Takie małe streszczenie komentarzem ze strony Cukiernika.
Prywatyzacja wody w Boliwii została wymuszona przez Bank Światowy. W 1997 roku oznajmił on władzom, że jeśli nie sprywatyzują wodociągów w Cochabambie, La Paz i El Alto, nie udzieli im pożyczki na rozwój gospodarki wodnej. Celem miało być zapewnienie mieszkańcom Boliwii dostępu do wody pitnej i kanalizacji. Skutek był jednak odwrotny, w samym El Alto odcięto od wody prawie 208 tysięcy ludzi. W 1999 roku rząd Boliwii sprywatyzował wodociągi miasta Cochabamba. Po sprzedaniu firmie Bechtel (działającej w ramach konsurcjum Aguas del Tunari) publicznej elektrowni wodnej w mieście Cochabamba ceny wody natychmiast wzrosły, o 200 procent. W kraju, gdzie pensja minimalna wynosiła mniej niż 60 dolarów, wiele osób otrzymało rachunek za wodę opiewający na 20 dolarów. Firma pobierała nawet opłaty za wodę deszczową zbieraną w beczkach przy domu i za wodę w przydomowych studniach. Wybuchła ,,wojna o wodę’’ (guerra del aqua), mieszkańcy miasta masowo wyszli na ulice, byli zabici i ranni. Ogłoszono strajk generalny. Firma Bechtel został zmuszona opuścić ten kraj. W 2000 roku prywatyzację wody unieważniono…
Oczywiście pan Cukiernik też chciałby dostawę wody oddać w prywatne ręce, pewnie razem ze źródłami, ale komentatorzy zareagowali dość przytomnie. Co ciekawe nie ma zbyt wielu linków opisujących to wydarzenie. W Polsce do tego oczywiście nigdy nie dojdzie, znaczy się do zamieszek na tym tle, bo źródła oczywiście sprzedadzą bez problemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz