W Łodzi znajdował się obóz pracy dla dzieci, który funkcjonował od 1942 r. Był to Niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi. Ukryty przed światem na terenie getta.
.
W tym roku mija 81 rocznica utworzenia przez Niemców obozu dla polskich dzieci i młodzieży przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Niemcy ukryli obóz wśród murów łódzkiego getta, dzieci mieszkały w prymitywnych warunkach, wyniszczały je głód i ciężka praca. Z najnowszych szacunków historyków wynika, że przez obóz przeszło 2-3 tys. polskich dzieci.
.
23 sierpnia jest Europejskim Dniem Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych.
.
– Obóz przy ul. Przemysłowej był przede wszystkim obozem pracy dla dzieci – powiedział Artur Ossowski, naczelnik oddziałowego Biura Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi.
Niemcy utworzyli obóz dla polskich dzieci i młodzieży na wyodrębnionym terenie łódzkiego getta.
Obejmował on dzisiejsze ulice: Bracką, Emilii Plater, Górniczą i Zagajnikową. Wejście na teren obozu prowadziło od ul. Przemysłowej.
.
– Obóz funkcjonował od początku grudnia 1942 r., choć decyzja o jego utworzeniu zapadła dużo wcześniej – w 1941 r. Teren został częściowo zniwelowany, powstał czterometrowy płot, obóz przylegał ściśle do cmentarza żydowskiego, a chroniły go wieże wartownicze – opisywał Ossowski.
.
Zdaniem historyków Niemcy stworzyli obóz na terenie getta, aby prawdopodobnie ukryć jego istnienie; to im się udało, bo nie wiedział o nim nawet dobrze zorganizowany wywiad Armii Krajowej. Obóz przeznaczony był dla polskich dzieci w wieku od 10 do 16 lat, ale trafiały do niego także dzieci dużo młodsze – kilkuletnie, a nawet niemowlęta, które bardzo szybko przez ośrodek rasowy przy ul. Spornej przekazywano do rodzin niemieckich.
Większość dzieci, które trafiły do obozu, pochodziło z terenów włączonych do III Rzeszy, głównie z Górnego Śląska i Kraju Warty, ale także z Generalnego Gubernatorstwa – obszaru okupowanego przez Niemców i niewłączonego w granicę tzw. Wielkiej Rzeszy.
Nowe ustalenia historyków
Ustalenia historyków w ostatnich latach mocno zweryfikowały liczbę dzieci, które przeszły przez obóz. W PRL-u utrwaliła się liczba ok. 12 tys. dzieci, z których ok. 900 przeżyło obozowe piekło. Takie dane podawał Józef Witkowski, autor monografii nt. hitlerowskiego obozu koncentracyjnego dla młodocianych w Łodzi.
Już w latach 70. podczas kilku procesów, w których sądzono funkcjonariuszkę tego obozu Eugenię Pol (skazaną na 25 lat więzienia), uznano, że te liczby są zawyżone. – Dziś historycy uznają, że przez obóz nie przeszło więcej niż 2-3 tys. dzieci – zaznaczył Ossowski.
.
Do obozu w większości trafiały dzieci pozostawione bez opieki, bo ich rodzice wywiezieni zostali do pracy przymusowej w głąb Niemiec, działali w ruchu oporu i trafili do więzień, obozów koncentracyjnych lub zostali już zamordowani. Dzieci tułały się po ulicach polskich miast, niekiedy popadały w konflikt z prawem, np. kradnąc węgiel, ale też roznosiły konspiracyjną prasę; wtedy już były na celowniku gestapo.
– Bardzo dużo dzieci zagarnęła niemiecka policja kryminalna, która oczyszczając więzienia, kierowała je do tego obozu. Dużo dzieci trafiło też z Żywiecczyzny, czyli z terenów, gdzie bardzo wiele osób nie podpisało volkslisty. To była kara dla rodziców, którzy często trafiali do więzień i obozów, zaś dzieci zabierano do obozu w Łodzi – podkreślił historyk IPN.
W opinii historyka obóz przy ul. Przemysłowej miał znamiona obozu koncentracyjnego, lecz w samym założeniu Niemców takim obozem nie był. Przede wszystkim celem była praca.
.
– Niemcy uznali, że dzieci należy wychować przez pracę; do ich zadań należało m.in. szycie mundurów dla armii niemieckiej, a później ich reperacja, naprawa obuwia wojskowego, szycie plecaków, tornistrów i pasów dla żołnierzy niemieckich. Trudnym zadaniem, szczególnie dla młodszych dzieci, było prostowanie igieł tkackich, które masowo trafiały do obozu z łódzkich zakładów włókienniczych – wyjaśnił Ossowski.
.
Początkowo do obozu trafiali sami chłopcy, ale od wiosny 1943 r. zaczęto do niego przywozić też dziewczynki. One również pracowały w szwalni obozowej, prostowały igły tkackie czy wyrabiały papierowe kwiaty dla niemieckich mieszkańców Łodzi. Później coraz częściej starsze dziewczęta w wieku 14-16 lat zaczęto przywozić do majątku rolnego w Dzierżąznej k. Zgierza, gdzie w gospodarstwie rolnym pracowały na polu czy przy odłowie ryb w stawach.
.
Warunki w obozie przy ul. Przemysłowej były bardzo ciężkie. Dzieci mieszkały w prymitywnych warunkach, w barakach wyposażonych w piętrowe prycze, których w każdej sali mieściło się po 50-60. Dzieci wyniszczał głód, bo ciągle były niedożywione, ale też nadludzki wysiłek. Wszystkie były objęte przymusem pracy trwającej nawet do 12 godzin dziennie, a w trakcie prac dochodziło do wielu wypadków.
.
Dzieci były też regularnie bite i karane za najmniejsze przewinienia, a Niemcy nie ingerowali w stosunki, jakie panowały między nimi.
– Wręcz był nakaz, żeby nie udzielać pomocy, nie interesować się, jak dzieci załatwiają między sobą hierarchię podległości, a szczególnie zdobywanie pożywienia. Wiadomo, że słabsze dzieci były pozbawione takiej opieki, a jednocześnie możliwości dodatkowego dożywienia się – dodał historyk.
.
Wiadomo, że dzieci próbowały uciekać z obozowego piekła. Kilku dziewczętom udało się uciec z gospodarstwa w Dzierżąznej, zmyliły pościg i przedostały się w okolice Warszawy, gdzie przeczekały okupację. – Jednak większość ucieczek z samego obozu, które podejmowali chłopcy, kończyło się niepowodzeniem, gdyż obóz otaczało getto, a uciekinierów policja żydowska miała obowiązek przyprowadzić z powrotem do obozu – dodał.
Wysoka śmiertelność
.
Historyk podkreślił, że jak na obóz pracy śmiertelność wśród dzieci była wysoka. Uwzględniając najmniejsze dane, że przeszło przez niego mniej więcej 2 tys. dzieci, wiemy, że co najmniej 90 dzieci zmarło w nim lub zostało zamordowanych; inne szacunki pokazują, że ta liczba może wynosić do 142 dzieci. – To jest duża śmiertelność jak na obóz pracy – zaznaczył.
.
Dzieci, które ukończyły 16 lat, były kierowane do niemieckich obozów koncentracyjnych - chłopcy do Auschwitz, a dziewczęta m.in. do Ravensbrück, gdzie często czekała ich śmierć.
23 sierpnia obchodzimy Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Jego celem jest m.in. upamiętnienie ofiar deportacji i eksterminacji. Obchody Dnia Pamięci po raz pierwszy zorganizowano w 2011 r. w Warszawie. Podpisana została wtedy Deklaracja Warszawska, której sygnatariusze zwrócili uwagę na konieczność podtrzymywania w pamięci Europejczyków zbrodniczych konsekwencji działań reżimów totalitarnych i wezwali UE do badania i gromadzenia dokumentacji związanej z tymi zbrodniami.
.
TVP INFO - 23 sierpnia 2018, 08:05 FA - Niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi. Ukryty przed światem na terenie getta.
.
źródło:
.
foto- Z archiwum - Narodowego Archiwum Cyfrowego.
.
Na zdjęciu - Poranny apel w obozie dla dzieci polskich, 1942 / Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz