Jam minizdro jest wszechwładny,
wielki, mocny, choć nieładny,
to przez podkrążone oczy.
Ale ciężką walkę toczyć
muszę w dzień i w noc, bez przerwy.
Nie śpię, same jem konserwy,
zimny wrzątek tylko piję,
oraz walczę, siekę, biję.
A wy mi tu zawracacie
głowę. Weźcie sobie gacie,
spodnie, szal albo koszulę,
i owińcie tym twarz czule.
Będą kary i nagrody,
jam dziś jest dyktator mody.
Ja tu ciężkie toczę boje,
a ty te wirusy swoje
mi przynosisz i chcesz leku,
weź od… czepże się człowieku,
noś maseczkę i licz kroki,
rok, dwa albo i trzy roki,
włosy w warkocz lub ogonki
spleć i czekaj na szczepionki.
Nie rozumie głupi przecie,
że ze szczytu można zlecieć,
a ja walczę każdej doby,
by opóźnić szczyt choroby.
Bo ja siedzę na tym szczycie,
przeto bój to jest o życie.
Jużem się ze skromnej kiesy
nażył u Matki Teresy,
jużem dosyć się napościł,
już wystarczy tej skromności,
zwarty muszę i gotowy
być, by szczyt mój ten chwilowy
do niezbędnych użyć przemian,
bo wszak kiedyś ta pandemia
skończy się, i od tej pory
inne będą dyktatory.
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=27910&Itemid=47
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=27910&Itemid=47
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz