Przejdź do głównej zawartości

STEM nowym problemem feminizmu


Dawne hasło “kobiety na traktory” dziś przybiera formę “kobiety przed komputery”. Trwa zmasowana ofensywa odciągnięcia kobiet od rodzin na rzecz przykucia ich do nauki.
Organizacja Narodów Zjednoczonych w celach zrównoważonego rozwoju postawiła sobie za cel wprowadzenie kobiet do branż określanych w krajach anglojęzycznych jako STEM.
Jest to skrót oznaczający naukę, technologię, inżynierię oraz matematykę. Problem w dokumentach nosi nazwę jako luka gender (gender gab) i jest niczym innym, jak typowo statystycznym problemem.
Odgórna idea zakłada, że w ramach tych dziedzin liczba pań musi być większa. Nikt jednak nie zadaje sobie pytania, czy choćby ze względów fizycznych i psychologicznych (to jest kwestii genetycznych uzdolnień i predyspozycji płci) obecny stan nie jest wynikiem tego, co chce natura.
Działania te sugerują, że istnieją na świecie sztucznej bariery uniemożliwiające kobietom kształcenie się i pracę. O ile w przypadku krajów islamskich jest to zgodne z prawdą o tyle w innych krajach, między innymi w Polsce, brakuje zakazów uczęszczania kobiet na uczelnie, czy podejmowania pracy w branży około technologicznej.
Na świecie w dziedzinach STEM w 2015 kobiety stanowiły dwadzieścia osiem i osiem dziesiątych procenta ogółu zatrudnionych na pełen etat. W państwach arabskich liczba badaczy i zarazem kobiet sięgała trzydzieści dziewięć i osiem dziesiątych procenta. Było to o trzy dziesiąte więcej niż w Europie Środkowej i Centralnej. Najsłabiej wypadła tutaj Azja Wschodnia i Pacyfik z dwudziestoma trzema i czterema dziesiątymi procenta.
Dla porównania w Polsce w 2016 kobiety stanowiły trzydzieści siedem procent badaczy. Wyprzedziliśmy w tym postępową Szwecję, Holandię, Niemcy, Francje, Austrie, Belgie, Włochy, czy Szwajcarię.
Z Funduszu Roosvelta powstał raport stworzony przez Catherine Hile, Christianne Corbett i Andresse Rose w ramach Amerykańskiego Zrzeszenia Kobiet Uniwersyteckich (AAUW). Wedle ich ustaleń w testach matematycznych SAT na trzech chłopców wypada jedna dziewczynka z wysokim wynikiem. Są to testy wykonywane na trzynastolatkach. Za sukces uważa się, że wynik ten zmalał w ciągu trzydziestu lat z trzynastu chłopców na jedną dziewczynkę. Nie zmienia to faktu, że na uczelniach technicznych tylko, co piąty dyplom jest uzyskany przez kobietę.
Za problem ONZ i organizacje feministyczne uważają “stereotypy”, że “matematyka nie jest dla kobiet”. W imię “sprawiedliwości” wprowadza się system sztucznego przyjmowania po płci, czyli w istocie dyskryminacji mężczyzn na rzecz kobiet. Uważają, że wzrost liczby kobiet w branżach technicznych przekłada się na rozwój kreatywności, kompetencji oraz innowacji.
Wnioski te są krzywdzące, bo wykorzystują retorykę i punkt widzenia jaki krytykują feministki. Zakładają bowiem, że nie są ważne predyspozycje oraz rzeczywiste umiejętności, ale jego płeć i udział danej płci jest automatycznie przekładany na sukces w danej branży.
Wedle analiz na trzysta dziewięćdziesiąt dwa tysiące studentów nauk ścisłych przypadało trzysta pięćdziesiąt jeden tysięcy studentek. Z wyjątkiem biologii oraz nauki o środowisku na takich polach jak mechanika z fizyką, informatyka, obliczenia w strukturze uczących chłopcy górowali. W rozkładzie wyników testów z matematyki oraz szeroko pojętej nauki nie było dziedziny w której by panie osiągały lepsze (ilościowo) rezultaty. Więcej panów miało lepsze wyniki.
W porównaniu do lat sześćdziesiątych więcej kobiet ma doktoraty w naukach ścisłych. O ile jak podała National Science Foundation w 1966 z biologii miało ich dwanaście procent o tyle w 2006 liczba ta zwiększyła się do czterdziestu siedmiu procent. Wśród fizyków to jednak szesnaście procent. Na terenie USA tak zwane Title X zabrania dyskryminacji ze względu na płeć i on obowiązuje od 1972 roku.
Dla feministek jest nie do uwierzenia, że wedle ustaleń WGBH wśród dzieci między osiem a siedemnaście lat ledwie pięć procent dziewcząt było zainteresowanych karierą jako inżynier, a co czwarty chłopiec.
Zarazem pomimo takich rozbieżności pojawiają się informacje, że przykładowo jeśli tyle samo kobiet by uczestniczyło w gospodarce indyjskiej, co jest obecnie w niej mężczyzn w branżach technicznych wzrost ekonomiczny tego kraju by przekroczył dwa i dziewięć dziesiątych tryliona dolarów do 2025.
Światowe Forum Ekonomiczne ocenia, że za dwieście siedemnaście lat zostanie osiągnięty cel równego udziału kobiet i mężczyzn w branżach STEM. Te jednak wyliczenia są mocno nacechowane ekonomią i odrzucają myślenie o rodzinie. Nawet jeśli kobiety nie zajmują takiego samego stopnia udziału w STEM to dzięki ich staraniom zadbani chłopcy mają szansę na pójście tą drogą.
W chwili kiedy panie są w ciąży panowie mają czas na dokształcanie się i zdobywanie umiejętności, jakie przekładają się na tworzenie różnic. Takie jednak argumenty w ONZ i wśród feministek są odrzucane w imię sztucznego zachęcania kobiet do nauk ścisłych bez pytania ich, czy tego w rzeczywistości chcą.
Jacek Skrzypacz
https://prawy.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas