Pochwała pogardy i nienawiści
Co postanowisz, niech się ziści
Niechaj się wola Twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
I ocal mnie od pogardy Panie.
/Fragment utworu Kaczmarskiego i Gintrowskiego „Modlitwa o wschodzie słońca”/
Od kiedy usłyszałem ten utwór po raz pierwszy, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ktoś wciska nam klamstwa pod pozorem pełnego patosu dobra i szlachetności.
Od tamtej pory słowo „nienawiść” zrobiło ogólnoświatową karierę. Młotkowanie nienawiścią swych przeciwników politycznych to standard. Przestępstwa powodowane nienawiścią są dużo ostrzej karane niz „zwykłe” przestępstwa (a swoją drogą ciekawe, jak Wysokie Sądy stwierdzają obecność nienawiści u przestępcy w momencie dokonywania przestępstwa).
Krótko mówiąc, zarzucanie nienawiści, a także antysemityzmu, który jest jej szczególnym, najważniejszym przypadkiem – to niezawodna giwera w rękach ludzi przyzwoitych i kulturalnych. Praktycznie nie ma przed nią obrony.
Przyjrzyjcie się, jakie media, jacy ludzie, jakie partie najchętniej mówią o „nienawiści”. Nic Wam nie dzwoni? Przecież to ci sami, którzy nienawidzą Chrystusa, którzy pochwalają zło, którzy wchodzą w konszachty z diabłem poprzez satanizm, którzy polewają czosnkowym łajnem każdego, kto nie podziela ich zdegenerowanych osądów. To ci sami, którzy zalewają Internet falami „hejtu” – czyli nienawiści.
I to właśnie oni nasrali nam w głowy tak, że człowiek przyzwoity boi się okazać nienawiści, choćby nasłuszniejszej, choćby najbardziej zasłużonej. Boi się potępienia ze strony tzw. społeczeństwa, które od dawna jest tylko bezkształtną i bezmyślną breją w wiadomych rękach, powtarzającą jak papugi to, w co żydomedia karzą mu wierzyć.
Sam Jezus Chrystus nauczał, iż należy nienawidzieć Szatana i jego pomiotu – choć nowocześni katolicznicy powiedzą, że nawet Szatana nie można nienawidzieć, bo nienawiść to uczucie destrukcyjne… A pocałujcie mnie w dupę, sukinsyny!
Jakie uczucia można żywić do zła wcielonego, chcącego nam odebrać duszę? Obojętność? A może przyjaźń?
Co powiedzieć o zbrodniarzach, którzy zabili nam dziecko i nie wykazują najmniejszej skruchy? Wybaczyć im? Pogłaskać po głowie? A jak traktować znanego darczyńcę nieswoich pieniędzy na potrzeby służby zdrowia, który jednocześnie inicjuje młodzież do narkomanii i propaguje parszywe wzorce moralne? Co myśleć o falszywych duszpastuchach w Kościele, którzy wiodą wiernych na zatracenie i urągają Bogu? Jak się odnosić do rządzących, którzy włażą w dupę naszym największym wrogom i niszczą nasz naród?
Koniecznie trzeba tu wspomnieć o idiotycznych – ale jakże skutecznie oddziałujących na motłoch – „marszach przeciwko przemocy”. Gdzie i kiedy takie marsze cokolwiek zmieniły na lepsze? Kogo poprawiły?
Są one tak samo skuteczne, jak okrzyki przeciwko trzęsieniom ziemi albo zbiorowe pierdzenie przeciwko powodziom i wichurom. Albo kredki przeciw terroryzmowi.
Jak dorośli ludzie mogą brać na serio taką hucpę? Co oni mają w czaszce? Bo mózg to to chyba nie jest.
Człowiek, który nie umie nienawidzieć zła, który nie czuje pogardy do kanalii i łotrów – jest zwykła pizdą. Wlaśnie przez takie pizdy zło zwycięża. My boimy się nienawidzieć – wierząc że Bogu podoba się tylko pizdowatość. Oni takich zahamowań nie mają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz