Przejdź do głównej zawartości

Na „zieloną rewolucję” w energetyce brakuje nam 100 mld zł. Czy rachunki pójdą ostro do góry!?

Aby Polska w ciągu 10 lat spełniła wymagany przez UE limit 32 proc. energii z OZE, potrzeba aż 300 mld zł na inwestycje związane z transformacją energetyczną.

Problem w tym, że polskie spółki energetyczne będą w stanie zapewnić (i to głównie poprzez zaciąganie nowych długów) najwyżej 2/3 tej kwoty. Skąd wziąć brakujące 100 mld zł? Przecież nie można się zadłużać w nieskończoność?
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju mówi o enigmatycznych instrumentach kapitałowych. Dla mnie znacznie realniejszy jest scenariusz drastycznego wzrostu rachunków za prąd.
Paweł Borys, który pełni funkcję prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), podczas Kongresu Bankowości Korporacyjnej i Inwestycyjnej, stwierdził, że Polska potrzebuje ok. 300 mld zł na inwestycje związane z transformację energetyczną, aby w ciągu 10 lat osiągnąć oczekiwane przez Unię Europejską 32 proc. energii z OZE.
Skąd wziąć tak gigantyczne pieniądze? Borys uważa, że potencjał krajowych koncernów energetycznych to ok. 200 mld zł, z czego większość to pieniądze, które dopiero zostaną pozyskane w wyniku uruchomienia instrumentów dłużnych (kredytów i obligacji).
Co z resztą niezbędnych środków, którą umownie nazwiemy „luką w finansowaniu”? Kwotę około 100 mld zł ot tak sobie nie znajdziemy na ulicy, a banki będą raczej niechętne nastawione wobec perspektywy udzielania kolejnych kredytów zadłużonym po uszy firmom energetycznym.
Prezes PFR wspomina o enigmatycznych „instrumentach kapitałowych”, które miałby przygotować PFR. Osobiście uważam, że o wiele łatwiej będzie przerzucić koszt „transformacji energetycznej” na końcowych klientów, czyli nas wszystkich. Dlaczego? Otóż koszty pozyskania energii elektrycznej przez gospodarstwa domowe w Polsce są nadal jednymi z najniższych w Europie.
Gdy spółkom energetycznym skończy się możliwość finansowania rozwoju OZE z kredytów (bo banki przestaną ich udzielać) i obligacji (bo nie będzie chętnych do ich zakupu), to jedynym sposobem umożliwiającym dalszy rozwój OZE będą podwyżki taryf dla odbiorców końcowych.
Uzasadnienie będzie mniej więcej takie – modernizujemy energetykę na wzór i podobieństwo krajów Europy Zachodniej, zatem rachunki też muszą być zachodnie.
W takich okolicznościach żadne zaklinanie rzeczywistości przez polityków partii rządzącej nie pomoże. Zamrażać ceny prądu (czyli robić to, co udało się w 2019 roku) nie można w sposób ciągły. Efekt będzie taki, że Polacy zapłacą znacznie więcej za prąd. Jeśli nie od 2020, to już na pewno od 2021 roku.
Jedynym pytaniem, które w mojej ocenie wciąż pozostaje otwarte jest to, czy przez wspomniany okres 10 lat rachunki za energię wzrosną o kilkadziesiąt, czy może raczej o kilkaset procent?
Źródło informacji:
> Luka w finansowaniu transformacji energetycznej wynosi ok. 100 mld zł – Borys, PFR (PAP)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas