A teraz siądźmy wygodnie, za chwilę zacznie się dalsza część wodewilu pt. “Dobra zmiana”.
Co ciekawe, Zbigniew Ziobro ma rację twierdząc, że słynne już unijne “konkluzje” można sobie potłuc o kant czterech liter, bo moc sprawczą mają jedynie twarde zapisy, a nie widzimisię interpretacyjne.
Co teraz będzie? Ano po chwilowej teatralizacji sytuacji, ostrym stanowisku władz Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro pozostanie w końcu w rządzie, bo ktoś musi w nim twardo bronić polskiego interesu przed “miękiszonami”, czyli Morawieckim i Gowinem.
Dlatego nie uważam, by Zbigniew Ziobro był jakimkolwiek przegranym. Wręcz przeciwnie. Pokazał się pisowskiemu elektoratowi jako jastrząb, spolaryzował swoją formację na tle mgławicowego PiSu, a jednocześnie wszedł na podwórko Konfederacji, jako autentyczny kontestator Unii Europejskiej, domagający się ponadto twardego katolickiego kursu w życiu publicznym.
Prawdziwymi zwycięzcami tej potyczki są więc: UE i Zbigniew Ziobro. Bruksela, dlatego że “ocyganiła” Morawieckiego nic nieznaczącymi szklanymi koralikami, a Ziobro, dlatego że upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu – udziec z PiSu i żeberka z Konfederacji.
Maciej Eckard
https://konserwatyzm.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz