Idiotyczność i przewidywalność sporu o tzw. “wyzwolenie” jest tak wielka i oczywista, że nie można opędzić się od podejrzenia prowokacji. Co gorsza zaś – najsmutniejsza w całej tej awanturze jest chyba jednak jej forma.
Znowu potwierdza się bowiem, że internetowym Polakom wystarczy podrzucić rybkę – i są gotowi pozabijać się z kumulowanej nienawiści i agresji. Alienacja i polaryzacja, polaryzacja i alienacja…
O koniecznościach bez sentymentów
Bo tak z ręką na sercu – o co my się właściwie kolejny raz spieramy? Wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie było w pewnym momencie po prostu koniecznością historyczną, na którą ówcześni Polacy (a tym mniej my dzisiaj) niczego nie mogli poradzić.
Jak ten fakt geopolityczny nazwiemy dziś – z punktu widzenia samej historii wydaje się być bez znaczenia. Liczy się to tylko w świecie propagandy, w którym użyteczne bywają nie fakty, ale właśnie etykiety, mające wywoływać emocje, niczym te napisy zapalające się nad widownią w studiach telewizyjnych, bez świadomości oglądających takie spektakle całkiem z zewnątrz.
Takie zbędne z punktu widzenia narodowego zdrowia psychicznego emocje łatwo jest zresztą wywołać z obu stron tak wykreowanego sporu. Bo przecież historycznie nie chodzi, ani nie chodziło o to czy nasi przodkowie subiektywnie czuli się „wyzwalani” czy „okupowani przez kolejnych okupantów”, ani z jakimi intencjami Sowieci przychodzili do Polski. Nic z tych rzeczy.
Ważne było i pozostaje, że przy wszystkich fundamentalnych sprzecznościach interesów między Polską a Sowietami – akurat ten jeden mieliśmy wspólny: pokonanie Niemiec i wyparcie ich z ziem polskich. Bez sentymentów.
Liczby, które mają znaczenie
Dlaczego? A, bo suma indywidualnych doświadczeń w typie “Niemiec dał babci cukierka, a Ruskie miały karabiny na sznurkach i śmierdziało im z onuc” – w żaden sposób nie równoważy jednego doświadczenia zbiorowego. Takiego mianowicie, że ci dobrzy Niemcy zamordowali przeszło 3 miliony etnicznych Polaków, a jak by nie liczyć – liczba polskich ofiar sowieckich i komunistycznych jest o dwa rzędy wielkości niższa. Dla tych, którzy nie wiedzą co to są te rzędy wielkości – to są dwa zera po cyfrze z przodu.
[Polski patryjota nie rozumie pojęcia „rząd wielkości” i brzydzi się takimi niechrześcijańskimi pojęciami – admin]
Naprawdę, że to wciąż na nowo trzeba tłumaczyć…! Zapewne na pewnym poziomie percepcji przekazy, że bitwa pod Grunwaldem zaczęła się ok. 9 rano 15. lipca 1410 r. i że po prostu była dawno – są równoważne. A milion i miliard to prostu tak samo cholernie dużo. Ale na pewnym poziomie – to równoważne w żaden sposób nie jest.
Przepraszam, ale jestem zawodowym dziennikarzem. Dla mnie 3.000.000 i 60.000 to nie jest to samo. A jako z wykształcenia księgowy nie mogę też przejść do porządku nad sentymentalizującymi popiskaniami, że „liczby niczego nie zmieniają!”. Z punktu widzenia przetrwania narodu – zmieniają bowiem wszystko.
Dusze, które przeżyły
I rzecz kolejna – jak można na poważnie opowiadać kabotyńskie kocopoły w stylu “Niemcy mordowali ciała – a Ruskie dusze!”? Skoro ktoś może siedzieć i sobie tak ględzić – znaczy, że i jego, i zapewne jego rodziców i dziadków dusze jakoś przetrwały. A gdyby dziadków i rodziców przepuszczono przez niemieckie kominy – to by już nie było komu tak p…ć!
Zresztą, skoro Polacy obronili się przeciw zagrożeniu ciał – to skąd bierze się u powtarzających bezmyślnie to całe założenie o większym nawet zagrożeniu polskiego ducha? Skąd przekonanie, że gdyby nie jakiś nadzwyczajny splot okoliczności (“tąpnięcie, rozkład, a w końcu krach systemu komunistycznego“) – to byśmy akurat temu niebezpieczeństwu, faktycznie przyniesionemu ze Wschodu, ulegli? Że to samo mogło dotknąć ogół, co spotkało gromadkę dzieci żydowskich komunistów i relatywnie naprawdę wąski krąg ich szabesgojów?
Wszak jest to zwyczajnie sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale i ze wszystkim co wiemy o najnowszej historii Polski! Skoro przez 45 lat naród polski w swej masie w najmniejszym nawet stopniu nie został skomunizowany – to na czym u licha miałoby jeszcze polegać to „większe od niemieckiego zagrożenie sowieckie”, na narzuceniu Polakom Funduszu Wczasów Pracowniczych?!
W rzeczywistości to bzdura z tej samej kuchni co “gdyby nie powstania – nie mówilibyśmy po polsku!“. Jak bardzo trzeba gardzić narodem polskim, by się upierać, że tak łatwo uległby świadomościowemu unicestwieniu! W dodatku przecież cała ta bajka z duszą została sfalsyfikowana. Cóż takiego stało się z polskimi duszami przez te 45 lat? Zaprawdę zabite zostały? Nie. Czyli cały konstrukt to strachy na Lachy.
[Ależ zostały zabite. Przez ostatnie 30 lat. Nie przez ruskich. – admin]
Histeryzacja słów i prawdziwe wyzwanie
Niestety, żadne tego typu zdroworozsądkowe argumenty nie są w stanie ani rozstrzygnąć, ani choćby przerwać kolejny raz roznieconej gównoburzy. Naprawdę bowiem jest to wciąż ta sama kwestia mieszania pojęć przez dodawanie im zabarwienia emocjonalnego: “Jak ktoś to nazywa wyzwoleniem, to znaczy, że chwali, czyli że popiera i komunizm, i gwałcenie!“. Mamy więc do czynienia nie tylko z ideologizacją dyskursu naukowego, ale i z jego histeryzacją, uinfantylnieniem.
Nadto, słowa w ogóle nie mają już znaczenia. Nie lubimy czegoś, chcemy to wyrazić – więc nazwijmy najbrzydziej, jak nam przychodzi do głowy. Nieważne czy ma to sens. I przeciwnie, jeśli nazwa naukowo poprawna wydaje się nam za miła i kojarząca z aprobatą danego zjawiska – to jej zaprzeczamy. Stąd i ta nieszczęsna awantura o “dwie okupacje” i “wyzwolenie“.
A przecież, jak to pewien mądry człowiek napisał: „Wyzwolin ten tylko doczeka się dnia kto własną wolą wyzwolony!”.
Jeśli nie uwolnimy się na początek przynajmniej od takich dzielących nas awantur – nigdy nie zorganizujemy polskiego potencjału niezbędnego, by stać się prawdziwie niepodległym narodem. Kluczowym pozostaje dziś bowiem nie problem czy Sowieci nas wyzwolili czy zaokupowali w 1944 r. – tylko czy jesteśmy w stanie pozbyć się okupantów jak najbardziej teraźniejszych. A na tym każdy Polak powinien się skupić, niezależnie od swoich politycznych sympatii i historycznych afiliacji.
Konrad Rękas
https://konserwatyzm.pl
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz