Dziennikarze Wall Street Journal wypożyczali pojazdy elektryczne na długie podróże, spędzali więcej czasu na ładowaniu niż spali
The Wall Street Journal wysłał ośmiu reporterów w różne podróże wynajętymi pojazdami elektrycznymi, a zdecydowana większość z nich oceniła to doświadczenie w bardzo negatywnym świetle, mimo że dziesiątki modeli EV mają trafić do salonów dealerów samochodowych w ciągu zaledwie kilku lat.
Myślałam, że będzie fajnie.
To właśnie powiedziałem mojej przyjaciółce Mack, kiedy poprosiłem ją, żeby pojechała ze mną z Nowego Orleanu do Chicago i z powrotem, samochodem elektrycznym.
Odbywałam już długie podróże, przetrwałam pęknięte opony, przepalone reflektory i poszarpane nadkola w moim Volkswagenie Jetta z 2008 roku. Pomyślałam, że prowadzenie wynajętej przeze mnie nowiutkiej Kia EV6 to bułka z masłem.
Nie bardzo.
Rząd Bidena jak najszybciej chce przejść od pojazdów napędzanych paliwami kopalnymi na elektryczne choć brakuje infrastruktury, która mogłaby obsłużyć tego typu samochody wyjeżdżające na ulice. Stacje ładowania są bardzo nieliczne; większość znajduje się w miastach, ale nie w miejscach łatwo dostępnych. Spośród nich, te które są dostępne na otwartej drodze, nie ładują samochodu zbyt szybko, co oznacza, że kierowcy muszą spędzać godziny podczas długich podróży podłączeni do stacji dokujących.
„Biorąc pod uwagę zasięg naszego akumulatora do 310 mil, wytyczyłam drobiazgową trasę, dzieląc nasze dni na cztery części po około 7,5 godziny każda. Musielibyśmy ładować raz lub dwa razy dziennie i podłączać się w pobliżu naszego hotelu na noc” – napisała Wolfe.
„Aplikacja PlugShare — pokazująca na mapie publiczne ładowarki samochodowe — pokazała tysiące możliwości ładowania między Nowym Orleanem a Chicago. Ale większość została sklasyfikowana jako poziom 2, co wymaga około 8 godzin na pełne naładowanie” – dodała.
„Nie chodziło o noclegi, ale szybkie ładowanie w drodze było problematyczne. Wpadnij na stację benzynową – a jest ich 140 000 rozsianych po Stanach Zjednoczonych, na wszystkich trasach podróży – a 10 minut później jesteś z powrotem w drodze.”
Według ChargePoint Holdings Inc., która produkuje i utrzymuje wiele stacji szybkiego ładowania, firma obiecuje 80-procentowe ładowanie w około 20-30 minut, co wystarczy na postój i przerwę na jedzenie. Ale kiedy trzeba to robić kilka razy dziennie, to jest to problematyczne i sprawia, że podróże trwają o wiele dłużej.
„W ciągu czterech dni wydaliśmy 175 USD na ładowanie. Oszacowaliśmy, że ekwiwalentny koszt paliwa w Kia Forte wyniósłby 275 USD, w oparciu o średnią krajową cenę z 19 maja. Te 100 USD oszczędności kosztowało nas wiele godzin oczekiwania” – napisała Wolfe, dodając, że „nie jest to cała historia ”.
Ponadto bateria w pojeździe wydawała się rozładowywać znacznie szybciej niż reklamowano w salonie – spadek o 15 procent w ciągu zaledwie 35 mil. Tak więc obie panie zatrzymały się przy jedynej ładowarce, jaką mogły znaleźć w pobliżu, po opuszczeniu Nowego Orleanu na „szybkie” śniadanie i ładowanie baterii. Po 40 minutach zyskali tylko 13 dodatkowych procent. Stwierdziły, że jeżeli obciążenie akumulatora pojazdu osiągnie 80 procent, ładowanie dramatycznie spowalnia. „A szacowany czas ładowania po podłączeniu? To „szybkie ładowanie” powinno zająć 5 minut, na podstawie naszych obliczeń. Dlaczego więc tablica rozdzielcza informuje nas, że zajmie to godzinę?” – napisała.
Ogólnie rzecz biorąc, Wolfe zauważa, że pierwszego dnia ładowanie trwało zbyt długo; stacje ładowania były bardzo nieliczne; i na swój pierwszy przystanek w hotelu w Nashville dotarły dopiero o 12:30 rano.
Aha, i pisze, że później, po konsultacji z dealerem Kia, pojazd, którym jeździła, nie ma gwarantowanego zasięgu 310 mil; a ma tylko około 250 – i faktycznie bardziej rozładowuję się akumulator na autostradzie, niż w mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz