poniedziałek, 12 czerwca 2023

Nie dla hasła „Sława Ukrainie”!

 

Nie dla hasła „Sława Ukrainie”!


Prezydent Chorwacji Zoran Milanović powiedział, że ukraińskie pozdrowienie „Chwała Ukrainie!” nie różni się niczym od hasła używanego przez faszystowskich Ustaszy – doniosły media.

Podczas wystąpienia w Zagrzebiu Milanović skomentował w rozmowie z dziennikarzami użycie hasła Ustaszów „Za dom spremni!” („Za dom – gotowy!” lub „Za ojczyznę – gotowy!”) przez siły prawicowe, co jest oficjalnie zakazane w Chorwacji.

– Nie ma różnicy między „Za dom spremni!” a „Chwała Ukrainie!” („Sława Ukrajini!”). To zawołanie najbardziej radykalnych szowinistów na zachodzie Ukrainy, którzy kolaborowali z nazistami i wymordowali tysiące Żydów i Polaków. Nie chcę tego słyszeć w Chorwacji – powiedział.

– Nie interesuje mnie, że niektórzy przywódcy są od tego „uzależnieni”. Niech wymyślą inne powitanie – oświadczył chorwacki prezydent, nawiązując prawdopodobnie do postawy prezydent Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który ma w zwyczaju kończyć swoje publiczne wystąpienia słowami: „Sława Ukrajini!”.

A oto reakcja „naszego sojusznika” w osobie Mychajło Podoliaka, doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, na wypowiedź prezydenta Chorwacji Milanovicia, że okrzyk „Sława Ukrainie” jest okrzykiem morderców Polaków i Żydów z okresu wojny.

Podoliak „poradził” prezydentowi Chorwacji, by „nie żył z infantylnymi mitami rosyjskiej propagandy”. A dlaczego nie „polskiej propagandy”, wszak na Kresach mordowano nie Rosjan, tylko Polaków?

Oczywiście hasło „rosyjska propaganda” ma na celu zamknięcie jakiejkolwiek dyskusji na tematy niewygodne dla Kijowa. I niech nikt mi nie mówi, że kult UPA i Bandery to na Ukrainie margines, to jest fundament obecnego państwa ukraińskiego, o czym przekonał się nawet jego „sługa” Łukasz Jasina. Chorwacja pokazała, że można żyć i rozwijać się bez kultu bandytów, Ukraina poszła inną drogą.

Interesujący jest komentarz rosyjskiej gazety „Argumenty i Fakty”:

„Ogłoszenie dziś w Europie, że przedstawiciele OUN-UPA (organizacji zakazanej na terytorium Federacji Rosyjskiej) kolaborowali z nazistami, zabijali Polaków i Żydów, jest śmiałe. Ale przecież Zoran Milanović również postanowił porównać Banderę z ustaszami, a wymienienie tych ostatnich w negatywny sposób w Chorwacji jest również odważnym aktem.

Ustasze to radykalni chorwaccy nacjonaliści pod przywództwem Ante Pavelicia, przywódcy marionetkowej Chorwacji utworzonej w 1941 roku po zajęciu Jugosławii przez III Rzeszę. W latach 1941-1945 ustasze przeprowadzili czystki etniczne, eksterminując, według różnych szacunków, od 500.000 do 800.000 Serbów, 80.000 Cyganów i ponad 30.000 Żydów.

Podczas rozpadu Jugosławii i konfliktu między Serbami i Chorwatami w niepodległej Chorwacji kult ustaszy zaczął się odradzać. Ulice, place zaczęto nazywać na ich cześć, otwarto muzea. Trwało to około półtorej dekady, ale potem punkt widzenia zaczął się zmieniać w oficjalnych kręgach w Chorwacji. Prezydent Stjepan Mesić powiedział: „Jakakolwiek rehabilitacja idei ustaszy i faszyzmu nie może i nie powinna być możliwa! Nie można rehabilitować tych, którzy zabijali niewinnych ludzi”.

W rezultacie symbole ustaszy, w tym okrzyk „Gotowi do domu!”, zostały zakazane. Niemniej jednak w kraju jest wystarczająco dużo fanów poglądów Pavelica. A powtarzanie w kółko publicznie, że ustasze są wspólnikami Hitlera, nie jest łatwe dla chorwackiego polityka.

Zoran Milanović, który studiował prawo na Uniwersytecie w Zagrzebiu, a następnie prawo międzynarodowe na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli, rozpoczął karierę w sądzie, a następnie dołączył do chorwackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jego służba rozpoczęła się w czasie, gdy krajem rządzili radykalni nacjonaliści, ale to nie przeszkodziło Milanoviciowi w utrzymaniu swojego punktu widzenia.

Wstąpił do chorwackich socjaldemokratów, partii, która powstała na bazie Ligi Komunistów Chorwacji. Po objęciu stanowiska lidera socjaldemokratów Milanović, w ramach koalicji, poprowadził ich do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, zostając premierem kraju.

W 2019 roku Milanović wygrał wybory prezydenckie w Chorwacji, pokonując w drugiej turze swoją poprzedniczkę Kolindę Grabar-Kitarovic.

„Nie jestem wrogiem Ukrainy i nie jestem przyjacielem Rosji” – powiedział w randze głowy państwa, odpowiadając na oskarżenia o „prorosyjskie” stanowisko. Tyle tylko, że Zoran Milanović wielokrotnie powtarzał, że wsparcie militarne dla Kijowa nie przyniesie pokoju w Europie, a sam konflikt z Rosją podsycają zachodni politycy.

W 2023 roku prezydent Chorwacji mówi to, co niewielu odważyłoby się teraz powiedzieć w Starym Świecie: „Waszyngton i NATO prowadzą wojnę zastępczą przeciwko Rosji z pomocą Ukrainy… Plan nie może polegać na usunięciu Putina. Sankcje są absurdalne, z ich pomocą nic nie osiągniemy. Nie złamali nawet Miloszevicia sankcjami. Idą od wojny do wojny. A kim ja mam być, niewolnikiem Ameryki?”

Interesujące jest to, że w samej Chorwacji Milanović ma duże poparcie, a społeczeństwo podziela jego poglądy”.

https://myslpolska.info

A poliniactwo nie widzi nic złego w nazistowskich okrzykach… zachwyca się zespołem „Enej”… itp.
Admin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...