Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu czy Auschwitz, niezależnie, jakiej nomenklatury będziemy używać, został wyzwolony przez Armię Czerwoną, i dalej będzie symbolem hańby niemieckiego narodu, miejscem tragedii Żydów i świadectwem chwały żołnierzy radzieckich.
Gdyby tempo i fluktuacja zdarzeń w polskiej polityce były równoważne jakości i ciężarowi gatunkowemu, to Polska mogłaby się zaliczać do potęg dyplomatycznych. Tak dobrze niestety nie jest.
Po wizualnej klęsce Polski w Jerozolimie podczas Światowego Forum Holokaustu w związku z absencją prezydenta Dudy i niewątpliwej dominacji Prezydenta Putina podczas tego wydarzenia, koniecznym było zrównoważenie powstałego niedostatku na innym kierunku działań. Z pomocą Dudzie walczącemu o druga kadencję przyszedł Prezes Kaczyński, który podobnie jak pozostali polscy politycy – niezależnie od przynależności partyjnej – czuje się obarczony obowiązkiem przeciwstawiania się Rosji na każdym polu.
Pomoc Axel Springer
W sukurs Kaczyńskiemu przyszedł niemiecki Axel Springer SE. Wywiad z Kaczyńskim zamieszczony w sobotnim wydaniu Bild’a (gazety codziennej o charakterze sensacyjnym w formacie tabloidu) na dwa dni przed obchodami 75 rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jest w takim samym stopniu przypadkowy jak formuła, aby nie zapraszać przywódców państwowych na uroczystości, a jedynie informować o uroczystości, pozostawiając każdemu krajowi wolną rękę, co do poziomu reprezentacji.
Sądząc po reakcji rosyjskich środków masowego przekazu, należy przyjąć, że wywiad Kaczyńskiego odniósł skutek większy od zamierzonego.
Bild, choć jest wysokonakładową gazetą, to jest to jednak tabloid z całą tego słowa charakterystyką.
Kaczyński w wywiadzie nie ogłosił niczego nowego, czego by nie powiedział wcześniej. Nowością może być to, że nie upiera się już przy zamachu, a po zwrocie samolotu, jak dodał: „Mógłbym porozmawiać z prezydentem Putinem o śmierci mojego brata”.
Jest to nowość w ustach Kaczyńskiego, ale, mając na uwadze wspomniane wyżej tempo i fluktuację w polskiej polityce, nie ma się do czego przywiązywać, a tym bardziej popadać w jakąkolwiek histerię.
Polska polityka zagraniczna jest na tyle nieskoordynowana, że trudno uznać, kto de facto za nią odpowiada, a uwarunkowana propozycja spotkania posła na Sejm Jarosława Kaczyńskiego z Prezydentem Rosji, aby porozmawiać o katastrofie lotniczej, jest tego najlepszym dowodem, chyba, że Kaczyński wyobraża sobie prywatne spotkanie z Putinem na rybach, ale to już jest inna orbita, która pozostaje w chronionej sferze prywatności.
Najpierw brak zaproszenia na uroczystości 75 rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu dla Prezydenta Rosji, następnie – za „pięć dwunasta” – zaczepny wywiad dla niemieckiego tabloidu. Sekwencja zdarzeń oczywista, choć następstwa nie są już tak ewidentne.
Niemcy nadal pozostaną budowniczymi obozów koncentracyjnych, a ten w Oświęcimiu czy Auschwitz, niezależnie, jakiej nomenklatury będziemy używać został wyzwolony przez Armię Czerwoną i dalej będzie symbolem hańby niemieckiego narodu, miejscem tragedii Żydów i świadectwem chwały żołnierzy radzieckich.
Podwójna niesprawiedliwość dziejowa dotyka Auschwitz /Oświęcimia: z jednej strony, nazywanie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu „polskim obozem”, a z drugiej strony, zapominanie, że bramy obozu otworzyli i wyzwolili więźniów żołnierze Armii Czerwonej.
Niestety jedna i druga niesprawiedliwość dzieje się w znacznej mierze dzięki i z winy „nowych Polaków”, którzy na ołtarzu „nowej polskiej prawdy historycznej” położyli – Historię. Ci „nowi Polacy” uprawiają donkiszoterię w walce o nazwanie prawdziwych twórców obozu, deprecjonując jednocześnie jego wyzwolicieli i nie zauważają w tym żadnego dysonansu.
Minister spraw zagranicznych Izraela Israel Kac, skorzystał z obecności Putina na Światowym Forum Holokaustu i na jego ręce złożył wyrazy osobistej wdzięczności:
– Dzięki Armii Czerwonej moja matka, która była w Auschwitz, przeżyła, wyemigrowała do Izraela i założyła rodzinę. Dziękuję – powiedział nie ukrywając wzruszenia.
– Dzięki Armii Czerwonej moja matka, która była w Auschwitz, przeżyła, wyemigrowała do Izraela i założyła rodzinę. Dziękuję – powiedział nie ukrywając wzruszenia.
Ilu oswobodzonych polskich więźniów obozu w Oświęcimiu założyło rodziny, ile urodziło się dzieci, ile urodziło się wnuków i urodzi prawnuków, którzy powinni dać świadectwo jak minister Israel Kac i mieć świadomość, że ich życie jest nierozerwalnie związane z dokonaniami Armii Czerwonej. Jest to sekwencja retorycznych pytań, które powinny wybrzmieć w wielu polskich domach.
Czy Polacy znają prawdę?
Chciałbym wierzyć, że Polacy znają prawdę, a wszystko wkoło to tylko przemijający trend polityczny, chciałbym wierzyć. Ale nie wierzę. Bo Polska została zawirusowana od lewa do prawa i jak już w historii naszego kraju nieraz bywało, tylko zewnętrzny nacisk, może ten samobójczy kurs odmienić.
Rosjanie, którzy wyzwolili obóz w Oświęcimiu najlepiej wiedzą z czyich rąk go wyzwalali i dlatego nikt nigdzie w Rosyjskiej Federacji, a wcześniej w Związku Radzieckim – w odróżnieniu od zachodnich przyjaciół – nie nazwał Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu, „polskim obozem śmierci”.
Niestety sami Polacy wkładają wiele wysiłku, aby ten historyczny fakt wyzwolenia pominąć, a tym samym poddać w wątpliwość to, czego świadectwo chcą potwierdzić.
Współczesna walka polskich polityków o tak zwaną prawdę historyczną jest nacechowana taką sama dozą kłamstwa jak twierdzenia tych, którzy chcą powiedzieć światu, że obozy w Polsce były „polskimi obozami”.
W imię nowej prawdy historycznej
Prezydent Dupa nie pojechał na obchody Światowego Forum Holokaustu do Jerozolimy w ramach protestu, bo odmówiono mu zgody perorowania o Pakcie Ribbentrop–Mołotow, a była niepowtarzalna okazja powiedzieć młodym Żydom na ich ziemi, że obozy koncentracyjne były niemieckie i zbudowane przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich, a największy z nich w mieście Oświęcim, które przemianowali na Auschwitz.
Prezydent Duda także jako gospodarz 75 rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu pominie – w imię nowej prawdy historycznej – Generalplan Ost i Neue Ordnung, który zakładał całkowitą eksterminację Żydów oraz większość Słowian, a w stosunku do Rosjan – biologiczne unicestwienie metodą wstrzymania przyrostu naturalnego.
Nie zająknie się, że tylko ok. 3,5 mln Polaków miało pozostać w charakterze niewolniczej siły roboczej, o czym tak entuzjastycznie w liście do matki pisał Claus von Stauffenberg, którego pamięć czcił pod koniec swojej kadencji prezydent Bronisław Komorowski.
W obecnej walce o prawdę o niemieckich obozach śmierci nikt nie jest lepszym i ważniejszym sojusznikiem dla Polski od Prezydenta Rosyjskiej Federacji. Obecny świat, w którym króluje ignorancja i relatywizm moralny, wsłuchuje się tylko w opinie ludzi wielkiego formatu i opinie celebrytów. Pośród tych pierwszych, pierwszym jest Putin i z racji moralnych jest po „naszej” polskiej stronie.
Pośród tych drugich Polska nie jest faworytem, dlatego Polacy „krzywiąc się” na prawdę historyczną o wyzwoleniu obozu w Oświęcimiu za kilka lat z ofiar przepoczwarzą się w pomocników Hitlera, a na koniec w oprawców na własne życzenie.
Trudno się nie oburzać
W Rosji nie ma „polakożerców”, choć w Polsce hoduje się „ruskożerców”. Obecny poziom relacji polsko-rosyjskich nie gwarantuje status quo po rosyjskiej stronie, co do polskiej strony nadziei nie ma.
Rosyjskie oburzenie wywiadem Kaczyńskiego, choć uzasadnione, jest przesadne.
Choć trudno się nie oburzać, kiedy blisko 700 000 żołnierzy Armii Czerwonej – ojców, synów, braci – „położyło swoją głowę” w walce o wyzwolenie polskiej ziemi, a 75 lat później potomkowie wyzwolonych potomkom wyzwolicieli wystawiają rachunek.
Polska nie jest karłem Europy, ale politykę uprawia z tego poziomu.
[Zdaniem Maruchy, Polska nie uprawia ŻADNEJ polityki, tylko ślepo wykonuje polecenia USA i Izraela – admin]
Winston Churchill, który tak często jest cytowany w Polsce, dokonał podsumowania polskości, z którym można się zgadzać lub nie, ale znać się powinno:
„Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii, że naród gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący, powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów. Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych.”
Dziś wydaje się nam, że triumfujemy i mimo upływu lat potwierdzamy, że opinia Churchilla pozostaje ponadczasowa.
Aleksander Kwaśniewski
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
https://pl.sputniknews.com
https://pl.sputniknews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz