Przejdź do głównej zawartości

Brak dialogu budzi demony


Akcja rodzi reakcję. Odpowiedź rosyjska na polską politykę historyczną promowaną przez Instytut Pamięci Narodowej musiała nastąpić.

Trudno jednak czasami zrozumieć jakość i treść tej odpowiedzi, jej luki faktograficzne i brak zachowania ciągłości logicznej.

Jestem zwolennikiem pozostawiania historii, nawet tej najtrudniejszej, uczonym. Nie będąc historykiem, wolę skoncentrować się na możliwych następstwach politycznych wykorzystywania historii i jej interpretacji w bieżącej rozgrywce.

Na niedawnej konferencji w okolicach Tweru, jej rosyjscy uczestnicy wyciągnęli sprawę zbrodni katyńskiej. Zdawać by się mogło, że w tej kwestii wszystko już zostało powiedziane. Okazuje się jednak, że w Rosji nadal są środowiska kwestionujące rzeczy, jak sądzono, dawno ustalone. Nie odwołują się one przy tym do żadnych nowych dokumentów, które do tej pory mogły leżeć w przepastnych archiwach. Decydują się na kwestionowanie zbrodni katyńskiej bez żadnych dowodów. Na dodatek, chyba w wyniku określonych kompleksów, próbują podbudować swoją narrację głosem „autorytetu” zza oceanu (naiwna wiara w geniusz nauki tzw. Zachodu wydaje się łączyć wszystkie narody Europy Wschodniej).

[Innymi słowy – odpłacają Polakom dokładnie taką samą monetą – admin]

Owym autorytetem w sprawie Katynia ma być negujący sprawstwo radzieckie i przypisujący zbrodnię Niemcom dr Grover Furr z Uniwersytetu Stanowego Montclair w stanie New Jersey (na zdjęciu).

Amerykański uczony mógłby zapewne być autorem istotnych odkryć i prac naukowych, gdyby skoncentrował się na średniowiecznej literaturze angielskiej, którą istotnie, jako filolog, się zajmował i zajmuje. Jako politolog ja też nie zamierzam zabierać merytorycznego głosu w dyskusjach, które zarezerwować należy dla kolegów historyków.

Sprawę zbrodni katyńskiej i jej sprawców uznać można za dość jasną i czytelną. Michaił Gorbaczow, Borys Jelcyn, Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin – wszyscy oni wyrażali ubolewanie z powodu radzieckiego autorstwa tej tragedii. Stanowisko obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej w tej sprawie nie uległo zresztą zmianie.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wspomniał, że już przed laty odbyły się debaty, na których „wyrażano różne opinie, na których zebrali się wszyscy historycy i obecny był prezydent Rosji, także trzeba brać to pod uwagę w ocenach”. Dyrektor Departamentu Nauki i Edukacji Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego Jurij Nikiforow podkreślił słusznie, że „gdy ekspert wyraża jakiś punkt widzenia, to nie wolno traktować tego jako oficjalnego stanowiska państwowego”. Ma rację.

Oburzenie wyrażone przez naszą ambasadę z powodu wspomnianej konferencji nie było zbyt sensowne. Nadaje ono bowiem tylko zbędnej rangi wypowiedziom Furra i innych ekscentrycznych negacjonistów zbrodni katyńskiej. Poza tym placówka dyplomatyczna nie może i nie powinna komentować wypowiedzi uczestników konferencji, którzy nie są urzędnikami państwowymi.

Nie mają jednak racji ci, którzy uważają, że zaproszenie Furra w miejsce wezwania do profesjonalnej dyskusji historyków polskich i rosyjskich, choćby takiej, jaka toczyła się w ramach prac Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, jest rzetelną działalnością naukową czy badawczą. To tak, jakby uznać, że „eksperci” Binienda czy Berczyński są istotnymi autorytetami w dziedzinie badania katastrof lotniczych, jak próbuje wmawiać nam Antoni Macierewicz.

Rosja do tej pory zachowywała się godnie, milcząc lub zajmując bardzo dyplomatyczne i zwięzłe stanowisko w obliczu kolejnych prowokacji strony polskiej, prób obrażania Rosjan, opluwania ich historii i tożsamości. Jej reakcja nie była jakimś wyniosłym milczeniem, a raczej pobłażliwym, ironicznym spojrzeniem na ujadających niczym ratlerki szaleńców znad Wisły.

Nadal nie powinna wchodzić w buty Warszawy, a ostatnie głosy w sprawie Katynia sprawiają, że ma się wrażenie lustrzanego odbicia. Politycznym efektem organizowania i nagłaśniania głosów takich, jak głos Furra może stać się sprowadzenie całej dyskusji polsko-rosyjskiej do poziomu rynsztoku, w którym brodzą dziś po szyję polscy rusofobowie. To właśnie oni odczuwać będą największą satysfakcję z tego, że ich ujadanie przyniosło właśnie po latach jakiś efekt. Rosja powinna zatrzymać w porę spiralę, w którą niektórzy rosyjscy historycy i działacze dają się zbyt łatwo wciągać.

Katyń zaś jest wprost idealnym miejscem do tego, by wspólnie przeżywać pamięć o ofiarach tragedii XX wieku. Ma potencjał łączący, jak pokazały ostatnie dekady. Starajmy się zatem tłumaczyć Rosjanom, że niszczenie naszego wspólnego dorobku powstałego wokół tego symbolicznego miejsca, postawi w jeszcze trudniejszej niż dziś sytuacji polskie środowiska opowiadające się za uczciwą i wzajemnie korzystną współpracą Warszawy z Moskwą.

Chyba, że w Moskwie machnięto już na nasz kraj ręką i nikt specjalnie w jakieś racjonalne stosunki nie wierzy.

Mateusz Piskorski
Myśl Polska, nr 49-50 (6-13.12.2020)
http://mysl-polska.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas