Ciemnoskóra lesbijka zastąpi Johny Deppa w „Piratach z Karaibów”
Po tym, jak zdechły już uniwersa: „Gwiezdnych wojen”, Wiedźmina, Tolkienowskiego Śródziemia, superbohaterów z uniwersum Marvela, klasycznych bajek Disney’a, czy Indiany Jonesa przyszedł czas na zaoranie w imię poprawności politycznej kolejnego filmowego świata. Świata „Piratów z Karaibów”.
Słabo coraz słabiej
Może i świata bzdurnego i z części na część słabszego (ostatnia piąta część była już skrajnie żałosna, ale poczekajmy na szóstą to dopiero będzie odlot) i bardziej odklejonego, ale mimo wszystko dla wielu kultowego. Cóż było minęło. Johne’go Deppa zastąpi progresywna, ciemnoskóra lesbijka.
Nowa silna i niezależna femina
Dlatego pomysłem Disney’a jest… feminizacja i koloryzacja. A więc najpierw trzeba głównego bohatera zastąpić babą – i nawet znana z „Wilka z Wall Street” i ostatnio z „Barbie” Margot Robbie może nie wypadłaby źle, to następne feminy były coraz gorsze. Później próbowano dopasować do roli Karen Gillian, która zagrała Nebulę w „Strażnikach galaktyki” i „Avengersach”, a także pojawiła się w nowej odsłonie „Jumanji”.
Jednak jeszcze nawet i ona nie była złym wyborem przed ostatnim pomysłem Disney’a, żeby obsadzić w roli głównej… niejaką Ayo Edibiri. Aktorkę beznadziejną, ale bardzo progresywną, ponieważ jest ciemnoskórą lesbijką. Jej dorobek filmowy jest skromny, a znana jest głównie z dwóch seriali: „Czarnego lustra” i „The Bear” (Niedźwiedź).
Aktorka głównie znana jest z tego ostatniego serialu ponieważ za swoją rolę otrzymała prestiżowe nagrody Emmy i Złoty Glob. Jako ciemnoskóra lesbijka Edibiri jest w zasadzie ziszczeniem tego, czego obawiała się część fanów serii. Oczywiście jest wściekłą lewaczką, wspierającą liczne organizacje aborcyjne i tęczowe LGBTQRWA+. A to przecież ważniejsze, niż drugorzędne umiejętności aktorskie.
Komentarze internautów
Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce (u nas bardziej, bo gen zamordyzmu, poprawności politycznej i zamykania ust za poglądy mniej się przyjął) internauci z „entuzjazmem” przyjęli zmianę.
„Czy to jest jakiś k…wa żart” – spytał pierwszy komentujący tę informację na pewnym, popularnym portalu filmowym internauta. Inni nie byli dłużni: „Jednak słabo, że masz gdzieś czy jest Jack czy nie, bo to na nim się opiera seria Piratów z Karaibów. Po prostu niech zrobią inną serie, dlaczego musi się to nazywać „Piraci z Karaibów”? „Skoro będzie dobry pomysł, scenariusz i wykonanie to będzie dobry film niezależnie od znanej marki. Aż tak nie wierzą w tą aktorkę, że muszą się podpinać pod znaną markę”? „Piłaci z kałaibów nie mają sensu bez jacka wróbla”.
Niektórzy zwracali uwagę na pewien historyczny fakt: „Jak powszechnie wiadomo, piraci w realu to w 99% przypadków BIALI mężczyźni”. I na koniec szczera prawda, która nie dociera do progresywnego, hollywoodzkiego lewactwa: „Później szok że nikt tego nie będzie oglądał i zrzucanie winy na mizoginistycznych samców którzy bojkotują film tylko dlatego ze gra tam główna rolę woman of color”.
Nie chą oglądać progresywnego Disney’a
Tak było przypadkiem, kiedy ciemnoskóra reżyserka Nia DaCosta nakręciła „The Marvels” (o trzech silnych, niezależnych superbohaterkach – od białej przez Latynoskę do ciemnoskórej). Po tym, jak ten nie bójmy się powiedzieć – g…niany film był największą klapą w historii uniwersum, DaCosta oskarżyła… krytyków „postępowego” Marvela, jako „zajadłych, brutalnych, rasistowskich, seksistowskich i homofobicznych”. Cóż na oglądalność to nie wpłynęło – to znaczy wpłynęło największą stratą finansową na produkcji Marvela w historii.
DEI: Diversity, Equality Inclusion (Różnorodność, Równość Włączanie) to doktryna Hollywood. Dzisiaj bez wątków homoseksualnych, transseksualnych, ciemnoskóro-antyrasistowskich, tęczowych i proaborcyjnych żadna produkcja Disney’a nie może się obyć. A jak coś powiesz, że cokolwiek ci się nie podoba, to kończysz jak Gina Carano z serialu „Mandalorian”, która wyleciała z obsady, bo nie zgodziła się na odczłowieczanie… wyborców Trumpa.
Na kilkunastu ostatnich produkcjach Disney stracił już ponad 750 mln dolarów. Wszystko przez to, że tworzy dziwne produkcje. Ciemnoskóra syrenka, pigmentododatnia Śnieżka z watahą transseseksualnych skrzatów we wszystkich kolorach i płciach (tak to te dawne 7 krasnoludków), wciskanie na siłę wszędzie „silnych”, „niezależnych” kobit (które są karykaturami jakichkolwiek normalnych kobiet) teraz ciemnoskóra lesbijka zamiast Johnnego Deppa. Idealny pomysł na franczyzę marki filmowej. Dlatego nie będę płakał po Disney’u. Niech to wszystko walnie. Im szybciej, tym lepiej.
Zdzisław Markowski
https://prawy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz