Przejdź do głównej zawartości

Czyja wojna?

„To jest wojna!” – waleczna, bezkompromisowa stylistyka tego rodzaju jest (a może była) kojarzona z prawicą. Oponenci polityczni zarzucają nam – słusznie bądź nie – skłonność do warcholstwa, fascynację przemocą, nazbyt łatwe proklamowanie sporów, tęsknotę za rozwiązaniami autorytarnymi, za sprofilowaną prawicowo juntą.

Przeciwstawiane temu bywają cechy „typowego liberała”: oto człowiek układny, rozwiązujący spory za pomocą rozmowy, a potem umowy (społecznej), tolerancyjny, nastawiony na przyznawanie wszystkim swobód (tak długo, jak długo swobody jednych nie stoją na przeszkodzie swobodom drugich).

Nic dziwnego,  że jest lesbą.

Być może tak było do 23 października 2020 roku – tego dnia bowiem Marta Lempart, twarz strajku kobiet [nb. tasiemiec – admin], wykrzyczała schrypniętym od skandowania głosem: „To jest wojna!”, a tłum składający się w przeważającej części z bardzo młodych kobiet z kolorowymi włosami przyjął to hasło entuzjastycznie, by po chwili przejść do szerokiego repertuaru przekleństw: od „j***ć PiS”, poprzez „wypie***ć”, aż do „f***k you” (akcent internacjonalny).

Ot, chciały wojny, będą ją miały. Kilka dni później, 27 października 2020 r. Jarosław Kaczyński, szeregowy poseł partii Prawo i Sprawiedliwość, wygłosił siedmiominutowe przemówienie, porównywane potem w mediach do pamiętnego grudniowego komunikatu Wojciecha Jaruzelskiego.

Pomijając histeryczno – neurotyczny ton lewicy (a zwłaszcza damskiej części komentatorek, która pokazuje, że stereotypy o hormonalnych wahaniach nastroju i słynnej kobiecej niestabilności są – przynajmniej w ich przypadku – prawdziwe), trzeba przyznać, że przemówienie ma ton mocno konfrontacyjny i niezwykle radykalny.

Znając dość stosunek Naczelnika do spraw obyczajowych (ich legislację traktuje każdorazowo jako akt polityczny, posunięcie w swojej własnej grze szachowej), nie było ono ekspresją głębokich przekonań. Jarosław Kaczyński, jeśli przyjrzeć się uważnie jego poczynaniom nie przez pryzmat lewicowych obsesji, zawsze unikał jednoznacznego stanowiska w drażliwych sprawach. Teraz zagrał va banque: podejmę rękawicę rzuconą przez czarnoprotestową lewicę, sam wypowiem im wojnę, a potem – niech wali się świat.

Trudno powiedzieć, co dokładnie stanie sie dalej, ale zaangażowanie policji i wojska w samym środku epidemii, po rozhuśtaniu emocji społecznych do granic możliwości, będzie oznaczało przejście do kolejnego etapu polsko – polskiej wojny plemion. Wybór tego, a nie innego momentu na zajęcie się sprawą aborcji (nie pierwszy raz jest wyciągania z politycznego zamrażalnika w ściśle określonych celach) oraz ton ostrej konfrontacji skierowany w stronę środowiska zupełnie nieobliczalnego, a do tego nieracjonalnego, wygląda na część makiawelicznego planu.

Trudno powiedzieć, co chce w ten sposób ugrać Kaczyński. Może to ostatnie tango przed utratą władzy, jaka nieuchronnie czeka go – i on dobrze wie o tym – w ponurym ustroju rządów demosu? Może inny rodzaj inżynierii społecznej, trudny do przeniknięcia; może wreszcie – choć to najmniej prawdopodobna opcja – czysty przypadek i rozpaczliwe próby ratowania twarzy?

Pozostaje życzyć Czytelnikom dużo spokoju ducha w nieprzyjemnie burzliwym czasie. Być może nigdy nie dowiemy się, o co chodziło kierownictwu PiS i na skutek jakich splotów okoliczności doszło do obecnej sytuacji. Jeśli chodzi o logikę lewicy, sprawa wydaje sie dość prosta: ustami swoich radykalnych przedstawicielek walczy o skrajny permisywizm, pociągając za sobą milczące masy, którym pewien wycinek rzeczywistości (trudne przypadki ciąż patologicznych, wady letalne, ciąże pozamaciczne etc.) przedstawia się jako właściwy przedmiot dyskusji w ramach oszustwa pars pro toto. Nie ma jednak miejsca na dyskusję, jeśli – jak raczyła ogłosić pani Lempart – „to jest wojna”.

PS. Artykuł był odrobinę nie o tym, nie mogę jednak nie dodać, że wyabortowanie dziecka chorego na zespół Downa ma w sobie mniej więcej tyle honoru, co strzał w plecy wymierzony w przypadkową osobę na ulicy i tak samo jak on – jest zbrodnią.

Agnieszka Sztajer
https://myslkonserwatywna.pl/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas