Wystraszonym tłumom można wmówić absolutnie wszystko.
Pisze Alfax na moim blogu:
„Czasem ręce opadają jak politycy, ludzie mający wpływ na politykę czyli rządzący i ta najbogatsza na świecie elita manipulują ludźmi, ogłupiają, wykorzystują naiwnych, mając do dyspozycji wszelkie środki.
I nie pomaga to, że prawie nie istnieje analfabetyzm przynajmniej w Europie, a mimo to ludzie dalej nie myślą samodzielnie, tylko potrzebują mieć swojego guru. Który wykorzystuje ludzką naturę, głupotę”.
Odpowiada Tiamat:
Bardzo słuszna uwaga. Jest podobno w psychologii takie uzasadnienie, podobne jak w polskiej mądrości ludowej, że „strach ma wielkie oczy” – i widać – większe od rozumu. Na różne bodźce – w tym strachu – działamy instynktownie i odruchowo.
Niestety, wielkie machiny polityczne produkujące atmosferę strachu i paniki zatrudniają psychologów do programów kontroli tłumów. Bo jak można wytłumaczyć np. awanturę 9/11, która spowodowała panikę i ogarnęła cały świat? Jak to jest możliwe, że w XXI wieku, nawet ktoś bez wykształcenia, mógł uwierzyć, że przy pomocy benzyny lotniczej można zmieść z powierzchni ziemi potężne wieżowce zbudowane z żelbetonu i zamienić w proch i pył potężne konstrukcje?
Pamiętam, że w młodości często spędzałam wakacje u babci na wsi. Nigdy nie nauczyłam się zapalać w piecu bez pomocy… benzyny. A nauczyłam się tego od babci, która też polewała benzyną mokre drwa na podpałkę. Nie pamiętam, żeby ktoś we wsi spalił sobie chałupę, bo mu żelazne ruszta się stopiły od tej benzyny i ogień rozlazł się po całym domu i go spalił. I każdy uczeń szkoły podstawowej wie, że samolot nie jest zbudowany z żelbetonu i nawet najgroźniejszy nie wlezie w żelbeton jak w masło i wyleci drugą stroną potężnego wieżowca.
Tymczasem we wrześniu 2001 roku na nic zdały się nauki, prawa fizyki, tablica Mendelejewa i znajomość temperatury topnienia żelaza i maksymalna temperatura benzyny lotniczej. Pierwsze podejrzenie powinno być pod adresem materiałów budowlanych, z których Amerykanie budują wieżowce. Tymczasem, wszyscy uwierzyli, że kilku Arabów z Arabii Saudyjskiej, którzy nie byli pilotami, potrafili zniszczyć trzy potężne wieżowce dwoma samolotami. I to gdzie? – W najbardziej strzeżonym mieście na świecie, w którym akurat odbywały się manewry wojskowe.
Z radością i uczuciem wielkiej ulgi poparliśmy atak na… Afganistan, bo tam się ukrył jakiś ważny Arab, którego nie było w żadnym z tych dwóch samolotów, ale został mianowany przez USA wodzem operacji 9/11. Poszukiwania trwały kilkanaście lat i w końcu znaleźli tego Osamę w Pakistanie i to na terenie bazy amerykańskiej.
Tymczasem we wrześniu 2001 roku widać było na wszystkich ekranach światowych stacji telewizyjnych, że arabskie paszporty są zrobione z dużo lepszego materiału niż nowojorskie wieżowce. Bo oto policja w Nowym Jorku znalazła w sproszkowanym wieżowcu paszport jednego z Arabów, który to Arab prowadził ten wredny samolot, co się nie rozbił w zderzeniu z wieżowcem, tylko wleciał do środka. Szczątków samolotu tez nie znaleziono ani śladów konstrukcji stalowych. Został się tylko paszport jako ewidentny dowód, że to Arab w samolocie rozwalił wieże.
Po tym historycznym, epokowym wręcz wydarzeniu, można dojść do wniosku, ze wystraszonym tłumom można wmówić absolutnie wszystko… metodą medialnej perswazji.
Napisała: Tiamat
https://zygumntbalas.neon24.pl
https://zygumntbalas.neon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz