Magdalena Ziętek-Wielomska:
Ostatnie dwa tygodnie, czyli okres między I a II turą wyborów prezydenckich, dostarczyły licznego materiału do analizy z zakresu propagandy i wojny informacyjnej.
Skoro obydwaj kandydaci szli łeb w łeb, szefowie obydwu sztabów wyborczych przeprowadzili totalną mobilizację elektoratu.
W przypadku Dudy obiektem ostrych zabiegów propagandowych były środowiska narodowe i katolickie, które w I turze głosowały na Konfederację lub też pomniejszych kandydatów, jak Żółtek i Jakubiak, bądź wcale nie głosowały. Jako główne hasło „mobilizacyjne” wybrano kwestię LGBT. Elektorat prawicowy straszono, że jeśli wygra Trzaskowski to dojdzie do najazdu homoseksualnego na Polskę, natomiast Duda dzielnie będzie bronił tradycji i chrześcijaństwa.
Do walki włączyły się osoby, które do tej pory PiS krytykowały z pozycji rzekomo narodowych, konserwatywnych i katolickich. I tak, przykładowo, kilka dni przed wyborami Ordo Iuris wypuszcza raport nt. warszawskiego Ratusza, a konkretnie wspierania środowisk LGBT przez Trzaskowskiego. Stowarzyszenie im. Piotra Skargi rozsyła link do „Pilnego badania opinii nt. Polacy o ingerencji Komisji Europejskiej w politykę rodzinną samorządów”, którego prawdziwy zamiar jest dość oczywisty.
Żebrowski występuje w spocie „Mimo wszystko Duda”, a kropką nad „i” jest „Apel środowisk niepodległościowych, narodowych i chrześcijańskich do polskich patriotów ws. poparcia kandydatury prezydenta A. Dudy”, który podpisały m.in. takie osoby „robiące za narodowców i konserwatystów”, jak Bartyzel, Barański, Chodakiewicz, P. Górny, Kawalec, Kawęcki, Muszyński, czy „koncesjonowany” narodowiec J. Żaryn.
Słowem, podczas tej totalnej mobilizacji zostały uruchomione wszystkie możliwe kanały wpływu ośrodków, które od 40 lat sterują polską prawicą.
Warto zauważyć, że wymienione ośrodki i osoby NIGDY nie nawoływały, aby w ramach dekomunizacji cofnąć reformy szkolnictwa Bermana, których celem było zniszczenie klasycznego kanonu edukacji, w skład którego wchodziły zajęcia z logiki. Dlaczego? Dlatego, że każdy kto logicznie myśli zada sobie pytanie: jak można połączyć apel o głosowanie na Dudę z postulatami zwalczania LGBT, w sytuacji, gdy USA oficjalnie namaściły męża pani Agaty na „swojego kandydata”? To te same USA, które… w swoich ambasadach na całym świecie wywieszają tęczowe flagi.
Adam Wielomski:
Trzeba postawić szersze pytanie: czy na dłuższą metę można być sojusznikiem USA bez ekstraordynaryjnych praw dla LGBT? Przecież politycy amerykańscy od dłuższego już czasu z „praw LGBT” uczynili esencję praw człowieka, a swoje imperium przedstawiają jako emancypatora mniejszości seksualnych, dbających o ich „prawa” na całym świecie.
Departament Stanu i Pani Mosbacher mogą na pewien czas przymknąć w tej sprawie oko – póki kupujemy ich samoloty i nie zakończono jeszcze rozmów nt. mienia bezspadkowego – ale w końcu LGBT stanie na wokandzie. Gdy politycy PiS usłyszą, że przywileje dla LGBT są warunkiem ochrony Polski przed Putinem, dodatkowej brygady, Fortu Trump etc., to zmienią w tej kwestii zdanie.
Sojusz z USA ma wymiar ideologiczny, od którego nie uciekniemy. Gdy kilka lat temu Wietnam chciał zasygnalizować chęć zbliżenia z USA przeciw Chinom, to parlament tego kraju uchwalił prawa dla LGBT pod „naciskiem” ok. 150 aktywistów manifestujących pod budynkiem.
Prawa gejów w państwie komunistycznym to oczywiste kuriozum i bez zgody służb taka demonstracja nie mogłaby się odbyć. Ale to jest właśnie warunek sojuszu z Waszyngtonem!
Prawda jest taka, że dziś jedynym bliskim nam geograficznie mocarstwem, które nie wymaga od swoich partnerów specjalnych praw dla LGBT jest Rosja. I ci, którzy podpisali „Apel środowisk niepodległościowych, narodowych i chrześcijańskich do polskich patriotów ws. poparcia kandydatury prezydenta A. Dudy” powinni z tego wyciągnąć jakieś wnioski. [Na pewno wyciągną… smarki z nosa- admin]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz