środa, 27 lipca 2022

Rosjanie za granicą nie „udają Greka” jak większość Polaków

 



Sądząc po skali akcji zapoczątkowanej „na Onecie”, Polacy, na wakacyjnych wyjazdach, będą zajmować się śledzeniem rosyjskich turystów. Zadany cel – sprawdzić: czym oddychają, co piją, co jedzą, jak się bawią, przy jakiej muzyce tańczą i rzecz najważniejsza – zapytać ich – czy kochają Rosję i Putina?


Akcja, wnioskując po zamieszczanych „na Onecie” meldunkach, bardzo się spodobała, a stopień zaangażowania jest wystarczająco duży, aby obiecywać czytelnikom, że kolejne relacje będą sukcesywnie zamieszczane.

Głupota także ma swoją cenę

Większość polskich turystów korzysta z tygodniowych wyjazdów, dlatego może się zdarzyć, że wielu z nich ganiając za Rosjanami, zapomni, po co przyjechali na Turecką Riwierę i tym samym zepsują sobie urlop – czego im życzę, bo głupota także ma swoją cenę.

Mam świadomość, że odnoszenie się do tego tematu jest jego podtrzymywaniem, ale trudno „przejść obok” zachowań, które degradują intelekt, nawet wtedy, gdy jest się tylko czytelnikiem.

Poczucie lepszości

Okazuje się, bowiem, że znajduje się wystarczająco dużo osobników, którzy ciułający przez rok na wakacyjny wyjazd postanawia realizować się w donoszeniu o zachowaniach innych turystów i z misyjnym zacięciem o tym opowiadać. W wielu relacjach widać, tak powszechne wśród określonej części Polaków – poczucie lepszości.

Najczęściej jest to ten sam osobnik, który zrywa się ze snu o 6. rano, aby zablokować leżak przy hotelowym basenie – kładąc na nim ręcznik, z restauracji hotelowej po śniadaniu wynosi kanapki w kieszeniach, w samolocie zdejmuje buty, aby mu „noga odpoczęła”, paraduje w majtkach po deptakach, restauracjach, kawiarniach i ulicach, zużyte pampersy i niedopałki papierosów zakopuje na plaży.

A przed wyjazdem z hotelu „mimochodem” wpada mu do walizki wszystko to, co nie jest przybite do ściany.

Milczące przyzwolenie

Oczywiście nie wszyscy tacy jesteśmy i nie wszyscy będziemy śledzić Rosjan na wakacjach.

Urządzenie społeczeństw, stopień ich organizacji, niestety, nie tworzy się z poziomu – choćby średniej, a z poziomu najgłupszej jego części. To ona nadaje ton dyskusji publicznej, to ona głośno wyraża swoje racje – zresztą, bardzo często wbrew sobie – taki to przywilej głupoty. Reszta z wyższością i pogardą milczy, jakby nie zdając sobie sprawy, że oni mówią, także w ich imieniu. To milczące przyzwolenie traktowane jest, jako wyraz akceptacji i braku pewności, co do własnych racji.
Stąd już krótka droga do dominacji, jednych nad drugimi.

Biedaczka Karolina

Kto dał start akcji i czym oburzają Rosjanie „polskich arbiter elegantiarum”? Początek dyskusji, o Rosjanach na wakacjach w sezonie’22 dała relacja Karoliny Walczowskiej z Riwiery Tureckiej. Pani redaktorka udała się tam – jak zaznaczyła służbowo, aby potwierdzić, u wypoczywających Rosjan to, co ona sama myśli o Rosji i Putinie.

Biedaczka, poczuła się nieswojo, gdy jej rosyjscy rozmówcy, których nagabywała na ulicach, plażach i w hotelach – nie pluli na Putina i nie odżegnywali się od Rosji.

Szczególnie zbulwersowało polską redaktorkę to, że turyści z Estonii i Mołdawii nie rzucają się z pazurami na Rosjan. Z wyjątkowym poczuciem – wielkiego zawodu – skonstatowała, że Rosjanie nie zostali odgrodzeni na plażach drutem kolczastym, jak Żydzi w czasie okupacji w Polsce.

Spodziewała się czegoś, w rodzaju „rosyjskiej strefy” i spotkało ją rozczarowanie. Pani redaktorka, jako prawdziwa Polka oczekiwała, że w Turcji każdy powinien odpoczywać w swojej strefie, bo pamiętała jak „polskie strefy” na zagranicznych wakacjach – całkiem dobrze – sprzedawały się przed pandemią. Gdzie był swój kotlet schabowy, zasmażka i „polski klimat” 1500 km – od Polski.

Przypomniał mi się Mark Twain

Pani redaktorka od turystyki wyraziła smuteczek z powodu postawy tureckich władz, dla których „priorytetem okazały się pieniądze i uratowanie sezonu, a nie przyciśnięcie Rosjan do ściany, by wpłynęli na politykę Putina”.

Kiedy przeczytałem ten akapit, przypomniał mi się Mark Twain ze swoim: „Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.”

Wezwanie jest wezwanie, jak rozkaz jest rozkaz. Czytelnicy Onet-u idąc za wezwaniem i przykładem, postanowili społecznie monitorować zachowania Rosjan w Turcji.

Ich relacje nie odbiegają od pierwowzoru, bo „dał nam przykład … itd.”, ale dla mnie najciekawszą okazała się opinia, niejakiego Rolanda, który po autoprezentacji, napisał: „Z wykształcenia jestem historykiem i nieraz chciałbym im powiedzieć prawdę, jak ich przywódcy kochali naród rosyjski, ale nie ma to sensu. Moim zdaniem idą w ślady Korei Północnej”.

Rosjanie szanują swojego prezydenta także za granicą

My, w Polsce mamy problem z historią i zapewne będzie chroniczny, bo przy takich historykach – nadziei nie ma.

Po przeczytaniu reportażu już wiem, dlaczego zwrot „na Onecie” wśród wielu Polaków, wywołuje uśmiech politowania.

Dodatkowo, mimochodem, wyszło z reportażu coś – w co Polsce trudno uwierzyć, że Rosjanie szanują swojego prezydenta także za granicą, że są dumni – choć w Polsce to brzmi jak oskarżenie, że identyfikują się ze swoją kulturą i za granicą nie „udają Greka” jak większość Polaków.

Aleksander Kwaśniewski [to nie ten, co myślicie! – admin]

Opinia autora może być niezgodna ze stanowiskiem redakcji.
https://pl.sputniknews.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...