Rocznica śmierci generała Jaruzelskiego.
9 lat temu zmarł generał Wojciech Jaruzelski [6.07.1923 – 25.05.2014]. Myśląc o życiu Wojciecha Jaruzelskiego trzeba pamiętać o trzech etapach: okresie wojennym, krótko powojennym i końcówce PRL-u. Jesteśmy dziećmi bardziej swoich czasów niż rodziców. Ówcześnie o wielu sprawach, a tym bardziej skutkach Jaruzelski wiedzieć nie mógł.
W dwóch pierwszych (wojna i powojnie) moim zdaniem nie ma żadnych kontrowersji. Bo nikt chyba normalny nie bierze na poważnie ipn-izmów. Piękna polska droga do wolnej ojczyzny w takim stopniu jakie było to realne. Syberia, Wojsko Polskie, walka z niemieckim okupantem, szlak bojowy aż do Berlina.
Po wojnie również trzeba pamiętać o jego wkładzie i walce z najpoważniejszym wrogiem nowej Polski czyli podziemiem ukraińskich szowinistów.
Komunistą, moim zdaniem, Jaruzelski nigdy nie był, co potwierdza wywiad przeprowadzony przez Jana Engelgarda i Adama Wielomskiego dla „Pro Fide Rege et Lege”: W wywiadzie tym Jaruzelski mówił:
„Jeśli spojrzeć na to pod kątem uniwersalnych wartości lewicy, są one mi wciąż bliskie w takim sensie, że ważną rzeczą jest sprawiedliwość społeczna (…) Ja takiej oto linii byłem wierny: służyć Polsce takiej jaka ona realnie jest, nie wymarzonej, nie księżycowej. Dorzucam niezwykle ważny fakt – Piasecki chyba też się tym kierował – Ziemie Zachodnie. Gdyby nie Polska Ludowa bylibyśmy państwem kadłubowym, terytorialnie ograniczonym (…)”
Był człowiekiem polskiej lewicy. Starej lewicy, która została dzisiaj w całości odrzucona przez wielobarwne lewactwo. I wierność lewicy wielokrotnie potwierdzał w okresie Polski Ludowej. Jestem głęboko przekonany że wprowadzenie stanu wojennego zapobiegło wielu większym nieszczęściom i było wiernością realistycznej wizji patriotyzmu generała. Stan wojenny uchronił nas przed rzeką niepotrzebnie przelanej polskiej krwi. Tragedia nielicznych rodzin nie jest tym samym co tragedia całego narodu. Znamy charakter naszych rodaków i jego insurekcyjne ciągoty. Trzeba mieć również w pamięci to co wydarzyło się na Węgrzech w 1956 roku. I za samą tą, trudną decyzję generałowi należy się miejsce w panteonie naszych bohaterów narodowych.
Inną kwestią jest okrągły stół i oddanie władzy KOR-owcom i reszcie opozycji finansowanej przez obce rządy i wywiady. Tu można mieć realne pretensje do generała. Musiało to być do niego bardzo trudne, przecież zdajemy sobie sprawę jak obce dla niego było to środowisko.
Ale „oddanie im władzy” wydaje mi się, że wynikało z dwóch głównych powodów:
a) Realizmu politycznego i wynikającej z tego niechęci do przelewu bratniej krwi. Zdrowego rozsądku, który przecież nie pozostawiał złudzeń co do dalszego istnienia Układu Warszawskiego a tym samym Polski Ludowej.
b) Braku poważnych partnerów do rozmowy o zmianie ustroju. Bo niby z kim miał generał rozmawiać? Na Wschodzie zapadła decyzja o końcu projektu Układ Warszawski. Znacząca część narodu była zapatrzona na nowy ruch Solidarności. Towarzysze partyjni w większości nie wierzyli już w socjalizm. Kościół hierarchiczny wbrew przestrogom prymasa Wyszyńskiego postawił na środowisko Kuronia, Michnika i Geremka.
Sytuację Polski rozumiały jednostki.
Odrzucał on zarówno partyjnych dogmatyków, jak i opozycyjnych jastrzębi. Doprowadziło go to niestety na manowce. Ponieważ postKORowcy kreowani na centrum, byli w rzeczywistości skrajnymi rewolucjonistami jeżeli chodziło o zmianę oblicza narodu i państwa, a przede wszystkim zmianę myślenia Polaków. Potrafili się znakomicie zakamuflować.
Co mógł zrobić jako dopowiedziany za Polskę człowiek, jako realista odrzucający teatralne gesty? Moim zdaniem niewiele. To nie tyle Jaruzelski działał na rzecz niepolskiego KOR-u, to przeciwnik potrafił wykorzystać sytuację i ówczesne położenie Polski. Błędem generała Jaruzelskiego było zapewne to, że uwierzył w troskę o Polskę ówczesnej opozycji. Wiedząc kto był mentorem i sponsorem ówczesnej opozycji, miał dziecinną ufność i nadzieję że przede wszystkim pozostaną oni wierni Polsce. Nie mieściło polskiemu żołnierzowi w głowie, że z premedytacją można działać przeciw Polsce. Zapewne mierzył ich swoją miarą.
Był dobrym Polakiem, patriotą, żołnierzem. Politykiem okazał się mniejszym. Bezsensownie przepraszał tych, co powinni nas przepraszać. Nie zostało to ani docenione, ani zrozumiane. A było wykorzystywane przez zawodowych antykomunistów by przypisywać winę za wprowadzenie stanu wojennego. A przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że raczej należą mu się podziękowania za ochłodzenie rozgrzanych głów rewolucjonistów z środowisk radykalnej opozycji.
Niepotrzebnie wspierał również swoim nazwiskiem działania na rzecz przynależności Polski do NATO i bezwarunkowe członkostwo w UE. Wynikało to ze starości, samotności, tęsknoty za spokojem i chęcią dalszego istnienia. Niestety dla sporej części społeczeństwa zostanie zapamiętane to jako poparcie opcji Kwaśniewskiego i Geremka. W ten sposób wbrew swojemu życiorysowi dla części Polaków stał się jednym z symboli obozu atlantyckiego.
W tym czasie korespondowałem z generałem Jaruzelskim – i wydaje mi się, że pisał on adresatowi to, co ten chciał usłyszeć. Był szczery, ale uwypuklał te akcenty, jakie uważał za pomocne w budowaniu pewnej więzi.
Życie Jaruzelskiego to kolejny rozdział tragizmu losów Polski. Nie zmienia to jednak faktu, że Wojciech Jaruzelski ma stałe miejsce w panteonie polskich bohaterów narodowych. Chociaż przez wielu będzie tam źle widziany. No cóż – Wielopolski, Bocheński, Piasecki, Stomma też nie mają łatwo.
PS. Z niezrozumiałych względów część internautów przypisuje jakąś niezwykłą wagę spotkaniu generała Wojciecha Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem. Spotkanie nie miało większego znaczenia, ale nazwisko rozmówcy pobudza wyobraźnię. Tutaj argument, że każdy przywódca odbywa szereg podobnych spotkań, nie jest wstanie przebić się w rzekomej sensacyjności tego spotkania. I tak dziwne jest, że do tej pory nikt nie opublikował sensacyjnej rozmowy Jaruzelskiego z Rockefellerem na wzór prymitywnych fałszywek w rodzaju wywiadu Krall z Geremkiem.
Łukasz Jastrzębski
Facebook
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz