Dziurawe fundacje
Reklama, siedziby i wynagrodzenia pracowników to główne wydatki organizacji pożytku publicznego z pieniędzy uzyskanych z odpisu 1% w naszych PIT-ach
Niedawno zakończył się okres rozliczeń podatkowych. W ubiegłym roku 43% podatników zdecydowało się przekazać 1% należnego podatku dochodowego wybranej organizacji pożytku publicznego (OPP). To dobry moment, by zapytać, jak wielu zrobiło to teraz. Czy w pełni i dobrze wykorzystujemy tę możliwość? Czy sprawdzamy, kto dostaje te środki i czy są one właściwie wydawane? Wreszcie dlaczego ponad połowa z nas nie wsparła żadnej organizacji działającej dla dobra publicznego?
Tylko połowa czy aż połowa?
Jak podaje Ministerstwo Finansów, w pierwszym roku obowiązywania ustawy umożliwiającej przekazywanie OPP 1% należnego podatku dochodowego od osób fizycznych zrobiło to zaledwie ponad 80 tys., tj. 0,3% podatników, przekazując łącznie 10,4 mln zł. W roku kolejnym – już ponad 680 tys. podatników (ok. 3% uprawnionych), a przekazana kwota zwiększyła się do 41,6 mln zł. Zdecydowany wzrost kwoty i liczby podatników widać od rozliczenia podatkowego za rok 2007, gdy uproszczono procedurę (wykresy poniżej).
Za rok 2011 łączna kwota podatku przekazanego na rzecz OPP wyniosła 457,3 mln zł, co stanowiło 0,71% należnego podatku (dane z 15 września 2012 r.). Wnioski o przekazanie OPP części podatku złożyło 43% podatników. Można powiedzieć – jedynie 43%, warto bowiem przypomnieć, że wbrew powszechnemu mniemaniu zadysponowanie 1% podatku absolutnie nie jest darowizną – środki te jako należny podatek i tak zostaną zagospodarowane przez państwo, tyle że niezależnie od woli podatnika.
Dlaczego zatem tylko niespełna połowa podatników wsparła organizacje działające dla dobra społecznego? Oczywiście są przyczyny prozaiczne – komuś obojętna jest wszelka działalność charytatywna albo rozliczenie przygotowuje mu np. firma podatkowa. Być może jednak część społeczeństwa wyczuwa lub wręcz dostrzega nieprawidłowości w działaniach OPP lub w wykorzystywaniu przez nie środków.
Oto Fundacja „Rosa” z pozyskanej z 1% bardzo dużej sumy – aż 6,7 mln zł – niemal połowę wydała na kampanię informacyjno-reklamową. Pieniądze, które podatnicy chcieli przekazać na rozwój i edukację społeczeństwa oraz wsparcie potrzebujących, zasiliły budżet jakiejś komercyjnej firmy reklamowej.
Niektóre fundacje przeistaczają się w prywatny biznes otoczony fałszywym płaszczykiem działalności charytatywnej. Z Fundacji Godne Życie żyje cała rodzina jej założyciela. Fundacja Kidprotect.pl była regularnie okradana przez prezesa/fundatora. Polska Fundacja Pomocy Dzieciom „Maciuś” wpłaty z 1% zamiast na dożywianie dzieci przekazywała do Szwajcarii. Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia w sierpniu 2011 r. zapłaciła członkom zarządu ponad 40 tys. zł, a pracownikom niemal 70 tys. zł.
Najwięksi dostają najwięcej
Analiza listy największych beneficjentów 1% podatku z rozliczenia podatkowego za rok 2011 (tabelka obok) wskazuje niekorzystne i pogłębiające się zjawisko znacznego rozwarstwienia przychodów wśród OPP. Z badań opublikowanych 23 kwietnia 2013 r. przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że do 50 największych organizacji trafiła ponad połowa (54%) środków przekazanych z 1% PIT. Ba, jedna tylko organizacja zdobyła prawie jedną czwartą wszystkich środków przekazanych przez podatników. Gigantyczna kwota 108 708 265,91 zł zasiliła budżet Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, w której przewodniczącą rady fundacji jest znana aktorka Beata Tyszkiewicz. Jak w tym zestawieniu wygląda Ludowo-Uczniowski Klub Sportowy „Skrzyszów”, który z rozliczenia 1% w 2012 r. otrzymał tylko 80 gr?
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2011 r. kolejność największych OPP była prawie identyczna, a trzy pierwsze miejsca zajęły Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” (ponad 88 mln zł), Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko” (ponad 9,8 mln zł) i Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko (ponad 8,1 mln zł).
Widać więc, że największe przychody osiągają fundacje, które już zdobyły i ugruntowały wizerunek medialny. Niebagatelnym czynnikiem jest wielkość posiadanych środków i związana z tym możliwość szerokiej reklamy w mediach. Popularnym sposobem promocji jest także dystrybucja darmowych programów do sporządzania PIT-ów z zakodowanym w nich beneficjentem 1%. W sumie duże środki już posiadane pozwalają na szeroką i skuteczną kampanię reklamową, która z kolei umożliwia pozyskanie jeszcze większych kwot. Tworzy się swoisty samograj: przychody-reklama-przychody. „Te OPP, które są duże i bogate, stają się coraz bogatsze, mniejsze zaś, mimo iż lokalnie mogłyby odgrywać istotną rolę, bo często działają w biednych, najbardziej potrzebujących wsparcia regionach – w kolejnych latach są zagrożone wręcz marginalizacją i znowu tracą – mówił prof. Jerzy Hausner, jeden z inicjatorów ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, w rozmowie opublikowanej w miesięczniku „Sprawy Nauki”. – Coraz częściej pożytek publiczny poddaje się mechanizmom rynkowym. Istnieją takie OPP, które są wręcz fikcją i służą jedynie do transferowania pieniędzy, a nie do realizacji celów statutowych”.
Jak wynika z raportu przygotowanego w 2008 r. przez Zakład Badań Naukowych Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, „to właśnie możliwość uzyskania wpływów z 1% podatku była główną motywacją do starania się przez organizacje pozarządowe o status OPP. Odpis podatkowy okazuje się nie tylko zasadniczą motywacją do zmiany statusu organizacji (przyjęcia OPP), ale też widać, że organizacje nie zakładały innej możliwości wykorzystania zapisów ustawy. (…) Status OPP jest raczej elementem wizerunku, a nie kryterium jakości, punktem odniesienia…”.
Przejadanie 1%
Poważnym problemem jest wydawanie przez OPP kwot pozyskanych z 1%. Znaczna część tych środków jest po prostu przejadana – by nie powiedzieć, że marnotrawiona – a już na pewno nie jest wykorzystywana zgodnie z wolą tych, którzy przekazali 1%. Zgodnie z danymi Ministerstwa Finansów podatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych, którzy w zeznaniach za 2011 r. złożyli wniosek o przekazanie 1% należnego podatku, średnio przeznaczyli na organizacje pożytku publicznego ok. 41 zł, co oznacza, że ich przeciętny miesięczny dochód wyniósł ok. 3 tys. zł. Jak w zestawieniu z tą sumą wypadają wynagrodzenia w niektórych OPP i kwoty wydawane na reklamę?
Poniżej przychody i wydatki na wynagrodzenia i reklamę z ostatnich dostępnych sprawozdań (za 2011 r.) opublikowanych na stronach Departamentu Pożytku Publicznego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Jak widać, nawet szanowane OPP nie są wolne od nieprawidłowości. Muszą budzić mieszane uczucia stosunkowo wysokie wynagrodzenia w fundacjach i ich wielkość w stosunku do przychodów. Szokują bardzo duże kwoty wydawane na reklamę, i to z pieniędzy, których przeznaczenie w intencji je przekazujących było zupełnie inne. Fundacja „Rosa” ustanowiona w 2004 r. przez Jacka Sylwestra Lechowskiego, z funduszem założycielskim 4 tys. zł, wydała na reklamę ponad 3 mln zł, co stanowi prawie połowę jej przychodów! Poza tym prawie 1,5 mln zł fundacja ta pożyczyła w 2010 r. spółkom TRINITY AdVENTURE oraz Podatnik.info, mającym ten sam adres co ona. W tym ostatnim podmiocie fundacja dodatkowo kupiła za 150 tys. zł 100% udziałów – by następnie w ubiegłym roku dopożyczyć mu kolejne 630 tys. zł. Zapewne przez przypadek niektóre nazwiska osób z kierownictwa fundacji oraz wymienionych spółek są takie same. Tymczasem podatnik chcący wesprzeć tę fundację mógł przeczytać, że jej celem statutowym jest popieranie wszechstronnego rozwoju i edukacji społeczeństwa, a zwłaszcza działalności społecznej, informacyjnej, wychowawczo-pedagogicznej, oświatowej oraz mającej na celu wsparcie potrzebujących.
Na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej nie ma jeszcze sprawozdań merytorycznych i finansowych za 2012 r. Organizacje pożytku publicznego zobowiązane są je przekazać ministrowi właściwemu do spraw zabezpieczenia społecznego do 15 lipca roku następującego po roku, za który składane jest sprawozdanie. Bardzo dużo organizacji składa sprawozdania na sam koniec tego okresu, co np. w ubiegłym roku spowodowało utrudnienia w dostępie do systemu i konieczność przedłużenia terminu składania dokumentów. Niektóre podmioty jednak opublikowały niedawno sprawozdania na swoich stronach internetowych. Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko, która została założona we wrześniu 2003 r., z funduszem założycielskim 5 tys. zł, podaje w najnowszym sprawozdaniu, że jej fundusz statutowy obliczony na koniec 2012 r. to już 36 468 718,31 zł. Fundusz ten powstaje z corocznego przekazywania zysków netto na podstawie uchwały rady fundacji. Obecne aktywa trwałe (ponad 30 mln zł) to głównie budynki (biuro w Krakowie i ośrodek w Radwanowicach), lokaty to 3,6 mln zł, a kwota wydana w ostatnim okresie na wynagrodzenia to 1,6 mln – przy pozyskanych ponad 7,5 mln zł z 1% w 2012 r. Należy jednak podkreślić, że funkcję prezesa fundacji Anna Dymna pełni społecznie.
Fundacja Warszawskie Hospicjum dla Dzieci ustanowiona 4 grudnia 2001 r. przeznaczyła w 2012 r. na reklamę związaną z 1% 560 424,11 zł, a wynagrodzenia pochłonęły 2 488 692,85 zł przy wpływie w ramach 1% podatku w wysokości 3 617 603,05 zł. Najhojniej członków zarządu i pracowników wynagradzała Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia. W 2011 r. najwyższe wynagrodzenie brutto wypłacone w sierpniu członkom zarządu (dotyczy dwóch osób) wyniosło 42 278,99 zł, a najwyższe wynagrodzenie brutto wypłacone w sierpniu pracownikom (dotyczy czterech osób) – 69 284,75 zł. W roku 2012 było to tylko nieco mniej – analogicznie: 40 585,06 zł oraz 68 929,79 zł.
Jednak nie tylko w dużych OPP występują nieprawidłowości. Wśród beneficjentów 1% w roku 2012 miejsce 213. zajęła Fundacja Banku Zachodniego WBK SA, ustanowiona w grudniu 1997 r. przez Zarząd Banku Zachodniego WBK SA we Wrocławiu, aktualnie trzeciego co do wielkości w Polsce pod względem aktywów, portfela kredytowego i depozytów. Fundusz założycielski fundacji to skromniutkie 1 tys. zł. Ale to nie koniec niespodzianek. Zgodnie ze statutem, do głównych celów fundacji należy m.in. ochrona zdrowia i pomoc społeczna. I na taki cel fundacja pozyskuje pieniądze. Według ostatniego sprawozdania merytorycznego z marca 2012 r., które udostępnia MPiPS, uzyskany przychód z 1% podatku to ponad 290 tys. zł, a środki zostały wydane na… pomoc pracownikom Banku Zachodniego WBK (!), którzy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Doprawdy trudno zrozumieć, że tak duży bank, mający w ramach grupy kapitałowej aktywa sięgające 103 530,7 mln zł oraz zysk brutto 476,5 mln zł (stan na 31 marca 2013 r.), nie był w stanie wspomóc swoich pracowników w potrzebie i musiał przeznaczyć na to pieniądze wpłacone przez podatników dobrej woli. Zwłaszcza że środki na wynagrodzenia w fundacji przekroczyły w skali roku sumę 300 tys. zł, a najwyższe miesięczne wynagrodzenie dla członka zarządu fundacji wyniosło 19 250 zł. Czy o tak realizowaną działalność charytatywną chodziło ustawodawcy?
Godne życie fundatora
Niepokojące sygnały płyną z publikacji prasowych i kontroli właściwych urzędów. Gdyńska prokuratura przygląda się działalności Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom „Maciuś”. Wcześniejsza kontrola urzędu skarbowego wykazała liczne nieprawidłowości. Na dożywianie dzieci fundacja przeznaczyła tylko niewielki procent otrzymanych wpłat – w 2009 r. 218 tys. zł, rok później – 343 tys. zł. Większość pieniędzy trafiła do firmy SAZ Dialog AG Europe. W 2009 r. do tej szwajcarskiej spółki akcyjnej przekazano 5,1 mln zł, a w 2010 r. – 3,8 mln zł. Sprawa jest o tyle zaskakująca, że o fundacji „Maciuś” zrobiło się głośno za sprawą raportu, w którym ta fundacja zasugerowała (prawdopodobnie zasadnie), że w Polsce żyje ok. 800 tys. głodnych i niedożywionych dzieci. Raport zakwestionował wojewoda pomorski, a samej fundacji zarzucił, że na usługi zewnętrzne wydała więcej niż na statutową działalność charytatywną.
W ostatnim czasie opinię publiczną bulwersowała sprawa Fundacji Kidprotect.pl, która jako pierwsza organizacja w Polsce zajęła się problemem bezpieczeństwa dzieci w internecie oraz pornografią dziecięcą i pedofilią online, a także pomocą dorosłym ofiarom molestowania seksualnego w dzieciństwie. W 2013 r. założyciel i prezes przyznał, że regularnie okradał własną fundację, przeznaczając zdefraudowane środki na zakup markowych ubrań, perfum, biżuterii, okularów, wycieczkę zagraniczną itd. Pobrał dla siebie również ok. 170 tys. zł gotówką z bankomatów. Fundacja Kidprotect.pl, która dwukrotnie była beneficjentem 1% z podatku, rozliczyła pieniądze tylko za 2010 r. W kolejnym okresie sprawozdawczym za rok 2011 już tego nie zrobiła i minister pracy i polityki społecznej wystąpił do sądu rejestrowego z wnioskiem o wykreślenie informacji o posiadanym statusie OPP.
W prasie pojawiły się też pytania dotyczące prowadzonej przez Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy spółki Złoty Melon. Pokazały one, że mimo iż działania WOŚP są zgodne ze statutem, nie zawsze odpowiadają woli darczyńców. Poważne wątpliwości może budzić statut Fundacji WOŚP, który w razie śmierci fundatora ceduje wszelkie jego statutowe uprawnienia na jego pełnoletnie dziecko bądź działające łącznie pełnoletnie dzieci, a dodatkowo przewiduje możliwość sprawowania przez fundatora i, co za tym idzie, jego następców odpłatnych funkcji w zarządzie fundacji oraz decydowania (poprzez Konwent Fundatorów) o przeznaczeniu (przekazaniu – w razie jej likwidacji) dużego majątku fundacji w zasadzie na dowolny podmiot, byle zgodny z bardzo szerokim statutowym celem działania fundacji. Jak ujawniono w sprawozdaniu rocznym, miesięczne wynagrodzenie członka organu zarządzającego w WOŚP, które określa Konwent Fundatorów, to przeciętnie 12 tys. zł, najwyższe zaś wynosi 18 tys. zł, a same aktywa trwałe to ponad 18 mln zł (w tym budynki i budowle o wartości ponad 15 mln zł). Dla porównania przeciętne wynagrodzenie miesięczne pracownika WOŚP to niewiele ponad 2 tys. zł. Statut WOŚP uwzględniający wszelkie zmiany wprowadzone przez Konwent Fundatorów do 2006 r. został zarejestrowany przez sąd i jest to o tyle dziwne, że uprawnienia fundatora mają charakter praw osobowych i są niezbywalne (OSA 1999 Nr 7/8 poz. 35). Także Sąd Najwyższy (OSNC 2000 Nr 7/8 poz. 124) uznał, że uprawnienia fundatora dotyczące powoływania organów fundacji nie przechodzą na jego następcę prawnego.
Wedle sprawozdania WOŚP z 2012 r. kwota uzyskana z tytułu 1% razem z niewydanymi środkami z roku poprzedniego to ponad 7 mln zł, z czego na zakup sprzętu medycznego przeznaczono tylko 2,3 mln zł. Natomiast aż 4,1 mln zł wydano na częściowe pokrycie kosztu zakupu nowej siedziby fundacji, która w całości kosztowała ponad 8 mln zł.
Można by zadać pytanie, czy Fundacja WOŚP ustanowiona w 1993 r. przez siedem osób fizycznych (Jerzego Owsiaka, Lidię Niedźwiedzką-Owsiak, Bohdana Maruszewskiego, Piotra Burczyńskiego, Pawła Januszewicza, Waltera Chełstowskiego i Beatę Bethke), z bardzo skromnym funduszem założycielskim 2 tys. zł, to taka specyficzna „firma rodzinna” – tyle że dzisiaj już z majątkiem 20 mln zł?
Modelowym przykładem już wprost firmy rodzinnej jest Fundacja, nomen omen, Godne Życie, ustanowiona aktem notarialnym w 2001 r. Jak wynika z informacji dostępnej na stronach MPiPS, a datowanej na 29 marca 2012 r., jej kapitał założycielski (fundusz statutowy) to 1,1 tys. zł. Status OPP Fundacja Godne Życie uzyskała w roku 2004. Co ciekawe, aktem notarialnym z tego samego roku Urząd Miasta Lublin za symboliczną kwotę 190 tys. zł (za tyle w Lublinie nie kupi się nawet kawalerki), do tego w trybie bezprzetargowym (!), sprzedał fundacji okazałą kamienicę w centrum. Płatność rozłożono na raty. Warunkiem było prowadzenie w budynku działalności charytatywnej. Jak informowała w zeszłym roku TVP, fundacja nie wywiązuje się z obowiązku, a kamienica stała się po prostu jej siedzibą, przede wszystkim zaś prywatnym mieszkaniem dyrektora (prezesa) fundacji i jego licznej rodziny. Tymczasem, jak mówiła radna Elżbieta Dados (PiS) w tygodniku „Nowy Tydzień”, „została przekazana, aby biedni mieszkańcy mieli jadłodajnię, a bezdomni noclegownię”. Tomasz Bojarski, fundator założyciel i nieprzerwanie prezes fundacji, na stawiane mu w tej sytuacji zarzuty o rodzinnym interesie odpowiada, że w Lublinie jest już noclegownia i nie widzi potrzeby tworzenia nowej, bo to sprowadziłoby do Lublina bezdomnych z całej Polski. Dodaje też, że nigdy nie ukrywał, że jego rodzina prowadzi fundację.
Faktycznie, nie ukrywa tego nawet kuriozalny statut fundacji, w którym fundator zadbał o swoich sukcesorów. Jak można z niego wyczytać, „Organami Fundacji są Rada Fundacji i Zarząd Fundacji. Członków Rady Fundacji i jej Przewodniczącego powołuje i odwołuje Fundator Założyciel. W przypadku śmierci Fundatora Założyciela w jego miejsce wchodzi najstarszy wiekiem spośród spadkobierców. Gdy uprawniony spadkobierca nie wyrazi zgody na wejście w miejsce Fundatora Założyciela, to według starszeństwa w miejsce Fundatora Założyciela wejdzie kolejny jego spadkobierca”. Mimo to fundacja nadal ma status organizacji pożytku publicznego, z dokumentów finansowych dostępnych na stronach MPiPS wynika, że ostatni uzyskany przychód z 1% to 227 656,61 zł, z czego aż 176 315,31 zł wydano na… działalność sportową i turystyczną. Jak wynika ze sprawozdania merytorycznego firmowanego przez prezesa Tomasza Bojarskiego i wiceprezes Elżbietę Bojarską, owa działalność oznaczała wyjazd wolontariuszy do Düsseldorfu, wyjazd do Madrytu na Światowe Dni Młodzieży, wycieczkę na Roztocze oraz objazdową wycieczkę dookoła Europy. Natomiast na ochronę zdrowia i życia zarząd przeznaczył tylko 10 341 zł. W najnowszym zestawieniu Ministerstwa Finansów za rok 2012 Fundacja Godne Życie zajmuje wśród beneficjentów niezłe 263. miejsce z przychodem z 1% w wysokości 212 365,03 zł. Chciałoby się przekornie rzec: zamierzasz zapewnić sobie i rodzinie godne życie – załóż fundację. I koniecznie uzyskaj status OPP!
Czy można jednak się dziwić, że coraz częściej dochodzi do wykorzystywania i nadużywania szczytnej w zamierzeniu idei OPP, skoro z podanych przykładów widać, że zawodzi państwo polskie? Państwo rozumiane jako organ kontroli i nadzoru realizujący te zadania poprzez swoje agendy, czyli Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, a konkretnie przez jego Departament Pożytku Publicznego. Jedną z jego funkcji jest kontrola realizowana m.in. w formie obowiązku składania przez OPP sprawozdań merytorycznych oraz finansowych, które następnie są weryfikowane przez właściwych urzędników ministerstwa. Tylko czy tak istotnie się dzieje? Wielokrotnie nagradzana i utytułowana Fundacja Spełnionych Marzeń, powstała w sierpniu 2002 r. z inicjatywy tragicznie doświadczonych Małgorzaty i Tomasza Osuchów, co do której działalności nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń, w ostatnim sprawozdaniu merytorycznym, które opublikowano 26 czerwca 2012 r. na stronach MPiPS, ma w większości zerowe rubryki.
Jak pokazują dane Ministerstwa Finansów, w 2012 r. fundacja ta zajęła w tabeli beneficjentów 1% 57. miejsce z przychodem ponad 1 mln zł. Ktoś, kto sięgnie po to konkretne sprawozdanie merytoryczne, może zatem wyciągnąć mylne wnioski. Ze szkodą dla działalności tej naprawdę wzorcowej fundacji.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku Fundacji „Światło”. Jako jedna z niewielu już zamieściła ona perfekcyjnie wypełnione sprawozdanie merytoryczne za rok 2012. Ale ta fundacja jako jeden z głównych celów statutowych ma wpisane „działania na rzecz budowania dobrego wizerunku sektora organizacji pozarządowej”, więc jakakolwiek wpadka byłaby nie do zaakceptowania.
Reklama poprzez działanie
Organizacje pożytku publicznego niestety coraz częściej skupiają się na zabezpieczaniu własnego bytu i korzyści ludzi, którzy je tworzą. Postępująca zaś oligarchizacja największych OPP sprowadza zasady i ideę wolontariatu do fasady, niejednokrotnie będącej listkiem figowym dla tworów wręcz pasożytniczych czy działających dla samego trwania.
Jakie wnioski z takich danych wyciąga Rada Działalności Pożytku Publicznego, która jest organem opiniodawczo-doradczym ministra właściwego ds. zabezpieczenia społecznego? Stosunkowo niedawno, bo w 2009 r., członek tej rady Jan Jakub Wygnański w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny mówił: „Ja byłbym zwolennikiem przyjęcia takiej poprawki, która pozwala podatnikowi wskazywać konkretne cele, w rodzaju – zbieramy na pomoc w programie wodnym jakiejś organizacji działającej w Afryce”, a posłanka Magdalena Kochan (PO) stwierdzała: „Pieniądze z podatków powinniśmy odprowadzić do budżetu państwa, a stamtąd redystrybuować”. Jak ostatnio można się dowiedzieć, zespół ds. prawnych i monitoringu rady pracuje nad nowym wzorem sprawozdania z wykonania zadania publicznego. Czy jednak będzie to rozliczanie z faktycznych efektów działań?
A jak bardzo potrzebne są zmiany, pokazało zamieszanie wokół Fundacji Ewy Błaszczyk Akogo? czy Fundacji Radia Zet. Dotyczyło to kosztów kampanii informacyjnej lub reklamowej związanej z pozyskaniem 1% podatku dochodowego od osób fizycznych. Fundacje te w zeszłym roku zostały oskarżone przez niektóre media o to, że zamiast na realizację celów statutowych wydały około połowy środków zdobytych w ramach 1% na sfinansowanie reklam i kampanii informacyjnej. Takie wnioski wyciągnęli dziennikarze z lektury nieprecyzyjnych sprawozdań merytorycznych. W przypadku tych akurat fundacji było to nieprawdą.
Ustawodawca powinien przeanalizować te sytuacje i wprowadzić do ustawy takie modyfikacje, które pozwoliłyby ukrócić marnotrawstwo publicznych pieniędzy bądź wydawanie ich niezgodnie z wolą i oczekiwaniami przekazujących. Ważne wydaje się określenie pułapu, jaką część środków pozyskanych z 1% można przeznaczyć na potrzeby własne (wydatki administracyjne i pensje), a ile na statutowe. Ponieważ są OPP, dla których jedynym dochodem jest właśnie 1% – musi to być wielkość umożliwiająca prowadzenie bieżącej działalności. Dodatkowo niektóre OPP inwestują w papiery wartościowe, czyli – mówiąc wprost – grają na giełdzie. Pytanie, czy powinny tak ryzykownie inwestować środki z 1%. Może należy także się zastanowić nad wprowadzeniem ograniczeń, aby wskaźnik udziału kosztów kampanii reklamowej w przychodach uzyskiwanych przez poszczególne OPP z 1% PIT nie mógł przekroczyć jakiejś brzegowej wartości – np. 5%? A może wręcz należy zakazać promowania się w komercyjnych mediach – prasie, radiu i telewizji? Wymusić, by reklamą OPP stały się ich działania i dokonania? Przy wielkich budżetach reklamowych liderów małe, lokalne organizacje niemal zupełnie tracą szansę na zdobywanie funduszy, a co za tym idzie – na realizację zadań statutowych. A przecież właśnie te OPP, doskonale zorientowane w regionalnych bolączkach i potrzebach, powinny być oczkiem w głowie systemu.
Podatnicy zaś, którzy mogą na tym polu naprawdę wiele zdziałać, często zbyt pobieżnie traktują tę jakże ważną możliwość przekazywania 1% z podatku i nie dokonują właściwej weryfikacji beneficjentów. Dodatkowo może tu zadziałać mechanizm swoistego negatywnego sprzężenia zwrotnego, powodującego wyraźny spadek zaufania do tego sektora i jego stopniowe marginalizowanie. Zaiste przykra to konstatacja.
Autor jest doktorantem w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk
newbielink:https://www.tygodnikprzeglad.pl/dziurawe-fundacje/ [nonactive]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz