Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Mamy za to teraz klimat, w którym nawet matki unikają przytulania swoich dzieci z obawy przed przeniesieniem na nie śmiertelnego wirusa.
To są rzeczy, które nie wydarzyły się nawet podczas wielkich plag minionych stuleci.
Jak mogliśmy zauważyć przez okrągły rok atakowane są wszystkie formy życia społecznego, począwszy od tych najbardziej intymnych i świętych, zarówno w sferze cywilnej, jak i religijnej. W istocie, przy bliższym przyjrzeniu się, atakowane są nie tylko poszczególne formy życia społecznego, ale życie społeczne jako takie.
Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Mamy za to teraz klimat, w którym nawet matki unikają przytulania swoich dzieci z obawy przed przeniesieniem na nie śmiertelnego wirusa. To są rzeczy, które nie wydarzyły się nawet podczas wielkich plag minionych stuleci. Księża nigdy nie zamykali kościołów. Mszy św. nigdy nie zawieszano, a tym bardziej na Wielkanoc i Boże Narodzenie, nawet wtedy, gdy ludzie ginęli jak muchy, a ulice i szpitale były usłane trupami, a grabarzy było za mało, by pochować wszystkich zmarłych (a jednak ich nie palili!).
A gdzie w naszych czasach są te stosy trupów? Gdzie są miliony bardzo poważnie chorych? Ile dzieci zmarło na Covid-19? Powiem więcej: kto kiedykolwiek widział Covid-19? Który naukowiec zdołał go wyodrębnić, aby można było wyprodukować odpowiednią szczepionkę? Odpowiedź brzmi: ŻADEN. Żaden naukowiec nigdy nie wyizolował wirusa Covid-19. Dlatego wyprodukowali szczepionki na bazie wirusa, który jest w rzeczywistości nieznany i który prawie na pewno zniknął na jakiś czas, zmienił się w coś innego. A jednak wariant angielski i wariant Bóg wie jeszcze jaki potrzebny jest po to, żeby „wyszczepić” (jak bydło) całą populację „wolnego świata”. Po to wymyślono ten terror medialny, który utrzymuje tę hucpę przy życiu.
Nawet papież, to znaczy, ten pan, który ubiera się na biało i twierdzi, że jest papieżem, on też powiedział, że każdy ma moralny obowiązek zaszczepienia się. To znaczy, aby wziąć „szczepionkę”, która była testowana tylko przez kilka tygodni, a nie przez lata, które zajęłyby rzetelne badania. „Szczepionka” która, jak wykazano, powoduje bardzo poważne, a nawet śmiertelne skutki uboczne i która w ogóle nie gwarantuje, co przyznają sami producenci, braku ryzyka zarażenia się chorobą. A samozwańczy papież chciałby narzucić go wszystkim mieszkańcom Watykanu i wszystkim wiernym na całym świecie.
Czy to możliwe, że ludzie nie widzą, nie rozumieją, nie myślą, nie dodają dwa plus dwa? Nie, nie robią tego, ponieważ są zbyt przerażeni. A dlaczego? Ponieważ przez lata byli przyzwyczajeni do uzyskiwania informacji tylko za pośrednictwem dużych publicznych i prywatnych stacji telewizyjnych oraz dużych ogólnokrajowych gazet sprzedawanych w kioskach. Oznacza to, że przez lata byli tresowani do połykania systematycznego fałszowania rzeczywistości, pozwalania sobie na przekonanie się o najbardziej absurdalnych rzeczach, do przyjmowania punktu widzenia tych, którzy płacą tym gazetom i tym dziennikarzom. Oni z pewnością nie służą prawdzie, pilnują interesów tych co im płacą.
W kwestiach „pandemii” zniknął podział na media „nasze i wasze”. Wszystkie zgodnie dmuchają w jedną trąbę, kowidową. Społeczeństwa są traktowane jak stada bydła przez masońską, finansową potęgę, która dominuje na planecie Ziemia i wdraża strategię globalizacji i Nowego Porządku Świata.
Konsekwencje całej tej dezinformacji i całego tego stępienia sumień i inteligencji są niszczycielskie także na poziomie życia prywatnego, obficie siejąc ziarno niezrozumienia, nietolerancji i wrogości w parach, rodzinach, relacjach między rodzicami i dziećmi, między dziadkami a wnukami, a także między współpracownikami. Weźmy jeden prosty przykład, aby wyjaśnić tę koncepcję.
Mąż i żona, małżeństwo, załóżmy, od trzydziestu lat, obecnie na emeryturze. Zawsze mieli zwyczaj spożywania posiłków w kuchni przy włączonym telewizorze. Od ponad dwudziestu lat, gdy siadają do jedzenia, pewien ogólnokrajowy kanał nadaje typową telenowelę dla rodzin, który trwa około dwudziestu minut na odcinek, łącznie z reklamami. Oglądanie telewizji przy stole, zamiast rozmawiać, nie jest zbyt zdrowym nawykiem, ale może być również prawie nieszkodliwe, jeśli jest to program dość „niewinny” w sensie neutralnej, czystej rozrywki, jak kiedyś.
Dwadzieścia lat temu były jeszcze programy dla rodzin, które nawet dzieci mogły oglądać bez poważnych szkód. Ale w ostatnich latach sytuacja się zmieniła i tutaj program Nowego Porządku Świata staje się coraz bardziej odczuwalny, coraz bardziej duszący, nie ma już nieszkodliwych programów, wszystkie są zideologizowane i ukierunkowane, pośrednio lub, coraz częściej, jawnie aby radykalnie zmienić postrzeganie rzeczywistości przez widza.
Tak więc dramat, który rozpoczął się jako program dla rodzin, stał się teraz nie do obejrzenia, czystym zbiornikiem globalistycznej i ultra-postępowej ideologii, feministycznej i homoseksualnej, migrującej i pobłażliwej, z dziećmi, które nauczają swoich wstecznych dziadków i udzielają im reprymendy. Oni wiedzą, jak to zrobić aby nadążyć za dzisiejszymi, dobrymi czasami. Okropna rzecz. Pojawiło się również wiele postaci homoseksualnych, szczęśliwych i zadowolonych, które można zobaczyć przytulających się i całujących w usta, ku uciesze nieletnich siedzących przy stole. W końcu kłócą się.
Nie wiadomo, jak będzie dalej, ale przekaz nie jest dobry. Dwadzieścia minut beztroski stało się czasem tortur i ideologicznej kpiny, oglądający czują się jak więźniowie zmuszani do obserwowania tego, co lubią ich strażnicy, co obraża ich najgłębsze uczucia, a także własne poczucie osobistej godności. Dla nich, mimo wszystko, te dwadzieścia minut wciąż jest takie samo jak poprzednio, jakby przerwa w rutynie życia.
To jest przykład, być może banalny, ale konkretny, jak operacja Wielkiego Resetowania, wyzerowanie naszych myśli i wartości, które trwa od ponad dwudziestu lat i odbywa się na bezbronnym terytorium naszych umysłów, sieje nieporozumienia między ludźmi, którzy zawsze się zgadzali, którzy dzielili wolny czas swoich dni i prawie zawsze byli w zgodzie z rzeczami do zrobienia, dużymi i małymi, ale teraz są w przeciwnych okopach.
Oczywiście są to rzeczy małe ale życie składa się z sumy wielu drobiazgów, które razem wzięte tworzą imponującą masę krytyczną, określającą jakość egzystencji. Pomyślisz, że rozwiązanie byłoby łatwe, wystarczy włączyć inny kanał lub wyłączyć telewizor i to prawda. Ale te drobne nawyki są mocne i oglądanie telewizji w ustalonych godzinach jest nałogiem, w rzeczywistości nie zależy od treści programów.
A teraz dodatkowo na każdym kanale to samo: kowid, kowid, kowid…
Część, ta bardziej odporna, zauważy hucpę i zamiast oglądać szklane obrazki pójdzie na spacer albo z żoną do sypialni. Kowidioci zostaną przyklejeni do ekranu i z mozołem będą budować swój strach, który uczyni z nich niewolników i przyspieszy naturalną śmierć. Ale widać Pan Bóg kocha kowidiotów i chce ich mieć szybko koło siebie. My, normalni, musimy się jeszcze trochę pomęczyć na tym padole łez.
Jarosław Ruszkiewicz
http://niepodległy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz