Najpierw dedukcja, potem formacja
W odpowiedzi p. Wojciechowi Kornowskiemu
Szanowny Pan Wojciech Kornowski wystosował list/apel w sprawie powołania nowej struktury Zjednoczeni Ponad Podziałami. Umieścił tam również moje nazwisko przy Klubach Myśli Polskiej.
1) Nie ma powszechnego społecznego zapotrzebowania na formację patriotyczno-narodową, a tylko w taką inicjatywę bym się zaangażował. Dzisiaj tylko zaangażowane jednostki zdają sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znajdujemy. Chodzimy na pasku Sanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Jesteśmy krajem półkolonialnym, oszukanym i okradzionym. Narasta świadomość tego, że Polska będzie brała udział w wojnie. Jesteśmy zupełnie krajem zależnym od Zachodu, i wykonujemy płynące stamtąd wszelkie instrukcje i rozkazy. Rządzący w Polsce cierpią na nadgorliwość, i są czasem hamowani przez tych co realnie kreują rzeczywistość w Polsce.
Niewiele zostało nam majątku narodowego, bo ostatnie dziesięciolecia wyprzedali prawie wszystko co się dało. Wyrwano nam przemysł, dorżnięto rzemiosło. Sklepy i stragany zostały w większości zastąpione zachodnimi marketami. Zabrzmi to teatralnie – ale Polska jest zaborem i to najgłębszym, bo również ekonomicznym. To powoduje, że wielu ludzi idei i gorących patriotów szuka wyjścia z tej sytuacji w kolejnych zjednoczeniach.
2) Nie widzę takiej możliwości pod rządami totalistów z PiS-u. Ponieważ nie ma to funduszy. Nie ma mediów. Nie ma oparcia o poważną instytucję. A przede wszystkim nie ma dzisiaj już warunków na powszechne i codzienne angażowanie się w politykę. Postkapitalizm zagnał wszystkich do tego by ciągle musieli zarabiać pieniądze, których i tak zazwyczaj brakuje.
Mówiąc językiem Marksa ludzie są tak zajęci bazą, że nie starcza im czasu, chęci i sił na nadbudowę. Polityka w tej chwili stała się drogim i elitarnym hobby. Zajmują się nią na serio wyhodowani przez różnorakie fundacje działacze. Produkuje się brojlerów politycznych. Wszyscy oni idą świadomie po stołki, do koryta. Polityka stała się jedną z metod ustawienia się w życiu. Trzeba moim zdaniem czekać na odpowiedni czas.
3) Jestem sceptyczny, a nawet przeciwny budowie kolejnej formacji na najbliższe wybory. Byłem już świadkiem kilkudziesięciu prób podejmowanych w tym kierunku przez różne osoby i każda następna była gorsza od poprzedniej. Prawie wszystkie one były obłudne, gdyż prawdziwym celem było uwypuklenie lidera i jego środowiska. Drugim celem była chęć wytępienia rywali najpierw wewnątrz swojej organizacji, a potem innych formacji o podobnym profilu.
Nieszczęściem naszych – czyli opozycyjnych wobec Atlantyzmu środowisk – nie jest brak organizacji politycznej, tylko brak umiejętności współpracy. A to co obserwujemy to rodzaj smutnego przedstawienia cyrkowego.
4) Odrzucam wiarę w konieczność uczestnictwa w wyborach do Europarlamentu. Wybory i referenda niczego znaczącego nie mogą zmienić, gdyż w warunkach socjotechnicznego panowania nad świadomością ogółu i nad procesem elitotwórczym są one w dzisiejszej sytuacji sposobem na legitymizację władzy. Dla narodu polskiego nie ma większej różnicy, który namiestnik geopolitycznie będzie rządził naszym krajem. Decyzje strategiczne o kierunku polityki wewnętrznej również zapadną poza Polską.
5) Działać należy mądrze. Będzie bardzo źle, jeśli drogi wyjścia będziemy ciągle szukać z wyborów na wybory, bo to jest płaszczyzna, na której Przeciwnik określa czas, miejsce, temat i styl walki. Nie mamy tam szans. Jeżeli ktoś siada do stolika karcianego z oszustami w podłej melinie i sadzi, że wygra – to jest niepoważny. Wybory nie zmienią niczego istotnego, bo nie zmienią ustroju i jego priorytetów.
To nie jest już demokracja, którą znamy z kart historii. Jedna namiestnicza ekipa, zastąpi drugą. Nawet jak jedni wydają się uczciwsi, bardziej sympatyczni i opozycyjni to po chwili wejdą w te same układy, umowy i dyrektywy. Nawet gdybyśmy to my znaleźli się na ich miejscu to w kilka osób nie da się nic istotnego zrobić. Mit przyczółku jest szkodliwy, bo daje złudne nadzieje. Z dumą mówimy o 7 posłach, którzy sprzeciwili się członkostwu w NATO. Chwała im, ale co to dało na dłuższą metę? Polska w praktyce niewiele z tego ma i niewiele by dzisiaj z tego miała.
Nasz cel – i taki jest właśnie ten Klubów Myśli Polskiej – musi być określony zupełnie inaczej. Nie należy walczyć o władzę, a dokładnie nie przede wszystkim o władze. Ona może nas interesować wtedy gdy będziemy mogli ją oprzeć na solidnym i świadomym elektoracie i ukształtowanej wedle prawidłowych wartości kadrze.
Naszym celem jest walka o świadomość narodu polskiego. Dlatego należy wypracować, wykuć ideowy zakon w naszej niszy. Czeka nas długa i wyboista droga. Szansa Polski jest w wielkich procesach geopolitycznych na światowej szachownicy. Jeżeli zbieg różnych wydarzeń (lub u wierzących Bóg) przeznaczył nas do sukcesu, to osiągniemy go pomimo mimo przeciwności. A jeżeli nie, to naszą postawą damy wzór tym, którzy przyjdą po nas.
Łukasz Jastrzębski
PS
Jestem zwolennikiem szerokiego pojmowania Obozu Narodowego. Jest w nim miejsce dla całej rzeszy ludzi, którzy mądrze kochają Polaków i Polskę. Granicami tego obozu są zdrada i tandeta. Zdradą jest przejście na pozycje jawnie atlantyckie i prowojenne. Tandetą zaś to wszystko, co na zlecenie Przeciwnika lub poprzez głupotę pewnych osób kompromituje ten kierunek polityczny. W zestawieniu nazwisk granice w obie strony zostały przekroczone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz