Niemal wszyscy sąsiedzi Polski posiadają własne elektrownie atomowe (nie ma ich tylko Litwa, bo była przestarzała i UE kazała ją zamknąć). Czesi posiadają nawet dwie tego typu siłownie (Dukovany i Temelin), a rząd w Pradze właśnie podjął decyzję o budowie kolejnych reaktorów.
W odróżnieniu od Czech, politycy w Polsce od ponad 10 lat nie mogą się zebrać na odwagę i podjąć decyzję o rozpoczęciu budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej. A z każdym kolejnym rokiem bez „atomu” nasza sytuacja związana z bezpieczeństwem energetycznym będzie coraz tragiczniejsza.
Rząd Czech podjął w poniedziałek decyzję o sposobie finansowania budowy nowych reaktorów atomowych w już działających elektrowniach jądrowych (funkcjonujących w miejscowościach Dukovany i Temelin na południu Czech).
Aktualny udział energii atomowej w bilansie energetycznym Czech wynosi 34 proc. Po wybudowaniu nowych reaktorów wzrośnie on do poziomu 50 proc. To konsekwencja przyjęcia w 2015 roku przez rząd w Pradze „Państwowej koncepcji energetycznej”, w której założono, iż energetyka jądrowa będzie dla Czech głównym źródłem energii.
O ile czescy politycy nie mają wątpliwości i twierdzą, że atom będzie podstawą ich bezpieczeństwa energetycznego, to polscy politycy od ponad 10 lat nie mogą podjąć konkretnej decyzji dotyczące budowy choćby tylko jednej elektrowni atomowej. Wiją się, przekładają terminy, tłumaczą, ale decyzji jak nie było, tak nie ma.
Niestety (dla nas wszystkich) taki stan zawieszenia kosztuje coraz więcej pieniędzy. Szacuje się (na podstawie danych ujawnionych przez NIK, PGE oraz Ministerstwo Energii), że całkowita kwota przeznaczona na „Program polskiej energetyki jądrowej” od początku 2009 roku istotnie przekroczyła już miliard złotych. [I co tym miliardem zrobiono? – admin]
Co gorsze – trwające już od ponad 10 lat kręcenie się w miejscu w/s rozpoczęcia budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej, to nie tylko kwestia pieniędzy trawionych na pensje i wynagrodzenia dla członków specjalnie w tym celu powołanych spółek oraz ich doradców. To także sprawa bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Z roku na rok wzrasta w naszym kraju zapotrzebowanie na energię elektryczną. [I wzrośnie jeszcze bardziej, gdy po drogach zacznie jeździć milion samochodów elektrycznych Morawieckiego – admin]
Nie budujemy jednak nowych dużych źródeł mocy, które byłyby w stanie sprostać zapotrzebowaniu rozrastającej się gospodarki (nowe bloki węglowe i gazowe, które są obecnie w budowie, mają przede wszystkim zastąpić bloki stare i awariogenne, które nie nadają się do dalszego użytkowania).
Aby zapewnić odpowiednią moc w sieci przesyłowej nasz kraj musiał uzależnić się od dostaw z zagranicy. To, czy gospodarka będzie funkcjonować, a ludzie będą mieli prąd w swoich domach, zależy od tego, czy uda nam się zaimportować odpowiednią ilość energii z Niemiec, Szwecji, Ukrainy i… Czech. Tych Czech, których rząd właśnie zadecydował w jaki sposób finansować budowę nowych reaktorów atomowych.
[A dlaczego nie mamy importować czystego, bezpiecznego, zdywersyfikowanego i ekologicznego prądu elektrycznego z USA i Izraela? Znowu Putin coś namieszał? – admin]
[A dlaczego nie mamy importować czystego, bezpiecznego, zdywersyfikowanego i ekologicznego prądu elektrycznego z USA i Izraela? Znowu Putin coś namieszał? – admin]
Niestety bez własnego „atomu” nasza sytuacja związana z bezpieczeństwem energetycznym będzie coraz tragiczniejsza. Coraz bardziej będziemy się bowiem uzależniali od dostaw energii z zagranicy, które przecież nie są zagwarantowane raz na zawsze.
Co jeśli np. Niemcy nagle przestaną przesyłać nam swoją moc? Kto wówczas zapewni Polsce energię elektryczną? Białorusini? Rosjanie?! [No przecież Amerykanie! – admin]
Źródło: Czechy: Nowe reaktory zbudują firmy zależne od CEZ (PB.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz