wtorek, 31 maja 2022

Partyzantka ogrodnicza

 

Guerrilla gardening to znany ruch na całym świecie mający na celu zazielenienie zaniedbanych przestrzeni miasta. Trady­cja guerilla gar­deningu liczy sobie 40 lat. W 1973 roku Liz Christy z Nowego Jorku postanow­iła, że rozprawi się z zanied­banym otocze­niem bloku, który zamieszkiwała. Zamieniła je w piękny ogród, nie pyta­jąc nikogo o zdanie, nie zdoby­wa­jąc teo­re­ty­cznie niezbęd­nych poz­woleń. Ta przestrzeń ist­nieje do dziś.
Działacze tego ruchu cieszą się ogromną kreatywnością jaką wykorzystują w sposobach na zazielenienie miasta. Vanessa Harden zaprojektowała narzędzia do partyzanckiego sadzenia roślin w mieście. Z wyglądu niepozorne buty czy torebka, mają ukryte mechanizmy, dzięki którym można pozostawić po sobie roślinną ścieżkę.

http://vimeo.com/6516511

http://vimeo.com/6530026

źródło: http://www.designboom.com/

Czarnobyl powrót natury

 

Piękny film opowiadający o wielkiej twórczej sile natury i niszczycielskiej sile człowieka.

W 1986 roku po wybuchu reaktora jądrowego wszyscy mieszkańcy Czarnobyla, czyli około 50 tysięcy osób, zostali ewakuowani. Dotąd nikt nie uzyskał pozwolenia na powrót. Na opuszczonym terenie króluje przyroda. Widzowie zobaczą, jak skażone, umarłe miasto staje się rajem dla fauny i flory, m.in. dzikich kotów, koni i niedźwiedzi. Ocalałe zwierzęta zadziwiają naukowców tym, że nadal normalnie żyją i się rozmnażają.
Film "Czarnobyl - powrót natury" pokazuje, jak odżywa dziki świat, gdy nie ingeruje w niego człowiek. Zdaniem naukowców, fenomen życia w rejonie Czarnobyla dowodzi, że natura potrafi obronić się przed nuklearnym kataklizmem.
[video:apt2ro5r]https://www.youtube.com/watch?v=heVqhnupfrA[/video:apt2ro5r]
[video:apt2ro5r]https://www.youtube.com/watch?v=4YHn-PeEMkg[/video:apt2ro5r]

Cannabis, które nie szkodzi (na płuca)?

Cannabis, które nie szkodzi (na płuca)?


Podczas gdy w Polsce walczy się z dopalaczami, a wszelkie dyskusje o legalizacji miękkich narkotyków grzęzną (moja opinia na ten temat nie jest chwilowo istotna, ale dodam, że osobiście jestem za delegalizacją tytoniu i obostrzeniem przepisów związanych ze sprzedażą i konsumpcją alkoholu), w niektórych krajach prowadzone na całego są badania nad tym, jak zmniejszyć szkodliwość marihuany tak, aby mogła być stosowana jako środek leczniczy.


newbielink:http://pl.wikipedia.org/wiki/Marihuana [nonactive], a ściślej: jej związek aktywny, THC, jest stosowana do celów leczniczych w niektórych stanach w USA. O tym, że przynosi ulgę ludziom w  terminalnych stadiach raka, czy stwardnienia rozsianego, napisano już krocie. Jej status związku na granicy legalności wywołuje jednak liczne dyskusje na temat jej potencjalnej szkodliwości, bądź jej braku.


Jednym ze standardowych argumentów za szkodliwością marihuany jest to, że  najpowszechniejszym sposobem jej przyjmowania jest jej palenie (najczęściej zmieszanej z tytoniem). I chociaż dym marihuanowy nie ma tak olbrzymiego potencjały rakotwórczego jak dym tytoniowy, to jednak może powodować problemy oddechowe. I powiedzmy sobie szczerze – mieszanie z tytoniem zdecydowanie nie pomaga. Zaradzenie temu problemowi było motywacją dla dwójki badaczy ze Stanów Zjednoczonych, którzy testowali odparowywacz (niezręcznie tak nazwany po polsku, z ang. vaporizer) – urządzenie, w którym marihuana jest rozgrzewana bez palenia tak, że substancje aktywne w niej zawarte odparowują (przypomina nieco odwróconą fajkę wodną; na filmiku urządzenie stosowane w badaniu):


Vaporizer Top Vapor VP 110 (1:31 , kuracke-potreby.cz)

newbielink:http://www.youtube.com/watch?v=Gj5kQT5lIiE [nonactive]


Badaniu poddali 22 palaczy trawki, którzy mieli różnego rodzaju problemy układu oddechowego (co najmniej dwa każdy z nich) przed zmianą sposobu przyjmowania marihuany (obok zwykłego kwestionariusza, który musieli wypełnić badani, stan ich płuc został zbadany newbielink:http://pl.wikipedia.org/wiki/Spirometria [nonactive] przed i po miesięcznej “terapii”). Pomijając problemy z “odzyskiem” pacjentów po badaniu (dwóch się nie stawiło, a czterech przyznało do podpalania marihuany w czasie badania), okazało się, że u badanych poprawił się stan zdrowotny, jeśli chodzi o ich wcześniejsze symptomy, natomiast w pomiarach spirometrycznych nastąpiła także znaczna poprawa w pomiarach FVC, czyli newbielink:http://pl.wikipedia.org/wiki/FVC [nonactive]


Oczywiście poprawa wyników u badanych nie oznacza jeszcze, że marihuana przyjmowana poprzez odparowywacz jest zdrowa – oznacza jedynie, że szkodzi mniej niż ta palona z tytoniem (czy bez). Niestety jedynym wymiernym pomiarem poprawy była tutaj spirometria – kwestionariusze, na podstawie których stwierdzono poprawę zdrowia u badanych, z racji tego, że były właśnie przez tych badanych wypełniane, są zapewne bardzo subiektywne (i nie wiadomo na ile jest to wynik tego, że badani chcieli wierzyć, że zdrowieją mimo ciągłego przyjmowania marihuany).




Ciekawe w tym badaniu są też statystyki dotyczące badanych (podane w procentach, co jest nieco mylące, zwłaszcza gdy uwzględni się niewielki jednak rozmiar próby): 64% (14 osób) stanowili mężczyźni. 86% (19 osób) regularnie spożywało alkohol, co akurat nie dziwi, biorąc pod uwagę, że średni wiek badanych to ok. 20 lat. Znamienne jest to, że co najmniej połowa z nich miała styczność z innych środkami odurzającymi (niestety nie wiadomo, jak się to dokładnie pokrywa): 5 osób z kokainą, 2 osoby z ekstazy, 4 osoby z LSD, blisko połowa z halucynogennymi grzybkami, 6 z opiatami (zapewne heroiną, chociaż nie jest to sprecyzowane). Co w jakiś sposób zapewne podpiera argument o tym, że jeśli kiedykolwiek zalegalizuje się marihuanę, to będzie to tylko krok w stronę ułatwienia uzależnienia od twardych narkotyków (chociaż należy podkreślić, że na tej liście jedynymi twardymi narkotykami są kokaina i opiaty).


Co jednak należy z tej pracy wynieść, to to, że gdyby kiedykolwiek doszło do powszechnego leczniczego stosowania marihuany, to zdecydowanie stosowanie odparowywaczy (ach, jakże mnie drażni to słowo. Zna ktoś może lepsze określenie?) jest krokiem we właściwą stronę, aby w zapędzie leczenia się z jednej dolegliwości nie wpakować się w inną.


Van Dam, N., & Earleywine, M. (2010). Pulmonary function in cannabis users: Support for a clinical trial of the vaporizer International Journal of Drug Policy, 21 (6), 511-513 DOI: newbielink:http://dx.doi.org/10.1016/j.drugpo.2010.04.001 [nonactive]


newbielink:http://nicprostszego.wordpress.com/2011/01/05/cannabis-ktore-nie-szkodzi-na-pluca/ [nonactive]

Wyżywić 6 mld ludzi (JUŻ PRAWIE 8 MILIARDÓW)

Wyżywić 6 mld ludzi

[video=vimeo:38hbk9bf]https://vimeo.com/15383734[/video:38hbk9bf]

W 1995 roku francuski fotograf Yann Arthus-Bertrand postanowił zrealizować ambitny plan: udokumentować stan Ziemi na przełomie wieków za pomocą zdjęć lotniczych. Projekt, realizowany przez 14 lat, zaowocował pokazywaną na całym świecie wystawą zdjęć, bestsellerowym albumem oraz telewizyjną serią dokumentalną.
„Ziemia z nieba” jest fascynującą opowieścią o Ziemi, głosem zachwytu nad jej urzekającym pięknem oraz wezwaniem na ratunek. Francuski artysta apeluje, że to nie Ziemia należy do człowieka, ale człowiek należy do Ziemi. Naszym obowiązkiem jest zadbanie o wspólny dom dla niezliczonej ilości małych i dużych istnień.

Ścieżka do Wolności - Ogródkowa Rewolucja / Homegrown Revolution - Radical Change Taking Root
[video=vimeo:38hbk9bf]https://vimeo.com/15379555[/video:38hbk9bf]

Ścieżka do Wolności - Nowoczesna Miejska Eko-Farma / Homegrown Revolution
[video=vimeo:38hbk9bf]https://vimeo.com/15379872[/video:38hbk9bf]

Krótki dwuczęściowy film przedstawiający pewną amerykańską rodzinę, która w proteście przeciwko genetycznie modyfikowanej i chemicznej żywności zalewającej rynek spożywczy zamieniła swój malutki miejski dom z kawałkiem trawnika w prawdziwą organiczną farmę produkującą rocznie prawie 3 tony zdrowego jedzenia. Państwo Dervaes w swojej posiadłości o powierzchni 20 na 40 metrów spożytkowali każdy centymetr kwadratowy ogrodu, zainwestowali też w ogniwa fotowoltaiczne i inne urządzenia zmniejszające zużycie energii, dzięki czemu niemal całkowicie uniezależnili się od świata zewnętrznego.
"W naszym społeczeństwie samodzielna uprawa żywności stała się jednym z najbardziej radykalnych działań.
Jest to jedyny skuteczny sposób na protest, który obali potęgi korporacyjne.
Podczas pracy w harmonii z naturą, robimy rzecz najbardziej konieczną by zmienić świat...
...zmieniamy samych siebie!"

Tajemnica jednego hektara.

Tajemnica jednego hektara.


- fragmenty mojego artykułu opublikowanego w “Kurierze Nama-Hatta” (wiosna 2010) - Artur Jan Milicki


Eko wioska jest niczym innym jak pomysłem na prowadzenie prostego, samowystarczalnego życia w pełnej harmonii z przyrodą, i twórczej współpracy z podobnie myślącymi sąsiadami. Jest to pomysł tworzenia i budowania na własnym kawałku ziemi trwałego, urodzajnego i samoodnawialnego biosystemu, który będzie w pełni zaspakajał podstawowe potrzeby całej rodziny.

W dzisiejszych czasach zapanowała ogromna moda na eko-osady – to bardzo dobrze – jednak ideologia, która leży u podstaw eko-osadnictwa nie jest niczym nowym. Pomysły te są tak stare, jak stare są ślady istnienia inteligentnych i wrażliwych istot na naszej planecie. Stare, lecz zawsze świeże i zawsze aktualne.

Srila Prabhupada, jeden z najwiękzych nauczycieli mojej młodości, w ciągu całej swej literackiej i misyjnej aktywności podkreślał, że organizowanie małych lub większych samowystarczalnych społeczności wiejskich jest podstawą i niezbędnym fundamentem dla tworzenia zdrowej, wolnej rodziny, oraz zdrowej i wolnej społeczności, jest podstawą tworzenia i rozwoju naturalnego systemu społecznego opartego o twórcze, niezależne i wrażliwe jednostki, gotowe do współpracy, żyjące w harmonii i w zgodzie ze swoją wewnętrzną naturą, z przyrodą, z Bogiem, z otoczeniem.

Bardzo często podkreślał on – “Wystarczy kawałek ziemi, hektar lub dwa hektary dla rodziny, aby wszystkie egzystencyjne potrzeby członków rej rodziny zostały zaspokojone.” Dla wielu osób niezaznajomionych z tematyką eko-osadnictwa lub permakultury może to brzmieć niewiarygodnie. – “Jak hektar ziemi może zaspokoić wszystkie egzystencyjne potrzeby rodziny? Przecież w dzisiejszych czasach są rolnicy, którzy gospodarują na kilkudziesięciu hektarach i ledwo wiążą koniec z końcem.” Dla mnie, na początku również brzmiało to niewiarygodnie. Kierowany ciekawością zacząłem badać temat, zacząłem szukać, czytać, odwiedzać różne miejsca w Polsce, w Europie, na Świecie (fizycznie i elektronicznie), rozmawiać z ludźmi, a robiłem to wszystko po to, aby odkryć lub obalić tajemnicę “jednego hektara” ziemi.
 
Samowystarczalność na hektarze ziemi jest udokumentowanym faktem.
 
Istnieje wiele sposobów gospodarowania ziemią, lecz zaledwie tylko kilka z nich można określić mianem holistycznych, życzliwych, naturalnych, samowystarczalnych, przyjaznych zarówno człowiekowi, ziemi jak i całej naturze. Z jakichś powodów ludzkość przez długie lata (lub długie setki lat) zapomniała o tych sposobach. Wyraźne oświecenie nastąpiło w latach 70 ubiegłego wieku. Bill Mollison w USA i Masanobu Fukuoka w Japonii złamali wszelkie stereotypy tradycyjnego nurtu gospodarowania na ziemi. Obydwoje niezależnie od siebie pokazali, że aby otrzymywać obfite plony wcale nie trzeba orać, nawozić, walczyć z chwastami, grzybami, szkodnikami. Samowystarczalna i ekologiczna uprawa warzyw, owoców, zbóż nie wymaga ani chemii ani dużych nakładów pracy, tym bardziej pieniędzy. Obydwoje pokazali jak z “bezpłodnej” ziemi zrobić w ciągu zaledwie kilku lat ziemię wysoce urodzajną. Hektar ziemi to przestrzeń w zupełności wystarczająca do tego by zbudować samowystarczalny i samoodnawialny biosystem, który może służyć kolejnym pokoleniom przez setki a nawet tysiące lat – tak długo, jak długo człowiek zechce być życzliwym, i łagodnym współuczestnikiem tego biosystemu.

Kolejnym wielkim nazwiskiem w światowym ruchu na rzecz eko-osadnictwa lub też ochrony człowieka, przyrody i całej planety jest Władimir Nikołajewicz Megre – rosyjski pisarz i działacz społeczny, autor książek z serii “Anastazja – Dzwoniące Cedry Rosji”. Z całą pewnością można powiedzieć że Megre poprzez swoje publikacje spowodował że setki tysięcy ludzi na całym świecie (a w szczególności w krajach byłego Związku Radzieckiego) zaczęły organizować się w mniejsze lub większe grupy przyjaciół i osiedlać się na terenach wiejskich, tworząc tak zwane ekologiczne osiedla, w których każda rodzina jest właścicielem małego kawałka ziemi (od hektara do dwóch hektarów). A wszystko to w celu osiągnięcia jak najwyższej samowystarczalności, i podniesienia materialnych, duchowych i etycznych standardów harmonijnego i bezinwazyjnego życia człowieka na ziemi. Megre swoją pierwszą książkę wydał w 1995 roku i od tamtego czasu, w ciągu zaledwie 15 lat w samej tylko Rosji powstało około 300 eko-osiedli inspirowanych przedstawioną przez niego ideologią.
 
Z całą pewnością jest to wewnętrzna, łagodna, pokojowa rewolucja – rewolucja w nastroju Mahatmy Gandhiego, rewolucja, która roznosi się po całym świecie i porusza wyobraźnie, pobudza do wolności, do swobody do twórczości, do szczęścia, radości. Ja też chcę takiej rewolucji, wewnętrznej, łagodnej, która emanuje na zewnątrz i pokazuje alternatywę, najbardziej życzliwą alternatywę – dla człowieka, dla przyrody, dla Ziemi, dla Boga.
 
Własna ziemia – podstawa wolności.
 
Ziemia tak naprawdę jest, była i będzie największym bogactwem. Żadna iluzja jakiegokolwiek innego bogactwa nigdy tego nie zmieni. To ziemia rodzi warzywa, owoce, drzewa, to z ziemi wypływa woda, ziemia daje nam schronienie, ciepło i dach nad głową.
 
Człowiek ma zatem wybór – może żyć w mieście by pracować w fabryce lub biurze i zarabiać na wyżywienie i dach nad głową, lub żyć na małym kawałku ziemi na wsi i samemu produkować żywność, samemu budować prosty ekologiczny dom z lokalnych materiałów. Co jest bardziej ekonomiczne, ekologiczne, bardziej życzliwe? Po co spłacać przez 30 lat kredyt mieszkaniowy jeżeli można z pomocą przyjaciół wybudować prosty, solidny, ekologiczny dom w przeciągu kilku miesięcy za 1/10 rynkowej ceny?

Wydaje się że cywilizacja XX wieku zapomniała o tym wszystkim. Teraz 95% ludności zamieszkuje 5% powierzchni ziemi i tłoczy się w miastach. Prawie wszyscy ludzie są uzależnieni od pracy, kredytów, transportu, cen ropy. Tak – to jest uzależnienie, a uzależnienie jest formą niewoli, niewoli na własne życzenie.

Mając własną ziemię możemy posiadać wszystko co niezbędne do życia. Jeśli ktoś z czytelników wciąż powątpiewa w to, proponuję małą wycieczkę do Czarnowa koło Kamiennej Góry. W tej małej wiosce mieszka rodzina państwa Trojanowskich. Mieszkają na jednym hektarze ziemi, w miejscu w którym ze względu na specyficzny mikroklimat (dookoła góry) okres wegetacyjny zalicza się do najkrótszych w Polsce. Na 10 arach prowadzą ekologiczny ogród, i od dziesięciu lat nie wydali ani złotówki na jakiekolwiek warzywa bądź owoce. Wcale nie oznacza to, że bardzo ciężko pracują w tym ogrodzie, i że nie mają czasu na nic więcej poza pracą w ogrodzie. Jest wręcz odwrotnie. Porozmawiajcie z nimi, sięgnijcie po książki poświęcone permakulturze, eko-osadnictwu, eko-świadomości. Życie na ziemi może rzeczywiście przypominać błogi raj z ogromną ilością wolnego czasu, który można poświęcić swoim pasjom, wewnętrznemu rozwojowi, lub czemukolwiek. Wystarczy odrobina pragnienia, inwencji i sprawdzonej wiedzy.

Srila Prabhupada mawiał: “Obowiązkiem rządu jest dać każdemu obywatelowi na wyłączne użytkowanie kawałek ziemi – hektar lub dwa hektary, tak by mógł on zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe całej swojej rodziny”. Władimir Megre mówi: “Idealnie byłoby aby rząd rozdawał każdemu chętnemu obywatelowi po minimum hektarze ziemi na wieczyste użytkowanie, z prawem dziedziczenia, bez prawa sprzedaży – by uniknąć spekulacji”. W chwili obecnej tylko rząd Ukrainy spełnia ten standard i rozdaje swoim obywatelom ziemię. Każdy dorosły obywatel tego państwa może otrzymać przydział 2 hektarów ziemi jeśli zwróci się z takim wnioskiem do władz. Nie ważny jest status społeczny ani zamożność, dwa hektary ziemi należą się każdemu, kto chce na nich żyć i pracować. Korzysta z tego wielu ludzi. Mogą tworzyć na tej ziemi cokolwiek chcą. To nazywa się pierwszym kokiem do wolność. To nazywa się prawdziwym dbaniem o obywateli państwa.
 
Poza Ukrainą i kilkoma republikami Rosji żaden inny rząd na świece nie rozdaje w tej chwili nikomu ziemi za darmo. Pozostaje nam zatem nabyć ziemię na własną rękę, za własne pieniądze. Gdy jest grupa ludzi o podobnym myśleniu, pragnieniach i ideałach, wówczas jest łatwiej, a koszt jednego hektara przy takim zbiorowym zakupie może się znacznie obniżyć. Zgromadzenie pieniędzy na zakup ziemi to jednak nie wszystko. Przed zakupem dobrze jest nawiązać współpracę z lokalnymi władzami, tak aby zechciały one wesprzeć cały projekt i dostosować plan zagospodarowania terenu pod przyszła eko-wioskę. To jest bardzo ważny element.

newbielink:http://ekowioska.wordpress.com/2010/05/31/tajemnica-jednego-hektara/ [nonactive][/align]

Chlorofile

Chlorofile – grupa organicznych związków chemicznych obecnych między innymi w roślinach, algach i bakteriach fotosyntetyzujących (np. w sinicach). Nadaje częściom roślin (głównie liściom) charakterystyczny zielony kolor.


Funkcją chlorofili w organizmach przeprowadzających fotosyntezę jest wychwytywanie kwantów światła i przekazywanie energii wzbudzenia do centrum reakcji fotoukładu skąd wybijane są elektrony, spożytkowane następnie w dalszych etapach fotosyntezy.

Znaczna zawartość chlorofili w organizmach fotosyntetyzujących jest odpowiedzialna za ich zieloną barwę. Zielony kolor chlorofilu spowodowany jest wysoką absorpcją w czerwonej i niebieskiej części spektrum światła, a niską absorpcją w zielonej części spektrum światła (długość fali 500-600 nm).

Wyróżnia się wiele rodzajów chlorofili. Najbardziej rozpowszechnione w przyrodzie to chlorofil a i chlorofil b występujące u wszystkich roślin przeprowadzających fotosyntezę. Chlorofile c i d występują jedynie u części glonów. U prokariontów zdolnych do przeprowadzania fotosyntezy mogą występować: chlorofil a (tylko u sinic) oraz wiele rodzajów bakteriochlorofili oznaczanych literami od a do g.


Maksima absorpcyjne chlorofili na tle widma światła białego

Cząsteczka każdego chlorofilu zbudowana jest z pochodnej porfiryny określanej feoporofiryną. Feoporofiryna to pięciopierścieniowa porfiryna z różnymi podstawnikami. Cztery z pierścieni to pierścienie pirolowe, a piąty pierścień tworzą same atomy węgla. Wiązania pomiędzy atomami tworzącymi pierścienie to następujące po sobie wiązania pojedyncze i podwójne składające się na układ wiązań sprzężonych.

Centralne miejsce w układzie porfiryny zajmuje atom magnezu łączący się z atomami azotu każdego z pierścieni. Porfiryna tworząca kompleks z magnezem posiada zdolność do absorpcji promieniowania elektromagnetycznego w zakresie widzialnym. Obecność magnezu wpływa na zdolność agregacji cząsteczek chlorofilu, co ułatwia przekazywanie energii wzbudzenia pomiędzy cząsteczkami.
U większości chlorofili (poza chlorofilami c) feoporfiryna łączy się poprzez wiązanie estrowe z alkoholem o 20 atomach węgla – fitolem. Przyłączony alkohol izoprenowy nie wpływa znacząco na zdolność absorpcji światła. Jego rolą jest tworzenie hydrofobowego fragmentu cząsteczki łączącego chlorofil z błonami białkowo-lipidowymi. W bakteriochlorofilach zamiast fitolu może występować inny alkohol farnezol lub geranylogeraniol występujący niekiedy w bakteriochlorofilu a.
Do układu porfiryny w różnych miejscach przyłączone są dodatkowe grupy. Wpływają one na niewielkie zmiany zdolności absorpcji kwantów światła przez poszczególne rodzaje chlorofili.

Absorpcja światła i udział w fotosyntezie

Maksimum absorpcji dwóch najczęściej występujących chlorofili 430 nm i 662 nm dla chlorofilu a oraz 453 nm i 642 nm dla chlorofilu b. Po raz pierwszy widmo absorpcyjne chlorofilu wyznaczył w 1883 r. niemiecki biolog Theodor Wilhelm Engelmann. Maksymalny molowy współczynnik absorpcji dla chlorofilu a wynosi 105 M-1 cm-1 i jest jednym z najwyższych wyliczonych dla związków organicznych[2]. Cząsteczka chlorofilu po zaabsorbowaniu kwantu światła (fotonu) ulega wzbudzeniu. Pochłonięcie kwanty światła czerwonego wiąże się z przejściem do pierwszego stanu wzbudzonego, pochłonięcie kwantu światła niebieskiego skutkuje przejściem do drugiego stanu wzbudzonego. Stan wzbudzenia przekazywany jest przez kolejne cząsteczki chlorofilu do centrum reakcji – pary cząsteczek chlorofilu a w specyficznym otoczeniu białkowym. Z chlorofilu stanowiącego centrum reakcji elektron jest wybijany, dochodzi do fotoindukcyjnego rozdziału ładunków, i następnie przechwytywany przez kolejnych pośredników zlokalizowanych w obrębie fotosystemów, a następnie na kolejne przekaźniki w obrębie błony tylakoidów, biorące udział w fotosyntetycznym łańcuchu transportu elektronów. Transport elektronów w błonach tylakoidów jest konieczny do wytworzenia NADPH (tzw. "siły redukcyjnej") oraz gradientu protonowego w poprzek błony tylakoidu, co jest konieczne do produkcji ATP przez chloroplastową syntazę ATP.

W chloroplastach, chlorofil wchodzi w skład większych kompleksów barwnikowo-białkowych (tak zwanych fotosystemów oraz układów antenowych).
Stosunki ilościowe chlorofili w roślinach zależą między innymi od warunków siedliskowych: rośliny cieniolubne (cienioznośne) mają więcej chlorofilu b, rośliny światłolubne (światłożądne) — chlorofilu a.

Chlorofil może absorbować kwanty światła czerwonego i niebieskiego.

Arcybiskup Viganò o „zbrodniczym, globalnym” spisku przeciwko ludzkości

 

Arcybiskup Viganò o „zbrodniczym, globalnym” spisku przeciwko ludzkości


Poniżej zamieszczamy wywiad mecenasa Reinera Füllmicha (RF) z „Komitetu Śledczego Korona”, z arcybiskupem Carlo Marii Viganò.

RF: Wiele osób zna i ceni Ekscelencję za to, że był zawsze szczerym człowiekiem w często nieszczerym otoczeniu, nawet podczas swojej służby w Watykanie. Pełnił Ekscelencja funkcję dyplomaty najwyższej rangi, a konkretnie Nuncjusza Apostolskiego w Stanach Zjednoczonych, reprezentując tam Papieża wobec Kościołów lokalnych.

Ta rozmowa to dla nas wielki zaszczyt i przyjemność. Zanim jednak przejdziemy do meritum i zapytamy o ocenę sytuacji politycznej na świecie, zwłaszcza w związku z tzw. korona-kryzysem, proszę opowiedzieć nam trochę o sobie, aby widzowie, którzy jeszcze Ekscelencji nie znają, mogli się zorientować, kim Ekscelencja jest.

Arcybiskup Viganò (AV): Przede wszystkim pragnę przekazać Panu, mecenasie Füllmich, oraz wszystkim Pańskim współpracownikom i kolegom najserdeczniejsze pozdrowienia i wyrazy uznania za pomysł powołania Komisji Korona. Pańskie poszukiwanie prawdy na temat zarządzania sytuacją nadzwyczajną i masowymi eksperymentami związanymi z Covid-19 w znacznym stopniu przyczyniają się do gromadzenia dowodów w celu postawienia przed sądem i ukarania osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Jest to ważny wkład w tworzenie Sojuszu Antyglobalistycznego, ponieważ autorami tej pandemicznej farsy są ci sami ludzie, którzy dziś chcieliby pchnąć świat w kierunku wojny totalnej i permanentnego kryzysu energetycznego.

Jeśli chodzi o moją „karierę”, to chyba nie ma wiele do powiedzenia: Jestem arcybiskupem katolickim, który pełnił różne odpowiedzialne funkcje w Watykanie, zarówno w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, jak i w Gubernatorstwie Państwa Watykańskiego, a także jako nuncjusz apostolski w Nigerii i wreszcie w Stanach Zjednoczonych, zgodnie z wolą Benedykta XVI.

Rozgłos, związany z moją osobą – zupełnie niezamierzony – jest wynikiem mojego stanowiska w sprawie skandalu seksualnego byłego amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka i innych nie mniej poważnych spraw dotyczących wysokich rangą członków hierarchii. Jako Następca Apostołów nie mogłem milczeć w obliczu prób zatuszowania tych haniebnych faktów przez tak zwaną lawendową mafię, która cieszy się poparciem i ochroną Bergoglio.

RF: Ekscelencja ma imponujący życiorys – ale jeśli ktoś wyszuka nazwisko Viganò w mediach głównego nurtu, znajdzie tam oszczercze artykuły, w których oskarża się Ekscelencje między innymi o szerzenie kremlowskiej propagandy i składanie dziwnych oświadczeń. Po bliższym przyjrzeniu się, nie wydaje nam się aby tak było, wręcz przeciwnie – raczej pozostaje Ekscelencja wierny swojej reputacji człowieka szczerego nawet w nieszczerym otoczeniu, nawet jeśli następuje to z osobistą szkodą.

Gdzie w życiorysie Ekscelencji pojawiła się „cezura” lub „przełom”, w którym ta cnota została zreinterpretowana przez media jako wada? Jaką czerwoną linię Ekscelencja przekroczył; w jakiej sprawie szczerość Ekscelencji stała się niebezpieczna dla debaty publicznej?

AV: Fałszywe oskarżenia są jednym ze środków stosowanych przez tych, którzy chcą wyeliminować przeciwnika, którego się boją i z którym nie mogą walczyć uczciwie. W tym przypadku jestem uważany za niewygodnego zarówno przez zwolenników głębokiego Kościoła, jak i kabałę bergogliańską, których skandale i ich tuszowanie ujawniałem od czasu sprawy McCarricka. Jestem również niewygodny dla głębokiego państwa, które w wydarzeniach ostatnich kilku lat mogło liczyć na współudział Stolicy Apostolskiej i niemal całego światowego episkopatu.

Odrębny głos biskupa, zwłaszcza gdy formułuje on uzasadnione skargi oparte na niepodważalnych faktach, grozi zakwestionowaniem oficjalnej narracji, zarówno w kwestii rzekomej odnowy Kościoła za tego „pontyfikatu”, jak i farsy pandemicznej oraz masowych „szczepień”. Nawet w przypadku niedawnego kryzysu rosyjsko-ukraińskiego elity globalistyczne, NATO, amerykańskie głębokie państwo, Unia Europejska, Światowe Forum Ekonomiczne, cała machina medialna i Watykan ustawiły się po tej samej stronie. Interwencja Putina na Ukrainie jest uważana za zagrożenie dla Nowego Porządku Świata, które musi zostać zneutralizowane nawet za cenę globalnego konfliktu.

Zatem, jeśli miałbym wskazać „punkt przełomowy” na froncie kościelnym, to z pewnością zbiegł się on z moim potępieniem sieci powiązań oraz skandali skorumpowanych duchownych i hierarchów, które Bergoglio celowo i uparcie starał się tuszować. Na froncie świeckim, wydaje mi się, że czerwona linia została przekroczona wraz z moim Apelem do Kościoła i Świata, ogłoszonym dwa lata temu w maju 2020 r., w którym potępiłem zagrożenie, jakie stanowił cichy zamach stanu przeprowadzony za pomocą kryzysu sanitarnego. Sytuacje kryzysowe dotyczące energii i żywności, obok sytuacji kryzysowych związanych z wojną, zawsze stanowią część niepokojących „scenariuszy”, które Światowe Forum Ekonomiczne i Organizacja Narodów Zjednoczonych opisują szczegółowo z dużym wyprzedzeniem.

Gdy pewnego dnia, w niezbyt odległej przyszłości, trybunał osądzi tych zbrodniarzy i ich wspólników w instytucjach prawie wszystkich państw zachodnich, dokumenty te będą stanowiły dowód największego zamachu stanu wszechczasów. To samo stanie się w odniesieniu do spraw kościelnych, pokazując, że doktrynalny i moralny dryf, który zapoczątkował Sobór Watykański II, stworzył niezbędne warunki do doktrynalnego i moralnego zepsucia duchowieństwa i towarzyszącej temu delegitymizacji autorytetu Pasterzy. Nie zapominajmy, że procesy rewolucyjne zawsze opierały się na wadach i słabościach przywódców, zarówno państwowych jak i kościelnych.

RF: Ekscelencjo, kryzys związany z „koroną” i obostrzeniami z tym związanymi, trwa już trzeci rok. W międzyczasie do tej mieszanki dołączyły działania wojenne na Wschodzie, a zwłaszcza masowe podżeganie polityczne i medialne. Jak Ekscelencja ocenia rozwój tej sytuacji?

AV: Wyjaśnijmy podstawową kwestię. Kryzys ukraiński został celowo sprowokowany przez głębokie państwo, aby zmusić świat do przeprowadzenia Wielkiego Resetu, w szczególności tak zwanej „transformacji technologicznej” i „zielonej zmiany”. Jest to drugi etap globalistycznego zamachu stanu technokratów, po farsie pandemicznej.

Psycho-pandemia stanowiła pierwszy etap ataku, zainicjowanego w celu przejęcia kontroli nad rządami. Obecnie próbują oni ominąć już nawet władzę polityczną, która do tej pory służyła jedynie jako wykonawca rozkazów. Pod pretekstem pandemii narzucili systemy szczegółowej kontroli populacji, w tym systemy śledzenia poszczególnych obywateli, którzy zostali zaszczepieni eksperymentalnym serum genowym.

[W 2018 r.] na Forum w Davos, dyrektor generalny firmy Pfizer Albert Bourla powiedział: „Wyobraźmy sobie biologiczny chip, który jest zawarty w pigułce, który po połknięciu trafia do żołądka i emituje sygnał. […] Wyobraźmy sobie zastosowanie tego, jako sposóbu zmuszania ludzi do posłuszeństwa. […] To, co się dzieje w tej dziedzinie, jest fascynujące”. Albert Bourla mówi „co się dzieje”, ponieważ mówi o istniejących technologiach, a nie o wymyślonych projektach. Obecność grafenu i samo-wiążących się nano-obwodów przyznają nawet ci, którzy jeszcze rok temu nazywali tych, którzy bili na alarm, „teoretykami spiskowymi”.

Społeczeństwa krajów realizujących Agendę 2030 są obecnie w większości „zaszczepione”, a raczej zmodyfikowane genetycznie, a ich systemy odpornościowe zostały nieodwracalnie upośledzone. A być może – jak donoszą niektórzy prawnicy – okaże się, że wraz z serum genetycznym wstrzyknięto chipy, które są w stanie kontrolować reakcje ludzi, ingerować w ich zachowanie i sprawić, że będą potulni, jeśli dojdzie do zamieszek, lub agresywni, jeśli trzeba będzie mieć pretekst do interwencji wojskowych. To poszło dalej niż globalny zamach stanu. Jest to największy, najbardziej nieprawdopodobny, bezprecedensowy atak na osobę ludzką – na jej wolność, sumienie i wolę.

Można sobie wyobrazić ryzyko, jakie niesie ze sobą przyznanie WHO suwerennej kontroli nad systemami opieki zdrowotnej w różnych krajach w przypadku nagłej pandemii, w sytuacji, gdy ci, którzy mają decydować o kampaniach szczepionkowych i leczeniu, o środkach zapobiegawczych i lokdałnach, są finansowani przez wielkie koncerny farmaceutyczne oraz Fundację Billa i Melindy Gatesów, która teoretyzuje na temat wiecznej pandemii i wiecznej szczepionki wspomagającej. Rezolucja, która miała być poddana pod głosowanie na forum WHO – i której przynajmniej na razie udało się uniknąć – zmierzała w kierunku całkowitej kontroli globalistów.

Nie powinniśmy się zatem dziwić, że w ramach żałosnej próby ukrycia niepożądanych skutków eksperymentalnej surowicy genowej, WHO bije teraz na alarm w sprawie rzekomej małpiej ospy, której symptomy są zadziwiająco podobne do niektórych skutków ubocznych „szczepionki” mRNA. Zarówno WHO, jak i Europejska Agencja Leków (w 75% finansowana przez Big Pharma) wykazały, że znajdują się w jawnym konflikcie interesów i są całkowicie zależne od przemysłu farmaceutycznego.

Jeśli chodzi o kryzys rosyjsko-ukraiński, to, co powinno być operacją pokojową mającą na celu położenie kresu prześladowaniom etnicznym rosyjskojęzycznej mniejszości na Ukrainie przez neonazistowskich ekstremistów, zostało celowo i w sposób zawiniony przekształcone w wojnę. Wielokrotne apele prezydenta Putina do społeczności międzynarodowej o respektowanie protokołu mińskiego pozostały bez echa.

Dlaczego? Z tego prostego powodu, że była to doskonała okazja do wojny.

Po pierwsze, była to okazja do improwizowanego wywołania globalnego kryzysu energetycznego, aby wymusić przejście na alternatywne źródła energii, wraz ze wszystkimi związanymi z tym interesami. Bez kryzysu, nie można by narzucić wzrostu cen gazu i benzyny jako instrumentu zmuszającego firmy i osoby prywatne do słynnej „transformacji ekologicznej”, nad którą nikt nigdy nie głosował, a która została narzucona przez biurokratów zniewolonych przez globalistyczne elity.

Po drugie, aby w kontrolowany i bezwzględny sposób zniszczyć wszystkie firmy uznane za bezużyteczne lub szkodliwe dla globalnych interesów korporacji międzynarodowych. Miliony rzemieślników, małych przedsiębiorstw, które stanowią o wyjątkowości narodów Europy, a w szczególności Włoch, zostały zmuszone do zamknięcia, ponieważ po katastrofach spowodowanych lokdałnami i procedurami psycho-pandemii, sprowokowano wzrost cen gazu i ropy naftowej, przy czym tzw. „rynek” spekulował w sposób przestępczy, a Federacja Rosyjska nie otrzymała z tego tytułu ani grosza więcej.

Tego wszystkiego chciała Unia Europejska, wykonująca polecenia NATO, za pomocą sankcji, które wywołują reperkusje u tych, którzy je nałożyli. Likwidacja tradycyjnej gospodarki nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niespodziewanego konfliktu, lecz raczej zaplanowaną akcją przestępczą globalnej mafii, w porównaniu z którą tradycyjna mafia wydaje się przykładem korzystnej współpracy. Korzyści z tej dywersyjnej operacji czerpią międzynarodowe korporacje, które mogą nabywać firmy i nieruchomości po zaniżonych cenach, a także firmy finansowe, które czerpią zyski z pożyczek udzielanych milionom nowych nędzarzy.

Również w tym przypadku, ideologiczne i piekielne elity, współdziałają z potentatami gospodarczymi, których jedynym celem jest osiąganie zysków. Dzięki wojnie przemysł wojskowy oraz nie mniej kwitnący przemysł technologii informacyjnych i najemników, mają teraz możliwość zawierania lukratywnych umów, a z zysków hojnie wynagradzają polityków, którzy głosowali za wysłaniem broni i wsparcia na Ukrainę.

Po trzecie, jednym z celów wojny na Ukrainie było zatuszowanie skandalu związanego z osobą Huntera Bidena, który wraz z firmą Metabiota był zaangażowany w finansowanie biolaboratoriów, w których produkuje się bakteriologiczną broń masowego rażenia. Obrona huty Azowstal było motywowane właśnie potrzebą ukrycia zarówno członków zagranicznych sił NATO wraz z neonazistami z pułku Azow i Prawego Sektora, jak i zakazanych przez międzynarodowe konwencje, biolaboratoriów, które miały być wykorzystywane do przeprowadzania eksperymentów na miejscowej ludności.

Po czwarte, ponieważ psycho-pandemiczna narracja, mimo współudziału mediów głównego nurtu, nie przeszkodziła prawdzie wyjść na jaw i stopniowo docierać do coraz szerszych kręgów opinii publicznej. Kryzys na Ukrainie miał być dobrze przeprowadzoną operacją masowego odwracania uwagi, aby nie dopuścić do ujawnienia coraz bardziej niekontrolowanych wiadomości o śmiertelnych skutkach eksperymentalnego serum i katastrofalnych konsekwencjach działań podjętych przez państwa w czasie tzw. pandemii.

Fałszowanie danych jest obecnie ujawniane. Firmy farmaceutyczne przyznają się do celowego zatajenia wyników pierwszej fazy eksperymentu. Fakt bezużyteczności masek i lokdałnów został potwierdzony w wielu badaniach. Szkody wyrządzone równowadze psychofizycznej ludności, a w szczególności dzieciom i osobom starszym, są niepoliczalne, podobnie jak niepoliczalne są szkody wyrządzone uczniom i studentom w wyniku zdalnego nauczania. Przyklejanie ludzi do telewizorów lub do mediów społecznościowych za pomocą antyrosyjskiej propagandy, aby nie zaczęli rozumieć, co im zrobiono, to najmniejsze, co mogą zrobić ci szaleni przestępcy, którzy są tak samo odpowiedzialni za pandemię, jak i za kryzys rosyjsko-ukraiński.

Jeśli weźmiemy pod uwagę plany elit globalistycznych, okaże się, że poza pandemią zaplanowane są inne, nie mniej niepokojące scenariusze, które już od zeszłego roku zapowiadane były przez media. Kryzys energetyczny, który nie jest nieszczęśliwą konsekwencją niekontrolowanego kryzysu na Ukrainie, ale raczej środkiem, za pomocą którego, z jednej strony narzuca się „zieloną gospodarkę” motywowaną nieistniejącym zagrożeniem klimatycznym, a z drugiej strony niszczy się gospodarki narodowe, doprowadzając do upadku firm na korzyść międzynarodowych korporacji, powodując bezrobocie i tworząc w ten sposób niedostatecznie opłacaną siłę roboczą, zmuszając państwa do zadłużania się z powodu pozbawienia ich suwerenności fiskalnej, a w każdym razie do wiecznego zadłużania się z powodu monopolu na emisję pieniądza.

Kryzys żywnościowy również znajduje się w scenariuszu Klausa Schwaba. Rozpoczął się on już od niektórych produktów w Stanach Zjednoczonych i Europie, a bardziej ogólnie od zboża i produktów zbożowych w wielu państwach Afryki i Azji. Dowiadujemy się nagle, że Bill Gates jest największym właścicielem ziemskim w Stanach Zjednoczonych, w sytuacji, gdy zaczyna brakować zboża i produktów rolnych. Bill Gates jest również szefem firmy produkującej „sztuczne mleko ludzkie” właśnie wtedy, gdy w Stanach Zjednoczonych zaczyna brakować mleka w proszku dla niemowląt.

Nie zapominajmy też, że międzynarodowym koncernom rolniczym udaje się narzucić stosowanie swoich sterylnych nasion – które trzeba co roku kupować ponownie – i zakazać stosowania nasion tradycyjnych, co pozwoliłoby krajom ubogim na uniezależnienie się od nich.

Ten, kto zaprojektował serię obecnych kryzysów, których korzenie sięgają początku lat 90. ubiegłego wieku i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, zadbał również o to, aby w rządach, instytucjach i agencjach międzynarodowych, na czele banków centralnych i wielkich aktywów strategicznych, w mediach i głównych religiach świata umieścić ludzi przeszkolonych w tym celu przez Światowe Forum Ekonomiczne.

Spójrzmy na premierów głównych krajów europejskich, Kanady, Australii i Nowej Zelandii: wszyscy oni rekrutują się z grupy „Młodych globalnych liderów jutra”, a fakt, że zajmują najwyższe stanowiska kierownicze w tych krajach, w ONZ i Banku Światowym, powinien być więcej niż wystarczający, aby postawić ich przed sądem za działalność dywersyjną i zdradę stanu. Ci, którzy przysięgali stosować prawo w interesie swoich narodów, dopuszczają się krzywoprzysięstwa w chwili, gdy odpowiadają za swoje czyny nie przed obywatelami swoich państw, lecz przed pozbawionymi twarzy technokratami, których nikt nie wybrał.

Łatwo jest zarzucać, że wszystko to jest „teorią spiskową”, ale taki zarzut nie ma już racji bytu, podobnie jak zarzut „kolaboracji” nie działa już na nikogo, kto wykazuje konsternację w związku z kryzysem rosyjsko-ukraińskim i jego zarządzaniem na poziomie międzynarodowym.

Ci, którzy nie chcą zrozumieć sytuacji, bo po prostu boją się tego, co mogą odkryć, uparcie zaprzeczają, że istnieje scenariusz i reżyser, że są aktorzy i statyści, scenografia i kostiumy. Ale czy naprawdę możemy wierzyć, że najbogatsi i najpotężniejsi ludzie na świecie zgodziliby się na taki atak na ludzkość, aby zrealizować swoje urojone marzenie o globalizmie, angażując w to ogromne ilości energii i zasobów, bez uprzedniego zaplanowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach i pozostawienia wszystkiego przypadkowi? Jeśli ludzie, którzy zamierzają kupić dom lub założyć firmę, starannie wszystko planują, to dlaczego „teorią spiskową” miałoby być uznanie, że aby uzyskać niewyobrażalne i zbrodnicze rezultaty, elity nie mogą uciekać się do kłamstw i oszustw?

Pozwolicie, że posłużę się analogią. Nasza postawa wobec obecnych wydarzeń jest podobna do kogoś, kto chce ułożyć puzzle składające się z tysięcy elementów, ale nie ma przed sobą ostatecznego, kompletnego obrazu. Ci, którzy układają globalistyczne „puzzle”, robią to z intencją uczynienia końcowego obrazu, nierozpoznawalnym. Jednak ten, kto dostrzega cały obrazek, a nawet tylko jedną istotną część, zaczyna rozumieć, jak poszczególne elementy do siebie pasują.

Każdy, kto dostrzegł ostateczny obraz, wie także, jak interpretować milczenie i konszachty urzędników państwowych, a nawet partii opozycyjnych, jak wyjaśnić współudział lekarzy i ratowników medycznych w zbrodniach popełnianych w szpitalach, które były sprzeczne z wszelkimi dowodami naukowymi, oraz współudział biskupów i księży, którzy doszli nawet do punktu odmawiania sakramentów osobom nieszczepionym. Gdy duże elementy układanki staną się widoczne – a to właśnie teraz się dzieje – o wiele łatwiej będzie ułożyć pozostałe części. Gdy to się już stanie, wtedy Klaus Schwab, George Soros, Bill Gates, inni spiskowcy i ci, którzy pozostając w ukryciu, przewodzą temu przestępczemu, globalnemu spiskowi, będą uciekać, aby uniknąć zlinczowania.

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: Lifesitenews (May 30, 2022) – „Abp. Viganò outlines COVID, Ukraine war as a ‘premeditated criminal action of a global mafia’”

https://www.bibula.com

O sprawiedliwość dla ofiar covidowego chaosu

 

O sprawiedliwość dla ofiar covidowego chaosu


Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak mówił w jednym z ostatnich wywiadów, że Covid‑19 zniknął praktycznie ze szpitali. Jednocześnie Polska zajęła w 2021 r. pierwsze miejsce w Europie pod względem nadmiarowych zgonów.

Czy dałoby się uniknąć tak wielu niepotrzebnych tragedii, gdyby zwalczanie epidemii w Polsce odbywało się zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, prawem i wiedzą ekspercką, a nie wytycznymi międzynarodowych urzędników?

W czasie pandemii Covid‑19 rządy wielu państw bezrefleksyjnie podążały za wewnętrznie sprzecznymi zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia. Choć dzisiaj koronawirus jest w odwrocie, urzędnicy WHO przekonują o konieczności przekazania im kolejnych kompetencji – kosztem suwerenności państw narodowych.

Urzeczywistnieniem tych zamierzeń ma być globalny traktaty antypandemiczny, który ma zostać przyjęty w 2024 roku. Dotychczas kierunkowe wskazania ekspertów WHO mają stać się wiążącymi zobowiązaniami dla rządów i obywateli całego świata. Ta szokująca propozycja może lada dzień przekształcić się w prawo międzynarodowe.

Eksperci WHO, pozbawieni demokratycznej legitymacji, finansowani w znacznej części przez radykalnie lewicową fundację Billa i Melindy Gatesów, zdobyliby globalną władzę, co dotąd było zupełnie nie do pomyślenia.

Pierwszy krok w stronę budowy mechanizmów globalnego zarządzania krajowymi systemami opieki zdrowotnej postawiono kilka dni temu w Genewie. Jego uczestnicy zdecydowali o przyjęciu raportu grupy roboczej WHO, w którym wyrażono wolę zmian w Międzynarodowych Przepisach Zdrowotnych (IHR), idących w kierunku poszerzenia kompetencji Światowej Organizacji Zdrowia. Prace nad nimi mają być prowadzone wraz z procedowaniem traktatu pandemicznego.

Stojąc na straży suwerenności naszej Ojczyzny, prawnicy Ordo Iuris na bieżąco monitorują skandaliczne próby poszerzania kompetencji WHO. Dlatego zabraliśmy głos podczas pierwszych, międzynarodowych konsultacji traktatu, gdzie wykazywaliśmy, że pandemia Covid‑19 dowiodła braku efektywności zarządzania polityką zdrowotną na szczeblu ponadnarodowym. Chcąc chronić interesy Polski, złożyliśmy do WHO wniosek o dopuszczenie naszych ekspertów do prac nad nowym międzynarodowym traktatem. Przygotowaliśmy również ekspertyzę, w której wykazaliśmy, że – wbrew propagandzie WHO – do przyjęcia nowych zasad niezbędna jest zgoda Polski i innych państw.

O tym, że recepty WHO na pandemię są nieskuteczne, wiemy doskonale. Przez cały okres stanu epidemii pomagaliśmy Polakom mierzyć się z nową rzeczywistością. W tym czasie udzieliliśmy ponad 1 000 porad telefonicznych i mailowych. Wydaliśmy 4 poradniki prawne oraz opublikowaliśmy blisko 40 analiz, stanowisk i opinii prawnych poświęconych tej problematyce.

Nadal prowadzimy precedensowe postępowania, które mogą doprowadzić do powstania korzystnej dla obywateli linii orzeczniczej. Kończymy prace nad wydaniem kompleksowej monografii poświęconej prawnym, ekonomicznym i społeczno-zdrowotnym skutkom wprowadzonych restrykcji covidowych, która będzie nieocenioną pomocą, gdyby miały one na jesieni wrócić.

(…)

WHO chce centralnego zarządzania pandemiami

Choć restrykcje sanitarne są w większości krajów uchylane, to Światowa Organizacja Zdrowia, pod pretekstem walki z kolejnymi pandemiami, próbuje przeforsować traktat przyznający jej szerokie, globalne uprawnienia w zakresie polityki zdrowotnej. Polska oraz inni członkowie WHO mieliby podporządkować się wytycznym urzędników WHO.

Poparcie dla tego pomysłu wraziła już Rada Europejska, która przekonuje, że „żaden rząd ani żadna instytucja nie są w stanie samodzielnie stawić czoła przyszłym pandemiom”, wobec czego konieczne jest przyjęcie wiążącego aktu prawa międzynarodowego regulującego te kwestie.

(…)

Ordo Iuris, jako pierwszy think tank w Polsce, zdiagnozował to poważne zagrożenie dla suwerenności naszej Ojczyzny. Już w listopadzie ubiegłego roku, w raporcie poświęconym prawnym skutkom epidemii, ostrzegaliśmy, że przy okazji walki z transmisją Covid‑19 dochodzi do procesu transformacji prawa międzynarodowego – międzynarodowe organizacje stopniowo przejmują kompetencje suwerennych państw.

(…)

W celu wywarcia odpowiedniej presji na polskie władze, zorganizowaliśmy również petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, w której – „w obliczu próby odebrania krajowym rządom istotnej części kompetencji na rzecz ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia” – wzywamy szefa rządu do „stanowczego sprzeciwu wobec wpisania do traktatu niebezpiecznych przepisów, ograniczających polską suwerenność”.

Dajemy narzędzia do obrony swych praw

Obrona suwerenności Polski i praw Polaków na arenie międzynarodowej to ważny, ale długotrwały proces. Natomiast do naruszeń prawa w naszym kraju dochodziło w zasadzie każdego dnia. Dlatego wciąż pomagamy Polakom odnaleźć się w covidowym chaosie prawnym. Przez cały czas stanu epidemii, drogą telefoniczną i mailową, udzieliliśmy ponad 1 000 porad prawnych. Nasi prawnicy odpowiadali na pytania lekarzy, medyków, farmaceutów, studentów, nauczycieli, uczniów, rodziców, wojskowych, a nawet pracowników oper i filharmonii.

Niestety, nie w każdym przypadku zwykła porada była wystarczająca, a szereg opisywanych przez zgłaszające się osoby sytuacji było wstrząsających. Pomogliśmy między innymi w wyjściu na wolność kobiecie, która spędziła w areszcie blisko 5 miesięcy tylko za to, że w trakcie izolacji wyszła z domu, by kupić niepełnosprawnemu mężowi leki i żywność.

Wspieramy osoby, których najbliżsi zmarli pozbawieni pomocy medycznej, z powodu oczekiwania na wynik testu na Covid‑19. Zareagowaliśmy także, gdy Rada Miejska Wałbrzycha podjęła – wbrew prawu – uchwałę, zobowiązującą mieszkańców do zaszczepienia się przeciw Covid‑19. Byłby to niebezpieczny precedens nielegalnego poszerzania kompetencji organów władzy publicznej, kosztem praw obywateli. Po przekazaniu naszej analizy, wojewoda dolnośląski stwierdził nieważność uchwały rady miejskiej.

(…)

Interweniowaliśmy w sprawach parafii, na które nakładano wysokie grzywny za otwieranie kościołów w czasie restrykcji epidemicznych. Nieustannie przypominaliśmy, że pacjentom szpitali przysługuje prawo do bezpośredniego kontaktu zarówno z rodziną, jak i z duchownym swojego wyznania oraz do uczestnictwa w obrzędach religijnych na terenie szpitala. Po naszej interwencji szpital, który odmawiał rodzicom nieuleczalnie chorego noworodka prawa do kontaktu z dzieckiem, zmienił swoje procedury, dopuszczając do odwiedzin. Podobne zmiany wprowadzały szpitale, w których interweniowaliśmy w obronie prawa pacjenta do opieki duszpasterskiej.

(…)

Walczymy o sprawiedliwość dla ofiar pandemicznego chaosu

Choć stan epidemii został odwołany, to jednak Polacy nadal muszą się zmagać z niektórymi skutkami pandemicznego chaosu.

Reprezentujemy rodzinę mężczyzny, który z powodu podejrzenia zarażenia Covid‑19 nie doczekał skutecznej pomocy medycznej, wskutek czego zmarł w szpitalu na zawał. Jego żona dwukrotnie wzywała karetkę do domu, informując ratowników medycznych o problemach kardiologicznych męża. Jeden z ratowników stwierdził ironicznie, że „albo pan przeżyjesz, albo pan umrzesz”. Ponieważ stan mężczyzny się pogarszał, kobieta w końcu sama zawiozła męża do szpitala. Tam również nie udzielono mu fachowej pomocy medycznej. Personel placówki początkowo odmówił przyjęcia krzyczącego z bólu chorego. Ostatecznie został przyjęty, ale umieszczono go w pustej sali i pozostawiono bez opieki. Gdy po usilnych żądaniach żony przystąpiono do akcji ratunkowej, było już za późno. Na nasze żądanie prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Domagamy się rzetelnego wyjaśnienia sprawy oraz ukarania osób, których opieszałość w udzieleniu pomocy medycznej doprowadziła do ogromnej tragedii.

(…)

Wielka monografia na temat skutków pandemii

W najbliższych tygodniach wydamy kilkusetstronicową monografię naukową dotyczącą prawnych, ekonomicznych i społeczno-zdrowotnych skutków pandemii i wdrożonych podczas jej trwania restrykcji sanitarnych. Szczegółowe i kompleksowe zbadanie zagadnień, związanych ze zwalczaniem epidemii Covid‑19 w Polsce pozwoli na wyciągnięcie wniosków, dzięki którym w przyszłości będziemy mogli lepiej radzić sobie z podobnymi zagrożeniami dla zdrowia publicznego, nie oglądając się na urzędników ponadnarodowych instytucji.

Autorami tekstów zebranych w publikacji są nie tylko eksperci Ordo Iuris, ale przede wszystkim uznani w swoich dziedzinach specjaliści – ekonomista dr Cezary Mech, statystyk zajmujący się analizą danych medycznych dr Marek Sobolewski, psychiatra prof. Łukasz Święcicki, biotechnolog i członek Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP prof. Piotr Rieske, filozof i publicysta ekonomiczny dr Jakub Woziński czy uznany przez Sąd Lekarski za niewinnego głoszenia poglądów sprzecznych z etyką lekarską dr Paweł Basiukiewicz.

W kontekście usiłowań WHO zmierzających do zaprowadzenia globalnego sterowania polityką sanitarną, zróżnicowane poglądy naszych autorów dowodzą, jak bardzo nieskuteczna jest centralizacja walki z epidemią.

Jerzy Kwaśniewski
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Za: ProKapitalizm.pl (29 maja 2022) | https://www.prokapitalizm.pl/o-sprawiedliwosc-dla-ofiar-covidowego-chaosu/

https://www.bibula.com

„Dieu est passé”

 

„Dieu est passé”


Kiedy ostatnimi czasy zabrałem się za czytanie „Prawica. Nacjonalizm. Monarchizm. Studia politologiczno-historyczne”[1] prof. Jacka Bartyzela, nie spodziewałem się aż tyle miejsca poświęconego dla Action Française i ich lidera – Charlesa Maurrasa.

Prof. Bartyzel poświęca Akcji Francuskiej gros miejsca w rozdziale monarchizm świetnie wprowadzając zarówno do myśli, jak i również historii ruchu, który, suma summarum, odcisnął ogromne piętno na francuskiej polityce, ale, co najważniejsze, na ogólnoświatowej myśli politycznej.

Szczególnym aspektem, na który zwraca uwagę wykładowca z UMK, jest polityczny pozytywizm Maurrasa, który ten wywodził od filozofa jakim był Auguste’a Comte’a. Z perspektywy P. prof. Bartyzela jest to wada, ponieważ prawicę, a więc również nacjonalizm integralny, powinno, czy zwyczajnie cechuje zakorzenienie w metafizyce, oraz rzeczywistości transcendentnej. Krytyka nie jest wypowiedziana wprost, ponieważ jest ona stawiana nie przez profesora, ale przez rojalistów-legitymistów z różnych środowisk – od legitymistów francuskich do karlistów.

Maurrasowi zarzuca się „brak wiary”, co jest faktem, ponieważ był on człowiekiem, który łaski wiary nie uzyskał aż do kilku dni przed śmiercią. Jednak czy ten „pozytywizm”, czyli pewna „bezbożność” jest czymś, co jest przywarą na historii całego ruchu Akcji Francuskiej, oraz na dobrym imieniu Maurrasa? W mojej opinii niekoniecznie.

Jedną z oczywistych rzeczy, które można wywnioskować ze spisu powszechnego[2], jest spadek osób wierzących, a także wierzących – praktykujących, co jest o tyle oczywiste, że Kościół jest w kryzysie i musiało do tego dojść, a w pewnym momencie ten spadek się zatrzyma, jednak pytaniem pozostaje na jakim procencie? Na ten moment wstępnie szacunki nie świadczą najlepiej o tej liczbie, jednak, ze względu na to, że nie jestem socjologiem, nie zajmę się teraz tym problemem, ale czymś innym – po prostu, liczba wiernych, jeszcze raz powtórzę, spada, tego nie da się zatrzymać.

Mamy do czynienia ze zjawiskiem „masowej laicyzacji” społeczeństwa, czyli coś, czego doświadczały już społeczeństwa, które umownie nazywamy „Zachodnimi”. Nas do tej pory to omijało, ale głównie ze względu na okres jakim była Polska Rzeczpospolita Ludowa i powszechny ostracyzm społeczeństwa wobec Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, z czego wyniknął problem jakim była niejednokrotnie nieszczera wiara. Wiara w PRL niejednokrotnie była raczej politycznym „coming-outem”, czyli zwyczajnym przejawem sprzeciwu wobec rządów socjalistycznych.

Stworzyło to coś, co było, z mojej dzisiejszej perspektywy (Polak mądry po szkodzie), oczywistością, czyli stworzenia społeczeństwa nie katolickiego, ale społeczeństwa, które luźno do katolicyzmu nawiązuje, wtedy, kiedy uznaje go za przydatny, czyli anty PRLowski. Doprowadziło to do strasznej polaryzacji przyszłych pokoleń, które w ramach buntu przeciwko rodzicom i dziadkom, występują już nie tylko przeciw Kościołowi Katolickiemu, ale również przeciw wszelkim tradycyjnym wartościom, które do tej pory były wartościami „nietykalnymi”.

Ten bunt przeciwko Kościołowi poniósł za sobą oczywiste skutki – zachwianie dotychczasowej moralności społecznej oraz pewna laicyzacja sfery publicznej, bo moi rówieśnicy, a niekiedy również rodzice, wzdrygają się na same słowa takie jak „Kościół”, „Kościelne”, czy nawet „kapłan”. Jak wspomniałem przed chwilą – cała ta laicyzacja doprowadziła do całkowitego zaniku wartości argumentu, który można zacząć formułować od „Bóg powiedział…”, czy „Kościół Katolicki, nasza matka, naucza nas, że…”. Wszelkie argumenty, które odnosiły się do wiary, czy Kościoła Rzymskiego straciły swoją dotychczasową wartość.

Stąd wynikają moje pierwotne odniesienia zarówno do Maurrasa, czyli człowieka, który nie odnosił się do wartości transcendentnych, ale do tego, co możemy dotknąć, poczuć, czy zauważyć. Maurras miał wypowiedzieć słowa: „Ja wierzę w Kościół Katolicki, nie Biblię!”. Chodziło mu o to, żeby czerpać z dorobku Kościoła Katolickiego, jako źródło moralności, etyki, filozofii i nauk społecznych, ale jednocześnie polega to na sekularyzacji argumentów i debaty publicznej, bo w czasach w których wiara stała się czymś, co nie odgrywa wielkiej roli nie ma sensu opierać argumentacji o konieczności restauracji rządów monarchicznych na retoryce, że monarcha jest namiestnikiem Boga na Ziemi i rządzi z jego woli.

Argumenty o Boskiej woli i Boskim prawie nie dość, że nie trafiają, to dodatkowo bywają wyśmiewane.

Świetnym przykładem „naukowej kontrofensywy konserwatyzmu” jest powolna zmiana retoryki o życiu nienarodzonym – pierwotnie mówiono o zarodku, który, niby magicznie, w dwunastym tygodniu ciąży przemieniał się w człowieka, więc przed dwunastym tygodniem aborcja jest czymś całkowicie zrozumiałym, a po już jest nielegalna. Ta błędna dialektyka została najpierw obalona przez badania biologiczne, które jednoznacznie, oraz bezsprzecznie, powiedziały wszystkim, że od momentu poczęcia mamy do czynienia z człowiekiem, który mimo niepełnego rozwinięcia pewnych cech fizycznych, pozostaje istotą ludzką, ergo – aborcja jest odebraniem życia, czyli czymś co można jawnie nazwać morderstwem, vel. zabójstwem.

Ta, jak to nazwałem, „naukowa kontrofensywa konserwatyzmu” posunęła się do tego stopnia, że nawet w całkowicie, nie tylko pozornie, ale w sporej części de facto, zlaicyzowanych Stanach Zjednoczonych uchylono prawo, które utrudniało „zaostrzenie prawa aborcyjnego”, do czego doszło bardzo niedawno, za rządów, o dziwo demokratów. Świadczy to o tym, że nie tylko pole transcendentne, ale również naukowe jest czymś, co można wygrać, a retoryka o „cofającej się” się prawicy z gruntu naukowego na jedynie grunt „pseudo-nauk” pokroju teologii, czy filozofii.

Mimo całej otoczki, którą stara się lewica otoczyć nas jako o tych, którzy „sprzeciwiają się nauce”, wcale tak nie jest. Owszem, jest to pewien truizm, ale truizm, który, szczególnie dzisiaj, w obliczu kontrofensywy na polu aborcji, jest niezwykle ważny, należy odkłamać przestrzeń naukową. Kol. Ludwik Pęzioł pisał już na ten temat ważny tekst[3].

Ja postuluję jedynie zachowanie pewnego „katolicyzmu kulturowego”, czyli zjawiska, które jest, w mojej opinii, podstawą – powinniśmy bronić Kościoła, oraz naszych prawd, ale nie na gruncie metafizycznym, który nie ma dzisiaj w debacie publicznej prawie żadnego znaczenia, ale na gruncie empirycznym, który pozostaje tym o który trzeba walczyć, gruntem, który trzeba bronić „Wszelkimi środkami, nawet legalnymi![4]” jak powiedział Maurras.

Obrona czegoś, co pozwolę sobie nazwać „chrześcijańskim pozytywizmem”, czyli zlaicyzowaniem retoryki, przy jednoczesnym zachowaniu prywatnej pobożności, jest czymś, co może trafić do dzisiejszego odbiorcy, szczególnie młodego, bo truizmem już jest, że, aby człowieka zmienić należy go najpierw zainteresować, a kiedy człowiek zapomina o sferze sacrum, pozostaje jedynie sfera profanum, która nie jest przegrana. Świetnym (sic!) przykładem tego, jak zlaicyzowane argumenty trafiają do młodzieży, a szczególnie wyłożone prosto i zrozumiale, jest partia KORWiN, która przyciąga setki młodych ludzi, ponieważ jej lider jest charyzmatyczny, oraz praktycznie nie wypowiada się na kwestie kościelne, bo najlepszą pomocą dla Kościoła jest po prostu pozwolić mu działać, bo on doskonale poradzi sobie sam.

Wszystko to sprowadza się do konkluzji, która brzmi krótko, choć mam nadzieję, że dobitnie – młodzi ludzie, którzy w sporej części zatracili poczucie sfery sacrum, czy zapełniają ją czymś innym (w myśl Gilberta Chestertona: „Kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to nie znaczy, że nie wierzą w nic, ale wierzą w byle co.[5]”). Po prostu koniecznością jest zlaicyzowanie naszej argumentacji i retoryki, która na poziomie metafizycznym traci jakikolwiek sens, bo nie trafia do nikogo.

Dlatego, jak pisałem, powinniśmy być chrześcijańskimi pozytywistami, bo, pozwolę sobie sparafrazować Fryderyka Nietzschego – Bóg żyje, Bóg nie umarł, ale myśmy go w sobie zabili.

Mateusz Gajda

[1] https://multibook.pl/pl/p/Jacek-Bartyzel-Prawica-Nacjonalizm-Monarchizm/10930
[2] https://wiadomosci.radiozet.pl/Biznes/Spis-Powszechny-GUS-2021-a-religia.-Ilu-Polakow-chodzi-do-kosciola
[3] https://nlad.pl/bronimy-nauki/
[4] https://quotepark.com/pl/cytaty/415137-charles-maurras-wszelkimi-srodkami-nawet-legalnymi/
[5] https://pl.wikiquote.org/wiki/Gilbert_Keith_Chesterton

https://konserwatyzm.pl

Dugin: wojna Państwa-Cywilizacji

 

Dugin: wojna Państwa-Cywilizacji


Można się z Duginem nie zgadzać, ale zawsze warto go poczytać – admin

Specjalna Operacja Wojskowa (SOW) stanowi ostatni, decydujący akord procesu przejścia od świata jednobiegunowego ku światu wielobiegunowemu.

Wielobiegunowość wydaje się nam na pierwszy rzut oka zjawiskiem intuicyjnie zrozumiałym, ale gdy tylko próbujemy ją dokładnie zdefiniować i opisać prawidłowo na gruncie teorii, wszystko przestaje być takie oczywiste.

Uważam, że obecnie – jak nigdy dotąd – aktualna staje się moja praca Teoria świata wielobiegunowego (Теория многополярного мира, Москва 2015).

Spróbuję tu streścić jej główne założenia.

1.
Najważniejszymi podmiotami świata wielobiegunowego nie są państwa narodowe (jak w teorii realizmu w stosunkach międzynarodowych) i nie Rząd Światowy (jak w teorii liberalizmu w stosunkach międzynarodowych).

Tym podmiotem jest Państwo-Cywilizacja. Innymi jego określeniami mogą być „wielka przestrzeń”, „Imperium”, „ekumena”.

Termin „Państwo-Cywilizacja” najczęściej używany jest w stosunku do Chin, zarówno starożytnych, jak i współczesnych. Jeszcze w Starożytności Chińczycy opracowali termin tianxia (天下), „Państwa Środka”, według której Chiny stanowią centrum świata, będące miejscem przecięcia się jednoczącego Nieba i dzielącej Ziemi. „Państwo Środka” może być jednym państwem, lecz może się też dzielić na części składowe, które następnie łączone są na nowo. Poza tym hańskie Chiny odgrywają rolę kolebki dla narodów sąsiednich, które w skład Chin nie wchodzą – przede wszystkim Korei, Wietnamu, krajów Indochin, a nawet dość samodzielnej Japonii.

Państwo narodowe to produkt europejskiej Nowożytności, często jest też konstrukcją postkolonialną. Państwo-Cywilizacja posiada starożytne korzenie oraz nieokreślone, zmieniające się granice. Państwo-Cywilizacja nierzadko pulsuje, raz się rozszerza, raz zwęża, lecz wciąż trwa. Nawiasem mówiąc, właśnie to trzeba zrozumieć, gdy myślimy o naszej SOW.

2.
Współczesne Chiny zachowują się w polityce międzynarodowej całkowicie zgodnie z zasadą tianxia. Inicjatywa „Jednego Pasa, Jednej Drogi” stanowi wyrazisty przykład tego, jak wygląda to w praktyce. Chiński Internet, który już na wejściu blokuje wszelkie sieci i dane mogące osłabić tożsamość cywilizacyjną, pokazuje jak zbudowane są mechanizmy obronne.

Państwo-Cywilizacja może współdziałać ze światem zewnętrznym, ale nigdy nie popada w zależność od niego i zawsze zachowuje samowystarczalność, autonomię i autarkię.

Państwo-Cywilizacja to zawsze coś więcej niż zwykłe państwo, w wymiarze przestrzennym i czasowym (historycznym).

3.
Rosja coraz bardziej zbliża się do takiego statusu. Po rozpoczęciu SOW stał się on nie tylko postulatem, lecz realną koniecznością. Podobnie jak Chiny, Rosja posiada wszelkie podstawy, by być właśnie cywilizacją. Jej podstawy teoretyczne w sposób najbardziej całościowy rozwinięte zostały przez rosyjskich eurazjatów, którzy wprowadzili do obiegu pojęcie „państwa-świata” lub tożsame z nim pojęcie „ruskiego świata”. Kontynent-Rosja.

Koncepcja Rosji-Eurazji jest właściwie bezpośrednim wskazaniem na cywilizacyjny status Rosji. Rosja to coś więcej niż państwo narodowe, którym jest Federacja Rosyjska. Rosja jest odrębnym światem.

Rosja była cywilizacją w czasach Imperium i pozostawała nią w czasach radzieckich. Zmieniały się ideologie i ustroje, lecz tożsamość pozostawała jednakowa.

Walka o Ukrainę to nic innego, jak walka o Państwo-Cywilizację. Tym samym jest pokojowe Państwo Związkowe Rosji i Białorusi i integracja gospodarcza postradzieckiej przestrzeni eurazjatyckiej.

Świat wielobiegunowy składa się z Państw-Cywilizacji. To swego rodzaju świat światów, megakosmos składający się z całych galaktyk. W tym miejscu warto zastanowić się ile takich Państw-Cywilizacji może teoretycznie powstać.

4.
Bez wątpienia do kategorii tej można zaliczyć Indie, typowe Państwo-Cywilizację, które już dziś ma potencjał wystarczający, by stać się pełnoprawnym aktorem polityki międzynarodowej.

Następnym jest świat islamski, od Indonezji po Maroko. O jego jedności politycznej nie pozwala na razie mówić fakt rozdrobnienia między różne państwa i enklawy etnokulturowe.

Cywilizacja islamska istnieje, lecz kwestia jej połączenia w Państwo-Cywilizację jest dość problematyczna. Na dodatek, dzieje islamu znają kilka rodzajów Państw-Cywilizacji: od kalifatu do trzech nawróconych na islam części Imperium Czyngis-chana, perskiego mocarstwa Safawidów, państwa Wielkich Mogołów i wreszcie Imperium Osmańskiego. Nakreślone niegdyś granice pozostają w dużym stopniu aktualne do dziś. Jednak proces zbierania ich w jednolitą strukturę wymaga dłuższego czasu i wysiłku.

W tym samym stanie znajduje się Ameryka Łacińska i Afryka – dwie makrocywilizacje, wciąż dość mocno podzielone. Jednak świat wielobiegunowy, tak czy inaczej, zainspiruje procesy integracyjne na wszystkich tych obszarach.

5.
A teraz najważniejsze pytanie: co robić z Zachodem? Teoria świata wielobiegunowego jest nieobecna w teorii stosunków międzynarodowych współczesnego Zachodu.

Obecnie dominującym na Zachodzie paradygmatem jest liberalizm, który całkowicie odrzuca jakąkolwiek suwerenność i autonomię, neguje cywilizacje i religie, etnosy i kultury, przymusowo zastępując je ideologią liberalną, koncepcją „praw człowieka”, indywidualizmem (posuniętym do polityki gender i transgender), materializmem oraz postępem technicznym traktowanym jako najwyższa wartość (Sztuczna Inteligencja).

Celem liberalizmu jest likwidacja państw narodowych oraz utworzenie na podstawie zachodnich norm i reguł Rządu Światowego.

Na stanowisku takim stoi Joe Biden i obecna Partia Demokratyczna w Stanach Zjednoczonych, a także większość rządzących w Europie. To globalizm.

Kategorycznie odrzuca on Państwo-Cywilizację i jakiekolwiek hasła wielobiegunowości. Właśnie dlatego Zachód gotowy jest na wojnę z Rosją i Chinami.

W pewnym sensie wojna ta trwa już obecnie – na Ukrainie i na Oceanie Spokojnym (kwestia Tajwanu), lecz na razie prowadzona jest przez zastępczych aktorów.

6.
Na Zachodzie istnieje też inna wpływowa szkoła w stosunkach międzynarodowych – realizm. Zgodnie z nim, państwo narodowe pozostaje niezbędnym elementem ładu światowego, ale suwerennością dysponują wyłącznie te państwa, które są w stanie osiągnąć określony, wysoki poziom rozwoju gospodarczego, wojskowo-strategicznego i technologicznego, prawie zawsze czyniąc to kosztem innych.

Gdy liberałowie widzą przyszłość pod władzą Rządu Światowego, realiści wyobrażają sobie ją pod rządami sojuszu czołowych mocarstw zachodnich, które ustanawiać będą w swoich interesach globalne reguły. Tu też, w teorii i w praktyce, Państwo-Cywilizacja i świat wielobiegunowy są kategorycznie negowane.

Powstaje w ten sposób radykalne przeciwieństwo już na poziomie teoretycznym. Brak wzajemnego zrozumienia prowadzi do radykalnych następstw i bezpośredniego starcia.

7.
W oczach zwolenników wielobiegunowości Zachód również jest Państwem-Cywilizacją, a nawet dwoma – północnoamerykańskim i europejskim. Jednak intelektualiści Zachodu się z tym nie zgadzają; nie mają do tego odpowiedniej bazy teoretycznej – znają tylko liberalizm i realizm, a wielobiegunowość jest im obca.

Wśród zachodnich teoretyków zdarzają się jednak wyjątki, jak Samuel Huntington czy Fabio Petito. W odróżnieniu od zdecydowanej większości, uznają oni wielobiegunowość i zauważają pojawienie się nowych aktorów pod postacią cywilizacji. Cieszy to, bo dzięki takim ideom można zbudować most łączący zwolenników wielobiegunowości (Rosję, Chiny itd.) z Zachodem. Most taki przynajmniej umożliwi negocjacje.

Dopóki Zachód kategorycznie odrzuca wielobiegunowość i samo pojęcie Państwa-Cywilizacji, rozmowa z nim prowadzona będzie wyłącznie przy pomocy języka siły, od starć zbrojnych do blokad ekonomicznych, wojen informacyjnych, sankcyjnych i innych.

Na koniec

Żeby zwyciężyć w tej wojnie i pozostać sobą, Rosja powinna sama przemyśleć jednobiegunowość. Walczymy właśnie także o nią, a do końca jej nie zrozumieliśmy. Należy niezwłocznie zlikwidować wszystkie liberalne think-tanki i stworzyć nowe, stojące na gruncie wielobiegunowości. Trzeba przebudować paradygmat kształcenia szkolnictwa wyższego. I wreszcie naprawdę powrócić do szerokiej i kompletnej szkoły myśli eurazjatyckiej.

prof. Aleksandr Dugin
Źródło: https://t.me/russica2/46349https://t.me/russica2/46350.

https://myslpolska.info

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...