Przejdź do głównej zawartości

A Słowo ciałem się stało

 

A Słowo ciałem się stało


Kolejne Boże Narodzenie tuż przed nami. Adwentowa refleksja napawa myślami o niepokojących czasach, szalejącym modernizmie, wojnie z Tradycją, skandalach – wszystko to na łonie Matki naszej – Świętego Kościoła Rzymskiego. Ale czy tak naprawdę onegdaj było lepiej? Inaczej?

Jednym z błędów popełnianych przez chrześcijan jest przekonanie, że chrześcijanie muszą rządzić światem. To prawda że, gdybyśmy mieli chrześcijańskich, prawdziwie katolickich władców, nasz świat byłby światem lepszym.

Problem polega na tym, że świat, nigdy nie będzie rządzony przez naśladowców Chrystusa. Nigdy nie był i nigdy nie będzie.

Mijający Adwent jest czasem oczekiwania. Nie tylko kolejnej rocznicy narodzin Boga jako człowieka ale też powrotu Króla Królów na ziemię. Dokładny przebieg tego powrotu jest nam znany z biblijnych stron.

Zastanówmy się zatem przez chwilę nad scenariuszem zamiennym. Gdyby dzisiaj Chrystus zgłosił swoją kandydaturę w wyborach – przegrałby. Media, z pewnością, opowiedziałyby się przeciwko niemu – kpiąc z Jego programu polityczno – socjalnego. Zwolennicy „postępu” byliby przeciwko niemu, socjaliści i kapitaliści, korporacyjni globaliści i środowiska feministyczne byłyby przeciwko niemu.

Oczywiście, miałby On swoich naśladowców i byliby oni solą ziemi, ale byliby także bezsilni przeciwko siłom stojącym im naprzeciw. Demokratyczny tłum ukrzyżowałby Go ponownie. Mamoniarze odczuliby ulgę, winszując fakt że kolejny wichrzyciel został usunięty a ich świat mógł jak zwykle skoncentrować się na giełdzie. Tymczasem prawdziwi wyznawcy Chrystusa byliby zmarginalizowani i wykluczeni, zmuszeni do egzystencji w podziemiu. Tak zresztą było zawsze.

Pierwszych trzydziestu paru papieży, w ciągu pierwszych 300 lat po ukrzyżowaniu Chrystusa, było męczennikami. Chrześcijanie byli częścią podziemnego kultu. Kościoła w katakumbach. Laikat i duchowieństwo, bezsilni politycznie, byli prześladowani i mordowani z nakazu świeckiej władzy.

Z kolei, w czasach, kiedy chrześcijaństwo znajdowało się w ascendencie pod względem swej ziemskiej władzy, było podatne na zepsucie, które było, jest i byłoby jeszcze bardziej szkodliwe niż prześladowanie z zewnątrz.

Chrystus obiecał, że chrześcijanie będą prześladowani, ponieważ On sam był prześladowany. Świat Go znienawidził, nienawidzi także tych, którzy za Nim idą.

Chrystus uczył nas, że podążając za zmieniającymi się trendami świata lub przyjmując jego żądania, zachcianki „emancypatorów” i „postępowców”, jedyną rzeczą jaką sobie zagwarantujemy jest potępienie.

Kościół prześladowany to Kościół oczyszczony; Kościół, który przyjmuje trendy i modę świata, jest Kościołem dekadenckim. Ci, którzy rozumieją te fundamentalne realia, wiedzą, że Kościół w stanie wygnania, w tej dolinie łez, która jest przecież przewijającym się końcem historii, jest zawsze Kościołem Wojującym, Kościołem w Wojnie ze światem.

Dlatego też, modernizm jest śmiertelnym wrogiem Kościoła. To błąd tych, którzy sądzą, że Kościół musi poruszać się z duchem czasu, podczas gdy, jak przypomina nam Chesterton, nie potrzebujemy Kościoła, który będzie poruszał się wraz ze światem, ale Kościoła, który poruszy świat. To: pro Ecclesia contra mundum.

Jeśli Chrystus nie jest tym, za kogo się podaje, cała historia zamienia się w ponurą groteskową diabelską komedię. Komedię składającą się z nic nie znaczącego cierpienia w bezsensownym kosmosie. To właśnie to głoszą komisarze bezduchowego postępu. To ich antyewangelia rozpaczy, która przeciwstawia się Ewangelii nadziei.

Jeśli jednak Chrystus jest tym, za kogo się podaje, wiemy, że doczesna historia jest tylko przedsionkiem, w którym walczymy o nasze życie wieczne. Życie które zostało nam przez Niego dane na Golgocie. To nadzieja zapoczątkowana narodzinami w betlejemskiej stajence. Nadzieja, która powinna nam towarzyszyć podczas Adwentu, kulminując radością Jego narodzin.

To czas przygotowania i wyzwolenia w samoograniczeniach. Pamiętajmy że czym bardziej niepohamowane nasze pasje, tym bardziej nasze wybory są tak naprawdę mniej dobrowolne. A gdy nasze przyzwyczajenia skłaniają do nadmiaru, nie jesteśmy już w stanie dostrzec, gdzie faktycznie leży ich zaleta. Oto kajdany, którymi zostaliśmy skuci przez Oświeceniową wersję wolności. Nie ścigajmy tego co nie jest nam przeznaczone. Wszakże rządzić to służyć, a Pana możemy mieć tylko jednego.

Jak przypominał nam swego czasu Benedykt XVI, wyczekując ponownego przyjścia Pana Naszego, naśladujmy Jego Matkę.

Maryja Panna doskonale uosabia ducha Adwentu, który polega na słuchaniu Boga, głębokim pragnieniu pełnienia Jego woli, radosnej służbie innym. „Pozwólmy się przez Nią prowadzić aby przychodzący Bóg nie zastał nas zamkniętymi lub rozproszonymi, ale mógł w każdym z nas poszerzyć nieco swoje królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju”.

Arkadiusz Jakubczyk
https://myslkonserwatywna.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas