Realiści
W ostatnich dniach stwierdziłem, że znajduję się w dobrym towarzystwie! Wspominałem już w ostatnich wpisach, że nie ufam USA i Anglosasom. Że wszystkie ich działania są jedynie knuciem, a prawdziwy cel staje się widoczny dopiero po pewnym czasie.
Akurat natknąłem się na trzy prominentne przykłady podobnego braku zaufania.
Pierwszym jest Putin. Jeszcze „wałkuje się” jego rozmowę z Trumpem, ale szczerze mówiąc nie zawracałem nią sobie głowy, bo nie spodziewałem się po niej niczego poza dyplomatycznym bla… bla… I miałem rację!
Dużo ciekawsze było przemówienie Putina na zjeździe rosyjskich biznesmenów, które wygłosił dosłownie kilka godzin wcześniej przed rozmową z Trumpem. Przetłumaczę tu jedynie jej fragmenty od ok. 14 minuty.
Początek tłumaczenia.
Chciałbym podkreślić, że rosyjski biznes stanął w ostatnich latach w obliczu poważnych wyzwań. Wiemy o tym bardzo dobrze. Obejmują one potężną presję sankcji, przede wszystkim ograniczenia w rozliczeniach międzynarodowych i operacjach na rynkach zagranicznych. Te i inne działania ogólnie podważają swobodę handlu i inwestycji w globalnej gospodarce, o czym powiem teraz kilka słów osobno.
Ważne jest, że w tym czasie krajowi przedsiębiorcy nauczyli się pracować w warunkach sankcji, dostosowali się do nich, przemyśleli i uruchomili alternatywne mechanizmy współpracy z partnerami zagranicznymi, z tymi, którzy chcą z nami współpracować.
Ponadto sankcje stały się swego rodzaju dodatkowym katalizatorem pozytywnych zmian strukturalnych w naszej gospodarce, w tym w sferze finansowej i technologicznej oraz w wielu innych kluczowych obszarach.
Wiem, że kręgi ekspertów biznesowych aktywnie dyskutują teraz o tym, co stanie się dalej z bezprawnymi sankcjami wobec Rosji, naszych firm i obywateli: czy zostaną one zniesione, utrzymane, wzmocnione i tak dalej.
Drodzy przyjaciele i koledzy, sugeruję, abyśmy zastanowili się nad następującymi kwestiami.
W rzeczywistości widać je jak na dłoni.
Sankcje nie są środkami tymczasowymi ani jednorazowymi; są mechanizmem systemowej, strategicznej presji na nasz kraj. I bez względu na to, jak rozwinie się sytuacja, bez względu na system stosunków międzynarodowych, nasi konkurenci zawsze będą dążyć do ograniczania naszego kraju, osłabiania jego możliwości gospodarczych i technologicznych.
Co więcej, podczas gdy wcześniej zachodnie tak zwane elity próbowały nadać tej rywalizacji pozory przyzwoitości, teraz wydaje się, że nie muszą się krępować, ani nie zamierzają się krępować. Nie tylko regularnie grożą Rosji nałożeniem nowych sankcji, ale także wprowadzają jeden pakiet po drugim. Wydaje się, że sami inicjatorzy stracili rachubę, ile ograniczeń nałożyli i przeciwko komu.
Ministerstwo Finansów dokonało obliczeń. Mogę powiedzieć śmiało. 28 595 sankcji wobec osób fizycznych i prawnych. To więcej, i to wielokrotnie, niż wszystkie sankcje nałożone na wszystkie inne objęte sankcjami kraje.
Nawet jeśli jest jakiś gest z drugiej strony – że coś ma zostać usunięte, osłabione – możemy się spodziewać, że znajdzie się inny sposób, aby włożyć kilka kijów w szprychy, jak to było w przypadku słynnej poprawki Jacksona-Vanika. [uwaga moja: przepisy regulujące zasady współpracy gospodarczej z krajami nie posiadającymi gospodarki rynkowej i ograniczające możliwości emigracji Żydów]
Nawet wtedy, gdy już nie było Związku Radzieckiego, przeciwko któremu została wprowadzona w swoim czasie, a stosunki między Rosją a Stanami Zjednoczonymi Ameryki były najlepsze. Ta poprawka nadal obowiązywała. A kiedy została zniesiona, w rzeczywistości została zastąpiona innym restrykcyjnym aktem przeciwko Rosji. Pamiętaj. Anulowali ją i natychmiast wprowadzili inne sankcje.
Powtarzam: sankcje i ograniczenia są rzeczywistością dzisiejszego nowego etapu rozwoju, w który wkroczył cały świat i globalna gospodarka. Globalna konkurencja nasiliła się i staje się coraz bardziej wyrafinowana, a jednocześnie nie do zaakceptowania.
W ten sposób nowa spirala rywalizacji gospodarczej dosłownie rozwija się na naszych oczach, a w tych warunkach żenujące jest nawet przywoływanie norm i zasad Światowej Organizacji Handlu, które kiedyś były aktywnie promowane przez Zachód. Dawno, dawno temu. Kiedy? Kiedy te zasady były dla nich korzystne. Gdy tylko stały się niewygodne, wszystko zaczęło się zmieniać. I wszystkie te negocjacje utknęły w martwym punkcie. I tak naprawdę nikt ich nie potrzebuje.
Oczywiście, i mówiłem to już wielokrotnie: to nie będzie to samo, co było wcześniej. Nie powinniśmy mieć nadziei na całkowitą swobodę handlu, płatności i przepływu kapitału, podobnie jak nie powinniśmy liczyć na zachodnie mechanizmy ochrony praw inwestorów i przedsiębiorców.
Tak, Aleksandrze Nikołajewiczu, właśnie powiedziałem, a właściwie zacząłem od tego: mamy własne problemy systemowe związane z prywatyzacją i ochroną praw działających w dobrej wierze nabywców. Znacie moje stanowisko. Wszyscy grają na zwłokę, ale wspólnie dopilnujemy, aby ten problem został ostatecznie rozwiązany.
Do czego zmierzam? My mamy, ale i u nich jest dużo takich problemów. Musimy przyznać, że w przeszłości mechanizmy te nie działały prawidłowo. Mam na myśli te zaproponowane przez naszych zachodnich tak zwanych partnerów. A teraz kurtyna, jak to nazywają, została podniesiona: stało się oczywiste dla wszystkich, ile warte są różne „wysokie sądy” w europejskich stolicach i zachodnich jurysdykcjach, którymi wielu próbowało się zasłaniać i po cichu okopać. To wszystko. Nic z tego nie ma. I nie ma żadnego niezawisłego sądownictwa.
Koniec tłumaczenia
Nie wiem czy Gilbert Doctorow zna to przemówienie Putina. Ale ostatnio napisał (jak zwykle bardzo interesujący) tekst na podobny temat i praktycznie potwierdził to, co Putin powiedział na temat zachodnich sankcji. Jest więc drugą osobą. Oto jego tekst.
Początek tłumaczenia.
„Reset” w stosunkach z Rosją: o czym tak naprawdę mówimy?
https://gilbertdoctorow.com/2025/03/22/reset-in-relations-with-russia-what-are-we-actually-talking-about/
„Patrząc wstecz na to, co ja i inni mówiliśmy w ostatnich tygodniach o kontaktach Donalda Trumpa z prezydentem Putinem, których celem jest znalezienie wspólnej płaszczyzny do zakończenia raczej wcześniej niż później wojny na Ukrainie, widzę, że używaliśmy terminu „reset”, aby opisać to, co robi Trump, bez poświęcania czasu na wyjaśnienie samego „resetu”.
Jeśli „reset” wydaje ci się pojęciem oczywistym, zastanów się jeszcze raz. Właśnie sprawdziłem w Wikipedii „rosyjski reset”, który został przeprowadzony już w latach 2009-2010 przez administrację Baracka Obamy i ze zdumieniem odkryłem, że ta najpowszechniej używana encyklopedia naszych czasów myli się w tej kwestii.
Opis zaczyna się słowami „Symboliczny reset” i przypomina nam o humorystycznym i wymownym incydencie na samym początku tego, co wyglądało na inicjatywę pokojową Obamy, kiedy ówczesna sekretarz stanu Hillary Clinton przedstawiła rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Siergiejowi Ławrowowi „przycisk reset”, który obaj mieli nacisnąć. Dzięki niechlujnej pracy asystentów Hillary, rosyjski tekst na przycisku oznaczał „przeciążenie” (перегрузка), a nie zamierzony „reset” (перезагрузка).
Wikipedia przechodzi następnie do tego, co nazywane jest „resetem merytorycznym”, który zdaniem autorów sprowadza się do poprawy retoryki publicznej, czyniąc ją bardziej pełną szacunku niż w gorzkim ostatnim roku administracji Busha po wojnie rosyjsko-gruzińskiej.
To, co całkowicie pomijają, odwracając naszą uwagę gestami Public Relations, to prawdziwa i jedyna merytoryczna treść resetu Obamy: przygotowanie drogi do zatwierdzenia przez Senat traktatu New START ograniczającego arsenały broni strategicznej obu krajów, a mianowicie liczbę ICBM [Intercontinental Ballistic Missiles – międzykontynentalne rakiety strategiczne], głowic, wyrzutni itp.
Kiedy cel ten został osiągnięty, reset został zakończony, a działalność związana z atakowaniem Rosji została wznowiona na pełnych obrotach, co doprowadziło do lekceważenia Rosji przez Obamę jako „regionalnego mocarstwa” i do scharakteryzowania Rosji przez senatora McCaina jako „stacji benzynowej udającej kraj”.
Wszystko, poza samym traktatem New START, było tylko na pokaz, dla atmosfery, ponieważ Obama i spółka nie byli zainteresowani poprawą stosunków z Rosją, nie byli zainteresowani wysłuchaniem tego, czego Rosjanie chcieli lub oczekiwali od ich relacji. Waszyngton dążył tylko do tego, czego chciały Stany Zjednoczone, a mianowicie traktatu ograniczającego wyścig zbrojeń.
Stało się tak, ponieważ polityka zagraniczna pod rządami Obamy była, podobnie jak pod rządami każdego prezydenta, z jednym możliwym wyjątkiem, począwszy od administracji Forda, prowadzona przez ideologów, którzy w taki czy inny sposób byli związani z tym, co obecnie nazywamy neokonserwatyzmem i/lub neoliberalizmem. Aż do upadku ZSRR wierzyli oni w amerykańską misję przewodzenia „Wolnemu Światu”. Po upadku ZSRR wierzyli w amerykańską misję rządzenia całym światem, bycia globalnym hegemonem.
Możliwym wyjątkiem, który mam na myśli, jest Ronald Reagan, który czasami pozwalał sobie na kierowanie się ludzkimi emocjami, a nie kanciarstwem, i który naprawdę chciał pokoju z Rosją Gorbaczowa, nawet wolnego od broni nuklearnej, a nie zbrojnego starcia. To, za czym opowiadał się jego gabinet, to już inna historia, a pod rządami następcy Reagana, Busha seniora, doszło do zdrady pokoju, na który liczył Reagan.
Proszę zauważyć: Ta smutna historia sięga aż do czasów Geralda Forda. Jednak poprzednia prezydentura była zupełnie innym przypadkiem. Richard Nixon był jedynym realistycznym prezydentem w historii Ameryki w drugiej połowie XX wieku. Jego bezpośrednim następcą w tym sensie jest dziś… Donald J. Trump.
Kiedy Richard Nixon mówił o tym, co dziś nazywamy „resetem”, nazywało się to „détente” i obejmowało wszystkie możliwe relacje międzypaństwowe, biznesowe i międzyludzkie. Trump ma na myśli zaktualizowaną wersję détente, obejmującą wszystkie zagadnienia, które są przedmiotem wzajemnego zainteresowania Stanów Zjednoczonych i Rosji. WSZYSTKIE ZAGADNIENIA.
W moich ostatnich esejach na temat rozmowy telefonicznej Trump-Putin użyłem „naukowej spekulacji”, aby uzupełnić brakujące treści, treści, które słusznie są przed nami ukrywane, ponieważ są bardzo delikatne i muszą być omawiane tylko za zamkniętymi drzwiami.
Moim głównym przypuszczeniem było to, że Rosjanie zostali wysłuchani i przyjęli postawę zaufania wobec Donalda Trumpa, ponieważ podzielił się on z Putinem swoją wizją wszystkich kierunków, w których mogą podążać wzajemne relacje amerykańsko-rosyjskie. Jedyną konkretną wskazówką, że tak jest, było to, że prezydent Trump powiedział, że rozmawiali między innymi o Bliskim Wschodzie.
Bliski Wschód? Jaki to ma związek z wojną na Ukrainie? Nie ma bezpośredniego związku poza niewątpliwą nadzieją Trumpa, że Rosjanie mogą być przydatni dla amerykańskiej dyplomacji w tym regionie w wybranych obszarach geograficznych, takich jak Syria. Wskazuje to jednak na prawdopodobne dalekosiężne dyskusje, które odbyły się w ciągu dwóch godzin i dwudziestu ośmiu minut.
Ciekawe jest oczywiście to, że zwykłym punktem odniesienia dla Donalda Trumpa w republikańskiej hagiografii jest Ronald Reagan. Jednak ze względu na jego obecne działania uważam, że bardziej trafne jest stwierdzenie, że wzoruje się on na Richardzie Nixonie, największym realiście w historii swojej partii.
Koniec tłumaczenia
Nic dodać, nic ująć.
A właściwie dodać można jedynie potwierdzenie, że strona rosyjska dostrzega inne podejście USA i jego dążenie do zakończenia konfliktu na Ukrainie. Rzecznik Putina – Pieskow, w swoim wywiadzie dla Zarubina powiedział, że rozmowy z nową amerykańską administracją są zupełnie inne niż z administracją Bidena. Amerykanie mówią o pokoju i o chęci współpracy gospodarczej, korzystnej dla obu stron. Klimat rozmów jest diametralnie inny i mimo tego, że istnieje jeszcze wiele punktów spornych, daje nadzieję na porozumienie, gdyż widać chęć jego osiągnięcia.
https://rutube.ru/video/aef3faf8391484ff26f2b5189cd0e94f/?&utm_source=embed&utm_medium=referral&utm_campaign=logo&utm_content=aef3faf8391484ff26f2b5189cd0e94f&utm_term=yastatic.net%2F&referrer=appmetrica_tracking_id%3D1037600761300671389%26ym_tracking_id%3D17166893877416514706
A trzecią osobą jest prof. Adam Wielomski. Ktoś powiedział, że wraz z małżonką są najmądrzejszym małżeństwem w Polsce. Całkowicie się z tym zgadzam! Muszę się pochwalić, że w swojej ostatniej wypowiedzi powiedział dokładnie to samo, co napisałem miesiąc temu.
Także on uważa, że nasz kraj stoi przed kluczowym momentem wyboru, może niekoniecznie sojuszy, ale swojego miejsca wśród innych krajów. I także on uważa, że szansa zostanie zmarnowana. Mówi dosadniej niż ja.
Temat ten nie jest obecny w kampanii prezydenckiej, gdyż jest on intelektualnie zbyt trudny dla społeczeństwa. Dla kandydatów na prezydenta z pewnością też! Twierdzi, że poziom intelektualny społeczeństwa nie pozwala na zrozumienie sytuacji politycznej na świecie i jej wpływu na nasz kraj. Że społeczeństwu wystarczą pełne półki sklepowe i wiele kanałów telewizyjnych z ogłupiającym śmieciem. Niestety, jak zwykle ma rację.
https://pecuniaolet.wordpress.com