Opowieść o pewnym pułkowniku, arcyważnym choć mało znanym
„Gdyby moi wnukowie nie chcieli, żeby była wojna, to by jej nie było” (Betty Salomon de Rothschild (1805–1886)
Edward Mandell House (26 lipca 1858 – 28 marca 1938) był amerykańskim dyplomatą, politykiem i doradcą prezydenckim. Powszechnie znany pod mianem pułkownik House (choć nie posiadał stopnia wojskowego) wywierał ogromny osobisty wpływ na prezydenta USA Woodrowa Wilsona jako jego doradca ds. polityki zagranicznej, dopóki Wilson nie odsunął go w 1919 roku.
Edward House (pierwotnie „Huis”, które stało się „House”) urodził się 26 lipca 1858 r. w Houston w Teksasie. Był synem burmistrza Houston Thomasa Williama House’a – seniora , emigranta z Anglii. E. Mandell House kształcił się w szkołach przygotowawczych w Nowej Anglii, a w 1877 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Cornell w Ithaca w Nowym Jorku, jednak był zmuszony zrezygnować z nich, gdy zmarł jego ojciec. Ożenił się z Loulie Hunter 4 sierpnia 1881 r. (Elizabeth Louisa Hunter). Po powrocie do Teksasu prowadził rodzinny interes. Ostatecznie sprzedał plantacje bawełny, zainwestował w bankowość i przeniósł się Nowego Jorku około 1902 r.
W 1912 r. opublikował anonimowo powieść pt.: Administrator, w której tytułowy bohater Philippe Dru prowadzi demokratyczne zachodnie Stany Zjednoczone w wojnie domowej przeciwko plutokratycznemu Wschodowi, stając się dyktatorem Ameryki. Dru jako dyktator narzuca serię reform, które przypominają program partii Bull Moose z 1912 r., (Partia Postępu, potem segment Partii Demokratycznej).
Jego ojciec, Thomas William House, był jednym z niewielu mieszkańców stanów konfederackich, który wyszedł z wojny domowej w USA z wielkim bogactwem. Być może z tego względu, że miał kontrakty z dużymi bankami w Anglii. I właśnie te kontakty pozwoliły jego synowi zaistnieć w światowym kartelu bankowym. Edward Mandell House również zachował bliskie powiązania z bankowymi rodzinami Morganów i Rothschildów. Wykorzystał je do zbudowania szczelnej kontroli obrotu pieniądza sprawowanej przez amerykański System Rezerwy Federalnej .
E. Mandell House uaktywnił się w teksańskiej polityce w ostatniej dekadzie XIX stulecia, gdy pracował jako doradca prezydenta Woodrowa Wilsona na odcinku spraw zagranicznych. Występował w roli głównego negocjatora amerykańskiego w Europie podczas negocjacji pokojowych (1917-1919), a następnie jako główny zastępca prezydenta Wilsona na konferencji pokojowej w Paryżu.
E. Mandell House pomógł objąć stanowisko gubernatorów Teksasu dla czterech kandydatów.
Byli to: James Stephen Hogg (1892), Charles Allen Culberson (1894), Joseph Draper Sayers (1898) oraz Samuel Willis Tucker Lanham (1902). Po ich wyborze pełnił rolę nieoficjalnego doradcy każdego z tych gubernatorów. James S. Hogg przyjmując go do swojego sztabu nadał mu tytuł „pułkownika”.
House stał się bliskim przyjacielem i zwolennikiem gubernatora New Jersey Woodrowa Wilsona w 1911 r. i rok później pomógł mu wygrać nominację prezydencką Demokratów. Stał się zaufanym (consigliore) W. Wilsona i pomagał w tworzeniu jego administracji. Otrzymał propozycję objęcia wybranego przez siebie stanowiska w gabinecie (z wyjątkiem sekretarza stanu, który był już obiecany Williamowi Jenningsowi Bryanowi), ale odmówił, wybierając zamiast tego „służbę gdziekolwiek i kiedykolwiek będzie to możliwe”.
W pomieszczeniach Białego Domu miał do dyspozycji odrębne mieszkanie, a po śmierci pierwszej żony Wilsona w 1914 r. dla prezydenta stał się jedynym i najważniejszym powiernikiem.
Natomiast druga żona Wilsona, Edith, nie lubiła House’a (może przez to zamieszkanie w White House) i jego pozycja trochę osłabła, ale niezbyt mocno. (W 1916 r. W. Wilson zlecił Adolfo Müller-Ury (Felice Adolfo Müller), artyście wywodzącemu się ze Szwajcarii, namalowanie portretu nowej żony.)
E. Mandell House zaangażował się w problematykę międzynarodową, wspierając dążenie prezydenta do zawarcia pokoju i zakończenia I wojny światowej. W latach 1915 i 1916 większość czasu spędził w Europie, próbując wynegocjować pokój w drodze zabiegów dyplomatycznych. W tych sprawach był przesadnym optymistą z racji tego, iż brakowało mu głębszej znajomości spraw europejskich. Był to powód, że łatwo dawał się wprowadzać w błąd, zwłaszcza starym lisom brytyjskiej dyplomacji.
Po zatopieniu 7 maja 1915 r. pasażerskiego liniowca Lusitania, napięcie w stosunkach z Niemcami wzrosło, zaś neutralność USA została wystawiona na próbę. E. Mandell House uznał, że teraz wojna stała się niejako epicką bitwą pomiędzy demokracją a autokracją i przekonywał W. Wilsona, że Stany Zjednoczone powinny pomóc Wielkiej Brytanii i Francji w zwycięstwie, aczkolwiek ograniczonym. Prezydent Wilson nie chciał jeszcze wówczas zrezygnować z pozycji neutralności.
E. Mandell House odegrał ważną rolę w kształtowaniu wojennej dyplomacji. Prezydent Wilson zlecił mu zorganizowanie „The Inquiry” – zespołu ekspertów ze świata naukowego (historycy i prawnicy będący wykładowcami na uniwersytetach), którzy mieli opracować skuteczne powojenne rozwiązania dla świata.
We wrześniu 1918 r. Wilson powierzył E. Mandell House’owi przygotowanie konstytucji dla Ligi Narodów. W październiku 1918 r., kiedy Niemcy złożyły wniosek o pokój oparty na Czternastu Punktach, Wilson powierzył mu opracowanie szczegółów rozejmu Niemiec z aliantami. Zatem to Edward Mandell House był głównym autorem Czternastu Punktów i organizacją Traktatu Wersalskiego oraz Porozumienia Ligi Narodów. Następnie pracował w Komisji Mandatowej Ligi Narodów wraz z Lordami: Alfredem Milnerem (1-szy Lord Milner, Niemiec z pochodzenia) i Robertem Cecilem z Wielkiej Brytanii (Edgar Algernon Robert Gascoyne-Cecil, Lord Tajnej Pieczęci), a także z Louis Henri Simonem z Francji (minister ds. Kolonii), wicehrabią Sutemi Chinda z Japonii (pastor protestancki, były wieloletni konsul w Niemczech, USA i Wielkiej Brytanii), Guglielmo Marconim z Włoch (spec od radia i łączności bezprzewodowe, noblista z dziedziny fizyki,) oraz Georgem Louisem Beerem (emigrant żydowski z Niemiec, historyk idei imperialnej) jako doradcą.
30 maja 1919 r. E. Mandell House uczestniczył w spotkaniu w Paryżu, które dało podstawy do utworzenia Rady Stosunków Zagranicznych (CFR). Przez cały rok 1919 namawiał Wilsona do współpracy z senatorem Henrym Cabotem Lodge’em w celu doprowadzenia do ratyfikacji Traktatu Wersalskiego.
Konferencja Wersalska ujawniła jednak poważne nieporozumienia polityczne między Wilsonem a Mandell House’em. Problemy natury osobowościowej prezydenta były powodem, że W. Wilson stał się znacznie bardziej nietolerancyjny i rezygnował kolejno ze swoich najbliższych doradców. Po powrocie W. Wilsona do USA w lutym 1919 r., E. Mandell House zajął jego miejsce w Radzie Dziesięciu, gdzie proponował zapisy, które były nie do przyjęcia dla prezydenta. W połowie marca 1919 r. Wilson wrócił do Paryża, ale stracił do Madella zaufanie i odsunął go na boczny tor.
W latach dwudziestych House zdecydowanie popierał członkostwo USA w Lidze Narodów i w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. W 1932 roku House poparł Franklina D. Roosevelta, nie włączając się aktywnie w wewnętrzny krąg doradców (miał juz wówczas prawie 75 lat )
Edward Mandell House zmarł 28 marca 1938 r. w Nowym Jorku w wieku 80 lat z powodu komplikacji spowodowanych zapaleniem płuc. Został pochowany na cmentarzu Glenwood w Houston (Teksas, USA).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Edwarda_Mandella_House%E2%80%99a
Rewolucja w Imperium Rosyjskim została zaplanowana w lutym 1916 r., a w spisku uczestniczyli bankierzy oraz finansiści – Jacob Schiff, Felix Warburg, Mortimer Schiff, Otto Kahn, klan Guggenheimów, Jerome Hanauer i inni. Spisek ten nazwano „planem House’a”, ale w podręcznikach szkolnych na próżno szukać bodaj słowa o Edwardzie Mandell House, już nawet nie wspominając o jego planie.
„Pułkownik House, długoletni doradca prezydenta USA Woodrowa Wilsona należał do zagorzałych wrogów Rosji: „… reszta świata będzie żyła spokojniej, jeśli zamiast ogromnej Rosji będą na świecie cztery Rosje. Jedna to Syberia, a reszta to podzielona część europejska ” (1918).
W 1912 r. koła finansowe Stanów Zjednoczonych postawiły na wygraną w wyborach prezydenckich Woodrowa Wilsona, przy czym głównym sponsorem jego kampanii prezydenckiej był finansista-filantrop Bernard Mannes Baruch, profesor historii, gorliwy protestant, który był przeświadczony, iż realizuje misję ratowania Stanów Zjednoczonych i całego tzw. wolnego demokratycznego świata.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bernard_Baruch
Natomiast faktycznym „spiritus movens” zwycięstwa W. Wilsona był ówczesny teksański farmer, Edward Mandel House. House nie tylko pomógł wygrać wybory prezydenckie, ale został również najbliższym zaufanym prezydenta, najważniejszą „szarą eminencją” w administracji Białego Domu, któremu z czasem podporządkowany został Departament Stanu (prezydencki aparat polityczny). Sam o sobie twierdził, co następuje: „Jestem siłą stojącą za tronem (wspierającą tron)”.
Natomiast osobnik zasiadający na tronie był dyrygowany przez amerykańskich magnatów finansowych, toteż nie bez powodu nazywano go „marionetką Rothschildów”.
E. House tytułowano „pułkownikiem”, chociaż nie miał nic wspólnego z wojskiem (w południowych stanach USA tradycyjnie dziedziczono w linii męskiej tytuł należący do przodków).
Jako szara eminencja, aczkolwiek reprezentująca przede wszystkim interesy Dom Rotszildów, obracał się w kręgach rządzących Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Austro-Węgier i Niemiec.
House uważał Rosję za głównego rywala Stanów Zjednoczonych w walce o dominację nad światem i konsekwentnie dążył albo do jej zwasalizowania, albo do zniszczenia.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, House zaangażował się w działania prowadzące do podziału europejskich potęg na dwa przeciwstawne obozy. Uważał, że zwycięstwo Imperium Rosyjskiego w ramach Ententy pozwoli mu na dominację nad Europą poprzez kontrolę czarnomorskich cieśnin Bosforu i Dardaneli, następnie odebranie Galicji od Austro-Węgier, a ziem polskich od Cesarstwa Niemieckiego. Taki scenariusz zdarzeń był nie do przyjęcia dla USA i jego elit finansowo-przemysłowych. Niepożądane z ich punktu widzenia było także zwycięstwo bloku niemieckiego. Z tego względu House zakładał w swoim planie, że europejskie kraje Ententy powinny odnieść zwycięstwo bez współudziału Rosji.
I wojna światowa była korzystna wyłącznie dla Stanów Zjednoczonych, bowiem ich główni konkurenci w wyścigu o dominację nad światem osłabili się wzajemnie, natomiast USA z ich dłużnika (3 mld USD długu przed wojną) stały się ich wierzycielem (posiadały wierzytelności o łącznej wysokości ca 2 mld USD). Przemysł USA wzmocnił się na zamówieniach wojskowych, wzrosła liczba ludności, gdyż ludzie pouciekali z Europy przed okropnościami wojny za ocean i tam rozpoczynali nowe życie.
„Plan House’a” to określenie umowne, gdyż „Pułkownik” nie był jedynym autorem programu reorganizacji świata. I chociaż nie istnieje formalny dokument o takiej nazwie, to zachowały się pamiętniki oraz listy House’a, w których zawarto ów plan-wizję.
Amerykanista, prof. Anatol Iwanowicz Utkin (Instytut Stanów Zjednoczonych i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk) określił ten plan jako „strategię House’a”. Jej celem było ustanowienie światowej dominacji Stanów Zjednoczonych, lecz nie metodami militarnymi, a przede wszystkim politycznymi, finansowymi, ekonomicznymi oraz propagandowymi. Przy czym, wykorzystując status neutralności, USA miały włączyć się do wojny dopiero wówczas, gdy gwarantowało to im zebranie pełnych korzyści ze zwycięstwa.
Takim momentem dla USA było wszczęcie rewolucji w Imperium Rosyjskim i obalenie cara. Zniesienie monarchii Romanowych otwierało drogę do ujarzmienia Rosji i dopiero wtedy można było podjąć starania o zakończenie wojny. Niemcy otrzymały możliwość przerzucenia sił z Rosji na front zachodni, na którym z tej przyczyny nastąpił impas. Wyczerpane wojną armie Ententy (wojska brytyjskie, francuskie, włoskie) zdane zostały na pomoc Stanów Zjednoczonych. Waszyngton osiągnął zamierzony cel, gdyż kraje europejskie ustawiały się w kolejce „po prośbie” do jego klamki.
Zwycięstwo nad Niemcami i ich sojusznikami miało spowodować bardziej dalekosiężne skutki już po zakończeniu zmagań militarnych, osiągane drogą działań informacyjnych i propagandowych. W tym celu należało przeciwstawić narody państw europejskich reżimom sprawującym w nich rządy, wesprzeć wewnętrzną opozycję, zachęcić ją do aktywności poprzez obietnicę objęcia przez nią władzy. Mówiąc wprost należało zainicjować wewnątrz tych państw procesy rewolucyjne. Następnym etapem stała się rewizja systemu dotychczasowych stosunków międzynarodowych, w tym anulowanie zapisów traktatowych z czasów „tajnej dyplomacji”.
Status głównego partnera strategicznego Stanów Zjednoczonych, choć młodszego i podporządkowanego, uzyskała Wielka Brytania. I oba kraje wspólnie mogły podyktować warunki pokoju wszystkim innym państwom. Anglosasi zamierzali podzielić Rosję na fragmenty, osłabić pozycję Francji, Włoch oraz Japonii. Rezultatem wymienionych przetasowań miał stał się „Nowy Porządek Świata” oparty na utworzeniu „rządu światowego”, którego „szefem” byłyby Stany Zjednoczone. Priorytetem w polityce światowej zamierzano uczynić propagandowe i ideologiczne narzucanie „wartości demokratycznych”.
Pierwsza wojna światowa stanowiła wstępny etap w wyniku którego wytworzyły się sprzyjające warunki dla przemian mających położyć kres agresywności „absolutyzmu” i brakowi „demokracji” w Europie. Ustanowienie „prawdziwej demokracji” miało zbudować zaporę, która uchroni świat przed przyszłymi wojnami, zaś Stany Zjednoczone obsadzone zostały w roli demiurga, który określa reguły dla swoiście rozumianych sprawiedliwości i pokoju i który może ingerować w każdym miejscu na globie, gdy uzna, że zostały złamane. Jedni gustują w tym, aby określać to jako godną pochwały rolę krzewiciela demokracji w świecie, inni zaś traktują jako uzurpatorskie aspiracje do roli światowego żandarma.
W wyniku I wojny Rosja znalazła się w obozie państw pokonanych, zatem planowano podzielić ją na cztery mniejsze terytoria i wszystkie znalazłyby się pod politycznym, finansowym i gospodarczym wpływem Stanów Zjednoczonych, a de facto zostałyby ich zapleczem surowcowym o statusie neokolonialnym i rynkiem zbytu dla amerykańskich towarów. House szczerze nienawidził również prawosławnego chrześcijaństwa, uważał, że należy je zniszczyć, a następnie zastąpić religią protestancką.
Plan House’a został w dużym stopniu zrealizowany, ale jak wiadomo, niecałkowicie. Kontynuowanie realizacji jego zapisu testamentowego, podjęli się kolejni wykonawcy omówionej koncepcji.
Do ich grona należy jeden z najzdolniejszych, czyli Paul Dundes Wolfovitz, którego sylwetka zasługuje na odrębną notkę.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Wolfowitz
Dzisiaj obserwujemy kontynuację realizacji planu-testamentu Edwarda Mandell House’a, rzecz jasna, skrojonego do współczesnych realiów.
Uważam, iż bezrefleksyjne obsadzanie „Pułkownika Hause’a” w roli „przyjaciela Polski” jest dosyć mocno skażone myśleniem życzeniowym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Edwarda_Mandella_House%E2%80%99a
Bo cóż z tego, iż „Pułkownik House” był dobrym znajomym Ignacego Paderewskiego. Paderewski należał do ikon kultury światowej i siłą rzeczy znał mnóstwo ważnych ludzi. Polski wirtuoz fortepianu był wybitnym artystą, ale jednocześnie politycznym pięknoduchem i romantykiem.
A przecież „Pułkownik House” miał równie szerokie grono znajomych, wielu z nich posiadało pozycję w polityce bez porównania większej wagi niż Paderewski. Tak więc wspomniany wyróżnik o niczym specjalnym nas nie informuje. Przeciwnie, stanowi konstatację najzupełniej banalną.
Dlatego wypada określić jako nieporozumienie trwające od ponad stu lat przekonanie, iż Paderewski był dobrym znajomym, a co bardziej egzaltowani nawet utrzymują, że „przyjacielem”, prezydenta USA W. Wilsona. Otóż Ignacy Paderewski był jedynie znajomym najbliższego doradcy prezydenta, czyli „Pułkownika House’a”.
Jak niektórym wiadomo „Wielka Brytania nie ma przyjaciół, ma tylko interesy”. Czyli w interesach, zwłaszcza politycznych, występuje niekiedy kategoria partner, zazwyczaj czasowa (chwilowa), ale nie jest znana, ani też rozumiana kategoria „przyjaciel” (poza propagandą medialną w rodzaju „nasi przyjaciele w UE”).
Może więc „Pułkownik House” udawał jedynie przyjaźń, pod przykrywką której uzyskiwał sporo informacji o sprawach polskich. Natomiast cele do których je wykorzystywał, to byłby interesujący temat na odrębną opowieść. Ale może wcale niczego nie musiał udawać, gdyż naiwny pięknoduch przyjaźń taką tylko sobie wyobraził. I może to nawet nie przede wszystkim sam Paderewski, a znacznie bardziej jego hagiografowie.
A teraz morał.
Obchody organizowane przez władze państwowe z okazji kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku oparte są na fetyszyzacji postaci J. Piłsudskiego. W obchodach tych konsekwentnie brakuje adekwatnego miejsca przeznaczanego na pamięć postaci Ignacego Jana Paderewskiego, którego zasługi dla odzyskania niepodległości były nie mniej istotne. A ponadto Ignacy Paderewski był tym politykiem, który w imieniu Polski, wraz z Romanem Dmowskim, złożył podpis pod kończącym wojnę pomiędzy Koalicją aliancką a Niemcami, Traktatem Wersalskim (28 czerwca 1919 r.). J. Piłsudski im tego zazdrościł i chciał „przelicytować” w zasługach (np. odbić Kijów).
Gdyby nie wybitna w skali światowej ranga artystyczna I. Paderewskiego, dzięki której mógł przedstawić swój punkt widzenia na sprawę polską prezydentowi USA Thomasowi W. Wilsonowi, niekorzystne swoim ostatecznym kształcie zapisy traktatowe odnoszące się do granic polskich i Gdańska, byłyby jeszcze mniej korzystne. A nie należy zapominać, iż prezydent USA otoczony był aparatem państwowym zdominowanym przez „antykatolickich” masonów, fabianistów, iluminatów, synarchów i klubowiczów z Round Table Club, jak również musiał brać pod uwagę postawę i intrygi zjadliwie antypolskiego Lloyda George’a, ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii.
I tylko aktywny lobbing prowadzony przez I. Paderewskiego (i R. Dmowskiego) w „sprawie polskiej” wydatnie zmniejszył rozmiar destrukcji antypolskich knowań ze strony dyplomacji brytyjskiej.
Głównym powodem pomniejszania roli I. Paderewskiego jest obowiązująca nadal matryca, narzucona w czasach przedwojennych przez obóz piłsudczykowski, który zawłaszczył dla siebie urzędowy monopol na „odzyskanie niepodległości”, a służąca deprecjonowaniu lub zamilczaniu niepodległościowego i państwowotwórczego wkładu działaczy ruchu narodowego („endeckich”). Analogiczna narracja została poprzez programy oświatowe wdrukowana również kilku powojennym pokoleniom.
sniper
https://sniper.neon24.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz