KOMPROMITACJA Marianny Schreiber. Ogłosiła absurdalny postulat.
Marianna Schreiber, żona ministra Łukasza Schreibera i założycielka partii „Mam dość!” wpadła na kuriozalny pomysł. Chce, żeby Polska przeszła na euro, ale w taki sposób, żeby rząd wymienił waluty w stosunku 1:1.
Tak napisała Schreiber na Facebooku:
„Stańmy się wreszcie Europejczykami. Wprowadzenie EURO, wymiana zlotówek wg kursu 1:1, bo bez tego złotówka stanie się w przeciągu kilku lat walutą śmieciową, a mamy najwyższy wzrost gospodarczy w Europie.
Trzeba być częścią Europy w praktyce, a nie tylko w teorii. PLN i EUR – czy naprawdę tak bardzo się różnią? Kto negocjuje ostateczny kurs wymiany przy wejściu do strefy EURO? Czy w polityce monetarnej nie ma rzeczy niemożliwych?”.
Ten niedorzeczny post został zobrazowany grafiką, na której z jednej strony jest 500 zł na dziecko, pensja minimalna 3010 zł i minimalna emerytura 1338,44 zł, a z drugiej mamy te same świadczenia, ale w euro.
Jakby tego było mało Schreiber w kolejnym poście stwierdziła:
„Zaprezentowaliśmy wczoraj jeden z postulatów *Partii Mam Dość 2023* dotyczący wprowadzenia w Polsce Euro, który spotkał się z szerokim odzewem we wszystkich kanałach naszych social mediów, a także w portalach internetowych. To dobrze, bo musimy o tym rozmawiać o przyszłości polskiej waluty. Wierzę, że realizacja naszego pomysłu nastąpi prędzej lub później i wg. mnie jest to naprawdę nieuniknione. Niezależnie od tego czy to będziemy my czy też nie. Możemy z tym walczyć albo już teraz zacząć negocjować satysfakcjonujący nas docelowy kurs wymiany.
Jestem przekonana, że proces wymiany złotówek na euro mógłby trwać nie więcej niż dwa lata – pod warunkiem, że będziemy to robić ostrożnie i rozważnie. Chciałabym, żeby Polacy na wymianie polskiej waluty zyskali. Najważniejsze przy wymianie będą oczywiście dochody wszystkich obywateli (pensja minimalna, emerytury i renty, dodatki socjalne przeliczone w relacji 1:1), ponieważ siła nabywcza euro jest większa niż złotówek”.
Na końcu „polityczka” stwierdziła:
„Nie chcemy pracować za miskę ryżu. Mam taki pomysł, żebyście pisali, co jest tańsze, a co droższe w krajach z Euro w stosunku do tamtejszych zarobków, również w Euro. Może pamiętacie te ceny z wakacji albo mieszkacie lub pracujecie za granicą albo rozmawiacie ze swoimi znajomymi lub rodziną zza granicy? Czekam na wasz feedback!”.
W powyższych wypowiedziach absurd goni absurd i w dodatku absurdem pogania. Przede wszystkim jednak zdradza to całkowitą ignorancję ekonomiczną Schreiber i fakt, że nie ma ona wokół siebie nikogo, kto znałby chociaż podstawy ekonomii.
Tutaj zaś mamy do czynienia nie z przypadkową wypowiedzią, ale jednym z postulatów partyjnych! Postawione w poście pytania można by wybaczyć najwyżej pięciolatkowi: „PLN i EUR – czy naprawdę tak bardzo się różnią? Kto negocjuje ostateczny kurs wymiany przy wejściu do strefy EURO? Czy w polityce monetarnej nie ma rzeczy niemożliwych?”.
Wymiana waluty to nie kwestia dowolna. Kurs nie jest też efektem umowy między państwami. W chwili pisania artykułu kurs euro to 4,58 zł, który jest wyznaczany przez rynek i obecną wartość złotówki. Żeby można było mówić o stosunku 1:1 złotówka musiałaby się gwałtownie umocnić, podobnie jak polska gospodarka. Na razie na nic takiego się nie zanosi. Przejście na euro oznaczać będzie więc jedynie wzrost cen, przy dotychczasowym poziomie pensji i świadczeń.
Zdumiewające jest to, że Schreiber nie rozumie tak prostych rzeczy, że jeśli pracodawca płaci dziś pracownikowi 3 tys. złotych, to nie będzie w stanie płacić mu jutro 3 tys. euro, czyli czterokrotność tego, bo on te pieniądze po prostu musi zarobić.
Nie dziwota, że internauci nie wierzą, że takie absurdy znalazły się na oficjalnym profilu partii. Jak jeden z nich napisał:
„To jest prawdziwy profil tej partii czy trollkonto? Bo nie wierzę, że ten wywód nadal trwa i na poważnie pisane są tak kosmiczne bzdury. Jak rozumiem, właściciel piekarni miałby zacząć płacić pracownikom w euro w stosunku 1:1, no bo przecież na to zasługują. Ale zwykli Polacy nie mogą płacić za podstawowe produkty w stosunku 1:1, muszą być tańsze. Czyli chleb powinien kosztować w euro tyle, ile wychodziłoby teraz wg aktualnego kursu NBP. Czyli właściciel piekarni „zyskuje” pięciokrotny wzrost kosztów zatrudnienia przy takiej samej wartości przychodu. GENIALNE!”.
Z tego wynika, że cały ten ruch składa się tylko z infantylnych kobiet, które zamiast siły kobiet pokazują dobitnie, że niektóre panie do polityki nie powinny się pchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz