Przejdź do głównej zawartości

Gospodarcze tornado. Tak tragicznych danych nikt się nie spodziewał. A będzie jeszcze gorzej.

Banki Centralne na całym świecie rozpoczęły dodruk pieniądza, w nowej ekonomii nazywany dla zmylenia przeciwnika, tj. podatnika, luzowaniem ilościowym. W praktyce jego skutki będą negatywne i odczujemy je wszyscy.

Tadeusz Kościński, Adam Glapiński oraz Mateusz Morawiecki. / foto: PAP
Zapaść gospodarcza, spadek produkcji, spadek konsumpcji, a co za tym idzie mniejsze wpływy o kilkanaście procent do budżetu w kwietniu – to obraz zniszczeń, jakich decyzje rządu PiS w dobie koronawirusa dokonały w Polsce.
Zapaść gospodarki
O tym, że lockdown negatywnie odbije się na gospodarce było wiadomo od samego początku, jednak nawet pesymiści nie zakładali tak złych danych. Przemysł w kwietniu znalazł się w głębokim dołku, a produkcja w gospodarce spadła o 25 procent [! – admin].
– Najnowsze dane są dużym zaskoczeniem dla ekonomistów, którzy wprawdzie spodziewali się załamania w przemyśle właśnie w kwietniu, ale średnia prognoz wskazywała dokładnie na 10-procentowy spadek produkcji – czytamy na money.pl.
Najbardziej lockdown odczuły branże produkujące maszyny i urządzenia, a także urządzenia elektryczne. W ich przypadku spadek produkcji przekroczył 30 procent. Po pierwsze przerwany został łańcuch dostaw, a po drugie w czasach kryzysu wiele osób odłożyło nie niezbędne zakupy na później.
Spadki produkcyjne w gospodarce przełożyły się na zdecydowanie mniejsze wpływy do budżetu w kwietniu w porównaniu do ubiegłego roku. Szczególnie odczuwalny był spadek dochodów z podatków, które przyniosły aż 11 miliardów mniej niż w 2019. Ilościowo najbardziej spadły wpływy z tytułu podatku VAT, akcyzy, natomiast w ujęciu procentowym przodują spadki z CIT i PIT na poziomie kilkudziesięciu procent.
Obniżenie stóp procentowych
Państwo przychodzi z odpowiedzią, która nie może przynieść dobrych wyników. Rada Polityki Pieniężnej 28 maja po raz kolejny obniżyła stopy procentowe. Polityka ta przyniesie wiele opłakanych skutków; choć krótkookresowo może wzmocnić koniunkturę i utrzymać miejsca pracy, to jej długofalowe negatywne konsekwencje odczujemy wszyscy.
Podstawowym argumentem za obniżeniem stóp procentowych niemal do zera (0,1 proc. – red.) jest stworzenie sztucznego impulsu do zaciągania kredytów przez przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe oraz większej konsumpcji w najbliższym czasie. Przyczyni się to do nieodpowiedniej alokacji środków.
– Cena pożyczania pieniędzy dyskryminuje pomiędzy projektami mogącymi przynieść mniejszy i większy zwrot i sprawia, że ograniczone zasoby kapitałowe społeczeństwa trafią do tych, którzy wyprodukują dobra potrzebne konsumentom w pierwszej kolejności – pisze Mateusz Benedyk z „Instytutu Misesa”.
Obniżenie stóp procentowych to także mniejszy zwrot z lokat i oszczędności, co sprawia, iż bardziej opłaca się obecna konsumpcja. Jednocześnie obniżenie stóp procentowych przyczynia się do wzrostu inflacji, którą Milton Friedman określał „podatkiem, który rząd może nałożyć bez ustawy”. Inflacja i tak osiąga obecnie rekordowe poziomy i w marcu zbliżyła się do 5 procent.
Skup obligacji przez NBP
Ponadto w przypadku obniżenia stóp procentowych państwo zyskuje uprzywilejowaną pozycję na rynkach kapitałowych, którą skrzętnie wykorzystuje. NBP wczoraj po raz kolejny skupiło obligacje o wartości ponad 140 milionów złotych, realizując tym samym „luzowanie ilościowe” – jak to jest nazywane w nowomowie ekonomicznej.
W praktyce zostało ono zastosowane po raz pierwszy po kryzysie z 2008 roku. Chodzi w nim o zwiększenie podaży pieniądza w gospodarce; przy innych środkach jest to mechanizm, którego istota i skutki są bardzo zbliżone do tych które wywołuje tradycyjny dodruk pieniądze. Najlepiej opisał to na przykładzie helikoptera Milton Friedman:
Friedman opisał sytuację kraju, nad który zrzucono z helikoptera dużą sumę pieniędzy. Po ich podziale każdy członek społeczeństwa podwoił swój stan posiadania, jednak nikt z nich nie był zamożniejszy, ale de facto biedniejszy. Każdy miał bowiem mniej „siły nabywczej” – wzrosły bowiem ceny dóbr i usług konsumpcyjnych i za większą kwotę można było kupić mniej. [Coś mi się widzi, że to typowe korwinowskie uproszczenie, ale co ja tam wiem… – admin]
Skutki działania państwa
Skutki podjętego działania ze strony państwa, nie tylko polskiego, przyniosą jednak zupełnie inny skutek od zamierzonego, co już w marcu na stronie Instytutu Mises celnie wypunktował dr Arkadiusz Sieroń.
– Obniżka stóp procentowych nikomu nie pomoże. Konsumenci nie będą bowiem zaciągać nowych pożyczek hipotecznych w warunkach pandemii. Nie będą kupować nowych aut oraz sprzętu AGD. Nie będą również zwiększać wydatków w warunkach silnej niepewności – pisze Sieroń.
– Niższa stopa procentowa nie skłoni również inwestorów do większych inwestycji w sytuacji zaburzonych dostaw, znacznej niepewności co do przyszłego popytu i w ogóle nowej struktury gospodarczej – tłumaczy. Podejmowanie polityki „luzowania ilościowego” przez banki centralne w dłuższej perspektywie wiązać się będzie z jeszcze większym wzrostem inflacji.
Źródło: money.pl/mises.pl/nczas.com
https://nczas.com/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas