Towarzysz Szmaciak rządzi
Spotkałam się w trakcie pewnej dyskusji z tezą, że świat stawiając sobie utopijne cele chce popełnić rozszerzone samobójstwo. Pojęcie to znane jest w kryminalistyce i psychologii. Samobójstwo rozszerzone ma miejsce gdy przed jego popełnieniem sprawca zabija zależne od niego osoby w obawie, że bez niego nie poradzą sobie w życiu.
Gdy samobójca morduje albo powoduje śmierć innych osób bez tej intencji, albo po popełnieniu morderstwa popełnia samobójstwo w obawie przed konsekwencjami prawnymi, jego czyn nazywany jest zabójstwem suicydalnym.
Tak można nazwać czyn Andreasa Güntera Lubitza, pilota Germanwings, który 24 marca 2015 roku celowo rozbił samolot w Alpach, zabijając samego siebie i 149 innych osób.
Andreas dokładnie zaplanował swój czyn. Podał pierwszemu pilotowi środki moczopędne aby zmusić go do opuszczenia kokpitu, zapowiadał sympatii, że jeszcze usłyszy o nim świat.
Lubitz leczył się psychiatrycznie, obawiał się utraty uprawnień do wykonywania zawodu pilota, pragnął sławy. Dlatego niektórzy psychiatrzy widzieli w jego postępowaniu syndrom Herostratesa. Nazwa tego syndromu pochodzi od imienia szewca, który dla zdobycia sławy spalił świątynię w Efezie.
Ja powiedziałabym – bardzo upraszczając – że Andreas zapewne chciał umrzeć lecz nie chciał umierać samotnie. Los osób które pociągnął za sobą do grobu zupełnie go nie obchodził.
Jeszcze groźniejszy w skutkach jest przypadek człowieka czy grupy ludzi, którzy chcą zrealizować jakiś swój utopijny cel nie licząc się z losem innych ludzi albo wręcz planując ich wymordowanie. Sami bynajmniej nie wybierają się na tamten świat choć ich działania mogą im samym – jak Hitlerowi – też przynieść śmierć. To już nie jest samobójstwo rozszerzone, ani zabójstwo suicydalne. To zwykłe ludobójstwo.
Twórcy utopii zwanej zielonym ładem nie planują przecież własnej śmierci głodowej ani nie oczekują dla siebie problemów wynikających z realizacji ich projektów. Fakt, że skutki ich działań mogą dotknąć ich samych to niewielkie pocieszenie. Do końca będą upierać się przy swoim i zaprzeczać faktom jak niektórzy wierni pretorianie Stalina, którzy składali publicznie samokrytykę, domagali się dla siebie surowych wyroków i szli na śmierć sławiąc swojego oprawcę.
Projektanci zielonego ładu nie liczą się z faktem, że zamiast globalnego ocieplenia światu może grozić raczej globalne oziębienie. Stan najwyższego alarmu został ostatnio ogłoszony na wyspie Flores we wschodniej Indonezji ze względu na erupcję wulkanu Lewotobi Laki-Laki. Wulkan wyrzuca pył wulkaniczny podobno na wysokość dwóch kilometrów. Okoliczna ludność została wezwana do ewakuacji.
W Indonezji można się doliczyć 452 wulkanów w tym 130 czynnych i ma miejsce 90% trzęsień ziemi jakie zachodzą na naszej planecie gdyż Archipelag Indonezyjski jest częścią tak zwanego Pacyficznego Pierścienia Ognia. Największy wybuch wulkanu w historii nowożytnej miał miejsce 27 sierpnia 1889 roku na małej indonezyjskiej wyspie Krakatau. Erupcja spowodowała wyrzucenie ogromnej ilości gazów wulkanicznych, które utrzymywały się w atmosferze przez trzy lata. W grudniu 2021 roku miały miejsce dwie potężne erupcje wulkanu Semeru, jednego z największych czynnych wulkanów Indonezji położonego na środkowej Jawie.
W styczniu 2022 roku w Dżakarcie zarejestrowano trzęsienie ziemi o sile wstrząsu 6,6 w skali Richtera. W tym samym czasie na wyspie Tonga doszło do bardzo silnej podwodnej erupcji wulkanu Tonga- Honga, która wywołała tsunami. Fale morskie miały wysokość do czterech metrów, a falę uderzeniową zarejestrowało nawet obserwatorium na Kasprowym Wierchu.
Dodam, że wszelkie informacje na temat Indonezji czerpię z arcyciekawej książki „ Indonezja kraj kontrastów i paradoksów” pana Sławomira Stoczyńskiego, którą nieodmiennie państwu polecam.
Wracając do rzeczy – nasza zielona planeta wykazuje obecnie wyjątkowo groźną aktywność sejsmiczną i wulkaniczną. W tej sytuacji rezygnacja z paliw kopalnych może prowadzić do prawdziwej katastrofy, a propagowanie tego, a co gorzej przymuszanie do tego społeczeństw w tym przypadku będzie miało charakter zwykłego ludobójstwa.
Ograniczanie produkcji rolnej grozi światu głodem porównywalnym do Wielkiego Głodu na Ukrainie przez który życie straciły miliony ludzi. Przeciwko unijnej polityce rolnej protestują dziś rolnicy większości europejskich krajów. Potężne protesty odbywają się w Niemczech, Francji, Holandii, a nawet w Brukseli. Nowe restrykcyjne unijne podatki od produkcji rolnej przyniosą wprawdzie doraźny dochód rozpadającemu się pod własnym ciężarem Eurokołchzowi, ale tylko na krótką skalę.
Przeciwko tym podatkom protestował rząd PiS-u, ale rząd Donalda Tuska już je zaakceptował. Rząd Tuska przyjął równie pakiet dotyczący dobrowolnej (czyli przymusowej) relokacji imigrantów.
Pomysłodawcy wędrówki ludów już odczuwają skutki swoich idiotycznych pomysłów. Paryż i Berlin walczą bezskutecznie z inwazją pluskiew, w Norwegii szerzą się trudne do wyleczenia warianty czyli mutacje chorób wenerycznych.
Każda wędrówka ludów w historii niezależnie od faktu na ile identyfikujemy się z ludźmi szukającymi po prostu lepszego miejsca do życia, przynosi klęskę społeczną, sanitarną, ekonomiczną i może doprowadzić do wojny. Przekonanie, że twórcy zielonego ładu i polityki migracyjnej chcą naprawdę komuś pomagać byłoby wyjątkową naiwnością. Sowieccy oprawcy – jak sami mówili – jadali kawior chochlami, a instalatorzy powszechnej równości w Polsce brylowali w cudzych pałacach zanim nauczyli się używać widelca.
Nowy światowy ład we wszystkich jego odsłonach to nowy totalitaryzm a jego twórcy liczą, że utrzymają w nim rolę kawiorowej elity. Kawiorowej, bo przecież nie intelektualnej. Nie obchodzi ich los tych, których swoją głupotą wpychają w przepaść. Ich stosunek do obywateli krajów, którymi chcą zarządzać najtrafniej wyraził bohater Szpotańskiego towarzysz Szmaciak: „ bo trzeba golić, strzyc to bydło, a kiedy padnie – zrobić mydło”. W kraju i nie tylko w kraju nastały rządy towarzyszy Szmaciaków.
Izabela Brodacka Falzmann
https://naszeblogi.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz