że aż się przegryźli na drugą, znaczy się – judaistyczną stronę.

W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Judenrat rozpocznie rekrutację do „Kościoła Otwartego”, pod którego namiotem znajdzie się miejsce dla każdego, nawet dla Szatana – bo kto to widział, żeby Szatan doznawał stygmatyzacji i wykluczenia jeszcze gorszego niż sodomczykowie i gomorytki?

Więc powściągliwy jest nawet pan Rafał Trzaskowski, o którym mówią na mieście, że „korzenie” ma pierwszorzędne, bo podwójne. Raz jako przedstawiciel szlachty jerozolimskiej, a dwa – jako heres bliskich spotkań III stopnia ze starymi kiejkuty – ale jakoś się tymi zaletami nie chwali. Być może uważa, że skoro na prezydenta mniej wartościowego narodu tybylczego namaścił go przed kilkoma laty sam przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder i młody Soros, któremu stary grandziarz przekazał swoją fortunę, to wystarczy? Kto wie? Jeśli snobizm na „korzenie” dozna dynamicznego rozwoju, to wszystko jest możliwe,.

Jednak poza tymi wyjątkami, na tym etapie panuje snobizm na „doktorat”. Oto okazało się, że Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula nie tylko chwaliła się wyższym wykształceniem i tytułem magistra, ale nawet w wywiadach prasowych dawała do zrozumienia, iż pracuje nad „doktoratem” i że im głębiej wgryza się w naukę, tym bardziej oddala się od Kościoła.

Tymczasem okazało się, że wyższa szkoła gotowania na gazie, do której uczęszczała, w ogóle nie miała uprawnień do nadawania tytułu magistra, więc jej absolwenci musieli zadowolić się tytułem licencjata. Czy taki licencjatus może pracować nad „doktoratem”? Oczywiście może, jakże by inaczej, bo kto by mu zabronił, zwłaszcza w sytuacji gdyby był członkiem vaginetu obywatela Tuska Donalda – bo czyż Sejm nie mógłby podjąć uchwały, że uczonym doktorem może być każdy, nawet jak ma tylko wykształcenie średnie, to znaczy – coś tam wie, a czegoś tam nie wie?

A jeśli chodzi o to, że w miarę wgryzania się w naukę, zwłaszcza tę, którą Józef Stalin nazywał „nauką przodującą”, taki licencjatus „oddala się” od Kościoła, to jest to dość zakorzeniona świecka tradycja. Już od stu lat najliczniejszymi wyznawcami „światopoglądu naukowego” są absolwenci akademii pierwszomajowych, a przypadek Wielce Czcigodnej Katarzyny Kotuli dowodzi, że tradycja ta jest ciągle żywa.

Tym bardziej, że Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula chyba nie jest odosobniona. Członkiem vaginetu obywatela Tuska Donalda na stanowisku wiceministra sprawiedliwości, jest pan doktor nauk prawnych Arkadiusz Myrcha, który doktoryzował się pod kierunkiem profesora Marka Chmaja, najmłodszego profesora w naszym nieszczęśliwym kraju, na podstawie rozprawy „Postępowanie ustawodawcze”.

Tytuł tej rozprawy doktorskiej wydaje mi się bardzo zachęcający i przypomina mi, jak to w 1972 roku przeglądając katalog rozpraw doktorskich w bibliotece Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, poprosiłem o kilka tych rozpraw, których tytuły wydały mi się zachęcające; na przykład „Przyczyny przestępstw ciężkiego uszkodzenia ciała”, albo „Budżet miasta Poznania w latach” jakichś tam.

O wartości naukowej tych wszystkich rozpraw świadczyła okoliczność, że po wielu latach, kiedy to zostały napisane i stały się ozdobą Biblioteki Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, byłem ich pierwszym i jedynym czytelnikiem.

To oczywiście niekoniecznie musi przesądzać o wartości rozprawy doktorskiej – ale muszę powiedzieć, że nie zawiodłem się również po ich przeczytaniu. Co więcej – w przypadku rozprawy traktującej o przyczynach przestępstw ciężkiego uszkodzenia ciała powziąłem podejrzenie, że autorowi w badaniach musiała pomagać cała rodzina.

W pierwszej części rozprawy bowiem autor na wielu stronach maszynopisu wyliczał miejsca – nawet najdelikatniej mówiąc, mało prawdopodobne – w których może człowieka spotkać ciężkie uszkodzenie ciała. Ta wyliczanka została powtórzona w drugiej części rozprawy, z tą jednak poprawką, że w tych miejscach człowiek może doznać przestępczego ciężkiego uszkodzenia ciała.

Naukowa konkluzja zaś była taka, że w poniedziałek o 3 nad ranem zdarza się mniej przestępstw ciężkiego uszkodzenia ciała, niż w sobotni wieczór. To akurat wydaje się prawdopodobne.

Przypuszczam, że lektura rozprawy doktorskiej pod tytułem „Postępowanie ustawodawcze”, też mogłaby czytelnikowi dostarczyć wiele radości, chyba, żeby okazała się podobna do rozprawy o budżecie miasta Poznania, która była raczej nużąca.

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

Argentyna opuszcza WHO

Argentyna opuszcza WHO


Rok 2025 zapowiada się być rokiem radykalnych zmian pod znakiem walki z globalistycznym zagrożeniem zniewolenia świata pod jednym globalnym rządem. Wczoraj prezydent Argentyny Javier Milei ogłosił, że po USA także Argentyna wystąpi z organizacji zamordyzmu sanitarnego WHO.

Miasto Buenos Aires, 5 lutego 2025 r. – Biuro Prezydenta informuje, że prezydent Javier Milei podjął decyzję o wycofaniu Republiki Argentyńskiej ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

Początek komunikatu Javiera Milei opublikowanego na thegatewyapundit.com – źródło.

Obecnie dowody wskazują, że zalecenia WHO nie działają, ponieważ są wynikiem wpływów politycznych i nie są oparte na nauce. Co więcej, organizacja udowodniła swoją niezdolność do zmiany podejścia i zamiast przyznać się do błędów, decyduje się na przejęcie kompetencji, które do niej nie należą i ograniczenie suwerenności krajów.

Blady strach padł na byłego terrorystę – szefa WHO. Nie tylko brak środków do działalności na rzecz sanitarnego zniewolenia świata, ale również początek lawiny wystąpień z tej zbrodniczej organizacji wisi jak miecz Damoklesa nad Tedrosem Adhanomem Ghebreyesusem i jego poplecznikami.

Brzmi to miło i przyjemnie, ale za tym stoi praca tysięcy odważnych i mądrych ludzi walczących przeciwko traktatowi i bezprawiu WHO. Bez ich pracy nie byłoby powszechnie wiadomo, do jakich zbrodni dążyła WHO.

Będziemy wkrótce świadkami wystąpienia dalszych krajów, których władze mają odwagę stanąć w obronie własnych obywateli. Moim zdaniem takimi kandydatami w Europie są Węgry i Słowacja. Także Włochy biorą pod uwagę opcję porzucenia tej fałszywej drogi do powszechnego zdrowia. Skończy się tak, że jedynie Chiny (nie Chińczycy) – których kandydatem na szefa WHO jest obecny bandyta – pozostaną wiernym i zapewne jedynym członkiem tej upadłej organizacji. [No i chyba Ukropolin? – admin]

Candace Owens – tendencyjna opinia Wikipedii jest gwarancją jej prawidłowej postawy – potrafi dobitnie i z humorem odpowiedzieć na mocno oklepany zarzut teoretyka spiskowego:

Candace Owens: „Jeśli nie jesteś jeszcze ‚teoretykiem spiskowym’, to dlatego, że nie jesteś inteligentny”.

Źródło: Telegram 05.02.2025 09:18.

Tak się kończy wielki sen zdobywców świata. Cenzura okazała się nieskuteczna, media będą wkrótce bankrutować bez łapówek od USAID. Na Ukrainie 80% mediów było w ten sposób opłacanych. Wielu pracowników tego Ministerstwa Prawdy otrzymało właśnie wypowiedzenie. Nie tylko na Ukrainie…

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com

„KATOLIK A TRZECIA ŚWIĄTYNIA”

 

  1. Jans 

    „KATOLIK A TRZECIA ŚWIĄTYNIA”
    koment:
    @przemysawpopielarski7439
    „Światynia zostanie wybudowana za wszelką cene a najbardziej są niewygodni katolicy bo nie uznają ich mesjasza którego bedą chcieli wszystkim wcisnąć.” ( PS do tegoż koment…”Pan Bóg nie rychliwy ,ale sprawiedliwy”…..są stanowcze twierdzenia poważniejszych obserwatorów, iż będzie częściowo odbudowana …i już nie zdołają dokończyć ,gdyż nagle nastąpi „światowe upsss”)
    @supi9
    „Niestety, ale chyba muszą odbudować tą świątynię, ponieważ Pismo musi się wypełnić. Bóg jest poza czasem dlatego Pismo opisuje zdarzenia historyczne z różnych wieków, więc i to musi się wypełnić wcześniej lub później. Dlaczego nie w tych czasach? Chyba nie będzie większej szansy na realizację tych zamierzeń jak obecnie. Poza tym istotne jest , kto tam zasiądzie………”
    @przemysawpopielarski7439
    „Jak ktoś sie interesuje to Jeret Kushner mąż Ivanki Trump która jest córka Donalda Trumpa jest czlonkiem tempel institute który ma wybudować 3 świątynie.”
    @prezi84
    Antychryst? (Ps. do tegoż koment: ano ).

    „Stan wojenny w Polsce? Prezes TK oskarża Tuska i rząd, na ulicach może pojawić się wojsko!”
    Tomasz Piekielnik
    koment: Czy to jeno kolejne hucpiarskie „strachynalachy” ?

    .https://pch24.pl/koniec-wojny-juz-blisko-administracja-usa-przedstawi-w-monachium-plan-ws-ukrainy/
    PS. koment: ale jaki tam koniec?(bo kij ma dwa końce)….[seudo prawdy detekywa nie polecamy , jednak miewa „strzały w dziesiątkę (by się uwiarygadniać ?)…ot te „strzały” – .https://detektywprawdy.pl/2025/02/06/serial-pt-wojna-trwa-nadal-uk-przekaze-55-mln-funtow-dla-ukrainy-a-trump-zmienia-zdanie/ …….”Komputerswiat.pl informuje o wznowieniu przez Biały Dom pomocy dla Ukrainy:
    “W mediach pojawiły się nowe, intrygujące informacje w sprawie podejście nowej amerykańskiej administracji do pomocy wojskowej w Ukrainie. Jak donosi agencja Reutera, po początkowym wstrzymaniu dostaw uzbrojenia dla naszego sąsiada, Biały Dom miał zmienić decyzję w tej sprawie i ponownie rozpocząć wysyłkę broni do walki z rosyjską inwazją.”
    .https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/militaria/trump-zmienil-zdanie-w-sprawie-ukrainy-zaskakujace-wiesci-z-usa/yhbcd4t

    .https://detektywprawdy.pl/2025/02/07/rabin-twierdzi-ze-plan-trumpa-dotyczacy-gazy-to-ostatnie-zadanie-przed-mesjaszem/
    „Ciekawy konkret. Kiedy cały świat chrześcijański oczekuje antychrysta rabin Yekutiel Fish, szanowany mistyk-rabin z Jerozolimy twierdzi, że to co robi Trump dla Izraela, to prace końcowe tuż przed nadejściem mesjasza (Chazarów i….).”Wszyscy skupiają się na Gazie, ale to tylko jedna część planu końca dni, który zakłada, że ​​Żydzi będą mieszkać w przepowiedzianych granicach Izraela” – powiedział rabin Fish. „Tora wyraźnie obejmuje Gazę. To, co robi Trump, to oczyszczanie Gazy ze wszystkich nienawistników Izraela. Nie będą mogli być w Izraelu po przyjściu Mesjasza. Po Mesjaszu jedynymi ludźmi, którzy będą mogli przebywać w biblijnych granicach Izraela, będą ci, którzy wierzą, że On jest Jeden i Jego imię jest Jedno. Będzie to obejmować Gazę, połowę Libanu i znaczną część Jordanii”” .israel365news.com/400058/kabbalist-trumps-gaza-plan-the-final-task-before-messiah/?utm_source=facebook_post&utm_medium=organic&fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR2bajzOG-W8PraHx5vJXNdY3gV94VDfSPfBJQsU4IgiSxGPwxcnKEO61Ts_aem_kK-J625TNu1xqN7WB2qvvA
    „…Rabin zdradził w swej wypowiedzi to, co mówi się w internecie od dawna na podstawie faktów: Izrael ma zajmować takie tereny jak na naszywce żołnierzy izraelskich:……Oczywiście mesjasz Chazarów i…. będzie ……. antychrystem, choć znaczna część z tych nominalnych uwierzy anty Chrystusowi. Człowiek zatracenia jak go nazywa Biblia dostanie moc od samego szatana. Przyjdzie pośród znaków i cudów.
    PS….może ten rebe „mówi jak jest” ,by tym bardziej uwiarygadanić/”uświęcić”(uświnić) przekaz „wybpranych”…..(ześwinieni nie lubia swini….typowa talmudyczna przewrotność „plemieniazmijowego”)

    Ps …natrudzą się, nakombinują, wręcz namęczą koosmicznie (w przenośni i dosłownie) wraz z tym ich „al(ki)em” ……a i taki ich lewiatan urodzi mysz……gdyż…………. Quis ut Deus !

Gaza to palestyńska ojczyzna, a nie luksusowy kurort Trumpa

„Ludzie przemieszczają się na północ, aby wrócić do swoich domów i zobaczyć, co się stało, a potem zawracają i wyjeżdżają… nie ma wody ani prądu”.

Steve Witkoff, miliarder, deweloper nieruchomości i wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa na Bliski Wschód, wypowiedział te słowa dla Axios, jakby opisywał niefortunną niedogodność. Ale przyjrzyj się bliżej, a zobaczysz plan.

Takiego rezultatu chce Trump, a premier Izraela Benjamin Netanjahu już wprowadził go w życie. Gaza nigdy nie miała zostać odbudowana. Miała zostać opróżniona, zrównana z ziemią, wymazana.
Deweloperzy już rozważają plany przebudowy Strefy Gazy.

A kto lepiej nadzorowałby to oczyszczanie niż potentaci rynku nieruchomości? Dla Trumpa i Witkoffa Gaza nie jest ojczyzną ludzi; to okazja do rozwoju, doskonały odcinek wybrzeża Morza Śródziemnego czekający na „zmianę przeznaczenia” po usunięciu jego mieszkańców.

Trump nie ukrywał, że postrzega Gazę jako pierwszorzędną nieruchomość, zachwycając się jej „fenomenalną lokalizacją” nad morzem i „najlepszą pogodą”, tak jakby badał grunt pod luksusowy kurort.

Nie postrzega Gazy jako części Palestyny. Nie postrzega jej jako ojczyzny należącej do jej mieszkańców. Postrzega ją jako niewykorzystaną szansę dla bogatych, plac zabaw dla inwestorów, przyszły kurort dla turystów i obcokrajowców – wszystkich z wyjątkiem Palestyńczyków z Gazy.

Ale Gaza nie jest nieruchomością na sprzedaż. Nie jest projektem deweloperskim. Nie jest kurortem dla osób z zewnątrz. Gaza jest częścią Palestyny.

Oni to zrobią

Stany Zjednoczone nie wydały miliardów dolarów, nie rozmieściły tysięcy ton bomb i nie nadzorowały zniszczenia 70 procent budynków w Strefie Gazy, aby można było odbudować to terytorium.
Bomby nigdy nie miały zrobić miejsca dla odbudowy. Ich celem było zapewnienie, że nic nie zostanie. Pomysł, że ocalała ludność Gazy, ci, których bomby nie zdołały zabić, będą mogli odzyskać swoją ziemię, nigdy nie był częścią planu.

A Trump powiedział jasno: nie ma alternatywy. Podczas niedawnej konferencji prasowej dziennikarz zakwestionował jego sugestię, że Palestyńczycy ze Strefy Gazy mogliby zostać wysłani do Jordanii lub Egiptu, zauważając, że oba państwa odmówiły i pytając, czy można użyć presji, takiej jak cła, aby zmusić ich do działania.

Odpowiedź Trumpa, ociekająca arogancją, była mrożąca krew w żyłach: „Zrobią to. Zrobią to. Zrobią to.”

Nie była to sugestia ani negocjacje, ale deklaracja – założenie, że władza, presja i czysta siła woli mogą poruszać narodami, jak figurami na szachownicy. Że ludzie mogą być przenoszeni, wysiedlani, wymazywani – wszystko dlatego, że on tak mówi.

Trump zbudował całe swoje polityczne dziedzictwo na walce z migracją, uszczelnianiu granic, budowaniu murów, zakazie przyjmowania uchodźców i traktowaniu migracji jako egzystencjalnego zagrożenia dla USA. Mówi o osobach ubiegających się o azyl w jego kraju jako o inwazji przestępców, których należy zatrzymać i deportować.

Jednak jeśli chodzi o Palestyńczyków, jest on architektem przymusowej migracji.

To nie tylko hipokryzja; to także odwrócenie „umowy stulecia” Trumpa. Plan ten, mimo że był w przeważającej mierze wypaczony na korzyść Izraela, nominalnie obejmował ustanowienie państwa palestyńskiego. Uznawał on Strefę Gazy za część tego przyszłego państwa – słabą, rozdrobnioną jednostkę zaprojektowaną do istnienia pod kontrolą Izraela.

Nawet ta iluzja państwowości była dla Trumpa zbyt trudna do utrzymania. Popierając przymusowe usunięcie ludności Gazy, Trump nie tylko modyfikuje swój plan, ale całkowicie go porzuca.
Rozwiązanie dwupaństwowe, słabe i iluzoryczne, jak to było w jego wizji, zostało teraz całkowicie wymazane na rzecz doktryny zalecanej przez Netanjahu i ministra finansów Bezalela Smotricha: trwałego wysiedlenia i czystek etnicznych.

Religijne uzasadnienie

Plany domów izraelskich osadników w Strefie Gazy

W styczniu 2024 r., na skrajnie prawicowej konferencji z udziałem ministrów izraelskiego rządu, przyszłość Strefy Gazy została omówiona w najbardziej jednoznaczny sposób: nie odbudowa, nie okupacja, ale usunięcie.

Masowy transfer Palestyńczyków z tego terytorium został ujęty w ramy boskiego mandatu, z powołaniem się na Księgę Liczb: „Lecz jeśli nie wypędzicie mieszkańców tej ziemi sprzed siebie, to ci, którym pozwolicie pozostać, będą cierniem w waszych oczach i kłuciem w waszych bokach, i będą was nękać w ziemi, w której mieszkacie”.

To nie jest strategia polityczna; to biblijna wojna. Jest to deklaracja, że Palestyńczycy w Strefie Gazy nie mogą być jedynie kontrolowani, powstrzymywani lub okupowani, ale raczej wydaleni – kontynuacja tej samej ideologii, która doprowadziła do Nakby i logiki, która usprawiedliwiała dziesięciolecia kolonizacji, wywłaszczeń i masakr.

Oprócz spotkania z izraelskimi urzędnikami podczas swojej ostatniej wizyty, Witkoff spotkał się z izraelskimi zakładnikami i ich rodzinami, oferując współczucie i solidarność. Żadne takie spotkanie nie odbyło się z rodzinami palestyńskimi – nawet na pokaz. Nie zaoferował żadnych gestów troski o rodziny tysięcy cywilów, którzy zginęli w nieustannych bombardowaniach Izraela, ani o tych, którzy są głodzeni, wysiedlani i systematycznie wyniszczani.

Dzieje się tak, ponieważ w świecie Trumpa niektóre życia mają znaczenie, a inne są jednorazowe. Kiedy Witkoff spotkał się z izraelskimi urzędnikami, wyróżniała się jedna rzecz: jego spotkanie ze Smotrichem, skrajnie prawicowym ministrem, który został zbojkotowany przez poprzednią administrację USA za swoje otwarcie rasistowskie, eliminacyjne poglądy.

Po ogłoszeniu przez Trumpa, że prosi Egipt i Jordanię o zabranie Palestyńczyków ze Strefy Gazy, Smotrich wydał oświadczenie chwalące „nieszablonowe” rozwiązania. Smotrich użył tego samego sformułowania po spotkaniu z Witkoffem.

Innymi słowy, przygotuj się na czystki etniczne. Zespół Trumpa już nie tylko toleruje izraelską skrajną prawicę, ale aktywnie się z nią sprzymierza. Idea wyludnienia Strefy Gazy – uczynienia życia tak nieznośnym, by jej mieszkańcy nie mieli innego wyboru, jak tylko ją opuścić – jest zakorzeniona w izraelskiej polityce od dziesięcioleci.

Echa historii

Po 1967 roku, kiedy Izrael okupował Gazę, ówczesny premier Levi Eshkol – lider tak zwanych lewicowych umiarkowanych – mówił o „opróżnieniu Gazy” i „cichej, spokojnej i tajnej” pracy nad osiągnięciem tego celu.

Eshkol nie był osamotniony w tym myśleniu. Były minister obrony Mosze Dayan zasugerował, że tylko jedna czwarta ludności Gazy powinna pozostać, podczas gdy reszta „musi zostać stamtąd usunięta w ramach jakiegokolwiek porozumienia”. Bez ogródek mówił o swoich ambicjach: „Jeśli możemy eksmitować 300.000 uchodźców z Gazy do innych miejsc… możemy zaanektować Gazę bez problemu”.

Eshkol posunął się jeszcze dalej, wierząc, że celowe cierpienie skłoni Palestyńczyków do opuszczenia Strefy Gazy. Przedstawił swój plan w przerażająco praktycznych słowach: „Możliwe, że jeśli nie damy im wystarczającej ilości wody, nie będą mieli wyboru, ponieważ sady zżółkną i uschną”.

Inni ówcześni ministrowie, tacy jak Yosef Sapir, byli jeszcze bardziej szczerzy w swoich intencjach. Zaproponował on: „Powinniśmy zabrać ich na Wschodni Brzeg [Jordanii] za kark i rzucić ich tam, i nie wiem, kto ich przyjmie, zwłaszcza uchodźców ze Strefy Gazy”.

Inny minister, Yigal Allon, był równie dosadny w kwestii potrzeby masowych przesiedleń: „Musimy zająć się [migracją zagraniczną] tak poważnie, jak to tylko możliwe”. Następnie argumentował, że Synaj może wchłonąć całą populację Gazy: „Cały obszar Synaju, a nie tylko El Arish, pozwala na osiedlenie wszystkich uchodźców z Gazy i moim zdaniem nie powinniśmy czekać. Musimy zacząć ich osiedlać”.

Słowa te, wypowiedziane w 1967 roku, są teraz powtarzane – niemal słowo w słowo – przez skrajnie prawicowych polityków Izraela, Smotricha i Itamara Ben Gvira, z których ten ostatni wezwał do promowania „dobrowolnej migracji” Palestyńczyków ze Strefy Gazy; przymusowy transfer przepakowany jako rozwiązanie humanitarne.

Język się zmienił. Cel pozostaje ten sam.

Wypchnąć ich do morza, na pustynię – gdziekolwiek, byle nie tutaj. W 1948, 1967 czy dziś, polityka pozostaje taka sama: wyeliminować, przesiedlić, wymazać.

Powrót do domu

A jednak, mimo wszystko – bombardowań, głodu, dewastacji – mieszkańcy Gazy wracają.
Setki tysięcy pomaszerowało na północ, przez oś Netzarim, zapewniając sobie prawo powrotu do ruin swoich domów. Maszerują nie w kierunku schronienia, ale do kraterów pyłu; nie w kierunku bezpieczeństwa, ale do grobów swoich bliskich, wciąż pogrzebanych pod gruzami. Maszerują do miejsca, które miało być ich cmentarzem.

A jednak maszerują – ponieważ historia nie należy do okupanta. Jak powiedział Nizar Noman, Palestyńczyk powracający do tego, co pozostało z jego domu: „Tak jak ja należę do mojej ojczyzny, tak moja ojczyzna należy do mnie. Nie chciałem tracić ani chwili z dala od mojego domu… Prezydent Trump łudzi się, że ludzie ze Strefy Gazy mogą ją opuścić, nawet jeśli panuje tam taki bałagan, jak opisał”.

Tak jak próba Eshkola, by zmusić Palestyńczyków do opuszczenia Strefy Gazy, załamała się pod ciężarem rzeczywistości, tak samo będzie z planem czystek etnicznych Trumpa. Pół wieku temu, kiedy Eshkol opracował swój plan, populacja Gazy wynosiła 400 000. Nie udało mu się. Dziś jest to ponad dwa miliony – i Trump również poniesie porażkę.

W 1971 r., po zabiciu przywódcy palestyńskiego ruchu oporu Ziada al-Husseiniego, poeta Mahmoud Darwish napisał: „Gaza nie jest już miastem. To płonące pole bitwy, na którym testowane są zwycięstwa, nadzieje i wartości przeciwnika… Iluzoryczne fakty na ziemi, które próbuje stworzyć, myśląc, że czas jest po jego stronie, zostaną wyśmiane przez ten sam czas, a także przez szlak miażdżących porażek, jakie dawni najeźdźcy ponieśli w alejkach Gazy z rąk jej synów i córek”.

Rzeczywiście, śmierć Husajniego nie była końcem walki wyzwoleńczej Gazy. Jej opór nie umarł, a jedynie wzrósł.

Trump może powtórzyć to 100 razy: „Weźcie ludzi. Weź ludzi. Weź ludzi.”

Ale mieszkańcy Gazy odpowiedzieli swoimi ciałami, głosami, marszem przez ruiny, odmową ucieczki z ziemi, która do nich należy: „Nie odejdziemy”.

Soumaya Ghannoushi jest brytyjską pisarką pochodzenia tunezyjskiego i ekspertką w dziedzinie polityki bliskowschodniej. Jej prace dziennikarskie pojawiały się w The Guardian, The Independent, Corriere della Sera, aljazeera.net i Al Quds. Wybór jej tekstów można znaleźć na stronie: soumayaghannoushi.com, a na Twitterze @SMGhannoushi.

https://www.thetruthseeker.co.uk

Pogrzeb Stalina.

 

Быдлошевский Л.З. 

11 minut. Pogrzeb Stalina. Oryginalne zdjęcia. 51 suwerenów to ogladnelo to w 4 lata ???? A nawet Marszałek Konstanty Rokossowski w mundurze polskim jak przystało na polskiego Marszałka jest tam widoczny…Bez słów więc mogą antycyrylicowcy oglądnąć bo się nie zaraza sowiecka propaganda bo wiadomo że nie „kacapy” i tow. Stalin II W.Ś. wygrał tylko Polacy, Banderowcy i Amerykanie i to jest fakt a nie „ruska” propaganda ….

🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺🇷🇺

Konstanty Rokossowskij

Większość społeczeństwa nie umie wiązać ze sobą zaistniałych faktów/zdarzeń, bo albo brakuje im wiedzy w tym zakresie albo brakuje im wyobraźni.

 

  1. Szanowny (...), proszę wybaczyć moją manierę stosowania tego wyrazu, ale nabyłem jej w trakcie działalności gospodarczej podjętej w połowie lat 90-ych, kiedy to w sprawach spornych konsultowałem się z kancelariami prawnymi. Także mój styl pisania może czasem denerwować, gdyż wykształciła się u mnie forma uzasadniania swoich poglądów czy spostrzeżeń. Stąd budowa zdań złożonych, czasem z kilkoma podmiotami i orzeczeniami, i to prawdopodobnie pozostało z lat młodzieńczych kiedy to w latach 60-ych uczęszczałem do Technikum Mechanicznego dla pracujących gdzie uczył polonista po UJ i był niezmiernie wymagający. Ponieważ dużo czytałem, przez co nie miałem problemów z formułowaniem wypowiedzi, więc starał się każdorazowo przy nich egzekwować wiedzę aż do dna.

    Pisze Pan, że „zdecydowana większość ludzkości właśnie nie potrafi ogarnąć PROCESÓW, a jedynie dostrzega niepowiązane fakty”, spostrzeżenie to wskazuje, że ci ludzie nie potrafią myśleć w kategorii przyczyna-skutek. Większość społeczeństwa nie umie wiązać ze sobą zaistniałych faktów/zdarzeń, bo albo brakuje im wiedzy w tym zakresie albo brakuje im wyobraźni.
    Ten stan rzeczy wynika, wg mnie przede wszystkim z braku właściwej edukacji, począwszy od dzieciństwa, gdzie rodzice i szkoła nie uczą, że dany przedmiot służy do pewnego określonego działania dla uzyskania określonego celu. Po prostu dziecku trzeba pokazać co możemy zrobić przy użyciu danego narzędzia czy urządzenia i to w sposób jego interesujący, a nie wg naszego mniemania. Kolejno obecna szkoła prowadząc edukacje opierającą się na systemie tekstowym, czyli pamięciowym, nie uczy dziecka dojścia do tego samego wyniku drogą rozumową. Ponadto przyczynia się do tego, w bardzo dużym stopniu, przeżuta papka informacyjna, która ogranicza się do pokazania krótkiego epizodu zdarzenia/ faktu i kilkakrotnie dłuższego jego omawiania. Aby zdarzenie utkwiło w podświadomości muszą być pokazane kolejno fakty, co zaszło i czym się to skończyło, wtedy osoba to oglądająca sama dochodzi do wiedzy na zasadzie przyczyna-skutek.

    Wracając do tematyki SF chciałbym zapytać czy czytał Pan serię „Fundacja” Isaaca Asimova i jego wcześniejszą książkę „Pozytronowy Detektyw”? Pytam dlatego bo na Zachodzie aktualnym kierunkiem oddziaływania na społeczeństwo jest teoria cybernetycznego zarządzania społeczeństwem w oparciu o teorię polityczna neomediewalizmu Hedleya Bulla. Jej cechy to – indywidualne pojęcie praw i rosnące poczucie światowego dobra wspólnego – efekt podważanie suwerenności narodowej państw – przyczyny stworzenie cyfrowej gospodarki światowej – kolejno przejście do neofeudalizmu tj. współczesne odrodzenie polityki rządzenia , gospodarki i życia publicznego, przypominające te, które były obecne w wielu społeczeństwach feudalnych. Podejrzewam, że Bull stworzył tą teorię, w dużym stopniu opartą na przewidywaniach rozwoju społeczeństwa ludzkiego, właśnie w tych utworach Isaaca Asimova, który jest wg mnie jednym z największych pisarzy SF.
    Kończę już bo rozpisałem się jak stary gaduła. Pozdrawiam równie serdecznie – Rysa

Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu?

  Art. 241, czyli czy dowodziłem w Sahryniu? Tytułowy art. 241 kodeksu karnego brzmi: „[Naruszenie tajemnicy postępowania przygotowawczego l...