Minister zdrowia Łukasz Szumowski podpisał rozporządzenie PEM, a asygnował je minister cyfryzacji Marek Zagórski. Zwiększa ono dopuszczalne poziomy pól elektromagnetycznych w środowisku nawet 100 razy. Wszystko po to, by operatorzy mogli zbudować infrastrukturę dla sieci 5G.
Zgodnie z rozporządzeniem, limit gęstości mocy w zakresie częstotliwości od 2 GHz do 300 GHz, obowiązujący jeszcze od 2003 r., został zwiększony z 0,1 W/m2 do 10 W/m2.
Teoretycznie, nawet po podniesieniu, normy są zgodne z europejskim standardem oraz zaleceniami Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony Przed Promieniowaniem (ICNIRP) i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Problem w tym, że z jakichś powodów niektóre z tych norm były nawet o 100 razy bardziej restrykcyjne.
Sieć 5G wymaga tego, aby całą Polskę pokryła sieć nadajników niewielkiego zasięgu, które będą mogły obsługiwać wszelkie urządzenia. Nowa technologia sprawi, że będziemy mogli np. za pośrednictwem telefonu kontrolować wszystkie urządzenia domowe. Problem w tym, że wiąże się to siłą rzeczy znacznie ze zwiększonym promieniowaniem elektromagentycznym, a to jest wymieniane jako czynnik rakotwórczy.
Znowu jakieś teorie spiskowe… Po prostu, po przeprowadzeniu serii skrupulatnych badań okazało się, że dotychczasowe normy były niepotrzebnie restrykcyjne. Wszelka zbieżność czasowa tych badań z wprowadzaniem technologii 5G jest czystym przypadkiem, a kto by twierdził co innego, pójdzie do pierdla.
Admin
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz