Na koniec długiego weekendu mam dla Państwa naprawdę dobre wiadomości. Od dwóch dni spada w Polsce ilość osób chorych na COVID-19. Maksimum (8997 przypadków) osiągnęliśmy 30 kwietnia natomiast wczoraj było u nas 8949 osób zakażonych.
Zgodnie z tym co pisałem wcześniej (kto ma chęć niech sprawdzi) teraz liczba osób zdrowiejących będzie sukcesywnie wzrastać (choć niekoniecznie linearnie), tym samym choroba będzie się wycofywać. Dokładnie tak samo jak dzieje się to obecnie w innych państwach.
Prorocy wieszczący korona-apokalipsę mogą czuć się srodze rozczarowani. Przez jakiś czas będą jeszcze kontestować dane, później zaś będą nas straszyć kolejnymi nawrotami epidemii. Proszę się tym zwyczajnie nie przejmować. Dane i analizy, na które się powołują są równie wiarygodne jak wróżby telewizyjnego wróżbity Davida. Równie dobrze można czytać przyszłość z kości lub fusów.
[Sprawa nie jest taka prosta. Epidemię czy nawet pandemię można po prostu zadeklarować bez względu na to, czy są ku temu podstawy. Ogłosić w telewizorze, że jest – i karać tych, którzy wątpią. A także narzucić społeczeństwu dowolne, z dupy wzięte nakazy, zakazy i restrykcje. – admin]
Drodzy korona-prorocy nie desperujcie. Koniec świata jest świętem ruchomym, pojawiającym się w zgoła nieregularnych odstępach czasu. Jego wieszczenie popularne było jeszcze przed wielce uczonym Joachimem z Fiore. Pod koniec wieków średnich stało się jednak tak modne, że w końcu doczekało się reakcji najwyższych instancji.
Na Soborze Laterańskim (1516) V papież Leon X ostatecznie zakazał pod groźbą ekskomuniki przepowiadać kiedy ma nadejść Sąd Ostateczny.
Jak więc widzimy aktualny koniec świata, który właśnie spokojnie dobiega końca, nie jest na przestrzeni dziejów niczym nowym ani odkrywczym. Jedno co go odróżnia, to to, że zostaną nam po nim fikuśne maseczki, które w sam raz przydadzą się w czasie następującego po każdym nieudanym końcu świata karnawału.
Wracając jednak do tematu, w ciągu kilkunastu tygodni tzw. „epidemia” koronawirusa wygaśnie. Być może choroba zaniknie całkowicie, równie prawdopodobne jest jednak, że zostanie z nami na stałe. W takim przypadku będziemy musieli nauczyć się z nią żyć i normalnie funkcjonować. Zdjąć z niej nimb nadzwyczajności, oswoić ją. Stanie się wtedy po prostu kolejną, obok nowotworów, samobójstw i wypadków komunikacyjnych, przyczyną zgonów.
Alternatywy w zasadzie nie ma. Oczywiście możemy wiecznie siedzieć w domach dodrukowując coraz bardziej puste pieniądze i coraz bardziej ubożejąc. I choć to droga prowadząca do oczywistego zatracenia jest w tym planie coś tragikomicznego. Mianowicie będziemy pierwszą w historii ludzkości cywilizacją, którą pokonało przeziębienie.
Przemysław Piasta
PS. Cytowane dane pochodzą z serwisu worldometers.info
3.05.2020
http://mysl-polska.pl
PS. Cytowane dane pochodzą z serwisu worldometers.info
3.05.2020
http://mysl-polska.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz