Przejdź do głównej zawartości

Rewolucja proletariackaIndustrializacja i urbanizacja


Rewolucja proletariacka

Industrializacja i urbanizacja

W Polsce dopiero po 1945 r. dokonała się rewolucja przemysłowa, a w Wielkiej Brytanii już w XVIII w., natomiast Niemcy w XIX w. wkroczyły na drogę szybkiego wzrostu gospodarczego i modernizacji gospodarki, której podstawą był przemysł ciężki. Byliśmy ponad 100 lat za Europą, obecnie dystans ten znacząco się zmniejszył, a to dzięki uprzemysłowieniu Polski w tamtych latach. To nie komunizm, który niszczy cywilizację, który jest wsteczny, bo cofa narody w rozwoju, odbudował po zniszczeniach wojennych i uprzemysłowił Polskę. Polskę odbudowali i uprzemysłowili Polacy, po wojnie pracując ciężko za kromkę chleba, a później za głodową pensję. Tak jak i w Niemczech, podstawą polskiej gospodarki był przemysł ciężki i górnictwo.

Nastąpiło silne uprzemysłowienie Polski (industrializacja). Nastąpił proces przekształcania się społeczeństwa tradycyjnego w społeczeństwo przemysłowe dzięki wprowadzeniu gospodarki opartej na mechanizacji produkcji, kierowanej planowo przy użyciu określonych metod zarządzania, charakteryzujący się zwiększaniem odsetka osób zatrudnionych w przemyśle, standaryzacją czasu pracy, wyraźnym podziałem pracy i wzrostem heterogeniczności (zróżnicowanie) społeczeństwa.

W Polsce w latach 1949-1989, a więc w ciągu 40 lat, jeśli pominąć okres powojennej odbudowy, zbudowano na nowych placach budów, a więc terenach uprzednio nieeksploatowanych przemysłowo, co odpowiada pojęciu „greenfield investment”, około 1525 nowych większych zakładów przemysłowych. W sumie tej uwzględniono tylko zakłady przemysłowe o zatrudnieniu 100 i więcej pracowników.

Do liczby 1525 zakładów zaliczono tyko te, które oddano do użytku nie później niż do 31.XII.1988 r. W 1988 r., który przyjęto za podstawę tej analizy, jako ostatni pełny rok istnienia PRL jako systemu, liczba zakładów przemysłowych w całym przemyśle spełniających te kryteria (ponad 100 zatrudnionych i odrębna lokalizacja) wynosiła 6233. Jeżeli zestawić więc liczbę 6233 z liczbą 1525 nowych zakładów zbudowanych w PRL to te nowe zakłady stanowiły w 1988 r. 24% ich ogólnej liczby. Oznaczało to, że co czwarty z istniejących zakładów zbudowano już w PRL (RAPORT POLSKIEGO LOBBY PRZEMYSŁOWEGO pod tytułem: „Straty w potencjale polskiego przemysłu i jego ułomna transformacja po 1989 roku. Wizja nowoczesnej reindustrializacji Polski”, Warszawa, marzec 2012 r.). Zmodernizowano tysiące istniejących zakładów pracy.

Równocześnie z rozwojem przemysłu rozpoczęły się procesy urbanizacyjne w Polsce. Rozwój w przemyśle pociągnął za sobą rozwój transportu, komunikacji, handlu, budownictwa. Spowodowało to, że coraz większe grupy ludności zamieszkujące do tej pory na wsiach zaczęły przenosić się do miast.

W epoce gierkowskiej oddano do użytku tysiące mieszkań, i tak np. w 1970 r. 194,2 tys., w 1980 r. 217, 1 tys., w 1986 185, 7 tys. Choć nie są do mieszkania na miarę aspiracji i potrzeb Polaków, to jednak jest gdzie mieszkać. Tutaj trzeba postawić następujące pytanie: gdzie by dziś mieszkali Polacy, gdyby nie wybudowano tych mieszkań. Odpowiedź jest tylko jedna: w slumsach!

Przedsiębiorstwa polskie w latach 70. i 80. XX w. prowadziły duże inwestycje w państwach arabskich i zachodnich. Tylko w 1986 r. 82,6 tys. Polaków pracowało za granicą na rzecz krajowych przedsiębiorstw i instytucji.

W latach 70. i 80. XX w. członków władz nazywano technokratami. Ze słownika języka polskiego: „Technokracja jest to filozoficzna koncepcja ustroju społecznego, w którym władzę sprawowaliby technicy, eksperci, organizatorzy i kierownicy produkcji, głoszona przez zwolenników niemarksistowskiej doktryny społeczno-politycznej, zakładającej, że postęp techniczny może bez rewolucji rozwiązać wszystkie konflikty społeczne”. Król Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą zostawił murowaną, a technokraci zostawili Polskę betonową.

Państwo Polskie do 1990 r. było właścicielem około 8,5 tysiąca zakładów produkcyjnych. Na początku lat 90. XX w. majątek narodowy został wyceniony na około 400-500 mld. dolarów.

 W latach 1990-2010, według raportu Ministerstwa Skarbu Państwa, przekształceniami objęto 5 tys. 992 państwowe przedsiębiorstwa (http://www.historycy.org/index.php?showtopic=103502&st=0). 

Czy PRL rządzona była systemem komunistycznym

Joanna Szczepkowska, aktorka i pisarka, tuż po wyborach w 1989 r. w TVP radośnie ogłosiła, że „4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”.

Od tego czasu posłowie, członkowie rządu, publicyści, i pod ich wpływem znaczna część społeczeństwa, posługuje się wyrażeniem „komunizm” na określenie systemu panującego w Polsce do 1989 r. Jest to fałszywy pogląd wynikający z celowego ogłupiania społeczeństwa, i który sprawia, że żyjemy w kłamstwie.

Wielu Polaków nie rozumie, co to jest komunizm. Jest to całkowite zniesienie rynku, własności prywatnej, pieniądza, państwa, Kościoła, religii, wartości i moralności chrześcijańskiej, rodziny, to socjalizacja dzieci przez wychowanie seksualne w szkołach (demoralizacja), gender, aborcja, eugenika i eutanazja, to rewolucja seksualna lub kulturalna, homoseksualizm i wymieszanie narodów głównie islamem. To chaos i dżungla. To cofnięcie w rozwoju społeczeństw do epoki wspólnoty pierwotnej.

W Europie zachodniej rewolucja seksualna lub kulturalna dokonała się w latach 60. i 70 XX w. W Polsce się dokonuje od 1989 r. W wydanym w okresie międzywojennym „Słowniku wyrazów bliskoznacznych” podano krótką definicję komunizmu: komunizm to dżungla. Właśnie początek lat 90. XX w. był dżunglą.

Według Adam Schaffa, komunizm to humanizm w praktyce: „Jeśli komunizm jako cel społeczny jest pomyślany jako humanizm w praktyce, to cel ten wiąże się organicznie z charakterem rewolucji, która do tego celu prowadzi – rewolucji społecznej. Komunizm, jako skończony naturalizm = humanizmowi, jako skończony humanizm = naturalizmowi; stanowi on prawdziwe rozwiązanie konfliktu między człowiekiem a przyrodą oraz między człowiekiem a człowiekiem…” (Adam Schaff, „Marksizm a jednostka ludzka”).

W filozofii kultury naturalizm to egzystencja, w której podstawowe wartości to przyjemność zmysłowa, życie w zdrowiu i dobrobycie. Stanowią one przeciwieństwo przykrości, choroby i śmierci. Najgorszą sytuacją jest jednak nie śmierć, lecz życie w ciężkiej chorobie i nędzy, będąc zdanym na opiekę innych. Taka hierarchia wartości powoduje, że w naturalizmie zezwala się na eutanazję (śmierć jest lepsza od cierpienia) oraz aborcję, a także wszelkie inne działania poprawiające jakość życia (np. eksperymenty na embrionach). Naturalizm w etyce przejawia się w liberalizmie  (http://pl.wikipedia.org/wiki/Naturalizm_%28filozofia%29).

Komunizm nie jest systemem, lecz ruchem. Marks nie daje obrazu społeczeństwa komunistycznego, lecz przedstawia radykalną krytykę obecnego porządku świata. W „Ideologii niemieckiej” stwierdził, że „Komunizm, jest dla nas nie stanem, który należy wprowadzić, nie ideałem, którym miałby się kierować rzeczywistość. My nazywamy komunizmem rzeczywisty ruch, który znosi stan obecny” (Adam Schaff, „Marksizm a jednostka ludzka”). Adam Schaff wstępował do ruchu komunistycznego. Na ten temat mówił: „Gdy się szło do ruchu komunistycznego, można było stracić życie…” (Bohdan Chwedeńczuk, „Dialogi z Adamem Schaffem”, Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2005 r.).

Czy PRL była rządzona systemem komunistycznym? Odpowiedź: Nie!

 Potężny sektor prywatny w rolnictwie, prywatna drobna wytwórczość, rzemiosło, usługi i handel, względny liberalizm kulturalny i w ogóle stosunkowo mniej represyjny, niż w innych krajach bloku radzieckiego charakter systemu (w szczególności tolerowanie przez długi czas tzw. demokratycznej opozycji), łatwe i powszechne kontakty z Zachodem, wreszcie silna pozycja Kościoła Katolickiego – oto bodaj najczęściej podawane przykłady mające świadczy o tym, iż teza o „socjalistycznym” charakterze ustroju PRL nie jest bynajmniej oczywista”. Dalej: „Po 1956 r. była to polska droga do socjalizmu” („Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, Ośrodek Myśli Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej (ZEN) „CONSYLIUM PRO PATRIA”, 1984). Polska była nazywana „Zachodem socjalizmu”.

Najważniejszą sprawą jednak było to, że system wychowania w szkołach był konserwatywny, i nie był oparty na wzorach radzieckich. Adam Schaff, polski filozof żydowskiego pochodzenia, ideolog marksistowski, w wydanej w 1964 r. książce „Marksizm a jednostka ludzka” występuje przeciwko systemowi wychowania, który obowiązywał w PRL. Postuluje jego zmianę, gdyż według niego, „jest on fantastycznie konserwatywny, a zmiany wprowadzone w tym względzie w systemie socjalistycznym w porównaniu z kapitalistycznym są minimalne”. Twierdzi, że „szkoła dzisiejsza (1964 r.) – pod względem czasowym – trwa tak samo długo i jest tak samo skonstruowana, jak szkoła z początków XIX w”. Dopiero po 1989 r. zmieniono wychowanie w szkołach, i to na gorsze.

Dlaczego więc wmówiono Polakom, że do 1989 r. w Polsce był komunizm? Odpowiedź jest prosta: dlatego, aby Polacy nie byli świadomi faktu, że zachodzące w Polsce po 1989 r. zmiany społeczne są zgodne z marksistowskimi postulatami. Komunizm więc ma się Polakom kojarzyć wyłącznie z PRL, gdy tym czasem Polska może zostać skomunizowana, czego naród w ogóle nie zauważy i przeciwko czemu nie będzie już protestować.

Neokolonializm

Tak jak po 1945 r., tak samo po 1989 r. Polska stała się obszarem walki prowadzonej w sferze ideologicznej, tożsamości narodowej, kulturowej, historycznej, religijnej i moralnej, oraz ekonomicznej. Polska padła ofiarą neokolonializmu.

Współcześnie coraz bardziej terminy „imperializm” i „kolonializm” używane są na określenie przestarzałego systemu dominacji w Afryce lub gdzie indziej. Jednak powszechnie używane zaczyna być wyrażenie neokolonializm. W obecnym czasie, w wielu państwach, pod szyldem demokracji i wolności mniejszość panuje nad większością Władza jest osiągana przez nich przez zamachy stanu, rewolucję, intrygi, korupcję i oszustwa. Rządy w byłych koloniach są co prawda sprawowane przez krajowców, lecz rzeczywistą władzę sprawują ci, co posiadają w swoich rękach banki, handel, środki masowego przekazu, środki komunikacji i transportu, przemysł, a także sprawują kontrolę nad wydobyciem surowców. Krajowcy głównie stanowią tanią siłę roboczą i są silnie uzależnieni od pracodawcy, który przeważnie jest obcy. Bezrobocie, głód i nędza, choroby są spowodowane przez nową formę kolonializmu.
Po 1989 r. tak też stało się w Polsce. Polacy zostali oszukani. 

Polski robotnik został silnie uzależniony od obcego pracodawcy, by przeżyć kredyt zaciąga w obcych bankach, a zakupy robi w obcych hipermarketach. I niech ktoś powie, że to nie jest neokolonializm.

W Polsce dezindustrializacja (odprzemysłowienie) nastąpiła po roku 1989 r. Jest ona przeciwieństwem industrializacji (uprzemysłowienia); czyli procesu w którym następuje zanik tradycyjnych gałęzi przemysłu, zwłaszcza ciężkiego. W miejsce przemysłu zwiększa się znaczenie sektora usług. Niszczenie polskiego przemysłu było ideologiczne, bo niszczono przemysł narodowy.

Program Sorosa, który wdrażał Balcerowicz, polegał głównie na podporządkowywaniu polskiej gospodarki zaleceniom Międzynarodowego Funduszu Walutowego i radom harwardzkiego profesora Jeffrey’a Sachsa. „Terapia szokowa” zastosowana przez Sorosa, Sachsa i Balcerowicza była oszustwem, bo pozostawała w bezpośrednim konflikcie z pragnieniami przeważającej większości wyborców, którzy oddali 4 czerwca 1989 r. swoje głosy na „Solidarność”. Naród polski został oszukany.

Ostatecznie przy patronacie Sorosa, i za pieniądze jego fundacji, Jeffrey Sachs rozpoczął opracowywanie ostatecznej wersji planu. W swej książce „Koniec walki z nędzą. Zadania dla naszego pokolenia” pisze: „W maju 1989 roku ponownie pojechałem z Sorosem do Polski. Spotkaliśmy się z przedstawicielami rządu i ponownie z ekonomistami z Solidarności” (Jeffrey Sachs, „Koniec walki z nędzą. Zadania dla naszego pokolenia”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006).

W czerwcu już po wyborach kontraktowych, wraz z przedstawicielem Międzynarodowego Funduszu Walutowego Davidem Liptonem, w redakcji informacyjnej „Gazety Wyborczej”, Sachs opracował ostatecznie plan szokowej transformacji. J. Sachs pisze „Pracowaliśmy całą noc do świtu, a w końcu wydrukowaliśmy piętnastostronicowy tekst, w którym przedstawiliśmy zasadnicze koncepcję i planowany chronologiczny porządek reform”. Tekst ten przedstawił następnego dnia Jackowi Kuroniowi. „Dobre, to jest dobre – powiedział Kuroń – chodźmy do Michnika”. Oprócz kluczowej akceptacji przez „triumwirat „Solidarności”, jak Sachs nazywa Michnika, Kuronia i Geremka, koncepcję przedstawiono Wałęsie. Kluczowy dla przyszłości Polski projekt szokowej transformacji gospodarki, zastał zaakceptowany przez samozwańczą trójkę doradców „Solidarności”, będących ignorantami ekonomicznymi, zarówno z wykształcenia, jak i doświadczenia zawodowego, a następnie uzgodniony z nic z tego nie rozumiejącym elektrykiem z zawodu i przywódcą związkowym z wyboru.

To Stany Zjednoczone stały za projektem przejęcia wpływów w pokomunistycznej Europie Środkowo-Wschodniej poprzez jej gospodarcze uzależnienie, a Soros był tu głównym ich aktorem.

Przedsiębiorstwa polskie, które były konkurencyjne dla zachodnich, były wykupywane przez kapitał obcy, i następnie były doprowadzane do bankructwa, w niemałym stopniu było to także efektem „doradztwa” serwowanego przez wysoko opłacanych doradców zagranicznych, nierzadko powiązanych z konkurencją zagraniczną. „The Economist” pisał na ten temat: „Pesymiści obawiają się, że te firmy państwowe, które nie znikną, mogą poważnie zagrozić polskiej reformie gospodarczej i jej polityce”. Dlatego bardzo niepokoiły ich dobre wyniki osiągane przez niektóre przedsiębiorstwa państwowe. Sprzedawano polskie firmy, które dobrze prosperowały. Zniszczono stocznie i gospodarkę morską.

Realizacja niszczenia polskiego przemysłu zasadniczo uprzywilejowywała kapitały i gospodarki państw wysoko rozwiniętych kosztem rodzimej gospodarki i polskiego społeczeństwa. W latach 90. XX w. doprowadził on do załamania popytu wewnętrznego, zalania rynku krajowego importowaną produkcją, upadku zadłużanych polityką finansową przedsiębiorstw państwowych i wyprzedaży najlepszych z nich w ręce głównie kapitałów państw zachodnich, silnej pauperyzacji większości społeczeństwa i skokowego wzrostu bezrobocia.

Przez cały okres transformacji wydawano przepisy ułatwiające opanowywanie gospodarki polskiej przez kapitał obcy. Przepisy regulujące proces prywatyzacji, przepisy podatkowe (zwolnienia od podatków), ustawa o lobbingu z 2006 r. (dająca możliwość zalegalizowania lobbingu kapitału zagranicznego), wyodrębnione strefy ekonomiczne (obszary kraju dla których ustanawiano odrębne przepisy odnośnie pozyskiwania działek budowlanych, pomocy publicznej, zwolnień podatkowych i innych form pomocy).

Polska stała się obszarem handlowym dla zbycia zachodnich towarów. Napływ obcych towarów na rynek Polski był olbrzymi. Skutkiem był upadek polskich firm.

28 kwietnia 1991 r. obrady Zarządu Głównego SN wydał następujące oświadczenie: „Stronnictwo Narodowe z niepokojem śledzi sytuację na rynku wewnętrznym, gdzie wskutek nadmiernie z liberalizowanej polityki importowej obce towary konsumpcyjne, w tym także tandeta i towary bliskie przeterminowania np. z rezerw strategicznych, a także towary dotowane, wypierają towary produkcji rodzimej, w tym rolne. Zjawisko to pogłębia kryzys gospodarczy w Polsce i pogarsza sytuację producentów rodzimych, grozi zamarciem całych gałęzi produkcji przemysłowej i upadkiem rolnictwa a także powoduje wzmożony drenaż dewiz z Polski. Stronnictwo Narodowe, które opowiada się za polityką gospodarczą pobudzającą rozwój produkcji rodzimej, domaga się wprowadzenia odpowiednich ceł importowych nie tylko na towary rolne ale dla ochrony całego rynku wewnętrznego. Jednocześnie Stronnictwo Narodowe wzywa wszystkich rodaków, aby dokonując we własnym zakresie wyborów konsumpcyjnych kierowali się potrzebą ochrony rodzimego wytwórstwa: „kupujmy tylko polskie towary!”.

Pierwszy minister przekształceń własnościowych Waldemar Kuczyński z Unii Wolności, szybko odszedł, bo wraz z premierem Tadeuszem Mazowieckim w grudniu 1990 r., ale zdążył przygotować ustawę o restrukturyzacji i prywatyzacji, i przygotował przedpole dla swojego następcy Janusza Lewandowskiego z KLD, potem UW, obecnie PO, ministra w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego (1991) i Hanny Suchockiej (1992-1993). To Lewandowski stał się znakiem firmowym prywatyzacji, zarzucano mu potem wielokrotnie łamanie prawa przy przekształceniach własnościowych, zaniżanie wartości sprzedawanych zakładów. Do sądu trafiła sprawa prywatyzacji dwóch krakowskich spółek: Techmy i KrakChemii, ale po wielu latach i kilku procesach obecnego eurodeputowanego PO uniewinniono.

Przesądzającym wszakże na pokolenia skutkiem planu było stworzenie możliwości przeprowadzenia prywatyzacji majątku państwowego w formule latynoamerykańskiej w postaci wyprzedaży, aż do skali rozbioru gospodarczego, enklaw nowoczesności i rentowności zagranicznym korporacjom za 4,5 -5% ich wartości odtworzeniowej, jak to oszacował Kazimierz Z. Poznański (K. Z. Poznański, Wielki przekręt. Klęska polskich reform, Warszawa 2004).

Niemiecko-Amerykański publicysta F. William Engdahl pisze w swoim artykule „Krótka historia korupcji – gdy miliarderzy uprawiają politykę”: „Kto zna historię fundacji Sorosa – Open Society Fundation w Europie Wschodniej i na całym świecie od końca lat 90-tych, ten wie, że rzekome filantropijne projekty promujące demokrację z lat 90-tych w Polsce, Rosji lub na Ukrainie umożliwiły Sorosowi dosłownie splądrowanie byłych krajów komunistycznych. Wspierał go wtedy Jeffrey Sachs, profesor na Harvardzie, który namówił post-sowieckie rządy do natychmiastowej zamiast stopniowej prywatyzacji i otwarcia na wolny rynek”.

Epoka afer

Ryszard Ślązak w artykule pt. „Przemilczane aspekty prywatyzacyjne z lat 1990-94” podaje, że tylko w latach 1990-1994
zlikwidowanych zostało w Polsce aż 1275 różnych zakładów produkcyjnych.

Zniszczono przemysł elektroniczny, który po 1989 r. utracił 55% majątku istniejącego w 1988 r. wobec 12,1% w całym przemyśle. Jest to zjawisko co do skali bez precedensu we współczesnej Europie i rażąco odbiega od tendencji dominujących w krajach rozwiniętych. (RAPORT POLSKIEGO LOBBY PRZEMYSŁOWEGO pod tytułem: „Straty w potencjale polskiego przemysłu i jego ułomna transformacja po 1989 roku. Wizja nowoczesnej reindustrializacji Polski”, Warszawa, marzec 2012 r.). 

Obecnie wartość produkcji pochodzi w 50% z firm elektrotechnicznych o kapitale zagranicznym mających zakłady w Polsce, m.in.: ABB, Legrand, Philips Lighting, Whirlpool Corporation, Cantoni Motors, Alcatel-Lucent, ETI, Kontakt-Simon, NKT Cables.

W 1991 r. amerykański koncern International Paper nabył za ćwierć wartości (za 120 mln dol.) 80 proc. akcji naszych, może najbardziej wówczas nowoczesnych w świecie, wielkich zakładów papierniczych w Kwidzynie, które kosztowały około 500 mln dol.

Sprzedane zostały największe polskie huty: Huta Katowice, Sendzimira, Cedler i Florian. Sprzedał je minister Wiesław Kaczmarek (SLD) hinduskiemu koncernowi Mittal, który zapłacił za nie zaledwie 6 mln zł., przejmując 70 proc. rynku. Cała budowa Huty Katowice, położona na powierzchni 2,5 tys. hektarów, kosztowała 38 miliardów złotych.

Nie mamy również już dużych stoczni, a rybołówstwo dalekomorskie nie istnieje. Nie mamy floty transportowej, która w 1990 r. liczyła 247 statków morskich, dzisiaj pozostało niewiele ponad 50. Polscy marynarze zmuszeni zostali do szukania pracy za granicą na statkach obcych, tanich bander, na których są wyłączeni nie tylko spod polskiego prawa, ale spod jakiegokolwiek prawa w ogóle” (Janusz Maciejewicz przewodniczący Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność”).

W latach 90. XX w. Niemcy, Francuzi, Irlandczycy, Belgowie wykupili za kilkaset milionów złotych nasze cementownie, co stanowiło ułamek ich wartości. Skutek był taki, że zamknięta została Cementownia w Wierzbicy, bo jej modernizacja dla Lafarge była nieopłacalna, a my mieliśmy najdroższy cement w Europie.
Reformy wprowadzone po 1989 r. głównie polegały na wysprzedaży i niszczeniu majątku narodowego. Wywłaszczono Polaków z majątku narodowego. Sprzedawano więc całe przedsiębiorstwa, nawet te dobrze prosperujące, ale najpierw doprowadzano je do bankructwa. Był to początek likwidacji Państwa Polskiego. Ten proces trwa do dzisiaj.

Pranie mózgów

Niszczono polski przemysł przy celowo utrzymywanym chaosie politycznym i gospodarczym. Wprowadzona 10 maja 1990 r. ordynacja wyborcza przyjęła zasadę proporcjonalności, co skutkowało dużym rozproszeniem w przyszłym parlamencie. Do marca 1992 r. zarejestrowano 273 partie polityczne. W październiku 1991 roku odbyły się pierwsze całkowicie wolne wybory do parlamentu. W Sejmie znalazło się aż 28 ugrupowań. W kolejnych rządach był utrzymywany chaos organizacyjny: zawiłość, pomieszanie, niedookreślenie, nieprzejrzystość systemu, ale przede wszystkim brak rzetelnych informacji o prywatyzacji i restrukturyzacji polskiego przemysłu. Od 1989 r. panowała atmosfera chaosu gospodarczego, do czego przyczyniło się uwolnienie cen żywności.

Planowany szok ekonomiczny był ukrywany skrzętnie przed polska opinią publiczną. Na temat tego planu nie odbyła się żadna poważna debata. Wszystkie media wmawiały opinii publicznej, iż „nie ma alternatywy dla planu Balcerowicza”. To była tylko kopia sloganu dla polityki neoliberalnej globalizacji, ukutej przez brytyjską premier Margaret Thatcher. Sloganu TINA, czyli There Is No Alternative – Nie ma alternatywy. Nie dopuszczano do jakiejkolwiek publicznej debaty na ten temat. Nie dopuszczano do jakiejkolwiek publicznej jego krytyki. Nieformalna cenzura zarówno w mediach komunistycznych, jak i postsolidarnościowych, nie dopuszczała żadnych poważnych głosów krytycznych. W środowisku nauk ekonomicznych, a szerzej społecznych, jedynie pojedynczy naukowcy zwykle znający bliższe konkrety planowanej terapii szokowej, wyrażali krytyczne zastrzeżenia, o różnej wszakże ostrości i głębokości krytyki (Tadeusz Kowalik, www.Polska transformacja.pl, Warszawskie Wydawnictwo Muzyczne Muza SA, Warszawa 2009).

Osoby krytykujące wyprzedaż majątku, pokazujące oszustwa, patologie przy prywatyzacji nazywano demagogami, populistami, szkodnikami itp.

Kanadyjska dziennikarka Naomi Klein w książce „Doktryna szoku…” dowodzi, że terapia szokowa jest oparta, na wynikach tajnych eksperymentów psychiatrycznych amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej, w postaci tzw. prania mózgu z zastosowaniem „terapii” elektrowstrząsowej (Naomi Klein, Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne”, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2008).

Na narodzie polskim zastosowano psychomanipulacje, prania mózgów, by proces niszczenia i rabunku przemysłu przeszedł niezauważalnie i bezkonfliktowo.

Pranie mózgu zmierza, w swej najprostszej i najbardziej prymitywnej formie, do „przetrącenia psychicznego kręgosłupa”, wywołania lęku, niepokoju, poczucia słabości i beznadziei, co spowoduje, że poddany temu procesowi człowiek będzie posłuszny i niezdolny do buntu (Małgorzata Wiśniewska, „Manipulowanie umysłem. Reforma procesu myślenia – pranie mózgu”).

Wytwarzanie atmosfery strachu jest stałym czynnikiem występującym w polityce, i pozwala architektom nowego porządku świata na realizację ich celów. Bowiem zastraszony człowiek siedzi cicho jak mysz pod miotłą i jest bierny. W latach 50. i 60. XX w. napięcia i brak stabilności w stosunkach międzynarodowych, a mianowicie zimna wojna, wojna w Korei i Wietnamie, zagrożenie nuklearne, niebezpieczeństwo zagłady i kryzysy społeczne, komunizm, powodowały u ludzi odpowiednie odczucia i postawy strachu. Kiedy znikły te zagrożenia, pojawił się terroryzm.

W latach 70. i 80. XX w. oraz na początku XXI w. terroryzm stał się problemem ogólnoświatowym. Strach przed wojną atomową, przeludnieniem, Azją, biedą i terroryzmem powoduje, że narody europejskie nie widząc już innych rozwiązań pozostają bierne. Do tego należy jeszcze dodać utratę wiary w Boga, upadek chrześcijańskich wartości, oraz niepokój wywołany kruchością życia ludzkiego, wszystko to powoduje u ludzi odpowiednie odczucia i postawy strachu. Wszystkie te czynniki silnie wpływają na psychikę ludzką. Łatwo jest wpaść w panikę, zwłaszcza, że środki masowego przekazu, rządy i nieprzebrane rzesze „znawców” od terroryzmu, przeludnienia, wojny, wciąż rozpowszechniają pesymistyczną, a wręcz katastroficzną wizję ludzkości. Obok terroryzmu do skutecznego zastraszania ludzi przyczynił się też światowy kryzys ekonomiczny, który wyrzuca na margines życia każdego roku olbrzymią ilość ludzi. Ekonomia stała się narzędziem zastraszania. Obecnie koronawirus i kryzys paliwowo energetyczny mają rzucić ludzi na kolana.

Po 1989 r. doszły nowe niepokoje, niebezpieczeństwa i zagrożenia. Społeczne skutki wprowadzonej transformacji ustrojowej okazały się dla bytu państwa i narodu tragiczne. Ich efektem było wysokie bezrobocie, głębokie rozwarstwienie społeczeństwa, zwiększanie się podziałów i niesprawiedliwości, zubożenie i degradacja licznych grup ludności, permanentne obniżanie się ogólnej jakości życia, brak perspektyw dla młodych ludzi, często dobrze wykształconych, brak mieszkań.

W Polsce, w czasie gdy wprowadzano radykalne reformy i niszczono lub wysprzedawano obcym przemysł, miały miejsca akty terrorystyczne. Na szczęście, były to akty bezkrwawe, lecz rzekomo podkładane bomby, w szczególności na dworcach PKP i PKS, paraliżowały na długie godziny ruch komunikacyjny. Środki masowego przekazu gonią za sensacją i nieraz wyolbrzymiają problem terroryzmu i tym samym wywołują uczucie niepewności u milionów ludzi. Tak też było w Polsce. Wieczorne wiadomości TVP rozpoczynały się od informacji od rzekomo podłożonej bombie, na jakimś dworcu PKP, w szkole czy na ulicy.

Utrzymywanie ludzi w stałym poczuciu zagrożenia powoduje u nich odpowiednie uczucia strachu przed utratą pracy, przed wyrzuceniem z mieszkania na bruk, zadłużenia kredytowe, a więc niepewność przyszłości, niepokój i niebezpieczeństwo, koszmarne sny. Sytuacja podobna do mitycznego Glaukosa. Pomiędzy duchami morza nie zapomnijmy o osobie mitycznej Glaukosa, bajecznej a zmiennej. Ernest Renan go określił następująco: pomieszajmy razem wszystkie pojęcia ludzi morza, powiążmy rozsypane gałęzie marzeń sennych żeglarza, oto będziemy mieli mit Glaukosa:

„smętek, ciężkie i potworne sny, żywe odczucie wszelkich zjawisk w morzu zachodzących, wieczny niepokój, wszędzie niebezpieczeństwo, wszędzie urok, niepewność przyszłości, silne poczucie fatalności”.

Rewolucja proletariacka i obce zwierzchnictwo

W Polsce w latach 1980-1994 dokonała się rewolucja proletariacka. Zniszczono przemysł narodowy, i uczyniono z Polski montownię samochodów. Według A. Schaffa (1913-2006), w książce „Marksizm a jednostka ludzka”: komunista jest przede wszystkim internacjonalistą: „ideał człowieka komunizmu jest związany z normą, że człowiek jest dla człowieka dobrem najwyższym, „summum bonum”. Tylko w takiej sytuacji bowiem nabierają sensu i blasku hasła wolności, równości, sprawiedliwości społecznej, a w szczególności braterstwa. 

Postulat internacjonalizmu jest też w ramach marksizmu nie tylko postulatem bojowym wypływającym z potrzeb zjednoczenia sił jednej klasy przeciw drugiej w skali ponadnarodowej, lecz jest również postulatem równościowym, który konkretyzuje hasło braterstwa między ludźmi”.

Dalej Schaff pisze, że „poza wszelką wątpliwością i dyskusją pozostaje teza, że postawę internacjonalistyczną należy w ludziach świadomie kształtować, że nie jest ona dana w sposób żywiołowy, zwłaszcza w okresie nabrzmiewających nacjonalizmów, lecz może być ukształtowana jedynie w walce z nacjonalizmem i rasizmem wszelkich odmian i odcieni” (Adam Schaff, „Marksizm a jednostka ludzka”, PWN, 1965 r.). Jak z powyższego widać, to dla komunistów najważniejszy jest internacjonalizm.

W PRL internacjonalizm był podstawą socjalistycznej świadomości. Interesy państwa splatały się nierozerwalnie z interesami bratnich krajów socjalistycznych, a w szczególności ze ZSRR, ale raczej było to tylko hasło. W praktyce nie było internacjonalizmu, bo granice państw socjalistycznych były szczelnie pozamykane przed „bratnimi” krajami. Przemysł był narodowy.

Dopiero po 1989 r. Polska w sferze gospodarczej stała się internacjonalistyczna. Zniszczenie polskiego przemysłu było zbrodnią, bo dokonało się w imię ideologii internacjonalistycznej w ramach komunizmu. Międzynarodowy kapitał w Polsce to jest właśnie internacjonalizm.

Internacjonalizm jako doktryna ma w założeniu wzmacniać warstwę proletariatu, która występuje w każdym państwie. Ma też pomagać w integracji ruchów robotniczych. Komuniści zakładają, że narody w znaczeniu burżuazyjnym będą obumierały stopniowo i zostaną wymieszane, wtedy zanikną też wojny i antagonizmy narodowe, a klasa proletariatu uzyska międzynarodową supremację. Ideę internacjonalizmu proletariackiego proklamowali po raz pierwszy Marks i Engels w „Manifeście komunistycznym”.

W Polsce klasa robotnicza po 1989 r. uzyskała zwierzchnictwo obce (międzynarodowa supremacja). W Polsce jest tania siła robocza. Robotnik nie został upodmiotowiony, a stal się raczej niewolnikiem obcego kapitału. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas